Temat: tatuaże
Rozpisz nam to, bo błądzimy...
Hm.
Widac niejsano napisalem, przepraszam i postaram sie poprawic :)
1. tatuaz w Europie kojarzy sie NAJCZESCIEJ (co nie znaczy zawsze) z zakladem penitencjalnym lub okrętem. W kulturze europejskiej barwienie skory nie bylo znane za bardzo - pszyszlo z Azjii a pozniej z odkrytych Ameryk i Oceanii.
2. Z 10 lat temu przyszla moda na tatuaze w Polsce. Czesc ludzi swiadomie i z wszystkimi nastepstawami sie tatuuje, rozwija swe tatuaze itd. Ot - kazdy ma jakies hobby. Osobiscie - PODOBA MI SIE TO.
3. Duza grupa ludzi (co nie znaczy wszystkie) , szczegolnie mlodych dziwczat z osiedlowej subkultury tez zapraggnela miec tatuazne. Jednak nie bedac przekonanym do konca, nie majac odpowiedniej kasy i bojac sie reakcji otoczenia (mamy, nauczyciela, szefa itd) pozwala sobe na tatuazatko. Malenstwo, czesto skryte. To juz mniej mi sie podoba.
4. Z czasem tatuazatka staly sie tak popularne, powtarzalne, przewidywalne, ze zamiast wyrozniac, zaczely jednoczyc. Przyklad: w lecie wiekszosc (co nie znaczy wszystkie!) dresiar eksponuje swoje delfinki, koniki morskie i smocki wielkosci 2-3 cm tudziez kilkuastocentymetrowy pasek na ledzwiach. Taki tatuaz jest jak szkolna tarcza, jak mundur, jak irokez punka. Mowi: hej, ja naleze do tej subkultury (czytaj: jestem dresiara)
I to juz dla mnie totalny obciach.
Bo widzac trzy dresie na ulicy wiem, ze dwie z nich maja nad/pod paskiem stringow winiete albo delfinka na pupie.
Żenuła totalne.
Sa oznakowane jak konie w stadzie. Koniom sie wypala jednak znaki na sile, wbrew ich woli. One same (!) sie oznaczaja.
5. Wiekszosc ludzi tatuuje sie w wieku 17-25 lat. Pozniej im jakos DZIWNIE przechodzi ;) ;P
(zastanawiajace, nie? ;P)
Ale gdy jakas osoba starsza (tzn powyzej 30-ki), ustawiona zawodowo i rodzinnie nagle zrobi sobie tatuaz, to najczesciej (co nie znaczy zawsze!) odznaka, ze ktos przezywa druga mlodosc - wciaz sie rozwija. Dla jednych tatuaz, dla innych to bedzie skakanie ze spadochronem (z synem;), nauka włoskiego bedac w ciazy z 3 dzieckiem, albo kupienia motocykla enduro przez dyrektora po 40-ce, choc w garazu stoi volvo.
I to mi imponi!!!
Do tego stopnia, ze gdyby moja dyrektorka pierdyknela by sobie delfinka albo rozete na ledzwiach, spodobalo by mi sie to. Bo to duza roznica, niz tatuazatko wymienione w punkcie 4 powyzej. Choc i tu i tu jest maly tatuaz, to jest roznica. Jak w przypadku miesa - jest bowiem roznica miedzy swiniobiciem a polowaniem ;)
Czy teraz wyslowilem sie wystarczajaco jasno?
:))))))