Aleksandra Chmielecka

Aleksandra Chmielecka Student, Górnośląska
Wyższa Szkoła
Handlowa im.
Wojciecha...

Temat: Sztuka zrywania;)?

to prawda, zgadzam się z tym że nie jest lekko, w takich momentach nie da się myśleć racjonalnie, ale jak juz emocje troszke sie ostudzą i damy sobie troche czasu, to przestaje bolec,trzeba tylko dać się oswoić nowej sytuacji i przede wszystkim myslec o sobie w pozytywnym świetle;)
Przemysław K.

Przemysław K. Specjalista ds.
rekrutacji, Adecco
Poland

Temat: Sztuka zrywania;)?

Aleksandra Chmielecka:
to prawda, zgadzam się z tym że nie jest lekko, w takich momentach nie da się myśleć racjonalnie, ale jak juz emocje troszke sie ostudzą i damy sobie troche czasu, to przestaje bolec,trzeba tylko dać się oswoić nowej sytuacji i przede wszystkim myslec o sobie w pozytywnym świetle;)


to też prawda...

Uczucia są irracjonalne w takim momencie potrzeba podejść racjonalnie. Ciężko ?
Elżbieta Sowa

Elżbieta Sowa Właściciel " B.P. W
stronę słońca "

Temat: Sztuka zrywania;)?

...Elżbieta Sowa edytował(a) ten post dnia 26.10.09 o godzinie 10:33
Krzysztof K.

Krzysztof K. Robię swoje...

Temat: Sztuka zrywania;)?

Elżbieta Sowa:
A moze zanim nadejdzie moment zerwania powinniśmy się zastanowić, czy na pewno chcemy z dana osobą być? ...

"Wiśta wio, łatwo powiedzieć" :)
Taka refleksja, niestety, pojawia się zwykle z opóźnieniem.
Elżbieta Sowa

Elżbieta Sowa Właściciel " B.P. W
stronę słońca "

Temat: Sztuka zrywania;)?

...Elżbieta Sowa edytował(a) ten post dnia 26.10.09 o godzinie 10:33
Anna J.

Anna J. Aktualnie otwarta
na nowe wyzwania :)

Temat: Sztuka zrywania;)?

..no ale jak nagle "BARDZO UWAŻAĆ" jak sie pojawiaja emocje to najczesciej nie kontrolujemy tego co mowimy...bynajmniej ja totlanie nie umiem tego kontrolowac - nagle jakby mi ktos zrobil pstryk i wyłączył logiczne rozumoowanie.... co z tego ze po czasie żałuje - jak czasem już bywa za późno....Anna J. edytował(a) ten post dnia 26.09.09 o godzinie 12:48
Anna J.

Anna J. Aktualnie otwarta
na nowe wyzwania :)

Temat: Sztuka zrywania;)?

..poza tym jestem po porannej kłótni w której znowu wypłynęło za dużo słów, za dużo emocjonalnych "gierek", które teraz po czasie znowu zdaja się być bez sensu.. jednak co z tego, jak to powiedzialam... jak oboje stiwierdziliśmy ze mamy dośc i chyba nie warto tego ciągnąć... i co z tego że żałuje?!?! gdy wiem, że te sytuacje się powtarzają u mnie, bo nie umiem połączyć emocji z rozumowaniem - które przychodzi jak te pierwsze opadną ;]
Kinga Jabłonowska

Kinga Jabłonowska Lektor języka
angielskiego,
tłumacz, sercem w
Bieszczadach

Temat: Sztuka zrywania;)?

Tak czytam te Wasze przemyślenia i ciekawa jestem co sądzicie na temat rozmowy przy rozstaniu z powodu osoby trzeciej.

Zakładając, że jedna ze stron chce zakończyć związek, bo zaangażowała się w inny - jak powinna to zrobić? Lepiej przysłowiowo "wyłożyć kawę na ławę" i przyznać, że zjawił się ktoś nowy? W myśl zasady: Ze względu na szacunek, osobie "porzucanej" należy się prawda.

Czy może przemilczeć tę część i skupić się raczej na innych przyczynach rozpadu? (Jeżeli takie są - co jest możliwe, skoro partner/partnerka straciła zainteresowanie obecną na rzecz nowej osoby.) A może podać zupełnie inne przyczyny, by nie ranić?

Pytanie zarówno do Pań jak i Panów. Jak Wy załatwialibyście taką sprawę? Jak wolelibyście być potraktowani?
Andrzej Słota

Andrzej Słota Doświadczony manager
otwarty na nowe
wyzwania

Temat: Sztuka zrywania;)?

Anna J.:
..poza tym jestem po porannej kłótni w której znowu wypłynęło za dużo słów, za dużo emocjonalnych "gierek", które teraz po czasie znowu zdaja się być bez sensu.. jednak co z tego, jak to powiedzialam... jak oboje stiwierdziliśmy ze mamy dośc i chyba nie warto tego ciągnąć... i co z tego że żałuje?!?! gdy wiem, że te sytuacje się powtarzają u mnie, bo nie umiem połączyć emocji z rozumowaniem - które przychodzi jak te pierwsze opadną ;]

Jesteśmy istotami rozumnymi, więc uczmy się tego co dla nas dobre, w tym przypadku opanowania.

Ja już jestem na tym etapie, że często potrafię opanować złość, którą okazuję, poza tym często perfidnie opanowaniem doprowadzam do szału współrozmówce.
Daniel G.

Daniel G. Global Group
Procurement Manager

Temat: Sztuka zrywania;)?

Kinga Jabłonowska:
Tak czytam te Wasze przemyślenia i ciekawa jestem co sądzicie na temat rozmowy przy rozstaniu z powodu osoby trzeciej.

Zakładając, że jedna ze stron chce zakończyć związek, bo zaangażowała się w inny - jak powinna to zrobić? Lepiej przysłowiowo "wyłożyć kawę na ławę" i przyznać, że zjawił się ktoś nowy? W myśl zasady: Ze względu na szacunek, osobie "porzucanej" należy się prawda.

Czy może przemilczeć tę część i skupić się raczej na innych przyczynach rozpadu? (Jeżeli takie są - co jest możliwe, skoro partner/partnerka straciła zainteresowanie obecną na rzecz nowej osoby.) A może podać zupełnie inne przyczyny, by nie ranić?

Pytanie zarówno do Pań jak i Panów. Jak Wy załatwialibyście taką sprawę? Jak wolelibyście być potraktowani?


Ja wolałbym żeby wyłożyć kawe na ławę, tzn ze wzgl. na choćby odrobinę szacunku do drugiej osoby wypadałoby być z nią szczerym (tzn. mysle że w przypadku związku druga osoba zazwyczaj zasługuje na znajomość prawdy - lepiej samemu powiedzieć niż miałaby sie dowiedzieć jakimiś innymi kanałami).
Anna G.

Anna G. lektorka języka
francuskiego,
instruktorka
fitness, socjolog

Temat: Sztuka zrywania;)?

ANNA P.:
Michał Spisak:
Zastanawiałem się raczej nad "odejściem z klasą", jak to napisała Monika. Osobiście wolę nazwać pewne rzeczy po imieniu (i wówczas jest dla mnie bon-ton), albo nie mówić nic - po prostu przestać się odzywać (np z dnia na dzień)

Odejście bez słowa, tak z dnia na dzień...uważam, że to jedno z najmniej odpowiednich rozwiązań.
Zgadzam się
Ewa P.

Ewa P. muzykolog, muzyk,
dziennikarz,
impresario,
muzykofil

Temat: Sztuka zrywania;)?

no to może Sir Webber podpowie
http://www.youtube.com/watch?v=7E690k3o_W0&feature=rel...
Agnieszka R.

Agnieszka R. po prostu ....idę do
swojego celu

Temat: Sztuka zrywania;)?


Ja wolałbym żeby wyłożyć kawe na ławę, tzn ze wzgl. na choćby odrobinę szacunku do drugiej osoby wypadałoby być z nią szczerym (tzn. mysle że w przypadku związku druga osoba zazwyczaj zasługuje na znajomość prawdy - lepiej samemu powiedzieć niż miałaby sie dowiedzieć jakimiś innymi kanałami).


Wszystko zależy od zasad jakimi czlowiek sie kieruje . Ideałem byłaby szczera rozmowa i prawda po prostu zwykła odwaga a nie ucieczka, ale jak widać w wielu a moze w większosci przypadkłów takie postępwonia to rzadkość.Niektórzy wolą obwiniać druga stronę albo szukać tysięcy argumentów by tylko nie przedstawić problemu jasno : ze odchodze bo jest ktos inny.Napewno jest to bardo cieżkie przeżycie ale z całą pewnością ta "uczciowść " to zachowanie godności obu stron. Można to decenić w późniejszyh realacjach. Sama doswidczyłam jak konkubent mie zdradziła a dowiedziałam się od znajomych co to dało starszny ból z jego strony automatyczne zaprzeczenie a w konsekwencji po roku usłyszałam że nie bylam jego żoną wiec po ca sie czepiała. Dzień dzisiajeszy skaczemy sobie do gardeł jak sie widzimy i po co. Uważam że powiedzenie prawdy rozmowa gdzie ktoś stawia sparwe jasno a jednocześnie jest gotowy uszanować emocje drugiej strony to sukces sam w sobie.

konto usunięte

Temat: Sztuka zrywania;)?

Tak sobie czytam co tu piszecie... i z jednej strony jest w tym dużo racji i na prawdę dobrej teorii, jednak życie życiem i wychodzi praktyka ;)

Rozstanie to nie jest przyjemna chwila, szczególnie dla osoby, która przysłowiowego kopa dostaje. Osoba taka jakiegokolwiek by charakteru nie miała... zawsze będzie jakoś czuła się pokrzywdzona i zraniona. To zawsze wyzwala emocje... czasami od razu, czasami dopiero po pewnym (choć niedługim) czasie. Wtedy na ogół zaczynają się ostre i niepotrzebne z perspektywy czasu słowa, których zapewne pożałują obie strony. To raczej sporadyczne przypadki, kiedy zdarza się inaczej - na ogół tylko wtedy kiedy związki są albo krótkie, albo nie zależy już nikomu... W przeciwnym razie rozmowa zamienia się w kłótnię, wypominanie, wywlekanie starych dawno zapomnianych spraw, czemu na ogół towarzyszą wyzwiska i inne ciekawe... fruwające przedmioty i inne ;)

W takich chwilach... cokolwiek byśmy nie powiedzieli - będzie ranić, będzie wkurzać, będzie dotykać, będzie doprowadzać do rozpaczy albo szewskiej pasji. W takich sytuacjach najczęściej duma, honor, godność... nie mają większego zastosowania. Jeśli mają... zawsze wyjdzie na tym lepiej strona, która zachowała spokój i nie dała się ponieść emocjom.

Myślę, że grunt, to wyjść z tego z honorem, godnością i twarzą. Dla mnie osobiście to jest najważniejsze. Mogę znieść na prawdę wiele przykrych słów i zachowań... może się we mnie gotować, mogę już nerwowo nie wytrzymywać i być na granicy ale za wszelką cenę staram się to jednak znieść i zachować spokój. Zawsze potem przychodzi taka chwila, że ktoś prędzej czy później tego żałuje. Jeśli to do niego nie dociera... i jest z siebie dumny... to już można potraktować jako życiową klęskę w doborze byłego partnera i powiedzieć sobie "gdzie ja k**** oczy miałem/am" ;)

Osobiście jeszcze od siebie: o ile mam do kobiet na prawdę bardzo dużo cierpliwości i zrozumienia, o tyle pojawiają się czasami sytuacje, kiedy niestety nie można mówić już o szacunku, co najwyżej o próbie odbierania komuś godności czy honoru, czegoś takiego nie zniosę za żadne skarby świata (pomimo tego, że nadal zachowam przy tym spokój :D).

Proponowałbym jeszcze przemyśleć kwestię, czy jakiekolwiek dawanie tu komukolwiek rad ma jakiś głębszy sens i cel, bo w zasadzie każdy związek tworzą inni ludzie, mają inne podejście do życia, świata, innych ludzi i związku - zachowują się inaczej od nas, łączy ich co innego.
Agnieszka R.

Agnieszka R. po prostu ....idę do
swojego celu

Temat: Sztuka zrywania;)?

Paweł G.:
Tak sobie czytam co tu piszecie... i z jednej strony jest w tym dużo racji i na prawdę dobrej teorii, jednak życie życiem i wychodzi praktyka ;)

Rozstanie to nie jest przyjemna chwila, szczególnie dla osoby, która przysłowiowego kopa dostaje. Osoba taka jakiegokolwiek by charakteru nie miała... zawsze będzie jakoś czuła się pokrzywdzona i zraniona. To zawsze wyzwala emocje... czasami od razu, czasami dopiero po pewnym (choć niedługim) czasie. Wtedy na ogół zaczynają się ostre i niepotrzebne z perspektywy czasu słowa, których zapewne pożałują obie strony. To raczej sporadyczne przypadki, kiedy zdarza się inaczej - na ogół tylko wtedy kiedy związki są albo krótkie, albo nie zależy już nikomu... W przeciwnym razie rozmowa zamienia się w kłótnię, wypominanie, wywlekanie starych dawno zapomnianych spraw, czemu na ogół towarzyszą wyzwiska i inne ciekawe... fruwające przedmioty i inne ;)

W takich chwilach... cokolwiek byśmy nie powiedzieli - będzie ranić, będzie wkurzać, będzie dotykać, będzie doprowadzać do rozpaczy albo szewskiej pasji. W takich sytuacjach najczęściej duma, honor, godność... nie mają większego zastosowania. Jeśli mają... zawsze wyjdzie na tym lepiej strona, która zachowała spokój i nie dała się ponieść emocjom.

Myślę, że grunt, to wyjść z tego z honorem, godnością i twarzą. Dla mnie osobiście to jest najważniejsze. Mogę znieść na prawdę wiele przykrych słów i zachowań... może się we mnie gotować, mogę już nerwowo nie wytrzymywać i być na granicy ale za wszelką cenę staram się to jednak znieść i zachować spokój. Zawsze potem przychodzi taka chwila, że ktoś prędzej czy później tego żałuje. Jeśli to do niego nie dociera... i jest z siebie dumny... to już można potraktować jako życiową klęskę w doborze byłego partnera i powiedzieć sobie "gdzie ja k**** oczy miałem/am" ;)

Osobiście jeszcze od siebie: o ile mam do kobiet na prawdę bardzo dużo cierpliwości i zrozumienia, o tyle pojawiają się czasami sytuacje, kiedy niestety nie można mówić już o szacunku, co najwyżej o próbie odbierania komuś godności czy honoru, czegoś takiego nie zniosę za żadne skarby świata (pomimo tego, że nadal zachowam przy tym spokój :D).

Proponowałbym jeszcze przemyśleć kwestię, czy jakiekolwiek dawanie tu komukolwiek rad ma jakiś głębszy sens i cel, bo w zasadzie każdy związek tworzą inni ludzie, mają inne podejście do życia, świata, innych ludzi i związku - zachowują się inaczej od nas, łączy ich co innego.


Świetnie to ujołeś...

konto usunięte

Temat: Sztuka zrywania;)?

litość - a może egoizm, bo wygodniej przecież zostawić kogoś bez wyjaśnienia, pozostawiając tym samym drugą osobę w nadziei, w ten sposób sobie zapewniając dobre samopoczucie,,, żałuje tylko że tak mało z nas myśli wówczas o drugiej stronie>
Zastanawia mnie co moze kierować człowiekiem w tak snobistycznym podejsciu???

..:
zgadzam sie z Martą- współczucie i litośc są tu nie na miejscu... to tylko przedłużanie agonii...Jula Paulina Gołębiewska edytował(a) ten post dnia 03.01.10 o godzinie 02:51
Anna W.

Anna W. Specjalista ds.
rzeczy niemożliwe od
ręki, cuda do
trzech...

Temat: Sztuka zrywania;)?

a co zrobić jeśli stwierdzimy że obecny związek to pomyłka i strata czasu i chcemy się rozstać ale druga strona nie chce tego ... Twierdzi usilnie że sie zmieni (jakby to miało sens) i by dać mu kolejną szanse ... Jak zerwać by dotarło do tej osoby że to koniec ... nie można być miłym, przytulac i pocieszac ani nie wolno krzyczeć, wyzywac, obwiniać bo nie ma tu niczyjej winy ...

Myślę że sztuka zrywania tutaj niewiele poradzi bo wszystko zalezy od czlowieka ... jedni dojrzale i z powściągliwością przyjmą taką rozmowę a inni będą sobie "flaki wypruwać" by udowodnić że są najlepsi na świecie ... kwestia charakteru ... albo sie mylę ...

konto usunięte

Temat: Sztuka zrywania;)?

Osobiście uważam, że większość problemów nie wynika z nieumiejętności rozstania się, ale z nieumiejętności budowania stabilnych związków. Chcemy mieć sukces, już, natychmiast. Bo trzeba z kimś pójść w piątek wieczór na imprezkę, albo do kina, albo pochwalić się kolegom/koleżankom... Niektórzy nawet zamieszkują z kimś, bo... tak taniej. Heh.
A potem płacz, rwanie włosów i żal nie wiadomo do kogo. No i jak z tym skończyć, bo w środku coś płacze (albo i wyje).
Wydaje mi się, a mam już swoje lata, że recepta jest stara jak świat: budować związek powoli, wymagać od siebie i od drugiej strony, uczyć się na błędach innych, więcej mind languge niż body language... Poznać zalety i wady(!) drugiej strony - czy naprawdę dam radę? Zastanowić się, w co gra druga osoba. Czy gra o wszystko, czy tylko dla zabawy - sprawdź.
Reasumując: Lepiej niech się rozleci teraz niż potem, będzie mniej bolało...
A teraz zostanę rozszarpany: "wszystkie karty na stół" dopiero po ślubie. A jak już po ślubie, to szlaban, droga jednokierunkowa. Życie to nie gra komputerowa, którą można odpalić od nowa. Graj do końca. W sytuacjach drastycznych chwilowa przeprowadzka do rodziców, albo... wezwać policję ;)
To nie są dobre rady, to tylko wynik własnych przemyśleń i, w pewnym stopniu, osobistych doświadczeń.

konto usunięte

Temat: Sztuka zrywania;)?

Czytając Twoje słowa, które bardzo doceniam naszedł mi na myśl pewien tytuł "Kobiety sa z Wenus mężczyźni z Marsa" - recept na całe zło to to nie jest, ale warte lektury.

Osobiście uważam, że większość problemów nie wynika z nieumiejętności rozstania się, ale z nieumiejętności budowania stabilnych związków. Chcemy mieć sukces, już, natychmiast. Bo trzeba z kimś pójść w piątek wieczór na imprezkę, albo do kina, albo pochwalić się kolegom/koleżankom... Niektórzy nawet zamieszkują z kimś, bo... tak taniej. Heh.
A potem płacz, rwanie włosów i żal nie wiadomo do kogo. No i jak z tym skończyć, bo w środku coś płacze (albo i wyje).
Wydaje mi się, a mam już swoje lata, że recepta jest stara jak świat: budować związek powoli, wymagać od siebie i od drugiej strony, uczyć się na błędach innych, więcej mind languge niż body language... Poznać zalety i wady(!) drugiej strony - czy naprawdę dam radę? Zastanowić się, w co gra druga osoba. Czy gra o wszystko, czy tylko dla zabawy - sprawdź.
Reasumując: Lepiej niech się rozleci teraz niż potem, będzie mniej bolało...
A teraz zostanę rozszarpany: "wszystkie karty na stół" dopiero po ślubie. A jak już po ślubie, to szlaban, droga jednokierunkowa. Życie to nie gra komputerowa, którą można odpalić od nowa. Graj do końca. W sytuacjach drastycznych chwilowa przeprowadzka do rodziców, albo... wezwać policję ;)
To nie są dobre rady, to tylko wynik własnych przemyśleń i, w pewnym stopniu, osobistych doświadczeń.Jula Paulina Gołębiewska edytował(a) ten post dnia 03.01.10 o godzinie 13:38
Karol S.

Karol S. Hewlett-Packard
Polska sp z o.o.
(Warszawa)

Temat: Sztuka zrywania;)?

..:
Czytając Twoje słowa, które bardzo doceniam naszedł mi na myśl pewien tytuł "Kobiety sa z Wenus mężczyźni z Marsa" - recept na całe zło to to nie jest, ale warte lektury.

Osobiście uważam, że większość problemów nie wynika z nieumiejętności rozstania się, ale z nieumiejętności budowania stabilnych związków. Chcemy mieć sukces, już, natychmiast. Bo trzeba z kimś pójść w piątek wieczór na imprezkę, albo do kina, albo pochwalić się kolegom/koleżankom... Niektórzy nawet zamieszkują z kimś, bo... tak taniej. Heh.
A potem płacz, rwanie włosów i żal nie wiadomo do kogo. No i jak z tym skończyć, bo w środku coś płacze (albo i wyje).
Wydaje mi się, a mam już swoje lata, że recepta jest stara jak świat: budować związek powoli, wymagać od siebie i od drugiej strony, uczyć się na błędach innych, więcej mind languge niż body language... Poznać zalety i wady(!) drugiej strony - czy naprawdę dam radę? Zastanowić się, w co gra druga osoba. Czy gra o wszystko, czy tylko dla zabawy - sprawdź.
Reasumując: Lepiej niech się rozleci teraz niż potem, będzie mniej bolało...
A teraz zostanę rozszarpany: "wszystkie karty na stół" dopiero po ślubie. A jak już po ślubie, to szlaban, droga jednokierunkowa. Życie to nie gra komputerowa, którą można odpalić od nowa. Graj do końca. W sytuacjach drastycznych chwilowa przeprowadzka do rodziców, albo... wezwać policję ;)
To nie są dobre rady, to tylko wynik własnych przemyśleń i, w pewnym stopniu, osobistych doświadczeń.Jula Paulina Gołębiewska edytował(a) ten post dnia 03.01.10 o godzinie 13:38

Jeszcze gorzej jak w takim zwiazku sa juz dzieci ... wtedy to jest problem ...

Następna dyskusja:

sztuka bycia soba w kazdej ...




Wyślij zaproszenie do