Temat: Sztuka zrywania;)?
Człowiek jest na tym świecie by doświadczać - tchurzostwa, cierpienia, zdrady, kłamstwa ale i miłości, odwagi, wierności i prawdy. Czy istnieje dobry sposób na rozstanie? Każdy jest dobry i zły jednocześnie.
Hipokryzję mamy zapisaną w genach albo jeszcze głębiej. Brzydzimy sie tchórzami ale sami nieraz wzieliśmy nogi za pas,
kłamstwo? paskudna sprawa ale chciałabym poznać kogoś kto nigdy nie skłamał żeby się wybielić albo nie zranić.
I zdrada... najgorsza zbrodnia ale można się zawsze jakoś tłumaczyć (i koło sie zamyka, wracamy do tych wyżej wymienionych cech).
Z odwagą, wiernością, prawdą i innymi ładnymi słowami lubimy sie identyfikować, budujemy naszą próżność - choćby tu na tym forum.
Ale do czego to prowadzi?
Czy po znalezieniu najładniejszego rozwiązania dźwięk pękającego serca będzie mniej głuchy? czy kamień w gardle zamieni sie nagle w pyłek który odkrztusimy, czy łzy bedą mniej słone, a potem czy z uśmiechem, podskakując, ruszymy każdy w swoją stronę?
I czy w końcu prawda którą tak gloryfikujemy ponad wszystko pozwoli nam zabić wyrzuty sumienia że zamiast podjąć walkę o tego drugiego człowieka poszliśmy na spacer z ogólnie przyjętymi normami i modnie powiedzieliśmy "nie kocham Cie, teraz chcę mieć inną żonę/męża albo inną samotność"...
Tak. Konstrukcja naszej świadomości przyjmuje takie niedorzeczności. Nazywa się to potocznie zbieraniem doświadczeń.
Wszystkie są nam potrzebne żeby wiedzieć czym są i żeby sie z nimi identyfikować lub nie.
Więc to jak rozstaniemy się z ludźmi jest ważne tylko dla nas samych, dla naszego dobrego samopoczucia (nazywanego też sumieniem).
Jedni piszą sms'y inni rozmawiają wbijając sobie słowa jak ostrza inni uśmiechaja się do wspomnień. I jakoś to idzie...
Świat idzie w sobie tylko znanym kierunku a my chcąc czy nie idziemy za nim jak dzieci z mamą na zakupach, możemy być posłuszni albo marudzić a ona i tak kupi ten przeklęty szampon. :)
Ps. Wylałam się, uffff :) Wybaczie wybujałe przenośnie ale jakos tak mi sie napisało :)