Temat: "Szanowna Pani", czyli jak nie należy się zwracać.
hmmm
Dzień dobry :)
Przepraszam, że się lekko wtrącę ... i to jakby z innej beczki :)
Przeczytałem Wasze posty i ? ... odechciało mi się pisać :)
Czy czytaliście co piszecie ? ... zastanawiam się tylko PO CO TO ?
Moim zdaniem - tak jedna jak i druga strona konfliktu ... nie zachowała się właściwie. I to nie dlatego, że sedno sprawy było poruszane szczątkowo a uzasadnienia stanowisk - ...
Mam takie śmieszne wrażenie, że conajmniej dwie osoby po prostu miały ochotę "wesoło się zabawić" i przy okazji wciągnąć w tę "zabawę" innych - co im się z resztą udało. Potrzebne było im tylko "miejsce i temat zaczepny"... Każdy byłby dobry - więc padło na ten :)
.. ale zawsze mogłem się pomylić :)
Karolino :)
Słowo "Witam" .. moim zdaniem, nie jest żadnym ciężkim "fopasem" - tak mówione jak i pisane - nawet w korespondencji służbowej (choć w oficjalnej - napewno lepiej napisać inaczej :) ) - jeśli jednak zwraca się to słówko do osoby przynajmniej znanej już :)... nie razi, jest ogólnie akceptowalne i wręcz (moim zdaniem) neutralne towarzysko. Mói ono tak o NORMALNYM (nie napompowanym czy strachliwym) podejściu "witającego się" do witanego. Tworzy atmosferę ... po prostu wymiany informacji - jak powiedziałem - neutralną :) ... Owszem, słowa "dzień dobry Pani/Panu..." (mówione) czy "Pani/Panie..." (tu stanowisko lub zamiennie imię i nazwisko) pisane - są równie dobre.. ale świadczą o chłodniejszym, sztywniejszym i bardziej oficjalnym podejściu do adresata :).
To oczywiście moje widzenie tego tematu - nie jest poparte literaturą i szkoleniami .. a jedynie doświadczeniem - tak obserwacji jak i osobistym :)
Słowo "żegnam" ma konkretne znaczenie i niesie w sobie dodatkowo informacje czasem wręcz emocjonalne.... (tak je widzę) ... dlatego też zarezerwowane jest dla osób (moim zdaniem) co do których albo wiemy, że już ich nie spotkamy albo nie mamy ochoty ich spotkać (z różnych przyczyn). To słowo daje coś do zrozumienia ... dlatego trzeba zawsze bardzo uważać na nie - kiedy, komu, jak i gdzie ... się je pisze czy wygłasza.
Nie jestem i nie mam zamiaru być autorytetem, jednak dotąd udawało mi się uniknąć wielkich wpadek - tak na gruncie konwersacji zawodowych jak i towarzyskich :) (Przynajmniej lubię tak o tym myśleć ;) )
W sytuacjach niepewnych - zawsze wolałem przegiąć w stronę "grzeczności czy lekkiego humoru" jak w stronę "napompowanej bufonady albo ironicznej złośliwości" :)
Wszystko na wyczucie ;)