Temat: Stawianie
A tutaj mamy blad nr. 2 (oczywiscie moim zdaniem!)
SYLWIA B.:
Dla mnie wyjście ze swoją oblubienicą i pozwolenie aby ona płaciła to brak dobrego wychowania i brak męskości. To nie jest sponsoring wybaczcie... Ale jeśli dla kogoś kawa czy kino to sponsoring to nie wiem czy śmiać się czy płakać.
A ja nie wiem czy sie smiac, czy plakac, jesli dziewczyna oczekuje, ze sie bedzie za nia placic.
Bo mam pytanie: od kiedy do kiedy mezczyna powinien placic za kobiete?
I zalozmy taka sytuacje, ze ich znajomosc nie zaczyna sie od razu od romatycznej kolacji, ale startuje do siebie dwoje ludzi z jednej pracy.
Wpierw chodzili na obiady - kazde placilo za siebie.
Nagle ona zaczyna sie starac i.... zaczyna placic za nia. Nodla mnie to troszke obrzydliwe, bo to na swoj sposob kupowanie czyjegos towarzystwa.
Ok, ale staraja sie dalej.
Mija pol roku, mija rok. I na kazdej randce on za nia placi. Za obiad, za kino, za kawe... Dla jednych to meskosc, rycerskosc i SV. De gustibus... Bo dla mnie to sępienie.
Ale mijaja dwa lata. Postanawiaja sie podbrac. I robia to.
I co teraz? On dalej jej stawia? Bez sensu - przeciez i tak maja wspolny budzet. A moze teraz, po slubie juz stawiac nie trzeba? Nadal nie widze sensu, zadnego - bo niby co, po slubie to juz jakas "gorsza jest"? Juz nie trzeba starwiac, kupowac jej towarzystwa?
Bo juz osiagnelismy cel, zdobylismy cel (!) i teraz mozemy se "popuscic pasa" - nie stawiac w knajpach, nie przynosic kwiatow, puszczac przy niej bąki, lazic po domu w dresie i rozdeptanych kapciach, drapiac sie przy tym w kroku oraz siorbiac kawe????
Bez sensu.
Kiedy mozna stawiac, a kiedy juz nie trzeba? Gdzie sa granice???