Temat: Stawianie
Wiesław A.:* Po której randce pozwalasz płacić za siebie kobiecie? ;P
jeśli zapraszam to zawsze płacę ja... zaproszenie i jasne powiedzenie: bądź moim gościem jest dla mnie jednoznaczne... :-) co za różnica czy zaproszę ja do domu czy do restauracji.....
Wiesław, nadal nie odpowiedziałeś na pytanie: PO KTÓREJ randce pozwalasz kobiecie za siebie zapłacić? Drugiej, piątej, dziesiątej?
;)
* Jak traktujesz kobiety, którym duma i ambicja nie pozwala, żebyś za nie płacił? (zaręczam, nie są to jakieś zwariowane feministki bynajmniej) ;)
oczywiście że są ale nie są to kobiety z którymi chciałbym sie umawiać... :-)
Oooooo! Dlaczego?
;)
Unikasz nowoczesnych, zaradnych, ambitnych i pewnych siebie kobiet?
:))))))
* Czy uważasz, że Savoir Vivre może z latami ewoluować?
;)
zasady SV są dla mnie pomocą a nie regulaminem do ścisłego stosowania... nie tupię nóżką.... a wychowanie to coś co mi pozostało a co mi wpajano od dziecka... mój ojciec takimi zasadami sie kierował i takie mi przekazał a ponieważ był dla mnie autorytetem również i dlatego że postepował zgodnie z tym czego mnie uczył ja do dziś je stosuję niezależnie od zdania innych... widać każdy ma różne doświadczenia i zasady jakimi sie kieruje... moje są dla mnie logiczne!
Wiesz Wiesław, Twoj ojciec był niewątpliwie człowiekiem bardzo dobrze wychowanym - stawianie W TAMTYCH czasach było wymagane przez SV.
Dziś mamy XXI wiek i coś, co kiedyś było wiekim fou paux, może być traktowane zupełnie inaczej.
Np. niegdyś nie wypadało w ogóle mówić o comiesięcznej przypadłości kobiecej, dziś takie czasy mamy, że koleżance, która napadł wyjątkowo wredny atak bólu menstruacyjnego (niemal zemdlenie, torsje i to ok. 300 m od pracy, karetka pogotowia itd) nie tylko kupiłem piguły ale i zawiozłem autem do domu i szybkie zakupy zrobiłem. Nie zostałem potraktowany jak cham i prostak - przeciwnie.
I odwrotnie - coś co kiedyś było normalnością, np. mówienie "smacznego" przy stole, dziś jest przeżytkiem, jak się okazuje :(((
Dawniej kobieta samotnie siedząca w kawiarni była brana za prostytutkę, dziś to normalność. Nawet w pałacach dawniej były na półpiętrach i w pokojach spluwaczki, dziś plucie jest objawem krańcowego chamstwa.
Gdy zacząłem na tym (!) forum wypisywać, ze palenie papierosów przez idącą po ulicy kobietę jest wg mnie passe, niektóre (!) forumowiczki SV malo mi gardla nie przegryzly, ze dyskryminacja, uprzedzenie, szowinizm itd ;)
Kurka wodna, a jakoś nie widać "szowinizmu", jak idzie o kassę, mamonę przy płaceniu na pierwszej randce/niezobowiazującej kawie ;)
targi o to kto płaci za co i ile np przy stoliku w restauracji po miłym wieczorze to dla mnie żenada i niemiły zgrzyt...
Zgadza się.
I wlasnie po to jest SV i po to EWOULUJE, zeby takich sytuacji uniknąć.
Z ZAŁOŻENIA.
I Bogu dziękuję, że nie miałem takich sytuacji (procz wspomnianych dwoch) - bo wiadomo zawsze ze
a) ja płacę
b) ona płaci
c) placi kazdy za siebie
d) płaci ten, kto ma akurat pieniądze.
ZANIM weszlismy do knajpy, wbyło wiadomo (bez slow) ze jest mozliwa tylko jedna (!) z powyzszych czterech opcji.
Klocenie sie kto zaplaci, to faktycznie zenada ;)
a przecież.... zasady SV nie są jednakowe na całym świecie.... i na przestrzeni wieków.... :-)
W Chinach ponoć do dziś się pluje na podłogę w restauracjach w Pekinie (zapylenie jakies czy cos), bekanie jest pochwałą dla gospodarza, ze dobrze ugościł, w Niemczech (sam widziałem i słyszałem od zszokowanych kolezanek) kobiety nie myją rąk po skorzystaniu z toalety, a nasi górale nie podawali ręki kobietom.
Owszem, można po sarmacku rzucać kożuch w kałużę, by kobieta suchą stopą przeszła, można w białym fraku brodzić w bagnie, by jak Tolibowski zrywając nenufary dla Barbary w "Nocach i dniach"
http://www.youtube.com/watch?v=dFMpG_e8360
ale ja z sarmatyzmu uznaję jedynie całowanie w rękę (i to ostrożnie, bo w wielu krajach uznane za wielkie faux pax!)
Dlatego śmieszy mnie, gdy kobieta chce uchodzić za nowoczesną i światową, gdy jak lwica broni np. prawa do pójscia samotnie do knajpy, palenia maszerujac na ulicy, gdy korzysta ze wszystkich przywilejów, jakie udało się wywalczyć kobietom w XX i XXI wieku, ale "po staremu" idzie na pierwszą randkę/niezobowiązującą kawe (bo tylko o takie sytuacje mi chodzi) z ROSZCZENIOWYM NASTAWIENIEM, ze "nalezy jej postawic" ;)
I jeszcze raz powtórze: takiego podejscia do ROSZCZENIOWEJ kwestii płącenia nauczyly mnie same kobiety. Mnie także wychowano w duchu "stawiania", póki mi nie uswiadomiono, ze to może uwłaczać i kobiecie i mężczyżnie.
pozdrawiam i dobranoc
:-)
Pozdrawiam rownież, dobranoc :))))