Temat: Stawianie
Anastazja W.:
Uwierz mi, znam kobiety z klasą i osobiście się uważam za kobietę, posiadającą godność i szacunek i wcale nie sądzę,żeby w momencie zaproszenia mnie na kolację czy kawę poczułabym się poniżoną. Kobiety, myślące w ten sposób za daleko posunęły się w stronę feminizmu, równouprawnienia itp. Cóż, ich wybór i każdy/a ma do tego prawo.
Ja nie sadze, zeby to byl skrajny feminizm.
To raczej swiadomosc wlasnej wartosci.
Kiedys szalenie mi zaimponowala kolezanka.
Praktycznie mieszkala u swojego faceta, on zreszta prosil, zeby sie do niego przeniosla, ba, szafowal wanym argumentem - KASA (ona byla studentka, wiec to wazne!), ale wytlumaczyla mi to prosto:
- Czula bym sie ZALEZNA. A majac wlasne mieszkanie, choc bywam tam rzadko, jestem PEWNIEJSZA, niezalezna itd.
Ja nie sadze, zeby to byl skrajny feminizm.
To raczej ZDROWY signum tempori.
Coraz wiecej kobiet nie jest juz slaba, zalezna od faceta istotka, tylko normalnym czlowiekiem.
Ja nie sadze, zeby to byl skrajny feminizm. Nie lubie feministek (i najczesciej sa brzydkie :P) a te babeczki mi imponuja ;)
Ja nie sadze, zeby to byl skrajny feminizm.
To raczej obawa, ze pozwalajac "placic" za siebie, beda chocby najmniejsze oczekiwania na "przychylnosc", "rewanz" itd. I ja to rozumiem i nie nazwalbym skrajnym feminizmem, a raczej GODNOŚCIA ;)
I bardzo dobrze!I nie chciałam powiedzieć,że jak ktoś staję się bliski, to nie trzeba przestrzegać pewnych zasad, tylko akurat płacenie (najczęściej przy wspólnym budżecie domowym, zresztą nie tylko)staje się zupełnie zbędne.
A pozwole sie z Toba Anastazja nie zgodzic :P
Mamy wspolny budzet. Ale niedawno, majac "lewizne" wlasnie zone ZAPROSILEM do restauracji. Powtarzam - ZAPROSILEM! :P
:)))))))
Tędy, tędy - dla mnie na przykład było dużym zaskoczeniem dowiedzieć się od koleżanki, mieszkającej w Niemczech, że tam w restauracjach pary płacą osobno, nawet jak jesteś przez kogoś zaproszona. I to było parę ładnyh lat temu. Teraz powoli to przychodzi do Polski, a później kolej i na przepuszczanie kobiet i inne, moim zdaniem, bardzo ładne zachowania mężczyzn wobec kobiet.
Nie, to nie tyle "przyszlo do Polski" co po protu TAKZE W POLSCE wykielkowalo.
"Przyszlo" do Polski wiele roznyh zachowan i zwyczajow - dobrych i zlych - ale niezaleznosc kobiet nie jest "naplywowa" ;)
Może i nastały inne czasy i coraz więcej kobiet może poczuć się urażona jak ktoś chcę za nie zapłacić.Ale mądra kobieta, z klasą właśnie poczuje się "damą" przy mężczyżnie, który (też ważne!) w sposób uprzejmy i delikatny zapłaci za kolację jednocześnie dziękując za wspólnie spędzony wieczór, nigdy zaś jako prostytutka, której muszą płacić za obecność.
"dziekujac za wspolnie spedzony wieczor" - rozumiem ze ona miala NIEUDANY, skoro nie placi ;) :P
Nie no sorry - przeczytaj, co sama napisalas ;)
Potwierdzilas tylko moje slowa, ze faet placac, "dziekuje" kobiecie, daje jej rodzaj zadoscuczynienia za wspolne spedzony czas, czyli - nazywajac wprost - PLACI za jej towarzystwo!!!
Anastazja - to nie chodzi o "staroswieckosc" tylko o... LOGIKE.
:)
Anastazja - pokaz mi w tym logike: facet placi na poczatku, a potem juz nie. Przeprowadz mi LOGICZNY wywod, ze mezczyzna placac nie kupuje sobie towarzystwa kobiety itd.
Ja w tym zwyczaju, na ktorym na szczescie (dla kobiet, nie facetow!!!) już pleśń i inne grzyby rosna widze tylko jedno LOGICZNE uzasadnienie, o ktorym pisalem juz wczesniej.
Dawniej kobieta nie miała środków, miala ich mniej, była bardziej zalezna od mezczyzn.
Mamy XXI wiek i NA SZCZESCIE (dla kobiet) mamy rownouprawnienie, mamy urlopy maciezynskie dla facetow, mamy pelna akceptacje dla samotnych matek itd.
I nagle taki POTWORNY anachronizm, taki totalny "zonk" - facet PLACI na pierwszych randkach. Gdzie tu LOGIKA? Jakie UZASADNIENiE???
I zeby nie bylo: mnie chodzi nie o przekomarzanie sie, kto placi i dlaczego (zreszta w realu sie z tym nie spotykam) tylko o to, by jakaś dziunia z Savoir Vivrem rodem z XIX wieku idac ze mna na obiad (na zasadzie "idziemy cos zjesc") nie czekala ze jej postawie, albo zeby dziunia, ktora facet podrywa wiedziala, ze ma free obiad/kolacje/drinka (sorry - podryw nie polega na lapaniu kobiet, tylko WZAJEMNEJ fascynacji damsko-meskiej, nieprawdaż? No chyba, że taka dziunia LICZY SIE z tym, ze facet jej postawi obiad w super restauracji, drinka w hotelowym barze, nocleg w hotelu gdzie ja wychędoży i potem... nawet nie zadzwoni. Ale tutaj znowu wracami do schematu "kupowania" czyjes obecnosci :P).
Powiem tak: nie mam corek, ale gdybym mial, na randki by chodzila z kasa ;)
PS: Anastazja - fajnie sie z Toba gada, jak bedziesz w Grodzie Kraka to Cie ZAPRASZAM na piwo ;)
:)