Temat: Stawianie
Kuba Świegot:
a jak spotykasz panne na miescie, spontanicznie zapraszasz ja na kawe, ona sie zgadza, nie ma przy sobie gotówki, a restauracja w ktorej jestescie nie honoruje akurat kart kredytowych.
Ty chcesz byc elegant z Mosiny i chcesz pokryc koszty spotkania na pół, a ona robi sie cala czerwona i mowi Ci, ze nie ma przy sobie pieniedzy.
W zyciu bym do tego nie dopuscil, wstyd i obciach nie tylko dla niej, ale tez moj wstyd urosl by pieciokrotnie.
Po pierwsze, nigdy bym nie ZAPROPONOWAL ze placimy pol na pol. Nie wiem jak gdzie indziej, ale w moich kręgach (krakowsko-warszawskich) to wynika samo z siebie. Nikt nikomu niczego nie "proponuje", bo kazdy dobrze wie, co robić ;)
Po drugie, jak zapraszam na kawe, to normalne, że płacę ja. Jak mnie ktoś zaprasza na kawę, to płaci on. I na ten temat nie zamierzam polemizować. Bo to jasne, proste i logiczne oraz zgodne z zasadami SV.
Mnie chodzi TYLKO o roszczeniowe podejscie niektórych kobiet i przestarzale zasady SV niektórych panów. I potworną nielogiczność, niekonsekwencję, która na dodatek UWŁACZA kobiecie oraz mężczyźnie:
Dwoje ludzi zaczyna się spotykać. W celu towarzyskim/matrymonialnym/seksualnym - nieważne. Wiadomo, że nie będą tylko spacerować po parku czy galerii handlowej i ze nie pojda od razu "do niego"/"do niej"/do hotelu, żeby się ryćkać, tylko muszą kilka razy spotkać się na terenie neutralnym. Takim miejscem jest kino/restauracja/pub/itd.
Umawiają się więc na spotkanie "na mieście" i najczęściej jest to wlasnie knajpa.
Oboje widza w tym jakis sens, oboje na tym spotkaniu chca zrealizować jakieś cele. Oboje CHCA sie spotkac.
I teraz za cholere nie moge zrozumiec, czemu rachunek za kawe/obiad/kkino ma placic TYLKO facet? I co to za (pożal się Boże) "argument", że "na początku" stawia facet? A pote co - już nie stawia? Bo co - bo stracił dla kobiety szacunek? Bo jux nie jest taka "cenna"? Sorry - ale dla mnie to jednoznaczne z "kupowaniem" znajomosci.
Jezeli niektórym panom odpowiada "kupowanie' sobie przychylnosci, i jezeli niektórym paniom nie uwałacza, ze ktoś tą przychylność od nich kupuje - to ok. Ich sprawa.
Ja - jak trzeba - zaplace za pania, która nie zaproponuje zaplacenia za siebie i nie mrugnie mi nawet powieka, ale bede niemile zdziwiony. Na szczescie zdarzylo mi sie tak tylk dwa razy, bo kobiety, z ktorymi sie spotykam maja na tyle klasy/kasy/ambicji/emancypacji, ze nawet zapomnialem, ze problem "stawiania" istnieje. Bo dla mnie jest normalne postawic komus, bo jest tak naturalne jak oddychanie, ze ten ktos postawi kiedys mnie.
Natomiast stawianie NA POCZATKU znajomosci jest dla mnie UWLACZAJACE dla obu stron.
Blagam - nie nazywajmy tego dzentelmeństwem, dobrym wychowaniem czy zasadami SV, bo - owszem - kiedys takie zachowanie było jaknajbardziej WSKAZANE i ZALECANE ale mamy XXI wiek i troszke sie zmienilo.
W wieku XIX kobiety nie pracowaly w ogole, wiec wiadomym bylo, ze to mezczyzna obstawia bryczke na wycieczke i kawę. W pierwszej polowie XX wieku takze to mezczyznamial pieniadze, ale juz w drugiej polowie XX wieku kobiety zaczely sie rozwijac, coraz bardziej usamodzielniac, pojawily sie kobiety kierownicy, dyrektorzy, rezesi. Kobiety - domagajace sie rownouprawnienia - zaczely dorownywac mezczyznom niemal we wszystkim (ba, osmiele sie stwierdzic, ze na podstawie moich obserwacji, gdzies od 10-15 lat sa LEPSZE od mezczyn w tym co robia, a NA PEWNO szybciej sie rozwijaja). Kobiety wywalczyly sobie (i bardzo dobrze!) rownouprawnienie, prawo do orgazmu, akceptację społeczną do bycia samotną (a nawet samotną z dzieckie itd), wywalczyly sobie NIEZALEZNOSC.
Troszeczke sie zmieniło od XIX wieku, nieprawdaż?
Czlowieku, moda, ktora tutaj starasz sie lansowac jest dobra dla opieszalych sknerusow. Stawianie, to nie kupowanie znajomosci, jak to nazwales, ale pokazanie swojej kultury, elegancji, manier i wychowania. Postawic dobremu kumplowi tez mozna. I przyjacielowi tez. A pieknej damie w restauracji tymbardziej.
Postawic przyjacielowi nawet TRZEBA (człowieku), ale nie nowopoznanej (!) PIEKNEJ damie (a co brzydkiej już nie? ;P).
Bo stawianie nowopoznanej pieknej (?) damie, to KUPOWANIE sobie jej wzgledow. To HANDEL, to owszem "pokazanie swojej kultury, elegancji, manier i wychowania" ale od tej gorszej, mocno zalatującej pleśnią strony.
Człowieku.
Bo "stawiać" trzeba, stawiać wypada - ale nie na początku znajomości. Bo to nic innego jak kupczenie względami.
Może komuś to odpowiada (mężczyźnie czy kobiecie), ale na szczeście większość jest "opieszałymi sknerusami" płci obojga, a kobiety mają na tyle ambicji, honoru, niezależności, ze same za siebie płacą.
Przynajmniej w środowisku, w którym ja się obracam ;)
Człowieku.
;)
EDIT:
I nie chodzio 7 zł za kawę czy piwo, 15 zł za kino, 50 zł za obiad, tulko o coś dużo cenniejszego, niewymiernego, nieprzeliczalnego na ŻADNE pieniądze - o ambicję, honor, niezależność.
Moje znajome czy przyjaciółki (kobety w wieku 20-40 lat, studentki czy już z wyźszym wykształceniem) nie pozwoliłyby sobie, żeby NA POCZĄTKU znajomości (nie mylić z "luźnym" zaproszeniem na kawę przy wyraźnym "zapraszam" czy pójsciem na obiad z przyjacielem/przyjaciółką), żeby ktoś im "stawiał". Właśnie dlatego, że to POCZĄTEK ewentualnej znajomości. Żeby - jak okaże się, że facet jest palantem albo gupkiem - nie miały wyrzutów sumienia i świadomości, że taki facet "kupił" sobie ich początkową (!) przychylność.
Bo stawiać można, a nawet trzeba. Ale nie na początku znajomości damsko-męskiej ;)
Jerzy K. edytował(a) ten post dnia 15.01.09 o godzinie 11:31