Temat: Pytanie o potomstwo - kiedy?
Katarzyna K.:
Ewa Szymańska:
Ja zwykle odpowiadam, że mam psa, kota i mysz i to mi na razie wystarczy.
no coz - u mnie mama ostatnio stwierdzila, ze pies to cos zupelnie innego.
Mama ma rację, pies to zwierzę, dziecko to człowiek :)
ze dopiero przy dziecku swieta nabieraja sensu
oj, żeby tylko święta, wszystko nabiera sensu
i ze to
calkowicie inny stopien odpowiedzialnosci i zachowan.
przed momentem narodzin dziecka nie ma odpowiedzialności, tylko jest zabawa. Odpowiedzialność za pracę, studia czy takie tam drobiazgi nie może się równać z odpowiedzialnością za dziecko. To żywe kochające nas słodkie stworzonko, ufne, delikatne, kruche w swej formie. Wymaga całkowitego poświęcenia siebie, miłości bezgranicznej i nie pytającej o zapłatę. Inne zachowania? oczywiście że inne, skoro zmienia się priorytet i nasza osobowość gdy stajemy się rodzicami.
Najpierw dziecko wywraca wszystko do góry nogami a potem ustala porządek i zasady. Bez zbędnych słów, dyskusji i pytania: dlaczego?
nie wiem,
czy chciala mnie zachecic czy zrazic,
Myślę, że chciała coś Pani uświadomić.
ale moj argument o psie
upadl :/
Może lepiej nie wysuwać takich argumentów?
a nawiazujac do odpowiedzi Klaudii - ja sie troche boje, ze moj facet tez w pewnym momencie stwierdzi, ze dla niego dziecko jest wazniejsze i bedziemy musieli sie rozstac, mimo ze od poczatku stawiam sprawe jasno.
Skoro pojawia się strach i niepewność co do trwałości związku w przyszłości, to ten związek już stoi nad przepaścią.
po pierwsze - zasady są po to, żeby je łamać
Pani partner, mąż ( nie znam statusu cywilnego :) ma prawo do założenia rodziny, w końcu człowiek jest stworzony do tego właśnie zadania.
po drugie - założenie, że dziecko stanie się ważniejsze jest co najmniej niepokojące. Świadczy to o Pani egoizmie. Wiem, że to mocne słowo. Ale czy nie uważa Pani, że to może jest marzenie, bardzo ważna potrzeba partnera? Oczywiście Pani nie musi jej spełniać, ale w takich wypadkach drogi kochanków rozchodzą się.
Decyzja o założeniu rodziny, posiadaniu dzieci ( posiadanie, b. brzydkie słowo)prawdziwego związku nie rozbije - przeciwnie, wzmocni go i pogłębi.
Przyjęła Pani pozycję obronną. Przemawia przez Panią strach.
Jeśli dziecko, to rozstanie; ostrzegałam, takie miały być zasady.
Najlepiej zastanowić się skąd wzięło się takie myślenie. Podawanie banalnych argumentów o psie, i zastraszanie partnera rozstaniem w przypadku złamania zasady nr X pt. żadnych dzieci! jest dalekie od dojrzałości emocjonalnej.
Strach w niczym nie pomoże, raczej oślepi i sprowadzi na manowce.
Możliwe, że boi się Pani zmian, to normalne. Większość ludzi uważa, że po narodzinach dziecka ludzie się zmieniają. Śmiem zaprzeczyć. Ludzie są w związku, trwają w pomroczności jasnej i znają tylko swoje wyobrażenia na temat swój i swoich partnerów.
Dopiero obowiązki związane z wychowaniem dziecka wydobywają z człowieka szeroką paletę cech i umiejętności.
Prawda zwycięża.
prawdziwa miłość przetrwa
szczere uczucie będzie silniejsze i piękniejsze
życie nabierze Sensu
Powiedziałam to wszystko. Niczego nie odwołam.
Jestem matką :)
Pozdrawiam