Temat: Odwiedziny w szpitalu
Tak sobie to czytam i czasami wierzyć mi sie nie chce. Tymbardziej, że całkiem niedawno ponownie wyszłam ze szpitala.
Dorota W.
„Czy odwiedzający powinni pukać do drzwi sali chorych, gdy te są zamknięte, czy nie?”
Powinni, bo nawet jeśli nie usłyszą słowa proszę, to zawsze swoim pukaniem uprzedzają pacjentki o tym, że ktoś zamierza wejść. A to pozwala na odruch pacjentki w postaci okrycia się jeśli jest roznegliżowana.
Tomek S.
„Pukanie do szpitalnych pokojów jest bez sensu, tam jest najczęściej ruch jak w ulu.
Co innego do gabinetu lekarskiego w przychodni, to inny próg prywatności pacjenta.”
Próg prywatności jest taki sam, bo prywatność mamy jedną. Nie raz leżałam w szpitalu i zazwyczaj kulturalni ludzie pukają do drzwi. Zdarza się bardzo często, że sami lekarze zanim wejdą na sale pukają.
„Odwiedzałem tam bardzo mi bliska osobę i po operacji, słusznie, pozwolono mi zobaczyć tylko czy ona "żyje" po wybudzeniu, przez uchylone drzwi, do sali pooperacyjnej.
Nie pozwalając przekroczyć jej progu, byłem za to wdzięczny.
Jakież było moje zdumienie, gdy w dniu następnym, wybudzonym paniom na tej sali zafundowano "rozrywkę" w postaci pana , chyba męża jednej z pacjentek, któremu nie tylko pozwolono wejść, ale nawet przyniesiono krzesełko !!!
Jaki on i jego oblubienica,po wybudzeniu musieli byc szcześliwi! Szkoda ,że pani koleżanki nie pomyślały o innych pacjentakach ,a było to dla nich wiecej niż pomiar ciśnienia.”
Może po prostu kulturalnie poprosił, może trafił na inną pielęgniarkę. To tak jak z Panem jedni pukają inni nie, jednych wpuszczają innych nie. I nie zawsze rozwiązaniem jest dawanie łapówki. Wszystko zależy od dobrych chęci drugiego człowieka.
Maria B.
„jakos haslo zaprzyjaznienia sie z "wspolchorymi" do tego stopnia, ze moge przy nich spokojnie pokazywac gola dupe w czasie obchodu mnie nie przekonuje. A czy nie jest to naruszenia mojej prywatnosci? Dlaczego 5 innych bab ma ogladac moja dupe, cycki czy inne czesci mojego ciala?”
Wiesz Mario, Ty jesteś badana oglądają twoja pupę, One są badane oglądasz chcąc niechcąc ich pupy, to skoro ktoś sobie wchodzi do pokoju jak lekarz ogląda moja, to może poproszę tę osobę żeby zdjęła spodnie i pokazała swoją. Jak myślisz zdecyduje się?
Zresztą jakbym chciała pokazywać obcym facetom jak mnie Bozia stworzyła, to zmieniłabym zawód. Chyba po to nie umieszczają kobiet z mężczyznami na jednej sali. Przebywając na jednej sali nie ma wyjścia trzeba czasami świecić tyłkiem czy się tego chce czy nie. Po zabiegu nie mogli mnie wziąć do gabinetu lekarskiego i podać leku rozkurczającego, musieli mi dać zastrzyk w pupsko przy wszystkich. Pacjenci zostali, odwiedzających wyprosili, drzwi zamknęli. Po coś te drzwi są zamknięte. Czasami dla komfortu psychicznego pacjenta, że ma w tym gamchu jakiś kącik, a czasmi tylko po to by panie z garami i telefony w dyżurce nie przeszkadzały.
Ewa P.
„No i musimy sobie uświadomić jedno- nieograniczony czas wizyt nie jest po to, żeby włazić do szpitala kiedy nam się podoba, tylko żeby (kiedy jest taka konieczność) rodzina mogła zająć się chorym, umyć, przebrać, pomóc w kąpieli, bo pielęgniarki już tego nie robią chociaż powinny i zwalają ten obowiązek na rodzinę.”
Zgadzam się w 100%, chyba niektórzy traktują jeszcze odwiedziny w szpitalu jako niezłą rozrywkę. A zamiast pójść połazić po markecie to sobie wpadniemy do XY. Miałam szczęście, bo do tej pory zawsze jak do Sali weszły ponad 3 osoby do pacjentki pielęgniarki mówiły, że w sali przy chorym mogą przebywać max 2 osoby, jeśli więcej, to wypraszała do stolików na zewnątrz sali, ale nie wszędzie tak jest.
Maria B
„No to chyba nie lezalas w szpitalu. Poniewaz w bardzo wielu z nich na oddzialach ginekologicznych jest ZAKAZ bielizny. Wiec nie jest to wybor zadnej z bedacych tam kobiet.”
Ja leżałam i nakazu leżenia bez bielizny nie było, nakaz był jedynie gdy chora miała iść do gabinetu na badania ginekologiczne. Wtedy trzeba było mieć koszulę nocną, żeby czasem któraś w spodniach nie przyszła. Dziwne przepisy.
„Ewa - poporodowka to pewnie troche co innego - w sensie, ze jak karmisz piersia to jest to w miare naturalne (przynajmniej dla mnie) i pewnie nie bylabym jakos koszmarnie skrepowana wyjmujac cyca (w koncu robi sie to tez w wielu innych miejscach, jeszcze bardziej "publicznych" niz sala szpitalna).”
Jakoś sobie nie wyobrażam. Chociaż widuje się mamy, którym nawet środek centrum handlowego nie przeszkadza. Osobiście mi się to nie podoba i nie zamierzam praktykować i tego nie rozumiem.
Natalia K.
„ależ nie miałam na myśli oddziału ginekologicznego. Nie wiem dokąd zmierza ta dyskusja?”
Wszystko jedno dokąd zmierza, można zawsze komuś nawrzucać:-) Tez nie wiem, bo temat był prosty, pukać czy nie pukać.
Maria B.
„Generalnie dotad, zeby Wam pokazac, ze chyba naprawde nie macie powazniejszych problemow nic pukanie lub nie do drzwi sali szpitalnej.
I do tego, ze jesli nie przeszkadza Wam kompletny brak poszanowania prywatnoci pacjenta przez szpital to nie powinnyscie wymagac zupelnie innego zachowania od odwiedzajacych. Ot, taka prosba o logike w zyciu”
Każdy ma jakiś problem i nie powinno się dyskutować o tym czyj jest poważniejszy. Można pomóc na forum, a można temat ominąć jeśli wydaje nam się małoważny lub nie jest dla nas interesujący.
Ponad to jeżeli sami jesteśmy kulturalni, to tej kultury możemy wymagać również od innych. A świat i ludzi (w tym lekarzy) trzeba zacząć zmieniać od samych siebie.
„problem tylko wlasnie polega na tym, ze w ogole nie ma myslenia o prywatnosci pacjenta. No bo - jak napislaa Magda - a niby dlaczego inni pacjenci maja dokladnie wiedziec co, jako lekarz, mi mowisz? Dlaczego maja wiedziec, jakie sa moje badania i tak dalej. A przeciez to norma, ze sie takie rzeczy mowi przy innych pacjentach.”
A tutaj, to was zaskoczę albo i nie. Chyba jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby lekarz na obchodzie powiedział mi co mi dokładnie jest. Mimo zadawanych przez mnie pytań. Jedyne czego się dowiadywałam, to jakie badanie teraz mi wykonają. Nie mówili nawet co podejrzewają. Mnie osobiście to bolało, bo byłam w 12 tc i bardzo chciałam wiedzieć czy wszystko jest z dzieckiem ok. Chcieć nie znaczy móc.
To samo było w innym szpitalu. Na obchodzie niczego się nie dowiedziałam. Dopiero w gabinecie lekarskim padały lakoniczne stwierdzenia, które jaśnie wielmożny dr musiał mi wyjaśniać szczegółowo i z czego był bardzo niezadowolony.
Patrycja M.
„Mario- zasłonki byłyby rewelacyjnym rozwiązaniem, ale obawiam się że dyrektorzy polskich szpitali jeszcze dłuuuugo będą ten problem odsuwali na ostatni plan.
Uprzedzam zarzuty- zawsze wypraszam wszelkich odwiedzających jeśli akurat mam zbadać lub nawet tylko porozmawiać z pacjentem.”
Zgadzam się, że zasłonki rozwiązują problem. I gratuluje podejścia do pacjenta i wypraszania ciekawskich z sali.
Dorota S.
„Sytuacja z życia wzięta: znajoma leżała na poporodówce, i wietrzyła sobie krocze, jak wszystkie inne pacjentki. Nagle bez pukania wtargnęła na salę rodzinka jednej z pań, w tym kilkunastoletni młodzik. No wprost nie mógł oderwać oczu od tego co ujrzał na powitanie. Nawet się nie skrępował, natarczywie upajał się widokiem krocza znajomej, aż ta lekko tylko zażenowana powiedziała na cały głos:
"I jak tam chłopczyku? Pierwszy raz "pipkę" widzisz?"”
I bardzo dobrze się stało! Widać znajoma nie poczuła mani niższości przed wchodzącymi na jej teren ludźmi:) Oby więcej takich konkretnych kobitek.
„Czasem wystarczy po prostu zwrócić uwagę, kulturalny facet nie lubi generalnie takich miejsc, i nie mówię tu tylko o panach starszej daty. Nie dajmy się zwariować: pukać trzeba, ale jak uznamy, że jest sytuacja, która za bardzo narusza naszą prywatność lub intymność, to po prostu należy zwrócić uwagę i tyle.”
I właśnie o to chodzi. Tylko szkoda, że niektórzy odwiedzający nie zdają sobie z tego sprawy, że są takie intymne sytuacje i należałoby wyjść. Na chwilę. Należało by zapukać. Zawsze czy to wchodząc do nas, czy my chodzimy do kogoś w odwiedziny, zawsze przeszkadza się komuś w jakiejś czynności i należałoby uprzedzić osoby w pokoju, że chcemy zakłócić ich spokój, ciszę. Oni swoją ciszą i spokojem nikogo nie krzywdzą.
A odnośnie badań w gabinetach lekarskich, to w Łodzi jest z tym po prostu „rewelacyjnie”. Wchodzi się do gabinetu w Centrum Zdrowia Matki Polki, siedzi 5 lekarzy. 2 innych cię bada, oni sobie notują, to co tych dwóch mówią. A za plecami siedzi Ci z 5-7 studentów i się przygląda i przysłuchuje. Okoła 14 osób w jednym , ciasnym gabinecie! Dla mnie żenada!!! I niby nic nie widać bo leżysz do nich tyłem, ale nie wpadł nikt na to, że w oknie, w kierunku którego jest fotel, wszystko się odbija. Sama inteligencja…
Wniosek nasuwa mi się jeden: jeśli w szpitalach nie możemy liczyć na godne traktowanie, to może po prostu sami traktujmy innych z godnością.