Temat: Obcej osobie zwracanie uwagi na popełnione fopa
Adrian STYRNA:
nudny temat...
Nikt na siłę do czytania nie zmusza :)
Ewa Andruk:
ja odbieram tę sytuację i ciebie jako coś negatywnego: sama stajesz do ludzi okoniem.... po co?...
Nie staję okoniem, uwierz. Jeśli czuję, że ogólnie mój poziom irytacji jest za wysoki to się nie odzywam.
Uwagę zwracam w miły sposób, asertywnie, a wręcz staram się ponad przeciętnie uprzejmie, żeby drugiej osoby nie urazić, a jedynie zwrócić jej na coś uwagę. Nie sądzę, że ludzie są głupi i wredni. Po prostu nie zwracają na pewne rzeczy uwagi. Znam to, bo jako sangwinik jestem roztrzepana i też nie zauważam wielu rzeczy, które innym mogą przeszkadzać. Jak mi ktoś uwagi nie zwróci wprost, to mogę nigdy nie zauważyć, chociaż staram się.
śmierdzi - odsuń się na bok... jak pada deszcz? - toć nie z cukru jesteś nie popłyniesz...
ciagają nosem - widocznie zabrakło mu chusteczek - daj mi swoją...
Toż właśnie pisałam o tym, żeby zaproponować chusteczkę.
sapie ci nad głową - zmień lokalizację
W kolejce do kas albo do urzędu ciężko lokalizację zmienić, szczególnie gdy przy każdej kasie/każdym okienku stoi taka sama grupa wiszących nad karkiem osób. Czuję się nieswojo, gdy ktoś obcy bez powodu (tzn. kiedy nie ma ścisku i tłoku) wjeżdża w moją strefę osobistą, a często też włącza mi się paranoja, że ktoś mi coś z torebki zabierze i nawet nie zauważę (takie czasy). Asertywność chyba jest taką dobrą cechą, która pozwala mi zwrócić komuś uwagę, jednocześnie nie wyrażając się negatywnie o tej osobie. To tylko wyrażenie własnych emocji i odczuć.
pcha się - odepchnij go jeszcze mocniej...niby kobietki słaba płeć ale kiedy trzeba to potrafią...
Nie lubię przepychanek, jestem zwolenniczką rozmów.
itd itd....troszke humoru, sarkazmu z mojej strony ale inaczej nie dam rady w tej sytuacji...
czy ktoś obiecywał nam, że będzie w życiu lekko i kolorowo???
Nie obiecywał, ale ja też tutaj nie chcę się skarżyć i ubolewać (choć może to trochę tak zabrzmiało). Chcę znaleźć sposób na to, żeby było miło. I mi i innym.
Zasady Savoir-vivre to nie 10-oro przykazań, zgodnie którymi należyprowadzić nasze zycie...
luzu więcej polecam....lub różowe okulary...:)
aaa zapomniałam... polecam grupę: A niech to!
i jedziesz Agatko do bólu....Ewa Andruk edytował(a) ten post dnia 13.03.08 o godzinie 09:50
Rozumiem, że grupa pozwala narzekać, więc powtórzę, ja tu nie ponarzekać, a znaleźć consensus :)
Jerzy K.:
Ale Agata (w tym jednym, opisanym przez siebie przypadku!!!) za bardzo ryzykowala. Narazila sie na
a) opieprz i to chamski (nie raz bylem takowego swiadkiem)
b) nawet zaczepki z pobiciem wlacznie (a jakby facet byl pijany?)
c) brak reakcji innych ludzi, gdyby byla zaczepiona
Agata byla sama (1), na ulicy (2), zachowanie faceta (naganne) az tak nie przeszkadzalo ani jej, ani innym (3).
W TYM KONKRETNYM PRZYPADKU przesadzila (uwazam).
Troszkę tu cię z faktami poniosło :)
Na przystanku był tłum ludzi, godzina powrotu z pracy. Przed opieprzem mnie to nie chroniło, ale byłam na to przygotowana psychicznie. Pan od papierosa był zwyczajnym, pewnie sympatycznym facetem. Nie spodziewałam się z jego strony próby pobicia, zachował się wręcz w porządku, uśmiechnął itd. Ja tu nie chcę go w żaden sposób atakować, powtórzę co już napisałam. Nie uważam, że ludzie są głupi i wredni, tylko nie zwracają na pewne rzeczy uwagi. Wierzę, że jakby niektórym po prostu wytłumaczyć, to sobie pomyślę "o kurczę, faktycznie, to może komuś przeszkadzać, w ogóle na to nie wpadłem". Wierzę w dobre intencje :)
Marek T.:
Agata Szybowska:
Widzisz Michale, przeszkadza.
Niech zgadnę: jesteś neofitką - kiedyś paliłaś, potem rzuciłaś, obecnie nie palisz i jakikolwiek, choćby przelotny i z oddali kontakt z dymem papierosowym doprowadza Cię do białej gorączki?
Tak, brawo, rozgryzłeś mnie. Jako dziecko zawsze mi przeszkadzał dym papierosowy, potem przez jakiś czas sama paliłam, teraz na szczęście wyzwoliłam się. I po pierwsze primo: kiedy samemu się pali, dym od innych osób mniej przeszkadza, opinia nie tylko moja, ale wielu innych osób. Po drugie primo, nawet gdy paliłam nie lubiłam obrywać dymem prosto w twarz, bo jest to nieprzyjemne. Po trzecie primo, nawet gdy paliłam, to nie lubiłam smrodu tlącego się filtra. O ile dym papierosowy może po prostu przeszkadzać, o tyle filtr po prostu śmierdzi. Jak napisałam, w pewnych sytuacjach palący mi nie przeszkadzają, w pewnych sytuacjach przeszkadzają, ale się nie czepiam, a są sytuacje, gdzie moim zdaniem mogę zwrócić uwagę.
Już bez cytatów chcę przypomnieć wszystkim, że ja pana z przystanku nie opieprzyłam, przynajmniej starałam się, żeby tego tak nie odebrał. Zwrócenie uwagi, chociaż kojarzy się nam negatywnie, jest samo w sobie neutralne. To po prostu pokazanie innym rzeczy, których nie widzą. Co oni z tym zrobią to inna sprawa.
Na przystankach chyba zakaz palenia obowiązuje, ale jak ktoś pali obok przystanku - jego broszka, nie czepiam się w żaden sposób.
Jeszcze jedna sprawa, może podałam przykład na wyrost, ale był najświeższy. Temat, jak to słusznie jedna osoba zauważyła, nie dotyczy tego nieszczęsnego peta, tylko ogólnie, zwracania obcym ludziom uwagi, gdy robią coś, co nam nie odpowiada, przeszkadza.
Czy to robić, w jaki sposób, gdzie jest granica między czepianiem się, a dbaniem o własny interes?