konto usunięte

Temat: NIeprzyjaciel w paszczy :)

Co robicie, kiedy podczas jedzenia poczujecie w ustach coś, czego nie możecie przełknąć? Na przykład kość, chrząstkę, ość itp. Wypluwacie na widelec, prosto na talerz (co mnie osobiście obrzydza), czy może używacie serwetki? No i co robicie, jeżeli takiej serwetki nie ma na stole :-)Magdalena Putowska edytował(a) ten post dnia 13.11.07 o godzinie 13:51

konto usunięte

Temat: NIeprzyjaciel w paszczy :)

Przypomniał mi się jeden kolega, który na imprezie rodzinnej u swojej koleżanki, połakomił się na śledzie. Były ładnie ułożone na półmisku i na tyle nieduże, że mogły się w całości zmieścić do ust. I tak właśnie zrobił. Przy czym nie zauważył tkwiącej w smakołyku wykałaczki. Ponieważ zrobiło mu się głupio z powodu swojej nieuwagi, zjadł ją razem ze śledziem :-)
Michał M.

Michał M. Analityk ds.
Windykacji, PKO Bank
Polski S.A.

Temat: NIeprzyjaciel w paszczy :)

Najlepiej jest usunąć "przeszkodę" jeszcze na talerzu. Jeśli to się nie uda, faktycznie najestetyczniej byłoby skorzystać z serwetki. Wypluwanie na widelec jest na tyle nieestetyczne, że niektóre podręczniki savoir - vivre'u zalecają raczej wyjęcie ości itp. palcami i odłożenie na brzeg talerza.
Zjedzenie "przeszkody" to może odważne rozwiązanie, ale też dość niebezpieczne, może spowodować zadławienie lub nne przykre konsekwencje.
Pozdrawiam.
Adam Jarczyński

Adam Jarczyński Marketingu &
Branding & PR

Temat: NIeprzyjaciel w paszczy :)

Witam,

ość subtelnie usuwamy ręką - jeżeli nie ma specjalnego naczynia na ości, kładziemy ją na brzegu talerza. Warto wtedy - drugą ręką zakryć usta. Zakrycie ust, jednak nie powinno mieć miejsca przy dłubaniu wykałaczką. Jest to niegrzeczne i powinno odbywać się jedynie poza stołem. (nie do końca na temat z tą wykałaczką, ale rodzi skojarzenia).

Jeżeli jedliśmy np. lody, w których owoc nie został właściwie wydrylowany, możemy pestkę - również subtelnie - umieścić na łyżeczce, którą spożywamy deser, a następnie ułożyć ją na brzegu talerza.

Jeżeli jednak, jemy owoce rękoma, to tak jak w przypadku winogron czy wiśni, pestki wypluwamy w zwiniętą dłoń i odkładamy na brzeg naczynia (talerza).

Pozdrawiam,
Adam

konto usunięte

Temat: NIeprzyjaciel w paszczy :)

a... włos? ja bym chyba wstala od stolu i wygrzebala go w samotnosci.

konto usunięte

Temat: NIeprzyjaciel w paszczy :)

Moja znajoma miała kiedyś taką sytuację: przyszła na proszony obiad, właśnie jadła zupę, gdy poczuła, że w buzi ma włos. Pech chciał, że gospodyni miała bardzo długie włosy... A w talerzu leżał i czekał na nią jeszcze jeden identyczny "specjał". Znajoma połknęła włos, którego już miała w buzi - nie chciała zasmucić pani domu. A z talerza wyjadła zupę, włos pozostawiając na dnie. Czy przekroczyła granice asertywności? Moim zdaniem tak. Ale jak wybrnąć z takiej sytuacji, żeby nie zrobić nikomu przykrości? Załóżmy, ze można wstać od stołu i załatwić tę sprawę na uboczu. Ale nie zawsze można wstać od stołu. Co więcej, czasem gospodarz patrzy na każdy nasz kęs i czeka na słowa uznania. Jak wtedy poradzić sobie z włosem? Skazywać siebie na cierpienie psychiczne przy połykaniu, czy też na oczach gospodarza wyjąć z buzi to, co niezjadliwe, i tym samym zawstydzić go?
Justyna M.

Justyna M. Senior Research
Analyst BASES,
Nielsen

Temat: NIeprzyjaciel w paszczy :)

Ta opowieść o włosie przypomniała mi znaną (niestety nie wiem, czy autentyczną) anegdotę o młodzieńcu, który na przyjęciu dyplomatycznym zjadł sałatę razem z robakiem, żeby nie robic przykrości (ani skandalu) pani ambasadorowej, po czym, kiedy ona się zorientowała, w czym rzecz, usłyszał od niej, ze czeka go świetlana przyszłość w dyplomacji :)

Nie wiem, czy "asertywność" jest tu do końca własciwym słowem - jesli koleżanka mimo wszystko nie sprawiła przykrości pani domu, to chyba postapiła zgodnie z zasadami savoir-vivre'u i wykazała się dużą delikatnością...

konto usunięte

Temat: NIeprzyjaciel w paszczy :)

Otóż dlaczego użyłam słowa "asertywność": żeby zapytać, na ile konieczność postąpienia zgodnie z zasadami savoir-vivre'u i wykazania się delikatnością ma górować nad naszym optymalnym poczuciem komfortu.
Marta K.

Marta K. po godzinach
wizażystka

Temat: NIeprzyjaciel w paszczy :)

az mi ciarki po ciele przeszły jak przeczytałam historie o włosie...bleh.. :(
Michał M.

Michał M. Analityk ds.
Windykacji, PKO Bank
Polski S.A.

Temat: NIeprzyjaciel w paszczy :)

Agnieszka Pokoleńczuk:
Otóż dlaczego użyłam słowa "asertywność": żeby zapytać, na ile konieczność postąpienia zgodnie z zasadami savoir-vivre'u i wykazania się delikatnością ma górować nad naszym optymalnym poczuciem komfortu.


To jest to, o czym pisała koleżanka wyżej, czyli dyplomacja. Czasem trzeba pocierpieć, żeby być eleganckim.

konto usunięte

Temat: NIeprzyjaciel w paszczy :)

czyn pani polykajacej wlos byl nadwyraz szlachetny.
jednak wydaje sie ze to nie jest uniwersalna metoda. nie kazdy bowiem jestw stanie wytrzymac psychicznie takie poswiecenie. ja obawialabym sie ze po polknieciu takiej delicji, moglabym, delikatnie mowiac poczuc sie niedobrze...
Michał M.

Michał M. Analityk ds.
Windykacji, PKO Bank
Polski S.A.

Temat: NIeprzyjaciel w paszczy :)

Prawdziwą sztuką jest połknąć tkwiące w daniu paskudztwo.
Majstersztykiem jest nie mrugnąć przy tym okiem:-)
Jacek Synowiec

Jacek Synowiec zainteresowania:
e-commerce,
e-biznes, marketing
internetowy

Temat: NIeprzyjaciel w paszczy :)

Justyna Szejba:
Ta opowieść o włosie przypomniała mi znaną (niestety nie wiem, czy autentyczną) anegdotę o młodzieńcu, który na przyjęciu dyplomatycznym zjadł sałatę razem z robakiem, żeby nie robic przykrości (ani skandalu) pani ambasadorowej, po czym, kiedy ona się zorientowała, w czym rzecz, usłyszał od niej, ze czeka go świetlana przyszłość w dyplomacji :)

Nie wiem, czy "asertywność" jest tu do końca własciwym słowem - jesli koleżanka mimo wszystko nie sprawiła przykrości pani domu, to chyba postapiła zgodnie z zasadami savoir-vivre'u i wykazała się dużą delikatnością...

Nie uważam, aby konieczne było jedzenie czegoś co przypadkiem znalazło się w talerzu.
Jeśli z drugiej strony mamy osobę która też jest dobrze wychowana, zrozumie, że nastąpiła jakaś "wpadka".

Jeśli natomiast jesteśmy w restauracji, lub wydawaniem posiłków na przyjęciu zajmują się kelnerzy, to na pewno nie będzie niestosowne aby zwrócić uwagę na ten problem i np. poprosić o inną porcję (bez intruza) ...

konto usunięte

Temat: NIeprzyjaciel w paszczy :)

Tak, a jak kelner kwestionuje istnienie intruza, to nie dostanie napiwku :)

konto usunięte

Temat: NIeprzyjaciel w paszczy :)

Michał Markiewicz:
Agnieszka Pokoleńczuk:
Otóż dlaczego użyłam słowa "asertywność": żeby zapytać, na ile konieczność postąpienia zgodnie z zasadami savoir-vivre'u i wykazania się delikatnością ma górować nad naszym optymalnym poczuciem komfortu.


To jest to, o czym pisała koleżanka wyżej, czyli dyplomacja. Czasem trzeba pocierpieć, żeby być eleganckim.
Nie zgodzę się z tym, że dyplomacja to synonim asertywności. Zupełnie inne są intencje towarzyszące tym dwu typom zachowania. Dyplomata zachowuje się w pewien sposób, bo chce przez to osiągnąć swój cel. Człowiek asertywny zaś chce być przede wszystkim w porządku w stosunku do innych i do siebie. Dyplomacja w sytuacji z intruzem w talerzu wymagałaby raczej zjedzenia owego intruza, jeśli od tego zależałoby osiągnięcie naszego celu. Asertywność wymagałaby zaś takie osiągnięcie tego celu, by nikt nie musiał przez to nadmiernie cierpieć. Ja bym wybrała wariant asertywny, bo wierzę w to, że szczerością więcej się zdziała, niż to się śniło filozofom.
Pozdrawiam!
Marta K.

Marta K. po godzinach
wizażystka

Temat: NIeprzyjaciel w paszczy :)

powiem Wam szczerze,że jak czytam o połykaniu tych zjawisk nieprzewidzianych w daniu to az mi sie zołądek wspina do gardła.
osobiście uważam ,że jesli się zdarzył przypadek włosa czy innego paskudztwa to trzeba to delikatnie wyjąć albo odejsc od stołu by w samotności mocowac się z nim.
żadne połykanie ,żeby nie było przykro gospodarzowi, nastepnym razem bedzie bardziej uważał, mało tego mozna zawsze obrucic to w żart i nie przejmowac sie tego typu niuansami , które zdarzyc sie moga każdemu.

amen.
Michał M.

Michał M. Analityk ds.
Windykacji, PKO Bank
Polski S.A.

Temat: NIeprzyjaciel w paszczy :)

Agnieszka Pokoleńczuk:
Michał Markiewicz:
Agnieszka Pokoleńczuk:
Otóż dlaczego użyłam słowa "asertywność": żeby zapytać, na ile konieczność postąpienia zgodnie z zasadami savoir-vivre'u i wykazania się delikatnością ma górować nad naszym optymalnym poczuciem komfortu.


To jest to, o czym pisała koleżanka wyżej, czyli dyplomacja. Czasem trzeba pocierpieć, żeby być eleganckim.
Nie zgodzę się z tym, że dyplomacja to synonim asertywności.

Ależ ja absolutnie tego nie twierdzę. Dyplomacja jest grą uników i przemilczeń, okrężnego formułowania myśli. Asertywność to rąbanie prawdy w oczy w taki sposób, by druga strona nie czuła się dotknięta
Zupełnie inne są intencje towarzyszące tym dwu typom zachowania. Dyplomata zachowuje się w pewien sposób, bo chce przez to osiągnąć swój cel. Człowiek asertywny zaś chce być przede wszystkim w porządku w stosunku do innych i do siebie. Dyplomacja w sytuacji z intruzem w talerzu wymagałaby raczej zjedzenia owego intruza, jeśli od tego zależałoby osiągnięcie naszego celu.

Naszym celem jest niesprawienie przykrości gospodarzowi. Co innego w restauracji, co innego na prywatnym przyjęciu. Pewne reguły gry zostały stworzone po to, by nie ranić lub nie sprawiać przykrości innym osobom.

Asertywność wymagałaby zaś takie osiągnięcie
tego celu, by nikt nie musiał przez to nadmiernie cierpieć. Ja bym wybrała wariant asertywny, bo wierzę w to, że szczerością więcej się zdziała, niż to się śniło filozofom.

To jest mitologizacja siły asertywności. Nie zawsze jest wskazane wykazywać się szczerością, bo przez takie zachowanie gospodarz może poczuć się zakłopotany.
Pozdrawiam!

konto usunięte

Temat: NIeprzyjaciel w paszczy :)

Moim zdaniem asertywność to właśnie szczerość zachowań i postaw(w każdej sytuacji), ale - i to ważne - w granicach nie naruszających godności drugiego człowieka, co nazwałabym zbiorczym określeniem "grzeczność". Do mitologizowania zaś może skłaniać to, że bycie asertywnym jest na tyle trudne, że nie znam osoby na sto procent asertywnej. To umiejętność nabyta i niezwykle trudna, a składa się na nią szereg uwarunkowań psychicznych. Właściwie można powiedzieć, że asertywni nie jesteśmy, lecz bywamy.Wiem, że jest też kwestia stopniowania asertywności. Pewnie w naszym tolerancyjnym świecie trzeba by stopniować, czego ja nie lubię, bo to prowadzi do pójścia na łatwiznę i powiedzenia, że "Nie zawsze jest wskazane wykazywać się szczerością" przy określaniu asertywności.
Właściwie to uważam rozmowy o tak ważnych kwestiach na forum internetowym za niepotrzebne i nic nie dające, i przyczyniające się do jeszcze większego nieporozumienia, ale nie mogłam sobie odmówić przyjemności podeliberowania:)

konto usunięte

Temat: NIeprzyjaciel w paszczy :)

Justyna Szejba:
Ta opowieść o włosie przypomniała mi znaną (niestety nie wiem, czy autentyczną) anegdotę o młodzieńcu, który na przyjęciu dyplomatycznym zjadł sałatę razem z robakiem, żeby nie robic przykrości (ani skandalu) pani ambasadorowej, po czym,

Hi hi, a co zrobic jesli robak nie jest na salacie tylko jest glownym daniem ;)? (podpowiedz: nie smakuje jak kurczak, bardziej jak orzeszki, pasuje do piwa)

Następna dyskusja:

baaardzo brzydki zapach z p...




Wyślij zaproszenie do