Temat: Napiwki a płatność kartą
Dać albo nie dać, o to jest pytanie.
Jak dać to jak, ile, komu, za co itd itp.
Straszny z tym problem.
Nie dać, to problem z głowy.
Jerzy Kłeczek już pisał, że myślący biały(tak jak to się w polskim języku utarło mawiać) człowiek zawsze nosi przy sobie kilka drobnych.
A no na kelnera, taksówkę, kibel, szatnię, napój, kanapkę, bilet, chusteczki i wiele innych.
Napiwek na kartę można zostawić, ale NIGDY w całości nie trafi do kieszeni kelnera. Zwykle tylko połowa trafia do kelnera.
Teraz jeszcze jedna rzecz.
Dawać czy nie?
Ale to już było...
Jednak zawsze można powtórzyć.
Po pierwsze, to kelner jest jak handlowiec. Sprzedaje produkty tylko z tą różnicą, że jest to jedzenie i alkohol i swój % od sprzedaży dostaje od klienta a nie ma wliczone w cenę produktu.
Reszta pensji którą dostaje jest tak samo liczona jak w przypadku handlowca, czyli za dbanie o miejsce pracy.
W przypadku handlowa jest to znajomość produktów, prawa, umów, cen na rynku, utrzymywania porządku w swoich umowach i rozliczeniach itd.
Kelner ma pensję za porządek na sali, poprawne rachunki, znajomość karty, znajomość zasad obsługi, czystość miejsca pracy.
Zwykle się utarło, że w handlu dostaje się 10% od produktu. To samo się tyczy kelnera.
Jeśli obsługa nie zadowala to się zostawia mniej, jeśli jest przeciętna to zostawia się 10%.
Jeśli podoba się obsługa to zostawia się więcej.
Jeśli jest niemiła lub chamska, to wychodzi się z lokalu albo w ostateczności wzywa managera.
Teraz spójrzcie na to ze strony kelnera:
Przychodzi sobie taki Wiesiek ze swoją Krysią do restauracji aby uczcić rocznicę urodzin chomika (czy cokolwiek innego).
Dostaje kartę, pyta się o wszystko jest zadowolony.
Jedzenie ma dopasowane do gustu po konsultacji z kelnerem i na czas. Dobrane ma do tego wino, bo sam nie wie jakie.
Pani Krysia jest oczarowana tym, że jej Wiesław (już nie Wiesio) zabrał ją w tak wspaniałe miejsce.
Wiesiek jest zadowolony, bo widzi, że jego kochaniu(już nie Krysi) oczka się błyszczą...
Wiesiek jest zachwycony, mówi do kelnera, że mu się podoba, że miła obsługa, (czasami się pyta: "a może Pan się z nami napije?"), bla bla bla...
Kelner robi im zdjęcia gdy go o to poproszą i ogarnia w tym czasie stoliki z Panem Waldkiem i Panią Basią, Ryśka i Mietka ze spółką i wielu innych.
I tak cała impreza Wieśka z Krysią w restauracji trwa już grubo ponad 3-4 godziny. Rachunek jest już np około 300 zł. Kelner przez ten czas sprawdza czy wszystko jest, czy nikomu nic nie potrzeba, czy mają czysto, są zadowoleni itd itp.
Jest już wieczór, przed Wieśkiem i jego "kochaniem" noc jeszcze długa... aż szkoda ją zmarnować w restauracji.
Proszą o rachunek. Płacą i Wiesiek mówi:
Naprawdę świetna obsługa, wpadniemy tu jeszcze, miłego wieczoru, bla bla bla, dziękuję bardzo, RESZTY NIE TRZEBA(żaden kelner nie lubi tego wyrażenia).
Przy okazji macha forsą przed ludźmi by pokazać ile to nie wydał, ewentualnie daje wszystkim do zrozumienia, że też go stać na kartę kredytową.
Okazuje się, że przy rachunku 300-400 zł i kilku godzinach ślęczenia dostaje napiwek 10 zł.
Wychodzi to po 2 zł na godzinę.
Albo w ogóle nic nie zostawi.
Ilu z was chciało by pracować za 2 złote za godzinę?
Nawet mając 8 takich stolików, to można przy dobrych wiatrach wyjść 16 zł za godzinę tak licząc.
Po wyjściu Wiesiek zostanie zapamiętany, nie będzie Panem Wieśkiem tylko tym co gęsto wisiał w "Panu Tadeuszu" przy pasie słuckim i litym.
Nie dlatego, że kelner tak widzi, tylko dlatego, że Wiesiek taki jest.
Jak przyjdzie drugi raz, to się zdziwi, że obsługa jest marna, że długo czeka, wszyscy są chamscy i mają go w "negatywie krzesła".
Nikt nie chce pracować za darmo.
A to co napisał Pan Artur Piasta, że do rachunku 100 zł zostawiają ludzie 4 zł napiwku i jeszcze na kartę. To przy 4 godzinach biesiadowania(bo są tacy i to często) wychodzi że kelner ma niewiele ponad 50 groszy za godzinę. Razy 8 takich stolików to daje 4 zł/h.- Przy dobrych wiatrach.
Więc jeśli naprawdę chce ktoś bez napiwku iść do restauracji, to polecam kebaby, albo bary mleczne. Na Marszałkowskiej w Warszawie jest taki bar gdzie jest tanio, dobra atmosfera samoobsługa i nie trzeba napiwku zostawiać.
Aha i jeszcze jedno.
Kelner to nie jest śmieć i nie ma obowiązku obsługiwać pierwszego lepszego gbura. Za chamskie komentarze, pstrykanie, wyładowywanie nerwów na nim, obrażanie i pogardliwe traktowanie ma pełne prawo do odpowiedzenia tak samo, odmawiania obsłużenia gościa, poproszenia managera o wyproszenie gościa, dopisania serwisu wezwanie ochrony czy glin, a nawet założenia sprawy. Niestety większość kelnerów tego nie wie, szefostwo tego nie mówi bo im to nie na rękę, a ludzie traktują kelnerów jak niewolników.
Miejmy nadzieję, że świadomość ludzka się zmieni.
Wchodząc do restauracji warto pamiętać, że jednak tam pracują ludzie i należy też odpowiednio się zachowywać wobec nich. Wtedy im będzie łatwiej pracować i będą więcej zarabiać, a goście będą bardziej zadowoleni z obsługi.