Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: Napiwki

zatem wszystkim płać te napiwki, będzie fair
w tym panom co opróżniają śmietniki
:)

nie mogę teraz jakoś znaleźć tego demota
niemniej chyba sołtys zaprosił mieszkańców na bankiet
ponoć nie nie zachował się kulturalnie
zatem pytanie
czy na pewno uprzejmość zmieni zawsze człowieka na lepsze?Marcin Południkiewicz edytował(a) ten post dnia 25.03.11 o godzinie 18:39
Michał K.

Michał K. Ludzie są jak
choinki - dwa, trzy
razy siekierką i
leżą :)

Temat: Napiwki

Karolina Ł.:
]
no, ja właśnie daję napiwki kelnerom i taksówkarzom.

Ja jeszcze u fryzjera.
Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: Napiwki

Nie muszę chodzić do fryzjera by się strzyc i czesać.
Zatem napiwek u niego mi odpada.
Czasem sam się strzygę, czasem ktoś z rodziny mnie strzyże.
:D
Czy ktoś kiedyś dawał napiwki konduktorowi w metrze?
;)

konto usunięte

Temat: Napiwki

Michał K.:
Karolina Ł.:
]
no, ja właśnie daję napiwki kelnerom i taksówkarzom.

Ja jeszcze u fryzjera.
no tak, u fryzjera też, racja.
Michał K.

Michał K. Ludzie są jak
choinki - dwa, trzy
razy siekierką i
leżą :)

Temat: Napiwki

Karolina Ł.:
Michał K.:
Karolina Ł.:
]
no, ja właśnie daję napiwki kelnerom i taksówkarzom.

Ja jeszcze u fryzjera.
no tak, u fryzjera też, racja.

chyba, że się nie chodzi :):):)

konto usunięte

Temat: Napiwki

Michał K.:
chyba, że się nie chodzi :):):)
:)))

trzeba spróbować strzyc się samej :))))
albo ktoś z rodziny mnie ostrzyże,co będę płacić :))))
Michał K.

Michał K. Ludzie są jak
choinki - dwa, trzy
razy siekierką i
leżą :)

Temat: Napiwki

Karolina Ł.:
Michał K.:
chyba, że się nie chodzi :):):)
:)))

trzeba spróbować strzyc się samej :))))
albo ktoś z rodziny mnie ostrzyże,co będę płacić :))))
Karolina, luzik - najwyżej będziesz podobna do Ma..... :):):):) Bez urazy :)

konto usunięte

Temat: Napiwki

Michał K.:
Karolina Ł.:
Michał K.:
chyba, że się nie chodzi :):):)
:)))

trzeba spróbować strzyc się samej :))))
albo ktoś z rodziny mnie ostrzyże,co będę płacić :))))
Karolina, luzik - najwyżej będziesz podobna do Ma..... :):):):) Bez urazy :)
Sam bądź do niego podobny :)))))))
Ewa Szymańska

Ewa Szymańska grafik komputerowy

Temat: Napiwki

Kuba Ł.:
Tak przeglądam sobie te 8 stron dyskusji i nie rozumiem jednej rzeczy. O czym Wy tyle dyskutujecie? W krajach trochę bardziej cywilizowanych niż Polska, jeśli ktoś nie da napiwku, jest traktowany jak gbur.

Charakter Twojej wypowiedzi jest mocno protekcjonalny tym bardziej, że sądząc z opisu jesteś studentem a więc osobą dość młodą więc nie traktuj innych tak jakbyś ty sam jeden jeździł po świecie i orientował się w przyjętych tam zwyczajach. Tym bardziej, że to co piszesz nie jest wcale takie oczywiste.
Po prostu trzeba wiedzieć, wybierając się do danego kraju, że tam TRZEBA dać napiwek.

Jest przyjęte ale wcale nie TRZEBA.
Poza tym, ile razy (na ile wszystkich) spotkaliście się z niemiłą obsługą? No właśnie... Przeważnie obsługa jest w porządku i gadanie, że "kelner zarabia tyle, ile zarabia i nie należy się jemu żaden napiwek" jest oznaką takiej właśnie polskiej zaściankowości i nie boję się tego wyrażenia użyć.

To nie jest takie czarno białe, bo niby co znaczy obsługa "w porządku"? Jeśli kelner/kelnerka podchodzi, daje kartę mówi proszę i dziękuję to jeszcze nie jest miła obsługa, którą należy dodatkowo nagrodzić. Jeśli osoba jest sympatyczna, poleci coś z uśmiechem i gość poczuje się jak w domu wtedy inna sprawa. Poza tym zapominasz, że napiwek jest formą motywacyjną dla pracownika, i jako taka nie może być traktowana jako coś co się należy tak czy siak niezależnie od tego, jak obsłuży się klienta.
Jeśli obsługa była standardowa - minimum 10% kwoty rachunku. Jeśli była ponadprzeciętna - więcej. Tak po prostu wypada i już.

Pierwsze słyszę o tak ściśle przestrzeganej matematyce wyliczenia napiwku. Co natomiast jest coraz powszechniejsze a o czym jakoś nie wspomniałeś, to zwyczaj umieszczania na rachunku informacji, że napiwek kelnera został wliczony do rachunku. W świetle tego dawanie czegoś extra nabiera jeszcze bardziej dowolnego charakteru.
Mówienie, że "napiwek się nigdy nie należy" jest tak samo niemądre, jak to, że "kobiety chcą równouprawnienia, więc nie będę ich przepuszczał w drzwiach". Nie przepuszczaj, nie dawaj napiwków, nikt ci nie broni być burakiem.

Porównanie mało trafne i cokolwiek nie adekwatne do sytuacji, jako że trudno porównywać tak wielowątkowe zjawisko jak równouprawnianie do pojedynczego zwyczaju dawania napiwków...

Miłej nocy.
Jakub Łochowicz

Jakub Łochowicz Lubię i potrafię
sprzedawać.

Temat: Napiwki

Ewa Szymańska:
Charakter Twojej wypowiedzi jest mocno protekcjonalny
Protekcjonalny? W którym miejscu?
tym bardziej, że sądząc z opisu jesteś studentem a więc osobą dość młodą więc nie traktuj innych tak jakbyś ty sam jeden jeździł po świecie i orientował się w przyjętych tam zwyczajach.
Tylko co ja mam powiedzieć, skoro ci podróżujący nie orientują się w tak podstawowych rzeczach? Sporo osób wie, że napiwek to coś normalnego, co widać po wypowiedziach tutaj.
Jest przyjęte ale wcale nie TRZEBA.
Pewnie, że nie trzeba, nic nie trzeba. Można nawet kopnąć kelnera na koniec.
To nie jest takie czarno białe, bo niby co znaczy obsługa "w porządku"? Jeśli kelner/kelnerka podchodzi, daje kartę mówi proszę i dziękuję to jeszcze nie jest miła obsługa, którą należy dodatkowo nagrodzić.
Należy. A to, czy to zrobisz czy nie, to już tylko Twoja wola.
Jeśli osoba jest sympatyczna, poleci coś z uśmiechem i gość poczuje się jak w domu wtedy inna sprawa.
Tutaj nie danie napiwku to już faux pas.
Poza tym zapominasz, że napiwek jest formą motywacyjną dla pracownika, i jako taka nie może być traktowana jako coś co się należy tak czy siak niezależnie od tego, jak obsłuży się klienta.
No właśnie jest :-) Napiwek powinien być dany po prostu. To powinno być naturalne. Kelnerzy zarabiają tak mało, że żyją dzięki napiwkom.
Pierwsze słyszę o tak ściśle przestrzeganej matematyce wyliczenia napiwku.
A szkoda, bo tak się przyjęło.
Co natomiast jest coraz powszechniejsze a o czym jakoś nie wspomniałeś, to zwyczaj umieszczania na rachunku informacji, że napiwek kelnera został wliczony do rachunku. W świetle tego dawanie czegoś extra nabiera jeszcze bardziej dowolnego charakteru.
Z tym, że jest to pic na wodę i powie Ci to każdy kelner :-)

Raz jeszcze - napiwek nie jest żadną formą nagrody czy motywacji. Po prostu w dobrym tonie jest go dać kelnerowi za obsługę. Za normalną obsługę. Oczywiście, że jeśli trafimy na gbura, który ma nas gdzieś, to inna sprawa. Tyle, że nawet jeśli kelner jest gburowaty, to w pracy będzie w porządku, bo zależy mu na napiwku. W związku z tym, pisałem o tym wcześniej, rzadko się zdarza, żeby kelner obsługiwał nas w sposób niezadowalający, odbiegający od normy.

P.S. To, że jestem studentem nie ma tu żadnego znaczenia :-)Kuba Ł. edytował(a) ten post dnia 11.04.11 o godzinie 17:06
Ewa Szymańska

Ewa Szymańska grafik komputerowy

Temat: Napiwki

Kuba Ł.:
Ewa Szymańska:
Charakter Twojej wypowiedzi jest mocno protekcjonalny
Protekcjonalny? W którym miejscu?

W każdym, w którym sugerujesz, że każdy kto się z Tobą nie zgadza jest zaściankowym burakiem niezaznajomionym z trendami w restauracjach.
Raz jeszcze - napiwek nie jest żadną formą nagrody czy motywacji. Po prostu w dobrym tonie jest go dać kelnerowi za obsługę. Za normalną obsługę. Oczywiście, że jeśli trafimy na gbura, który ma nas gdzieś, to inna sprawa. Tyle, że nawet jeśli kelner jest gburowaty, to w pracy będzie w porządku, bo zależy mu na napiwku. W związku z tym, pisałem o tym wcześniej, rzadko się zdarza, żeby kelner obsługiwał nas w sposób niezadowalający, odbiegający od normy.

Nie będę się z Tobą przerzucać na słowa, bo jak widać uważasz się za osobę tak doinformowaną, że nikt Cię nie przekona, że się mylisz. A mylisz się bardzo, co chociażby udowadnia etymologia słowa napiwek, co jak wiadomo przyszło do nas z kultury zachodniej, gdzie funkcjonuje jako GRATUITY, co jak nas informuje słownik oznacza nagrodę, bonus. Skoro to nagroda, bonus to niestety oznacza, że nie należy się zawsze i każdemu.
I został wymyślony dokładnie w celach motywacyjnych i funkcjonuje na podobnych zasadach jak premia uznaniowa dla pracowników sektorów nieusługowych.

Polecam trochę poczytać a potem pouczać innych.
Jakub Łochowicz

Jakub Łochowicz Lubię i potrafię
sprzedawać.

Temat: Napiwki

Ewa Szymańska:
W każdym, w którym sugerujesz, że każdy kto się z Tobą nie zgadza jest zaściankowym burakiem niezaznajomionym z trendami w restauracjach.
O pewnych sprawach po prostu się nie dyskutuje.
Polecam trochę poczytać a potem pouczać innych.
Polecam trochę poobserwować zachowania obcokrajowców.

konto usunięte

Temat: Napiwki

Oj, dyskusja się zrobiła tak gorąca, że aż strach się włączyć. Trudno, zaryzykuję. Co wiemy o napiwkach? Wiemy, że obsługujące nas osoby zazwyczaj są fatalnie opłacane, często poniżej płacy minimalnej. Ich pracodawcy z kolei, nierzadko czerpią pokaźne zyski z prowadzonych przez siebie lokali. Można się irytować rolą, którą narzuca nam poczucie solidarności z kiepsko opłacanym pracownikiem. Dlaczego mielibyśmy czuć się odpowiedzialni za godne wynagrodzenie kelnera, skoro to nie my go zatrudniamy? W dodatku rzadko można dziś spotkać prawdziwie profesjonalnych kelnerów. Rotacja personelu w restauracjach jest duża, umiejętności obsługi często niewielkie (choć bywa, jej że urok osobisty nam to wynagradza), a to znaczy, że w jakimś stopniu cierpi na tym klient. I właśnie ten klient ma sprawić, że personel będzie miał z czego się utrzymać. Może się zdarzyć, że jakiś buntowniczy głos podpowiada klientowi, żeby w tej grze nie uczestniczyć. Tylko co z tego wynika? Niewiele. Jakkolwiek ocenimy te praktyki, przyjęło się, że klient bierze na siebie część odpowiedzialności za wynagrodzenie tradycyjnie źle opłacanego personelu. Stąd dość powszechne przekonanie, że jeśli personel nie był dla nas przykry lub rażąco niekompetentny - napiwek zostawiamy.

Ja nie zwiedziłam całego świata, ale troszkę się w różnych krajach rozglądałam. :) Spotkałam się na przykład z zaleceniem amerykańskich specjalistów do spraw etykiety, aby w przypadku niezbyt profesjonalnej obsługi napiwek jednak zostawić, a zastrzeżenia co do obsługi dyskretnie zgłosić przełożonym. Wskazuje to jak bardzo w społecznej świadomości zakorzenione jest przekonanie, że zostawienie napiwku po prostu jest przyjęte i należy do dobrego tonu. Zasada ta właściwie nie jest kwestionowana.

Wysokość napiwku rośnie w zależności od klasy lokalu, ceny zamówionych potraw, jakości obsługi, a nawet stopnia "marudności" klienta. Sporne "matematyczne wyliczenia" wysokości napiwku jednak istnieją, a podręczniki dobrych manier nierzadko podają tabele, z których dowiadujemy się ile wynosi zwyczajowy napiwek w taksówce, w restauracji, ile płacimy za wniesienie jednej sztuki bagażu (różnie w różnej klasy hotelach; stała stawka na lotniskach), sprzątniecie pokoju, dostarczenie czegokolwiek do pokoju hotelowego, niestandardową pomoc concierge'a, otwarcie hotelowych drzwi, zamówienie dla nas taksówki (inaczej jeśli ta stoi już przy krawężniku, inaczej jeśli trzeba jej szukać, na dokładkę w deszczu), etc. Sprawy komplikują się jeszcze bardziej na przykład przed Świętami Bożego Narodzenia, kiedy zostawiamy napiwek osobom obsługującym nas regularnie. Inaczej u fryzjera, inaczej u manikiurzystki, inaczej na wycieczce z przewodnikiem, no i trzeba pamiętać czy mamy do czynienia z właścicielem firmy czy z pracownikiem, bo temu pierwszemu napiwku nie zostawiamy nigdy.

Istnieją kraje, w których dawanie napiwków nie jest przyjęte (np.Chiny), ale obyczaje się zmieniają i być może już niedługo chętnie zostawiający napiwki zagraniczni turyści wpłyną na zmianę tego stanu rzeczy.

Pytanie brzmi: jak to jest u nas, albo jak byśmy sobie życzyli, aby było? Należymy raczej do kulturowego kręgu "napiwkodawców". Oczekiwania obsługi nie zostawiają wątpliwości - personel liczy na napiwek.

Jeśli chodzi o delikatną kwestię uznaniowości w dodatkowym wynagrodzeniu obsługi poruszoną przez panią Ewę Szymańską, pozwolę sobie zwrócić uwagę na jeden z aspektów takiego podejścia. Przywiązanie do tej uznaniowości stawia nas w roli nieco nieufnych recenzentów personelu, zawiera w sobie jakieś maleńkie ziarno wyższości, a okazywanie tejże nie należy do dobrego tonu. Może rzeczywiście bezpieczniej przyjąć, że jeśli obsługa jest akceptowalna, napiwek po prostu zostawiamy? Można się spierać, że w końcu mamy do czynienia z sytuacją biznesową, że jako klienci mamy prawo recenzować personel na każdym kroku, ale czy taka sytuacja jest przyjemna? Może spróbujmy postawić się na chwilę po tej drugiej stronie? Przyznam, że zdarzyło mi się nie wręczyć napiwku, ale miałam wtedy do czynienia z niezwykłą arogancją obsługi. Zwykła "gapowatość" wynikająca z zabiegania raczej nie skłania mnie do rezygnacji z zostawienia napiwku.

Na koniec kilka słów o dość nieprzyjemnym doświadczeniu w bardzo międzynarodowej grupie, z którą miałam okazję podróżować po Stanach Zjednoczonych. Było nas dwanaścioro, wszyscy pracowaliśmy w ambasadach tego samego kraju rozrzuconych po całym świecie, zasobność naszych portfeli była podobna. Dość często wspólnie jedliśmy posiłki w restauracjach - wspólny rachunek, jeden napiwek od wszystkich w przyjętej wysokości. Jedna z naszych koleżanek (paradoksalnie z kraju, który nie słynął wtedy z przyzwoitej obsługi kogokolwiek gdziekolwiek) za każdym razem znajdowała powód (jakieś wyimaginowane uchybienie), aby nie zostawić napiwku. Konieczność uzupełniania tej brakującej kwoty i dzielenia jej pomiędzy pozostałych biesiadników dała się nam mocno we znaki. Piękna Ruxandra nie została naszą ulubioną koleżanką. :) Dzisiaj przynajmniej z obliczeniami byłoby łatwiej - system Android proponuje nam kilka aplikacji do szybkiego obliczania napiwków. :D
Dariusz W.

Dariusz W. "Mów do ludzi i do
rzeczy, a zabierając
głos nie zabieraj...

Temat: Napiwki

Kuba Ł.:
Ewa Szymańska:
W każdym, w którym sugerujesz, że każdy kto się z Tobą nie zgadza jest zaściankowym burakiem niezaznajomionym z trendami w restauracjach.
O pewnych sprawach po prostu się nie dyskutuje.
Polecam trochę poczytać a potem pouczać innych.
Polecam trochę poobserwować zachowania obcokrajowców.

Łukasz - cytując Ciebie i czytając wcześniej Twoje wypowiedzi w których pouczasz innych w sprawie o której nie masz zielonego pojęcia, mogę zacytować Cię tak: "z pewnymi ludźmi po prostu też się nie dyskutuje". Bo nie warto.
Jakub Łochowicz

Jakub Łochowicz Lubię i potrafię
sprzedawać.

Temat: Napiwki

Da®iusz W.:
Łukasz - cytując Ciebie i czytając wcześniej Twoje wypowiedzi w których pouczasz innych w sprawie o której nie masz zielonego pojęcia, mogę zacytować Cię tak: "z pewnymi ludźmi po prostu też się nie dyskutuje". Bo nie warto.
Mateusz, Małgorzata napisała dokładnie to, co ja, może w bardziej dyplomatyczny sposób. Ok, ja się na dyplomatę nie nadaję, ale chyba widzisz, że Małgorzata ma rację, hm?
Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: Napiwki

Jakieś ściśle matematyczne obliczenia wydają mi się w tym temacie dosyć pretensjonalne i sztuczne. Wydaje mi się, że w dobrym tonie jest po prostu zaokrąglić rachunek do jakiejś kwoty. Np. rachunek wynosi 12,43 eur - płacimy 13, 14 lub 15 eur. Gdybyśmy mieli trzymać się zasady 10%, to wyjdą jakieś absurdalne sytuacje, że w naszym przypadku powinniśmy zapłacić 13,67 eur. Przecież to bez sensu.

Osobiście napiwki kojarzą mi się z sytuacją, kiedy klient korzysta z usługi będącej elementem rozrywki. W sensie - stać cię na wakacje, to stać cię i na to dodatkowe euro napiwku. Natomiast trudno mi zaakceptować oczekiwania na napiwek w sytuacjach, kiedy skorzystanie z usługi jest elementem kosztów życia, np. codzienny obiad w przerwie obiadowej w pracy. Często zdarza się, że z pewnych usług (hotel, taksówka, jedzenie na mieście) MUSI skorzystać osoba, która skrajnie mało zarabia. Ktoś na przykład musi utrzymać się za 1200 złotych miesięcznie, w restauracji zamawia najtańsze danie, bo na droższe go po prostu nie stać. Nie wyobrażam sobie, że ktoś uzna taką osobę za gbura, bo nie zostawi napiwku.

Ta sytuacja dotyczy na przykład ambitnych studentów z Ukrainy, którzy odkładają cały rok pieniądze, by pojechać na kilkudniową wycieczkę do jakiegoś kraju UE. Wizyta w restauracji i już załamanie, bo najtańszy obiad kosztuje połowę ich miesięcznego stypendium. I co wtedy? Mają mimo to oprócz mega drogiego (z ich punktu widzenia) rachunku zostawić napiwek?

konto usunięte

Temat: Napiwki

Jakub Łoginow:
Jakieś ściśle matematyczne obliczenia wydają mi się w tym temacie dosyć pretensjonalne i sztuczne. Wydaje mi się, że w dobrym tonie jest po prostu zaokrąglić rachunek do jakiejś kwoty. Np. rachunek wynosi 12,43 eur - płacimy 13, 14 lub 15 eur. Gdybyśmy mieli trzymać się zasady 10%, to wyjdą jakieś absurdalne sytuacje, że w naszym przypadku powinniśmy zapłacić 13,67 eur. Przecież to bez sensu.

10% od sumy rachunku przyjęte jest jako minimum. Nikt nie zaleca precyzyjnego liczenia każdego centa. Natomiast w przypadku zaokrąglenia 198,50 zł do 200 zł... trudno mówić o napiwku. :)

Osobiście napiwki kojarzą mi się z sytuacją, kiedy klient korzysta z usługi będącej elementem rozrywki. W sensie - stać cię na wakacje, to stać cię i na to dodatkowe euro napiwku. Natomiast trudno mi zaakceptować oczekiwania na napiwek w sytuacjach, kiedy skorzystanie z usługi jest elementem kosztów życia, np. codzienny obiad w przerwie obiadowej w pracy. Często zdarza się, że z pewnych usług (hotel, taksówka, jedzenie na mieście) MUSI skorzystać osoba, która skrajnie mało zarabia. Ktoś na przykład musi utrzymać się za 1200 złotych miesięcznie, w restauracji zamawia najtańsze danie, bo na droższe go po prostu nie stać. Nie wyobrażam sobie, że ktoś uzna taką osobę za gbura, bo nie zostawi napiwku.

Poruszył Pan bardzo istotny temat, ale niestety, nie istnieje osobna etykieta dla zamożnych i niezamożnych. Nie stosuje się również rozróżnienia na to, co dla kogo jest rozrywką, a co koniecznością. Nie jestem nieczuła na sytuację wspomnianych przez Pana studentów, bo moja pierwsza w życiu pensja była równowartością... 12 dolarów. :) Nie stosowałam jednak mojej finansowej mizerii jako usprawiedliwienia dla rezygnacji z napiwku kiedy już decydowałam się jeść w restauracji podczas podróży "na Zachód".

Ta sytuacja dotyczy na przykład ambitnych studentów z Ukrainy, którzy odkładają cały rok pieniądze, by pojechać na kilkudniową wycieczkę do jakiegoś kraju UE. Wizyta w restauracji i już załamanie, bo najtańszy obiad kosztuje połowę ich miesięcznego stypendium. I co wtedy? Mają mimo to oprócz mega drogiego (z ich punktu widzenia) rachunku zostawić napiwek?

Wyżej napisał Pan: "W sensie - stać cię na wakacje, to stać cię i na to dodatkowe euro napiwku." :D

konto usunięte

Temat: Napiwki

Małgorzata K.:
Konieczność uzupełniania tej brakującej kwoty i dzielenia jej pomiędzy pozostałych biesiadników dała się nam mocno we znaki.

Rozumiem potrzebę dawania napiwków u kogoś kto taką potrzebę ma, ale czemu zmuszać do tego tych, którzy tej potrzeby nie odczuwają?

konto usunięte

Temat: Napiwki

Krzysztof B.:
Małgorzata K.:
Konieczność uzupełniania tej brakującej kwoty i dzielenia jej pomiędzy pozostałych biesiadników dała się nam mocno we znaki.

Rozumiem potrzebę dawania napiwków u kogoś kto taką potrzebę ma, ale czemu zmuszać do tego tych, którzy tej potrzeby nie odczuwają?

To nie jest kwestia potrzeby tylko obyczaju. :) W opisanym przeze mnie przypadku nikt nie był zmuszany do dawania napiwków. Koleżanka nie była również zmuszana do uczestniczenia we wspólnych posiłkach i akceptowania przyjętych przez pozostałą jedenastkę norm. :D Zawsze istnieje możliwość poproszenia o osobny rachunek. W sumie szło o niewielkie kwoty, a koszt towarzyski był niewspółmiernie duży. Pozdrawiam. :D
Ewa Tkacz

Ewa Tkacz Zakupy, Purchasing

Temat: Napiwki

Krzysztof B.:
Małgorzata K.:
Konieczność uzupełniania tej brakującej kwoty i dzielenia jej pomiędzy pozostałych biesiadników dała się nam mocno we znaki.

Rozumiem potrzebę dawania napiwków u kogoś kto taką potrzebę ma, ale czemu zmuszać do tego tych, którzy tej potrzeby nie odczuwają?

W takiej sytuacji ja zostawiam nawet wiekszy napiwek, bo wstydze sie za osobe, ktora nie poczuwa sie do pozostawienia napiwku.

Następna dyskusja:

Napiwki




Wyślij zaproszenie do