Temat: Najgorsze przyzwyczajenia Waszych kolegów w biurze...
przeczytałam te 14 stron i powiem tak: momentami nieźle się uśmiałam i nie mogę uwierzyć w te skapetki w mikrofali, ale momentami też miałam wrażenie że jakieś ideały się wypowiadają...
Z wieloma zarzutami się zgodzę, ale łyżeczka w kubku?? ok, może nie wygląda to ładnie, może nie jest to bezpieczne dla pijącego ale w czym może to przeszkadzać innej osobie? Ja osobiście nie interesuję się i nie zaglądam jak i co kto pije.
Co do zapachów z toalety. Po pierwsze uważam za szczyt głupoty robienie łazienki bezpośrednio przy pokoju. I to dosłownie pod każdym względem... Po drugie, zarzucanie komuś że załatwia swoje potrzeby "specjalnie" w czasie pracy jest co najmniej dziwne i po trzecie proponuję kupić dobry odswieżacz powietrza-naprawdę może rozwiązać problem:)
Mnie osobiście bardzo irytują dzwięki komórek, i nie tylko w pracy ale we wszystkich miejscach publicznych, dlatego sama właściwie zawsze mam ustawiony tel na wibrację:)
i pociąganie nosem jest dobijające:P
o takich rzeczach jak dłubanie w nosie, uszach itp. nawet nie piszę:)
Chciałam jednak zwróćić uwagę na jeszcze jedno, chyba na okolo 5 stronie pojawił się wątek, że każdy ma inne przyzwyczajenia i aby czegoś wymagać to trzeba o tym najpierw powiedzieć. W odpowiedzi na tą tezę, pojawił się zarzut że zasady dobrego wychowania są wszędzie takie same, więc nie musimy o nic się "prosić". I z tym się nie mogę zgodzić.
W każdej firmie panuje inna atmosfera, inne są zasady. W jednej z poprzednich firm gdzie pracowałam normą było, że gdy mój szef wiedział że robię prawo jazdy, to pytał się jak mi idzie. I nie z wścibskości czy nudów, ale z czystej życzliwości:)
Jeśli siedziałam z koleżanką w pokoju przez pół roku i polubiłysmy się, to naprawdę nie było nic złego w tym, że w poniedziałek rano zapytałam "jak minął weekend?". Takie podejście nie zmniejszało naszej wydajności, wręcz przeciwnie-wszyscy czuli się dobrze i swobodnie w pracy.
I teraz ciąg dalszy - sytuacja już hipotetyczna: zaczynam nową pracę i nie wiem jakie są zasady. Nie w tym rzecz że pierwszego dnia będę się wszystkich wypytywać o sprawy prywtane, ale jeśli np. po pierwszym tyg w poniedziałek zapytam o ten weekend, dla mnie będzie to normą, a nawet w pewien sposób wyznacznikiem grzeczności. Jesli nikt mi nie powie, że w tej firmie o takie rzeczy pytać nie wolno, bo nikt sobie tego nie życzy-ja nie będę o tym wiedzieć. Tym bardziej jeśli "dla świętego spokoju" osoba pytana jednak będzie odpowiadać...
Jak widać, te "oczywiste" zachowania i normy wcale nie muszą być takie oczywiste:)
proponuję więcej wyrozumiałości i szczere rozmowy:)