konto usunięte
Temat: malowanka
Wojciech Grzegorz Pilzak:
Zacznijmy od tego, że malowanie sie w miejscach publicznych jest dozwolone, lecz nie wypada tego robić.
Według prawa - zapewne masz rację. Jednak wielokrotnie powtarzałam - zabronione według zasad SV.
Są czynności zabronione, regulowane prawnie które są nagminnie łamane i nikt o to pretensji nie robi. Nawet są obrońcy tych czynności. (nawet mi się już tego po raz kolejny pisać nie chce)
Według mnie istotą tej dyskusji nie jest odwołanie się do praw. Są pewne rzeczy prawnie zakazane, które jednak nikomu nie przeszkadzają a SV na ich temat milczy. Chociaż pewnie zgodnie z SV jest przestrzegać prawa :)
Tak przeczytałem kilka razy twoje posty Kasiu i znalazłem w nich kilka perełek:
Najpierw
"Tak, jestem "charakterna", ale miałam dobry dzień, dlatego ustąpiłam jej nawet kawałek własnego fotela?
Czyli wykazałam się nadmierną sympatią i życzliwością"
Czy mam Cię pochwalić za Twoją wspaniałomyślność?
Nie do mnie piszesz, ale odpowiem, a co. Nikt o pochwały nie prosił, Kasia dzieli się tutaj swoim odbiorem sytuacji.
"zwróciłam uwagę dziewczynie, ze mogłaby pozbierać swoje klamoty z "mojego" fotela"
Jak Ty w taki sposób poprosiłaś o zabranie swoich "klamotów", to faktycznie wykazałaś się niezwykle wyszukanym zwrotem grzecznościowym...
Intuicja mówi mi, że zwrot "klamoty" nie został użyty, ale mogę się mylić.
Tak czy owak - rozmowa toczy się w temacie czy wypad się w autobusie malować, a nie w jaki sposób zwrócić komuś uwagę.
"W sumie nic bym jej nie powiedziała, ale w końcu ubrudziła mnie swoimi pachnidłami i rozwaliła się na "moim" fotelu..."
A pisałaś też coś o tym, że wykazałaś się wspaniałomyślnością...
"Wkurzyło ją to, że nie miała gdzie położyć swoich kosmetyków(siedziałą od brzegu) a między nami ja położyłam moją dużą torbę(na swoim fotelu)"
Fajnie się zachowałaś. A co niech ma za swoje!
Tej, jakże subtelnej ironii, nie zrozumiałam. Ze niby postawienie torby to było to "masz za swoje" ? Nie odebrałam tego w ten sposób, torbę zwykle kładzie się po jednej lub drugiej stronie siedzenia, chociaż moja jest spora i zwykle muszę ją brać na kolana.
"Nie jestem z tych, którym można walić po głowie.
Złe zachowanie należy krytykować głośno i wyraźnie a nie pobłażać i udawać, ze nic się nie stało."
Pierwsza zasada SV! Silniejszy ma zawsze rację! Trzeba pokazać kto tu rządzi! Nie będzie mi jakaś "malowanka" skakać i zachowywać się niezgodnie z SV!
Oj oj, tu Cię chyba poniosło. To nie jest manifestacja siły, jedynie zwrócenie uwagi. Coś mi przeszkadza - zwracam uwagę, proste. Ja staram się robić to w sposób nie atakujący, jeśli ktoś to za atak odbiera, to jego problem.
Często wychodzę na imprezy masowe, koncerty, do klubów i jeżdżę autobusami nocnymi. W zasadzie robie to samo co większość ludzi w moim wieku. Nagminnie w tych miejscach ludzie spożywają posiłki i piją napoje. Jakoś dzięki tej profilaktyce, zarówno ja jak i wiele innych osób uniknęło wrócenia do domu brudnym. Często zasad SV tam prawie nie ma, jednak do nieprzyjemnych sytuacji dochodzi niezwykle rzadko.
Widzisz, są miejsca i miejsca.
Na plażę wypada iść w samym kostiumie nawet, do pracy nie.
Do klubu można się ubrać jak się komuś podoba, do wytwornej restauracji już nie wypada.
Na imprezie masowej możesz skakać, tańczyć i krzyczeć, ale w operze za takie zachowanie zostaniesz prawdopodobnie wyrzucony z sali.
Autobusy nocne to trochę inny rodzaj komunikacji - często podróżują nimi ludzie "zmęczeni" wcześniejszymi rozrywkami. Oczywiście nie znaczy to, że o zasadach SV można zapomnieć.
Dzienny autobus, którym całe mnóstwo ludzi jeździ do pracy, często elegancko ubranych, często jest ciasno - no cóż, to nie są dobre warunki na poranny make up.
Patrz, to niesamowite, że tyle ludzi żyje z "niższym" poziomem kultury i nic im się nie dzieje. Ty zaś wyszłaś "pełna kultury" i nie dość, że zostałaś umazana to jeszcze ktoś Ci zaczął "pyszczeć".Agata Szybowska edytował(a) ten post dnia 22.04.08 o godzinie 21:34
Cóż za dziwny przypadek...