Temat: kto płaci?
Krzysztof W.:
Leszek N.:
Zakładając - że już dawno wpisane w "prawo biznesu" jest "równouprawnienie" kobiet (właśnie PRZEZ NIE najbardziej podkreślane) - Twoje zasady dobrego wychowania TRZEBA lekko zweryfikować. Owszem - zaproponować (nawet bez głośnego wymawiania jakichkolwiek "kwestii")choćby gestem - chęć płacenia całości - można (wręcz trzeba). Jednak przy sprzeciwie (to sprawa wyczucia) należy ZROZUMIEĆ opór i ewentualne powody (tu wtrącenie w temacie "nie chce mieć nic do czynienia" - dodam że mogą być błędne ), nie brać ich za złą monetę i z GESTEM ZROZUMIENIA - ustąpić.
Można "pozostać w pamięci jako gentelman" właśnie tak postępując - a może właśnie takie postępowanie będzie jeszcze bardziej na plus (?).
Drogi Leszku,
zacznę od tego, że wypraszam sobie Twoje uwagi na temat mojego wychowania. Nie jesteś dla mnie żadnym autorytetem w kwestii bon tonu i jak już miałeś się okazję przekonać, jest więcej osób, które kwestionują Twoje teorie. A jeśli Twoją ambicją jest tytuł arbitra elegancji, to zapewniam Cię, że nie tędy droga...
Być może kopalnie rządzą się innym kodeksem zachowania na spotkaniach, którego nie znam, jednak ponawiam moją tezę, że kategoryczna odmowa zapłacenia za kawę/posiłek zaproszonej kobiety oznacza czerwone światło dla pogłębienia znajomości. Jeśli chodzi o sferę biznesową, zasady są dla mnie również jasne - płaci zapraszający. Szkolne powiedzonko: "przyjechali kowboje, każdy płaci za swoje" brzmi śmiesznie w realiach dorosłego życia.
Potraktuj proszę moją ripostę bez urazy i przyjmij dobrą radę: bądź gentlemanem, czy to na kawie z kobietą, czy na kolacji z klientami. Gwarantuję, że nie pożałujesz tego.
:D
Drogi Krzysztofie :)
Oczywiście - nie biorę Twojej wypowiedzi - "riposty" na moją wypowiedź - głeboko do serca, tak jak tego sobie zyczysz :) ("Potraktuj proszę moją ripostę bez urazy...").
Zgadzam się w kwestii, iż niefortunnym byl zwrot jakiego uzyłem: "Twoje zasady dobrego wychowania TRZEBA lekko zweryfikować..." - bo nie miałem zamiaru robić "wycieczki osobistej" a jedynie podważyć krążącą w częsci społeczeństwa (którego i Ty jesteś przedstawicielem) teorię w temacie w którym się spieramy. "TWOJE zasady" to był odnośnik do faktu, iz to Ty je przedstawiłeś po prostu :)
Jeślim uraził - przepraszam :)
Nie pretenduję do miana Arbitra elegancji :D ojjj daleki jestem od tego. Tak jak wielu tu po prostu wyrażam swoja opinię i punkt widzenia :)
Nie wiem dlaczego tak "kategorycznie" powtarzasz Twoją tezę: "...ponawiam moją tezę, że kategoryczna odmowa zapłacenia za kawę/posiłek zaproszonej kobiety oznacza czerwone światło dla pogłębienia znajomości." - przeciez nikt jej nie kwestionował :)... choć przyznam iż tak jak teraz ją ująłeś... jest troszkę nieczytelna ;) (czyżbys chciał powiedzieć, że jeśli z kobietą z którą przyszedłes na kawę, nie chcesz mieć niczego więcej wspólnego - to nie będziesz za nią płacil ? )
Słynne powiedzonko ... ;) dobre pozunięcie z Twojej strony :D...
Tylko jest ono trochę zmodyfikowane bo właściwe dotyczylo czegoś innego, i ździebko sens się wtedy zminia. Abstrahując jednak od sensu pierwotnego owego "powiedzonka"... Pozwól, że moje "dorosłe" posuniecia biznesowe (nawet wzgledem kontaktów na gruncie restauracjyjnym) - oceniać będą inni ;) Jak dotąd - nie narzekam :)
Twoją "dobrą radę" - przyjmuję .... "na znak.... " ;)
I oczywiście - nie zauważę Twej "niezamierzonej" wycieczki osobistej ;) ... do kopalni :D
PS
Jeszcze słówko do "tego" :
"Nie jesteś dla mnie żadnym autorytetem w kwestii bon tonu i jak już miałeś się okazję przekonać, jest więcej osób, które kwestionują Twoje teorie."
Jakoś nie zauważyłem ogólnego oburzenia czy kwestionowania w czambuł tego co nazywasz "moimi teoriami" - ale może inni byli bardziej delikatni w słowach i wyrazali "tylko swoje - jak i ja - opinie" (czego nikomu nigdy nie broniłem i bronic nie mam zamiaru).
Pozdrawiam
Leszek N. edytował(a) ten post dnia 24.05.07 o godzinie 23:43