Temat: Krótkie Spodenki
Szanowna Pani Małgorzato,
1. Być może to późna pora powoduje, ale nie rozumiem, czy może istnieć coś takiego jak ubiór "na luzie" według wskazówek z góry. Jeśli dobrze rozumiem zwolenników noszenia spodni krótszych, to chodzi im o luz prawdziwy, a nie o krótkie spodenki mundurowe, np. o harcerskie spodenki mundurowe - przykład widać na filmie:
http://www.dailymotion.com/relevance/search/Amiens/vid...
- chociażby ujęcie 4 minuty i 35 sekund od rozpoczęcia.
Sądzę, że więcej samodzielności i twórczości może występować w doborze strojów długich.
2. Inny problem to sposób noszenia strojów nieformalnych, nie tylko krótkich. W semestrze pierwszym, zwłaszcza na pierwszym roku stacjonarnych studiów prawniczych, zauważyłem popularność bluz (chyba polarowych) z kapturem. W jednej grupie - zresztą wyróżniającej się in plus (co potwierdziły oceny z egzaminu) - takich przypadków było szczególnie wiele. Nie kryłem swego krytycyzmu i zwracałem uwagę, że przyszli prawnicy powinni się wyróżniać, już podczas studiów. W przypadku bluz niebieskich, miałem skojarzenia ze Smerfami. Otwarcie mówiłem, że spośród wszystkich panów w bluzach z kapturem tylko jeden nosi ją w sposób, który nie razi. N.B. student ten otrzymał na egzaminie ocenę: "5,0". Wyjątki się zdarzają, ale one tylko potwierdzają regułę.
3. W semestrze poprzednim chyba podczas każdych ćwiczeń miałem krawat. Być może nawet kiedyś do spodni typu jeans, gdyż nie zawsze jest czas na "przeobrażenie się", a człowiek nie funkcjonuje tylko na uczelni; łatwiej jest mieć "pod ręką" krawat, niż zapasowe spodnie.
Przy okazji: uprzejmie proszę o uwagi co do tego, czy mam właściwe odczucie. Chodzi o to, że - moim zdaniem - większy dysonans jest między "dżinsami" a krawatem w przypadku spodni jasnych i niebieskich (granatowych) oraz "powycieranych", niż w przypadku czarnych, czy stalowych.
4. Strój (przynajmniej w miarę) oficjalny daje większe pole manewru w sytuacjach pilnych. Pamiętam pewien przypadek z okresu moich studiów. To było w drugiej połowie studiów, gdy już się dałem "zakrawatować", bo czasami (z uwagi na pełnioną funkcję organizacyjną) trzeba wyło coś załatwić, np. u Pana Dziekana. Zatem staraliśmy się, by każdego dnia ktoś z nas (działaczy) był pod krawatem; na wzelki wypadek. Właśnie w jeden z takich moich "krawatowych" dni kolega raptem dostał od profesora szansę na zdawanie egzaminu. Kolega był w bluzie (bez kaptura) w różne "abstrakcyjne" wzorki; spodnie były ciemne - OK. Spotkał mnie. I błyskawicznie dokonaliśmy zamiany wszystkiego, co było ponad podkoszulkiem. I chodziłem przez kilka godzin w jego "niesamowitej" bluzie, a on w mojej koszuli, marynarce - korzystał z mego krawata. Okazało się, że mam coś załatwić w dziekanacie. Pani Kierownik powiedziała na mój widok (druga wizyta tego samego dnia): "Tak też ci dobrze".
4. W oparciu o własne obserwacje stwierdzam, że nie każdy potrafi nosić strój luźny z klasą. Przykład z semestru zimowego. Na studiach wieczorowych na ćwiczenia przychodził student, który dobierał bluzy i dodatki tak niekonwencjonalnie, że aż się wyróżniał; i to nie raziło. Ten sam człowiek na zaliczenie przyszedł chyba w najlepiej dobranym "zestawie oficjalnym", jaki widziałem u studentów w ciągu ostatnich miesięcy.
Sądzę, że stroje luźniejsze są bardziej bezpieczne dla ludzi, którzy nie boją się "wersji oficjalnych", którzy panują nad swym wizerunkiem, a nawet potrafią go swiadomie (współ)tworzyć. Dla reszty bezpiezniejszym rozwiązaniem jest "zestaw obowiązkowy", lub coś do zbliżonego do takowego.
Z poważaniem,
Janusz Polanowski
Janusz P. edytował(a) ten post dnia 24.02.08 o godzinie 21:16