Temat: higiena?..
Oczywiście, że koty nie śmierdzą. Pod warunkiem, ze mają swobodę. Gdy mają możliwość pobiegania po wolnej przestrzeni to na pewno ich nie będzie czuć.
Jednak gdy właściciel, kot i jego kuweta siedzą na maksymalnie 40 m2 przez większość czasu to nikt mi nie powie, że właściciela nie czuć przepięknymi wonnościami wydzielającymi się z kuwety.
Chomika czuć, nawet szynszyle a kota tym bardziej. Ludzie którzy hodują rybki pachną karmą dla rybek, a ludzie którzy siedzą z psem pachną tak jak on.
Zapach z kuwety się roznosi (dyfuzja), i zawsze to będzie czuć. Kuweta to nie sedes gdzie kot po każdym załatwieniu się spuszcza wodę.
Z resztą ktoś kto ma zwierzaczka nie czuje jego zapachu.
Z tym, że ci co nie mają zwierząt się nie znają to nie do końca prawda. Oni wyczuwają te zapachy bardziej, bo są dla nich obce.
Wracając do samego tematu, to tak czy siak nie da się przetłumaczyć człowiekowi który zrobił z mieszkania ZOO, żeby zrezygnował ze swojego hobby dla dobra ludzkości.
Hodowca jest emocjonalnie związany ze swoim pachnącym przyjacielem.
Kiedyś znajomy słysząc o kastrowaniu zwierząt odpowiedział:
"Jak ty się wykastrujesz, to ja wykastruje kota"
Więc też to często nie przechodzi.
A wracając do metod, to naprawdę ciche siedzenie nic nie pomaga, zasugerowanie grzecznie też nie skutkuje.
Nawet powiedziane wprost "śmierdzisz!" doczeka się odpowiedzi "to nie wąchaj!" albo "bród grubszy niż centymetr sam odpada".
Najlepsze jest z miejsca zrobienie czegoś, co sprawi że "bakteria" poczuje się niekomfortowo ze swoim stylem bycia.