Joanna Z.

Joanna Z. senior project
manager, mama
Tygrysa

Temat: Goście - niefrasobliwe zachowanie rodziców

Jak się zachować w momencie kiedy na spotkaniu w domu (u mnie) rodzice nie zwracają uwagi na zachowanie swoich małych pociech?

Dzieci - małe bo 2 letnie- rozrabiają na całego. Rodzice nie zwracają na to uwagi. Albo sie przekrzykują kto się własciwie powinien zając maluchami - bliźniaki. Mama tej dwójki jest osoba mi bliską. Delikatnie zwracałam uwagę, że chłopcy sa bardzo żywiołowi i może niekoniecznie przychodzić z nimi na sptkanie w liczniejszym gronie. Przez jakąś chwilę jednym z nich zajmowała się moja córka a drugi koleżanka - obie w obawie, ze którys z czegoś spadnie.

Rozlane napoje na stole są wliczone w ryzyko i mi nie przeszkadzają - gorzej jak nie mogłam upilnować zabawy typu nadgryzanie babeczek i odkładanie na talerz jak i bronienia tortu.
Coś zepsuł? No a kto mu to dał- sam wziął.

I jeszcze jedno sprawa sprzed pół roku - chłopcy zniszczyli kawałek tapety. Po raz kolejny przypomniałam Tatusiowi - reakcja taka sam - zapomniałem. Pogodziłam się już , że sama mam to naprawić.

Nie chce stawiać sprawy na ostzu noża - bo juz usłyszałam - albo wszyscy albo nikt.
Hmmmmm wiem mozna nie zapraszać. Ale zależy mi na spotkaniach z moją koleżanką.
Nigdy nie miałam podobnych problemów. Jakiś pomysł na rozwiązanie sytuacji aby nikogo nie urazić

konto usunięte

Temat: Goście - niefrasobliwe zachowanie rodziców

Albo się pogodzic albo nie zapraszać. Zawsze możesz z kolezanka umowic sie na kawe :- )

konto usunięte

Temat: Goście - niefrasobliwe zachowanie rodziców

weź kotka/pieska i idź do koleżanki ;)
Malgorzata Saadani

Malgorzata Saadani Coach ICC, trener,
konsultant
ds.etykiety i
wizerunku (co...

Temat: Goście - niefrasobliwe zachowanie rodziców

trudno jest wychowywac rodzicow, w koncu sa to dorosle osoby. proponuje jedno z trzech rozwiazan:
1. wciaz ich zapraszac z dziecmi, zatrudniajac na ten czas opiekunke i wyznaczajac osobne pomieszczenie do zabawy i konsumpcji;
2. podejmowac ich w innej formule (np. w ogrodzie, na dzialce itp.), gdzie dzieci maja duzo interesujacych zajec i nie nudza sie przy stole; ewentualne wypadki beda wowczas tylko efektem nieuwagi rodzicow;
2. spotykac sie u nich.
Malgorzata Saadani

Malgorzata Saadani Coach ICC, trener,
konsultant
ds.etykiety i
wizerunku (co...

Temat: Goście - niefrasobliwe zachowanie rodziców

trudno jest wychowywac rodzicow, w koncu sa to dorosle osoby. proponuje jedno z trzech rozwiazan:
1. wciaz ich zapraszac z dziecmi, zatrudniajac na ten czas opiekunke i wyznaczajac osobne pomieszczenie do zabawy i konsumpcji;
2. podejmowac ich w innej formule (np. w ogrodzie, na dzialce itp.), gdzie dzieci maja duzo interesujacych zajec i nie nudza sie przy stole; ewentualne wypadki beda wowczas tylko efektem nieuwagi rodzicow;
2. spotykac sie u nich.
Justyna M.

Justyna M. Senior Research
Analyst BASES,
Nielsen

Temat: Goście - niefrasobliwe zachowanie rodziców

Widzę, że dziewczyny na razie udzielają rad "na wesoło", ale domyślam się, że nie miały tego pecha, żeby na własnej skórze odczuć "przyjemność" płynącą ze spotkania z niefrasobliwymi rodzicami i ich pociechami;)

Asiu, rozumiem Cię w 100% - mnie także taki styl "wychowania" doprowadza do białej gorączki, a niestety na palcach jednej ręki moge policzyć znajome pary, które swoje maluchy naprawdę wychowują, a nie tylko przechowują. Lubię dzieci, a raczej kiedyś bardzo je lubiłam jako ogół, a teraz już tylko pojedyncze przypadki... nie z ich winy, bo co 1-2-latek poradzi, że go wszystko interesuje i nie może usiedzieć na miejscu, ale właśnie przez takich rodziców, którzy mu raz czy drugi nie uświadomią, co wolno, a czego nie. Na szczęście w rodzinie mam akurat tych "dobrych" rodziców, więc mniej nerwów, ale za to niewielka praktykę w radzeniu sobie w sytuacjach podbramkowych.

Rozumiem, że z koleżanką juz na ten temat próbowałas rozmawiać i nic to nie dało... Ale skoro, jak piszesz, jest to bliska Ci osoba, to moze warto podjąć jeszcze jeden wysiłek? Może macie wspólnych znajomych, którzy mają odczucia podobne do Twoich - jest szansa, że zmasowany, ale delikatny "atak" przyniesie jakieś efekty. Może koleżanka z większą uwagą potraktowałaby zwrócenie uwagi przez osobę ze starszego pokolenia, którą ceni i szanuje, a nie równolatka? Oczywiście jest też opcja śmiertelnej obrazy na tle "wszyscy nienawidzą moich kochanych aniołków". Nie wiem czemu, ale jakos to wydaje mi się bardziej prawdopodobne... ;(

Swoją drogą, kiedyś nie mogłam uwierzyć, ze historie rodem z "Superniani" są prawdziwe i że ktokolwiek jest w stanie wyrządzić taką gigantyczną krzywdę swojemu dziecku - i sobie - właśnie przez brak wychowywania go. Teraz jestem w stanie uwierzyć juz we wszystko.

Pozdrawiam i życzę duzo siły i cierpliwości :)
Malgorzata Saadani

Malgorzata Saadani Coach ICC, trener,
konsultant
ds.etykiety i
wizerunku (co...

Temat: Goście - niefrasobliwe zachowanie rodziców

moje rady sa jak najbardziej serio. sama wielokrotnie doswiadczylam szalejacych dzieci w domu, wiec znam ten problem. u mnie jest jeszcze gorzej, bo mam duzego agresywnego wilczura, wiec i jego musze pilnowac, zeby potem nikt mnie nie pociagnal do odpowiedzialnosci cywilnej.
dla pocieszenia moge dodac, ze oprocz szalejacych dzieci mozna rowniez doswiadczyc szalejacych rodzicow. w tej sytuacji nawet rozmowa staje sie niemozliwa...

konto usunięte

Temat: Goście - niefrasobliwe zachowanie rodziców

Mam wrażenie, że skoro już w sytuacji, gdy wspominałaś Tacie dzieci o tapecie, to nie przyniosło poprawy, to nie ma co delikatnie wspominać o zachowaniu dzieci. Albo stanowczo (choć grzecznie), albo w ogóle.
Wiem, łatwiej powiedzieć, niż zrobić.
Powodzenia!
Joanna Z.

Joanna Z. senior project
manager, mama
Tygrysa

Temat: Goście - niefrasobliwe zachowanie rodziców

Dzięki dziewczyny:)

Próbowałam rozmawiac z kolezanką. Nic to nie dało. Bywam częściej u nich niz oni u mnie. Ale czasami jednak mnie odwiedzają.

Mam wrażenie, że jestem jakas podła bo im co i rusz zabieram wszystko z ręki i mówię, nie wolno! Zdecydowanie częsciej niż rodzice.
Nawet nie mozna dac żadnej zabawki bo natychmiast jest rozwalona. U nich w domu też. Zabawka na góra godzinę i już.

Znam wielu ludzi z dziećmi, które jednak nie niszczą absolutnie wszystkiego albo sa pilnowane. MOja chrześnica i jej siostra (6 i 3 lata) sa zupełnie inne. Z nimi sama z przyjemnością tarzam się po podłodze i wygłupiam.

No i sprawa psa - mam jamnisia miniaturke. Stanwił źródło zainteresowania chłopców. Ale jak go męczyli nawarczał i delikatnie ugryzł. Problemu nie ma już. Fakt, że Tata namawiał dzieci do oddania psu ale uprzedziłam, że wtedy dojdzie do drastycznych scen! Wtedy to jednak ucierpią bardziej dzieci.

Na tę imprezę (urodziny córki) zapraszałam, mówiąc iż wolałabym bez chłopców bo będzie sporo osób. NO to usłyszałam, że albo przyjdą wszyscy albo wcale tonem obrażonym. Nie wiedziałąm jak zareagować. Ostatnuio usłyszałam, że ich nie lubię. Chłopcy potrafią być absolutnie kochani. Lubię się nim bawić ale nie moge brać na siebie obowiązku zabawiania konkretnie dwóch tak absorbujących gości.

No i jak reagować kiedy to rodzice się przekrzykują ktory ma się zająć maluchami? Reakcja gości była taka, że nie czekając na to co wykrzyczą poprostu zdejmowali chłopca ze stołu, szafy czy innego mebla.

Zawsze uwielbiałam dzieci. Zawsze to byli równoprawni goście w moim domu. Ale tutaj mnie lekko przerasta sytuacja.

konto usunięte

Temat: Goście - niefrasobliwe zachowanie rodziców

Sytuacja nie jest latwa. Tak naprawde to rodzice sa zle wychowani, skoro nie umieja wychowywac swoich dzieci. Z drugiej jednak strony -dzieci w tym wieku to naprawde "zywe srebro", a rodzice tez czasem potrzebuja odpoczynku od nieustannego pilnowania pociech.

Wydaje mi sie, ze rozwiazaniem bedzie nastepnym razem poproszenie rodzicow grzecznym, acz stanowczym tonem - "czy mozecie pilnowac chlopcow, bo wlasnie sciagaja ze stolu tort, ktory nie jest ich".

No i konsekwentnie mowic chlopcom "nie wolno" - tak jak robilas to do tej pory. Albo - co dziala jeszcze lepiej dac im lekkiego klapsa w 4 litery. Dzieciak sie zaleje lzami i pobiegnie natychmiast do Mamy. Ta nie bedzie miala wyjscia jak zajac sie dzieckiem.
na wszelkie pretensje zawsze mozesz poweidziec, ze prosilas, aby sie nimi zajeli :)))

No i jeszcze jedno wyjscie - doprosic do miniturki jamnika grozniejszego psa. Wtedy pewnie po prostu przestana do Ciebie przychodzic z dziecmi. I bedziesz miala problem z glowy.

A tepete zreperuj i wystaw Tatusiowi rachunek.

Mania

konto usunięte

Temat: Goście - niefrasobliwe zachowanie rodziców

dzieci bic nie wolno! nawet jesli to jest "niewinny" klaps, a dzieci cudzych zdecydowanie nie wolno. Z opisu wyłaniają sie ludzie, których nie nalezy zapraszać do domu i już. Maluchy jak maluchy, ruchliwe i testujące wszystko co mogą. Mam córeczkę 2,5 roczna i bywa, ze nie daję sobie z Nią rady. Tu, widać golym, nieuzbrojonym okiem, ze to rodziców wychowywac trzeba. Nie zapeaszac. Umów się z koleżanką a neutralnym gruncie i powiedz dlaczego tak. Jeśli się obrazi to czy na pewno chcesz się z Nią widywac?Blanka Dobrowolska edytował(a) ten post dnia 21.11.07 o godzinie 18:21

konto usunięte

Temat: Goście - niefrasobliwe zachowanie rodziców

Uwazam ze macierzynstwo to dla rodzicow trudny okres ...

Sama mam w pracy matki i wiem ze nie ma dla nich mozliwosci wyjscia gdziekolwiek - sa uwiezione w domu. Albo wlansie z dziecmi - jak na smyczy.

Dla mnie przykra syt - bo chce sie z kolezanka spotkac - a tu dodatkowy bagaz gratis - bo to w koncu jej dziecko.

Co prawda to prawda - jak juz jest, niech sie przynajmniej grzecznie zachowuje :)

Gorzej jak musze wybierac miedzy nia a nia+rodzina...

konto usunięte

Temat: Goście - niefrasobliwe zachowanie rodziców

Dorota P.:
Uwazam ze macierzynstwo to dla rodzicow trudny okres ...

Niezłe!

konto usunięte

Temat: Goście - niefrasobliwe zachowanie rodziców

Blanka Dobrowolska:
dzieci bic nie wolno! nawet jesli to jest "niewinny" klaps, a dzieci cudzych zdecydowanie nie wolno.

E tam.....nowoczesna przesada. Kilka pokolen dzieci w Polsce dostawalo klapsa i jakos kraj funkcjonuje. Lepiej lub gorzej, ale funkcjonuje.
Ja nie mowie, zeby bic, ale klapsa dac sie od czasu do czasu powinno.

konto usunięte

Temat: Goście - niefrasobliwe zachowanie rodziców

Joanna Kiriczok:
Na tę imprezę (urodziny córki) zapraszałam, mówiąc iż wolałabym bez chłopców bo będzie sporo osób. NO to usłyszałam, że albo przyjdą wszyscy albo wcale tonem obrażonym. Nie wiedziałąm jak zareagować.
Powórzyć to samo z uzasadnieniem - "wolę żebyście przyszli bez dzieci, gdyż będzie dużo osób i boje się że sie coś chłopcom stanie".

W ogóle myślę że powinnaś zastanowić się nad tą "przyjaźnią", bo z niepokojem obserwuję (z tego co piszesz) symptomy pewnej asymetrii - tylko Ty ustępujesz... Czy mam rację? Jeśli tak to w imię czego?
Fakt, że Tata namawiał
dzieci do oddania psu
To jakiś totalny palant. Może dawno jemu nikt nie "oddał". Tym bardziej bym się zastanowił. Chyba że bawi Cię przebywanie z idiotami.

pzdrPiotr Truszkowski edytował(a) ten post dnia 21.11.07 o godzinie 19:52
Malgorzata Saadani

Malgorzata Saadani Coach ICC, trener,
konsultant
ds.etykiety i
wizerunku (co...

Temat: Goście - niefrasobliwe zachowanie rodziców

jesli chodzi o "oddanie" psu, to chyba jakies szalenstwo. juz nie mowie o tym, ze to niehumanitarne w stosunku do zwierzaka. ale po prostu niebezpieczne dla "oddajacego", niezaleznie od tego, czy jest to dziecko czy osoba dorosla. przeciez kazdy pies ma swoj charakter i takie postepowanie moze sie skonczyc tragicznie, zwlaszcza jesli zwierzak jest duzy.
Magdalena K.

Magdalena K.
www.nocnyprzewodnik.
pl

Temat: Goście - niefrasobliwe zachowanie rodziców

wyslij im linka z tym tematem ...
Sylwia J.

Sylwia J. Accountant

Temat: Goście - niefrasobliwe zachowanie rodziców

Magdalena Kordas:
wyslij im linka z tym tematem ...

popieram...

choć z tego co czytam we wcześniejszych wypowiedziach moze nie skutkować, mozna stosować metode unikow (jak sugeruje Piotr Truszkowski "...Powórzyć to samo z uzasadnieniem - "wolę żebyście przyszli bez dzieci, gdyż będzie dużo osób i boje się że sie coś chłopcom stanie"...)

wg mnie, niestety to nie pomoze, to jest "rodzaj rodzica zakochanego bezgranicznie"...

z psem takze uwazaj! mam nadzieje, ze moja historia jest ekstremalna ale... kolezanka robila impreze, jej znajomi przyszli z dzieckiem (jak z opisow wczesniej) znajoma ma psa (znam, grzeczny, lubi ludzi)... nie reagowal na zaczepki dziecka ... targanie za uszy, ogon itd... (rodzice oczywiscie luzik, moja znajoma caly czas karcila... psa... choc nic nie robil... denerwowala sie, ze w koncu sie wkurzy) i pies sie wkurzyl... warknal i klapnal zebami, nawet dziecka nie dotknal (widzialam) dziecko oczywiscie sie wystraszylo... wiec placz itd... przeszlo mu za 2 minuty, rodzice szal! krzyk!... za kilka dni dziewczyna dostala wezwanie na policje (synek tych znajomych mial w nocy zle sny!... i kryzczal) musiala sie tlumaczyc, pokazac, ze pies nie wsciekly itd stracilismy znajomych a oni stracili nas, teraz mecza sie z synem albo on z nimi...

jezeli bardzo lubisz przyjaciolke, wybacz jej "malpia milosc" i tyle...

konto usunięte

Temat: Goście - niefrasobliwe zachowanie rodziców

Agnieszka Pokoleńczuk:
Dorota P.:
Uwazam ze macierzynstwo to dla rodzicow trudny okres ...

Niezłe!


mam Ci rozwinac mysl zeby byc lepiej zrozumianą ? :)

Nie jestem psychologiem, ale moze jak zostaniesz matką zrozumiesz co mialam na mysli. Nie tylko kryzys w malzenstwie, ale zdarzajaca sie depresja poporodowa, odsuniecie sie od znajomych i rodziny (na co sie nie ma zwyczajnie czasu), zmeczenie...
Zreszta, nie bede nawijac. Skoro uważasz inaczej, to szcześcia życze :)

A tu dla relaksu i rozluznienia :) :

Matka Polka w kryzysie
To było nieuniknione. Wcześniej czy później musiało się stać. I stało się. Właśnie przechodzę pierwszy w swoim życiu kryzys macierzyński. Wydaje mi się, że jestem do niczego, nie rozumiem własnego dziecka i ogólnie talentami rodzicielskimi nie grzeszę.

Wszystkie inne niemowlęta są takie radosne i grzeczne. Tylko jedzą i śpią na zmianę. Dlaczego nie nasza Pola? "Co jej jest?" - pytają ciocie patrząc na rozwrzeszczane oblicze mojej córeczki. "Może uroku dostała?" - zastanawia się babcia. "Jak ty ją trzymasz? Pewnie jej niewygodnie". "Chyba głodna, bo ciągle sobie łapki do buzi pakuje. Daj jej piersi!" "Ojej, jaki ma wzdęty brzuszek! Już jej nie karm, bo pęknie!". I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej...Wystarczyły trzy dni spędzone z Polą w rodzinnych stronach, by moje poczucie i tak wątłej pewności siebie w roli mamusi, z hukiem legło w gruzach. Teraz John mnie reanimuje, dziecko nadal płacze, tyle że już "na luzie", bo u siebie w domu, a ja zastanawiam się ile jeszcze wytrzymam zanim skoczę z okna. (Na całe szczęście mieszkamy na pierwszym piętrze, więc jakby co, to po prostu trochę się poobijam i wrócę na górę schodami).

Należę do osób ambitnych i zawsze starannie przygotowuję się do zajęć. Tym razem czuję się jakbym oblewała właśnie najważniejszy egzamin. Moje wyobrażenia o byciu mamą rozmijają się z rzeczywistością tak, jak sny polskiej reprezentacji o udziale w finałowych rozgrywkach mundialu. (Tyle, że ja wcześniej z dziećmi do czynienia nie miałam, a oni z piłką owszem! No nie mogę, że tak wcześnie odpadli.)

Już po powrocie ze szpitala było jasne, że całą moją teoretyczną wiedzę, jaką posiadłam na temat obcowania z małym przybyszem z brzucha, mogę sobie między bajki odłożyć wraz ze stertą pochłoniętych zawczasu książek, pism i broszurek. Pola szybko okazała się egzemplarzem wyjątkowym, niemieszczącym się w żadnych standardach zachowań, ani statystycznie ujętych normach z życia noworodka. Nasze zacisze domowe z dnia na dzień przeobraziło się w plan zdjęciowy do filmu "Krzyk 2".

Wydawałoby się, że dzidziuś z początku ma niewiele do roboty. Musi tylko spać, jeść i wydalać, czego nie potrzebuje. Wszystkie poradniki opisują różne sposoby jak wybudzać dziecko podczas karmienia, bo to ponoć podstawowy problem. Pisklak tylko chrapie i chrapie na okrągło i zapomina o jedzonku. Jeśli zaś już je, przyssany klasycznie do matczynego cycusia, okazuje oznaki zadowolenia i ogólnego błogostanu. Podobno. Cóż mogę powiedzieć. Dla naszej małej te, wydawałoby się proste fizjologiczne czynności, okazały się sztuką trudną do opanowania.

Zaczęło się od kłopotów z karmieniem. Walka z materią trwała tygodniami. Ja skręcałam się z bólu i wyczerpania, Pola z frustracji (i z głodu podejrzewam). Sesje "pasienia się" trwały non stop, bywało że 5, 6 godzin spędzałam w jednaj pozycji z dzieckiem na rękach. Ja, myśląca istota ludzka, zostałam nagle zredukowana do roli całodobowego baru mlecznego oraz smoczka uspokajacza - wymiennie. Pola była tak zajęta wiszeniem na piersi, że nie spała wcale. Ja też nie, jak się łatwo domyślić. Za każdym razem, kiedy próbowałam ją od siebie odłączyć, piszczała jak zarzynany prosiak, więc sobie tak tkwiłyśmy w tej uroczej symbiozie.

Zdesperowana szukałam pomocy. Przez nasz dom przewalił się tabun lekarzy, położnych i pań od laktacji. "Co robić?" - lamentowałam tuląc się z rozpaczy do pluszaków córeczki. "Karmić! Karmić na żądanie!" - zgodnym chórem nakazywali fachowcy. No tak. Tylko co wtedy, gdy dziecko żąda bez przerwy, tyle że nie wiadomo czy akurat o jedzenie mu chodzi? Terror "piersi" jest jednak tak dojmujący, że nie miałam sumienia sięgnąć po butelkę z mieszanką. To byłoby przestępstwo! (Zwłaszcza w naszym kraju, takim prorodzinnym ostatnio. Jeszcze by mi przyszło jakąś grzywnę zapłacić, albo w areszcie karę odsiedzieć).

Kontynuowałam więc rytuał zgodnie z zaleceniami. W efekcie dziecko nabawiło się kolki i spało już tylko po 15 - 20 minut longiem. Czego myśmy nie wyprawiali, żeby uśpić Polusię! Były dyżury w wożeniu jej po mieszkaniu w wózku, noszeniu na rękach, bujaniu w foteliku samochodowym. Nasze starania przynosiły skutek wprost proporcjonalny do wkładanego wysiłku. Mała, owszem, zamykała oczka, ale nie do snu, a do histerycznego wrzasku, wywołującego z kolei napady konwulsji u zdezorientowanych rodziców. Na tym etapie w naszym domu zapanował totalny chaos, podobny do tego z boiska podczas występów polskiej reprezentacji na mundialu. (Tyle, że my z Johnem nie mieliśmy trenera, a oni - jak najbardziej. Panie Janas, co z tą taktyką? Dlaczego tak bez pomysłu? Wstyd, Panie Janas. Wstyd!).

Tego już było za wiele. Bohaterem okazał się John. Oprócz wszystkich obowiązków domowych, które wziął na swoją głowę z chwilą narodzin Poli (i chwała mu za to!), przejął dodatkowo odpowiedzialność za wyprowadzenie rodziny z patowej sytuacji. Rozdzielił matkę w połogu i dziecko w szoku poporodowym od siebie i wprowadził w nasze życie niemalże wojskową rutynę. Wysłał mnie spać do drugiego pokoju, a Polę do jej własnego łóżeczka. Regularnie co 2,5 - 3 godziny przynosił mi córkę do karmienia, ograniczając czas biesiady do 20 minut. Przez chwilę wydawało się, że będziemy kręcić "Krzyk 3", ale po kilku dniach było jasne, że ten prosty plan działa! Ja po dwóch miesiącach wyskoczyłam w końcu z piżamy i odzyskałam człowiecze przywileje, a nasza pociecha wreszcie zaczęła spać, uśmiechać się do nas słodko i wydawać z siebie radosne okrzyki. (Jeszcze tylko spacery wychodzą nam średnio. Zdarza się, że po 15 minutach wracamy do domu z prędkością światła i to bocznymi ulicami, żeby nas nikt nie oskarżył o znęcanie się nad dzieckiem).

No właśnie. Jakoś wcześniej, nawet gdy bywało bardzo ciężko, miałam lepsze samopoczucie. Prawdziwe problemy pojawiły się odkąd wyszłyśmy z Polą z domowych pieleszy wprost na spotkanie ze światem zewnętrznym. Kiedy wydawało się, że mamy już wszystko pod kontrolą, zewsząd dochodzą sygnały, że wcale niekoniecznie. A to obca kobieta w parku zwraca mi uwagę, że mam dziecko za lekko ubrane i się zaziębi niechybnie, a to jakiś nowo upieczony tatuś w przychodni u lekarza każe mi natychmiast wyjąć smoczek z budzi mojej córeczki, a to sąsiadka gani mnie za wkładanie Poli do nosidełka, że niby jej się kręgosłup powygina. Na dodatek zostaję zaproszona na wywiad w sprawie początkującego "matkowania" i niefortunnie przyznaję publicznie, że nie jestem zwolenniczką długoterminowego karmienia na żądanie, ani spania z maluchem w jednym łóżku i że uważam, iż dziecko potrzebuje stanowczości oraz przewidywalnego rytmu, który my - dorośli - mamy mu wyznaczyć, bo samo nie umie. Pani niemalże zabija mnie za te słowa wzrokiem, komentując moją wypowiedź oburzeniem - jak można wprowadzać dyscyplinę niemowlęciu! Jakie to okrutne i paskudne z mej strony! Tak więc kurczę się w sobie i przepraszam, że żyję. Widocznie nic nie wiem na ten temat. O tym, że nie zalecam karmienia piersią "za wszelką cenę" i że w niektórych przypadkach dla dobra dziecka (i swojego), lepiej odłożyć ambicje na bok i podać butelkę ze sztucznym mlekiem, już nie wspominam.

Do tego jeszcze tysiące cudownych rad od cioć, babć, życzliwych znajomych i kryzys macierzyński gotowy! Akurat nakładający się w czasie z kryzysem polskiej piłki nożnej! Przed nami ząbkowanie Poli, przed PZPN-em - bolesne kwestie całkiem innej natury (bardziej przypominające wyrywanie zepsutych zębów z korzeniami!). Wiem, że mimo wszystko dam radę. Mam przecież Johna i jego Anglię! Więc kibicować na mundialu jeszcze jest komu. Martwię się tylko o inne Matki Polki. Zwłaszcza te, których mężowie cały dzień w pracy lub w delegacji jakiejś. Kto je wesprze w kryzysie? I komu one mają teraz kibicować???

Uff... To się przynajmniej wygadałam. Na tym koniec i basta. Kto przeczytał, ten z ciasta!

Anita Lipnicka
Szymon Maliński

Szymon Maliński Specjalista, Śląski
Urząd Wojewódzki

Temat: Goście - niefrasobliwe zachowanie rodziców

Miałem podobne zdarzenie. Zwróciłem dziecku uwagę. I... Dowiedziałem się od matki dziecka, że mam na niego nie "ryczeć".
Pomimo, że jest to bliska rodzina w moim domu już nie zagoszczą.
Zachodzi pytanie: czy warto się męczyć?
Ja uważam, że nie.
Pomimo, że inni mogą uważać mnie za "tyrana", ja nie zamierzam ustępować.
Dziecku nie wolno robić wszystkiego na co ma ochotę.
Jeśli rodzice tak uważają to ich sprawa, ale w cudzym domu mszą się przyporządkować ogólnym normom kultury.

I jeszcze jedno: wczoraj matka przychodząc po dziecko do przedszkola przyniosła mu jajko niespodziankę. Inaczej przecież dziecko by się nie ubrało. Ale, zamiast ubierać się trzeba najpierw zjeść jajko. I usmarować całą twarz (dziecko 5 letnie!) i firany. Ja karząc dziecku ubierać się samemu i nie kupując mu czekolady w opinii tej mamy jestem "bez serca".
Pozdrawiam

Następna dyskusja:

### Zachowanie ###




Wyślij zaproszenie do