Temat: Dżentelmeni w polityce
Polityka nie jest domeną dżentelmenów
Rozmowa z Mirosławą Grabowską - socjologiem z Instytutu Studiów politycznych PAN
Rz: Czy można być dżentelmenem w polityce?
Mirosława Grabowska: Pojęcie dżentelmena wykształciło się w czasach, gdy politykę uprawiali ludzie majętni i dobrze urodzeni. Byli to rzeczywiści dżentelmeni cechujący się osobistą uczciwością, prawdomównością i wielkodusznością. Posiadali przy tym fortuny na tyle znaczące, że uwalniały ich od pokus korupcji czy dorabiania się na działalności publicznej. Ludzi żyjących dla polityki zastąpiły dziś osoby żyjące z polityki. Pochodzą często z biedniejszych warstw społecznych, co wiąże się z gorszymi manierami. Ponadto współczesna polityka, polegająca coraz częściej na zbieraniu i używaniu przeciwko oponentom tzw. haków, ma cechy kultury więziennej, a nie dżentelmeńskiej.
Proszeni przez “Rzeczpospolitą” o wskazanie największych dżentelmenów w polskiej polityce, ankietowani wymieniali najpopularniejszych polityków.
Polityka nigdy nie była domeną dżentelmenów. Wymaga bowiem przede wszystkim skuteczności, stąd pozytywnie oceniamy skutecznych polityków trochę niezależnie od tego, czy są dżentelmenami. Już Max Weber rozdzielił etykę wartości od etyki skuteczności. Zgadzam się z powszechnym odczuciem, że w polityce ważniejsze jest osiąganie konkretnych celów. W Polsce cierpimy jednak na brak wzorców. Przed 1989 rokiem trudno było mówić zarówno o politykach, jak i o dżentelmenach. Dlatego również obecnie ludzie mogą mieć problem z odnalezieniem dżentelmenów w polityce.
Uważa pani, że charakterystyczne dla PRL schamienie wciąż nas dotyka?
Z pewnością. Komunizm był walcem, który rozjechał polską kulturę. Występowały wówczas masowe niezasłużone awanse, ponieważ aparat partyjny potrzebował lojalnych kadr. PRL był rządzony zgodnie z zasadą bata i marchewki, przy czym zdecydowanie dominował bat. Rządzili ludzie małostkowi i mściwi. Władza nie musiała liczyć się z opinią publiczną, więc używała wszelkich środków do realizacji swoich celów. Skutki były fatalne dla kultury politycznej.
Czy demokracja sprzyja, czy utrudnia życie dżentelmenom?
Demokracja nie ma zasadniczego wpływu na poziom standardów politycznych. Największe znaczenie ma kultura polityczna danego kraju. W USA jest ona znacznie wyższa niż u nas. Romans z sekretarką może tam zakończyć karierę polityka. Europa jest pod tym względem znacznie bardziej liberalna. Polska natomiast cierpi na brak wzorców. Polityk może u nas być niewykształcony, słabo mówić po polsku, kłamać, a nawet się upijać. Nasza kultura polityczna dopiero się tworzy.
Rzeczpospolita
źródło: Rzeczpospolita