Temat: "baba" za kółkiem...
Piotr Truszkowski:
Jerzy K.:
[...] ale na swoja "obrone" mam w 19-letnim zyciorysie kierowcy 3 stluczki, wszystkie nie z mojej winy ;)
Nie nie, Stary, nie ma czegoś takiego jak "stłuczka nie z mojej winy". Miałeś albo nie. Finito.
Mialem.
Dwa razy wjechano mi kuper gdy stałem na światłach a raz kierowca tira nie zauważył, że na wewnętrznym pasie, na który skręcał przy prędkości 110 km/h, jedzie sobie jakiś samochód...
Miałem więc stłuczkę - ale nie moglem NIC zrobic. Ani uciec ( 2 x stałem) ani zahamować przy przyciskającym mnie do wysokiego krawęźnika TIRa, bo był zakręt i siła odśrodkowa przy awaryjnym hamowaniu wrzuciła by moje auto między ciągnik a tylne koła naczepy co równałoby się śmierci 4 Kłeczków. Owszem - wtedy od rajdowych umiejętności bardziej przydatny byłby klakson, żeby zwrócić uwagę tego skurwiela na 18 kołach, ale akurat klakson mi się skiepścił.
Natomiast nie zlicze, ile razy nawyk patrzenia w lusterko wsteczne uratowało mnie od kolejnego strzału w kuper (uciekałem na inny pas, "budziłem" kierowce za sobą klaksonem, podciągałem do przodu itd.), albo obserwując samochdy przed sobą nie patrzę na światła stopu tego ostatniego, tylko z trzech conajmniej. Wiele razy ci przedemną wpadali na siebie, mnie sie udawalo. Wiele razy udalo mi sie przewidziec niezapowiedziany manewr innego kierowcy, co tez uratowalo moj (i moich pasazerow - najczesciej rodziny) tylek.
I nie pisze tego, zeby sie chwalic. Staram sie trzymaci topicu. Chodzi mi o to, ze WIEKSZOSC (co nie znaczy ze wszyscy - prosze mnie nie atakowaz za seksizm!) facetow ma tzw. wieksza podzielnosc uwagi niz kobiety. Jezeli Bozia dala na dodatek takiemu troszke "daru" za kółkiem, jesli rozum dla pokore za kierownicą a czas nieco doświadczenia, prowadzenie PRAWIDŁOWE i BEZPIECZNE auta nie absorbuje CAŁEJ jego uwagi, ale zaledwie kilka(naście) procent.
Przykład: na pierwszym moim offroadzie (wiec nie moglem sie pochwalic ZADNYM doswiadczeniem!) wjechałem pod schronisko na Krupowej jeepem grand cheroki automatem na miejskich gumach, z prawa reka na oparciu pasazera, bo bylem na pol odwrocony do pasazerow z tylu, ktorym opowiadalem kawaly. I wynika to nie z tego, ze jestem jakims swietnym kierowca (powtarzam - 1 x w zyciu bylem na offroadzie, uczylem sie jazdy terenowej!) tylko prowadzenie auta jest dla mnie czyms banalnie prostym. Na dodatek to byl melex, czyli mial automatyczna skrzynie biegow. Na dodatek jazda po gorskich drogach odbywa sie powoli, a ja jechalem trzeci od przodu w kolumnie, wiec nawet nie szukalem drogi, momo ze jazda odbywala sie w nocy. Jedyna uwaga jako kierowcy, na jaka musialem sie zdobyc to pilnowanie toru jazdy (bylo sucho, bez blota i - na tej trasie - wieksych dziur). Dlatego moglem sobie pozwolic na zarty, wymyslanie i opowiadanie kolejnych dowcipow, palenie papierosa itd.
Podzielnosc uwagi.
Tymczasem wsrod moich licznych kolezanek za kolkiem (a niektore naprawde fenomenalnie jezdza!, np. moja przyjaciolka jest 4 Polka z miedzynarodowa licencja rajdowa) MUSI sie bardziej skupiac i NAJCZESCIEJ jedyna forma rozdwojenia uwagi jest rozmowa (ale urywa sie na skrzyzowaniach, lewoskretach itd). Te znajome palace papierosy, z rzadka pala w miescie, moze czesciej na trasie.
Nie jestem seksista - to kwestia biologii, ktorej ja nie wymyslilem.. Gdy kobieta jedzie sama lub skupia sie na jezdzie, wciaz bede powtarzal, ze jest BEZPIECZNIEJSZYM i LEPSZYM (bo nie szarzuje!) kierowca od faceta. Ale gdzies tam czytalem o jakis polkulach mozgowych u obu plci i podzielnosci uwagi wlasnie. I znajac kobiety za kolkiem WIEM, ze to W WIEKSZOSCI (nie u wszystkich, zaznaczam!) sie to sprawdza.
Znam wielu facetow, ktorzy potrafia robic dwie-trzy rzeczy jednoczesnie za kolkiem i czuje sie z nimi bezpieczny. Nie znam za to ZADNEJ kobiety, ktora prowadzi pewnie, z rozmyslem i bezpiecznie auto w miescie, gadajac jednoczesnie przez komorke (bez zestawu), pali papierosa i notuje cos, podyktowane przez rozmowce po drugiej stronie słuchawki.