konto usunięte

Temat: Zabijanie postaci graczy

Robert W.:
Rafał Stanowicki:
Wracając do ksiązki Wicka. Ja sie z nim zgadzam w zupelności. Niejednokrotnie podkreslal cele jakie sobie obral, wiec bez powodu nikomu z graczy zycia nie utrudnial. Jak to robil i jakie to byly cele to moze pominę bo pewnie niektorzy chcieliby przeczytac sami. Polecam bo jest to dość kontrowersyjna publikacja w temacie RPG :)
Kontrowersyjna to może była 10 lat temu, kiedy Wick publikował swoje artykuły. Świat RPG poszedł od tego czasu do przodu. Niestety Polska jest pod tym względem zacofana, a jest to "wina" (jeżeli takie słowo można tu zastosować) wydawnictw.

Sa po prostu ciekawym uzupelnieniem dla MG i dla graczy rowniez. Garść informacji pozbierana i uporządkowana pod jednym tytułem.
Wick kontrowersyjny jest nadal, przeciez nie zmienil stylu. Czas powstania tu akurat nie gra decydujacej roli. Natomiast ich treść jak najbardziej.
A kostkomania.. nie ma nic gorszego niz trzymanie sie wynikow padajacych na kostkach i traktowania ich jak wyroczni. To jest RPG a kostki sa tylko dodatkiem do gry, pomoca na ktora mozna sie powolac ale.. nie trzeba.
Opowiesc buduje grupa ludzi, a nie kostki i los. Co ma na celu rzucanie koscia jesli trudnosc testu i ceche na jakiej sie opiera ustala MG. A to przeciez subiektywna zwykle ocena.
Ocena jest subiektywna, ale trudność testu nie jest brana z księżyca przecież. Wystarczy orientować się jako tako w podręczniku do danego systemu, żeby ustalić rozsądną jej wartość.
Oczywiście, ze mozna sie oprzeć na podręczniku i podanych tam modyfikatorach. Ale nie trzeba. MG moze rownie dobrze powiedziec, ze sie od razu udalo badz nie.
Pisaliscie ze wasze testy sa jawne.. no ladnie. Sztucznoscia az wieje. Sporo testow musi byc niejawnych, postac gracza nie jest w stanie przewidziec tego czy udalo mu sie oprzec truciznie, czy dobrze sie ukryl, czy wytrzyma nastepny cios od złego (HP to juz w ogole inna bajka:) itd.
Czy napisałem gdzieś, że wszystkie moje testy są jawne? O niektórych gracze nie powinni wiedzieć, ale wszystkie, które się da staram się wykonywać jawnie.
I w porządku. Ja zadnych nie wykonuje jawnie. A przy tym jestem uczciwy. Wobec graczy i wobec siebie, nie zawsze wobec kostek.
Im wiecej wyobrazni nawet przy stosowaniu mechaniki i kostek tym lepiej, a turlanie samo w sobie moze byc fajne ale bez przesady.

Generalnie granie oparte na kostkach to pewien etap ktory trudno niektorym przeskoczyc, aby zrobic krok dalej.
Generalnie, to reprezentujesz "polską szkołę" rpg, która to powstała za sprawą MiM-ów i kilku rodzimych rpg-owych guru. Jej głównym wyznacznikiem jest to, że narracja jest stawiana wyżej niż rzucanie kostkami, a ludzie wykorzystujący mechanikę zgodnie z jej przeznaczeniem jako gorszy rodzaj graczy. Takie myślenie niestety pokutuje i nie ma wielkich szans, żeby szybko zniknęło z naszego niewielkiego światka.

Jeżeli to lubisz, to bardzo fajnie. Chodzi przecież o to, żeby miło spędzić te kilka godzin raz na jakiś czas. Ale nie traktuj proszę wszystkich, którzy grają inaczej jako gorszych. Każdy gra w taki sposób, jaki go bawi.

Generalnie to nie reprezentuje zadnej ze szkol bo czerpalem inspiracje z wielu zrodel, nie tylko z MiMa i podobnych. Jezeli juz mialybm mowic o jakiejs szkole, to jest to moja wlasna szkolka.
Nie traktuję grających na kostkach jako gorszych (sam ich przeciez uzywam ale zapewne w mniejszym stopniu), uwazam jedynie, ze to nie jest dobre rozwiazanie aby kostkę zawsze stawiać na koncu i oddawac jej decydującą rolę. Bo to akurat domena Mistrza Gry.
Wazne aby sesja nie zamienila sie w turlanine kostkami..

Temat: Zabijanie postaci graczy

Marcin D.:
No ale czy jest coś złego w narracji?
Nigdzie nie pisałem, że w narracji jest coś złego. Uważam jednak, ze oprócz narracji powinno się stosować również kostki.
Ja jako MG chcę "rządzić" scenariuszem a nie kostki. Kostki używa się w odpowiednim momencie właśnie po to aby podkreślić dramatyzm sytuacji.
To wychodzimy z troszkę innych założeń. Ja staram się unikać railroading-u (czy może opacznie zrozumiałem Twoją wypowiedź?)
Zresztą - dlaczego odpuściłeś zabicie Dartha? Czy ingerowanie w logiczny przebieg rozgrywki gracza nie jest gorsze niż MG?
Masz rację.

Nie mam na myśli także tego, że gracze są niezniszczalni - po prostu wiedzą na co mogą sobie pozwolić - znając swoje siły. Jeżeli tą granicę przekroczą to ryzykują i tyle.
To u mnie jest tak samo :) Tyle, że granicą są zasady, a nie moje widzimisię.

Co do tego, że frajdą grania jest losowość to się nie zgodzę - dla mnie frajdą jest ciekawa fabuła i odgrywanie postaci.

Dla mnie odgrywanie postaci i ciekawa fabuła stanowią oczywiście frajdę, na równi z niebezpieczeństwem, jakie wprowadza losowość.
Czy
gracze będą zadowoleni, jeżeli jeden z nich w połowie sesji spadnie z konia i złamie kark?
Zazwyczaj spadnięcie z konia, ze schodów, czy podobny tragiczny, acz niebohaterski wypadek nie grożą dzielnym gierojom, no chyba, że podczas dramatycznego pościgu, bądź podobnej sytuacji. Ja, mimo mojego trzymania się zasad bardzo rzadko zabijam postacie. Kości mi na to nie pozwalają :)

Może się okazać, że pomimo różnic w podejściu do kości, końcowy efekt w wypadku moich i Twoich sesji jest bardzo podobny. Pozdrawiam!Robert W. edytował(a) ten post dnia 20.08.08 o godzinie 10:54

Temat: Zabijanie postaci graczy

Rafał Stanowicki:

Sa po prostu ciekawym uzupelnieniem dla MG i dla graczy rowniez. Garść informacji pozbierana i uporządkowana pod jednym tytułem.
Wick kontrowersyjny jest nadal, przeciez nie zmienil stylu. Czas powstania tu akurat nie gra decydujacej roli. Natomiast ich treść jak najbardziej.
Od czasu oryginalnych publikacji w języku angielskim część tego, o czym pisze Wick została wcielona w życie przez twórców gier. Przynajmniej to, co się nadawało - bo sporo spośród jego "dobrych rad" brzmi fajnie, ale tylko na papierze.

Co do kostek i narracji, to chyba nie ma większego sensu dalej o tym dyskutować. Jak już pisałem, każdy gra tak, jak go to bawi :)
Krzysztof Sciesiński

Krzysztof Sciesiński
Trener/konsultant/p.
o z-cy Szefa Kadr

Temat: Zabijanie postaci graczy

Heh.
Może i nie ma ale ja dorzucę kilka groszy. Poniewaz często prowadzę oneshoty, dodatkowo w systemach autorskich, nie ma litości. Tam gdzie mi pasuje dla scenariusza, dla dramatyzmu, tam gracz może stracić swoja postać.
Szczerze mówiąc sesje z najlepiej poznanymi postaciami zaczynaja w końcu nudzić. Kolejna tajemnica z przeszłości, nowy wróg powrócił, czy też znów ratujemy świat. Skala wyzwań oczywiście jest wieksza.I jakby świetny mistrz gry nie był (Puszkin np.;) ) w końcu masz dość.
moje oneshoty sprawiały znacznie większą przyjemnośc i sadysfakcję. I zdarzyło sie raz, czy dwa, że nie ukończyli gry, a scenariusz szedł na półkę.
Michał Z.

Michał Z. rzecznik prasowy

Temat: Zabijanie postaci graczy

Zabijałem graczy-głupków - tych, którzy chcieli zginąć.

Innym, jeśli mieli pecha, "ciemniało przed oczami i robiło się zimno". Niekoniecznie trafiali na tamten świat.

Prowadziłem przez długi czas MERPA/Rolemastera. Tamta mechanika sprawia, że miecz w rękach niewprawnego szermierza może powalić nawet największego herosa. Moi gracze szybko przekonali się, że to działa też przeciw nim; nigdy więc nie mogli być pewni wyniku walki i starali się jej unikać. Albo solidnie się do niej przygotowywali, omawiając taktykę krok po kroku.

A z drugiej strony - logicznie rzecz biorąc i cytując mistrza ASa - "każdy szermierz dupa, kiedy wrogów kupa". To przede wszytkim każdy gracz i MG powinien mieć w głowie.

Inna mądra zasada tyczy się też robienia czegoś, czego się nie umie. Na przykład strzelania z kolubryny przez wioskowych. Efekty są natychmiastowe i jednoznaczne.



Wyślij zaproszenie do