Temat: słów kilka na temat motywacji do zmiany...
Michał Jankowiak:
Nie zgodzę się, że to mit i że ludzie nie mają prawa jej znaleźć.
To, że coś jest mitem nie zaprzecza temu, że ktoś może to znaleźć. Ludzie znajdywali wiele rzeczy, które nie istniały i dobrze sobie z nimi żyli. Pewne złudzenia pozwalają lepiej żyć. Jednocześnie jestem za podejściem w którym przynajmniej spece od zmiany mają świadomość, że coś z czym pracują to wkręta i zmiana.
Jak dla mnie to po prostu czasem długi proces. I jeśli ktoś myśli, że misja to coś, co od razu zrewolucjonizuje jego życie, bez własnej pracy, to będzie kolejny Sekret - "Wizualizuj, a będzie Ci dane.". Tak - wtedy można cierpieć.
Zupełnie nie o to chodzi, a cierpienie o którym mówię bierze się właśnie z oczekiwania p.t. "jest coś takiego jak misja życiowa, jest to realna rzecz, a nie po prostu nominalizacja i powinienem ją znaleźć, a nie mam".
Yyy jakie? Bo może mamy 2 różne definicje? Jeśli tak, to rozmawiamy o 2 różnych sprawach. :)
W skrótowej wersji - misja życiowa = pasja i zadanie, które mamy wypełnić w życiu. Ideologia, która pojawiła się w nurcie new age (być może zapożyczając ze starych podejść, ale spłycając je i przerabiając na pop-duchowość) i przeszła stamtąd do rozwoju osobistego.
Cała ścieżka prawej ręki jest ścieżką związaną z misją (narzuconą / daną przez Boga) i jej wypełnianiem - dla siebie, ludzi, świata. Crowley nazwał to realizacją Woli.
Powiem Ci, że ostatnio im więcej studiuje materiały sufickie, tym mocniej zmienia mi się rozumienie tego, co jest Wolą u Crowleya. Obecnie jestem bliski sformułowania w stylu "Ludzie NIE MAJĄ wolnej woli, mają natomiast potencjał jej wykształcenia. W momencie gdy ją wykształcą, wtedy faktycznie trafne jest stwierdzenie 'czyń swoją wolę, niech Ci będzie całym prawem'"
I zastanawiam się na ile podobnie może być ze ścieżką prawej ręki o której piszesz - na ile pewne stare interpretacje zniekształcają jej rozumienie.
Mówię o Karmie, nie karmie. :) Pozdrów kota. :)
Karma, karma, co za różnica. Ważne, że kot nie jest głodny :D
A po co? Dla mnie ten poziom to nie dowody, tylko doświadczenie.
Doświadczenie ma to do siebie, że łatwo je oszukać. Stąd właśnie potrzeba dowodów, inaczej łatwo pomylić własne wkręty z realnymi procesami.
A z tego poziomu do Ciebie nie przemówię. :) Z resztą średnio mnie interesuje, czy Karma jest "rzeczywista" i "prawdziwa", dla mnie to użyteczna koncepcja.
Podobnie w sztukach walki chi/ki jest użyteczną METAFORĄ do nauczania pracy z ciałem. Ale tylko/aż metaforą i zrobienie z niej rzeczywistej rzeczy może sporo namieszać. Dlatego jestem jak najbardziej za używaniem przydatnych metafor - przy świadomości, że są to metafory. Bez niej staje się z nimi mniej więcej to, co z rytuałami większości religii.
Sprowadzam rozmowę nie do Ciebie, a do Twojego toku myślenia i wydawania silnych sądów, że coś jest albo nie jest, bez możliwości obiektywnego sprawdzenia tego.
Kwestia tego, że pewne rzeczy jak najbardziej można sprawdzić. Można też sięgnąć do ich genezy i zobaczyć, że w tej postaci wzięły się z powietrza, nawet jeśli mają u swojej podstawy jakieś konkretne idee.
Poza tym nigdzie nie napisałem, że wierzę w Karmę. :)
Ja wierzę nawet w paszę ;)
Artur Król:
To po prostu piaskownica.
Oj, poczułeś się urażony? Sorry, nie wiedziałem, że aż tak asocjujesz się ze swoim mózgiem. Z resztą sam wszedłeś teraz na poziom wycieczki osobistej. :)
Z czego wywnioskowałeś, że poczułem się urażony? Opisałem poziom dyskusji i odmówiłem dyskusji na tym poziomie. Po prostu.
A jeśli chodzi o asocjacje ze swoim mózgiem - tak, asocjuje się z nim w pełni. Z tego prostego powodu, że jak mi go ktoś wyłączy, to mnie nie ma ;)
To ma znaczenie dla Ciebie.
Nah, to po prostu jedna z podstawowych zasad dyskusji - dyskutujemy o faktach i rozumowaniu z nimi związanym, wszystko inne to po prostu ad personam i retoryka.
Z resztą powtarzam - nie pisałem o Tobie, tylko o Twoim mózgu.
Biorąc pod uwagę, że bez mojego mózgu mnie nie ma, jest to sztuczny dualizm.
To tak, jakbym napisał o Twoich przekonaniach a Ty obraziłbyś się, że piszę o Tobie. Chill man. :)
Nah, to akurat spora różnica. Przekonania i świadomość to dwa oddzielne przejawy pracy mózgu.
Piszesz o potrzebie biologicznej, ja o duchowej. Twoją można zbadać, moją odczuć i doświadczyć.
Moją można również odczuć i doświadczyć. W wypadku Twojej masz doświadczenie, ale nie masz pojęcia, czy nie jest ono po prostu halucynacją, działaniem nadmiernie pobudzonego mózgu.
W Twojej mapie zbadanie bierze górę, więc drugą stronę deprecjonujesz. Dla mnie poziom nauki to taka sama wiara, jak każda inna, bo wierzysz, że badanie daje Ci "prawdziwe" informacje o świecie.
Daje informacje nie tyle prawdziwe, co trafne. Czego wiara niestety nie robi.
A jeśli misją jest przejście przez określone przekonania, określonego rodzaju nauka i rozwój, doświadczenie różnych punktów widzenia?
To wychodzi to poza definicje misji życiowej rozumianych w kontekście piramidy Diltsa tudzież klasyczną definicje w rozwoju osobistym, a tej misji życiowej dotyczył wątek.
Ja nie twierdzę, że misja "istnieje", ale że nie masz pojęcia o czym mówisz twierdząc, że jej na pewno nie ma. :) Tzn. jakieś pojęcie masz, subiektywne, przedstawiając je jako pewną prawdę objawioną - jedyną słuszną. :)
W kontekście piramidy Diltsa, której dotyczył post Tomka, pojęcie jak najbardziej mieć można ;)
Artur Król:
Mylisz fakty z opinią. To, że człowiek to zbieranina mięsa i kości, to właśnie fakty.
Oczywiście, że to opinia, a nie fakt.
Oczywiście, że fakt. Zauważ, że zdanie, które Ci przeszkadza, nie zawiera słowa TYLKO. Żeby wykazać, że to tylko opinia musiałbyś więc wskazać na ludzi, którzy nie mają mięsa ani kości ;)
mięso i kości to tylko część człowieka. To też opinia. A być może i fakt - nauka jeszcze nie potrafi tego zbadać.
No właśnie pytanie na ile nie potrafi, a na ile badania raz za raz wychodzą nie wskazując na nic, co jest reinterpretowane jako "nie wychodzi dlatego, że jeszcze nie ma metod pomiaru odpowiednich". I żeby było jasne - an to pytanie nie znam odpowiedzi, jedynie wskazuje na potencjał do wypaczania otrzymanych wyników na rzecz posiadanych przekonań.
Na to TOBIE potrzeba konkretnych danych i TOBIE ich brak.
Do trafnego wyciągnięcia wniosków potrzeba i brak. Nie mi, a do starego, dobrego, wnioskowania logicznego. Bywa przydatne ;)
P.S. Co do Tomka, luz, zarzucił wątek chyba na 5 grupach.