Temat: Grupa wsparcia - rozwój osobisty

Jadwiga F.:
Jako w niebie, tak i na ziemi.
Jasne, jedno z siedmiu praw hermetyzmu. I chciałoby się dopisać obok tego " Wszystko jest Umysłem. Wszechświat jet mentalny" i "Nic nie spoczywa, wszystko jest w ruchu i wszystko wibruje"
Myślę więc, że są, może nawet
więcej niż siedem, choć wielokrotnie czytałam, że jest własnie siedem, a my jesteśmy na trzecim poziomie, tuz u progu do jego przekroczenia. Może też być tak, że każde z siedmiu, ma swoje nastepne siedem.
Też o tym kiedyś wspominałam, bo tak jest tez na poziomie ośrodków energetycznych każdej z 7 czakr podstawowych.
Chyba w końcu zabiorę się do Księgi
Urantii, o której pisał Piotr. Zapewne tam są też hierarchie, podobnie, jak na Ziemi.
:))) Ja mam od razu jedno skojarzenie, gdzie dwie niedomknięte półkule stają się jedną. A Ksiegi Uranii nie znam.
W to akurat coraz bardziej wierzę. W to, że Tam toczy się walka o nasze dusze, tyle tylko, że my powinniśmy pomóc i wzrastać w swojej świadomości. Kto wie, czy nie jesteśmy w jakimś stopniu hybrydami Anunaki. Bardzo mnie na razie przekonuje twierdzenie, że jesteśmy Kosmiczną Biblioteką doświadczalną. Tylko kurczę, dlaczego akurat nam przypadł los królika doświadczalnego. Toż to operacja na żywej, czującej Duszy.
No z własnej woli tu jesteśmy a nie za karę :))))))))))
A jasne, że jesteśmy "nakręcani". Mam wiele przemyśleń na temat Olimpu, który jest o wiele starszy niż nam sie wmawia. Krysiu, juz jako młoda dziewczyna myslałam o łańcuchu pokarmowym, czyli my zabijamy zwierzeta i je pożeramy - to kanibalizm. I juz wtedy zastanawiałam się nad tym ...a jak są istoty, których nie znamy, a które karmią się nami. Nie mogłam jedynie wówczas dojść do tego, że 'pokarm', którym jesteśmy, to nasze emocje wynikające własnie z lęku, strachu, cierpienia, nienawiści, słowem wszystkie nasze negatywne emocje.
No właśnie, by zmienić swój nastrój lub stan mentalny warto zmienić wibrację. :) Gdy wola kieruje uwagą, to i uwaga zmienia wibrację.
I tak być powinno, tylkjo to jest wielkie wezwanie dla ludzkości wziąwszy pod uwagę to, o czym piszemy powyżej. Może własnie to ludzkie cierpienie, z którym tak trudno mi sie pogodzić, jest tym diamentem, zamiana ołowiu - cierpienia, w złoto - miłość bezwarunkową.
Bo prawdziwa hermetyczna transformacja- transmutacja to sztuka mentalna jako "Mentalna Alchemia". I tak naprawdę wszystko nie "jest" a "się staje", zmienia, rodzi, wzrasta i umiera. I jeżeli wszystko jest Nieskończonym Żywym Umysłem nazywany Duchem. Czyli jeżeli Wszystko stwarza Wszechświaty, to Wszechświat i wszystko to co on zawiera jest mentalna kreacja Wszystkiego.
Tak, miałam taki sen, w którym usłyszałam tylko jedno zdanie, że "koło jest najdoskonalszym przykładem dwunastu elementów świecznika". Jak nigdy wstałam i od razu zapisałam, aby nie zapomniec.
Tak pamiętam jak o tym wspominałaś. Ja tez często miałam sny o zapalonych świecach w takim świeczniku. :)))
Czym nie jesteśmy...........? Nie jesteśmy - póki co - ani samym dobrem, ani samym samym złem. Jestesmy chyba po trosze i jednym i drugim. Kim więc jesteśmy? Nie chodzi mi tutaj o dualność.
Wznosząc sie ponad płaszczyznę zwykłych przyczyn, sami stajemy się PRZYCZYNĄ a nie jej przedmiotem. Jednak jeszcze wielu z nas jest niesiona będąc posłusznym danemu środowisku, silnej woli innych, działaniu wrodzonych tendencji i innych i jak marionetki lub pionki na szachownicy dajemy się poruszać jak "inni" chcą. A to nie pomaga na pewno w przeskoczeniu dualności.

Temat: Grupa wsparcia - rozwój osobisty

Jadwiga F.:
>


Wiecie co, wielokrotnie się nad tym zastanawiałam, czy faktycznie w swoich "wrogach", czy też zachowaniach, których nie znoszę i nie toleruję, mam widzieć własne odbicie? I doszłam do wniosku, że jest to wielce podstępne twierdzenie. No bo tak.........jeśli mam widzieć swoje odbicie w np wszelkiej maści przemocy, to żeby nie patrzeć na swoją własną 'gębę w lustrze", powinnam tę przemoc albo zaakceptować, albo co najmniej tolerować.
Nie kochani, to nie jest tak, że nie ma winnych na zewnątrz, że jestem tylko Ja i moje twarze. Jest to paskudna droga prowadząca do akceptacji tego, przeciwko czemu oponujemy. Jesli widzę łobuza, który napada np starszą kobietę, czym ją zabija, to też mam widzieć w nim swoje odbicie? Wedle tej 'teorii' tak, bo przecież 'rozpoznaję swoje odbicie w POSTAWACH moich wrogów, a jeśli by napadł mnie, to nawet nie powinnam składać skargi, tylko humanitarnie i miłościwie "przyjrzeć się sobie".
Oj Jaga, teraz to pojechałaś po tej bidnej co to ja łobuz morduje:))))))) przecież to nie chodzi o dawanie przyzwolenia na mordercze instynkty,zapędy, i całą gamę badziewstwa człowieczego ale właśnie brak przyzwolenia, napiętnowanie społeczne, czy podleganie pod paragraf takich a nie innych czynów jest być może dla CO PONIEKTÓRYCH szansą na przerobienie w sobie agresora i do dokopania się w sobie tego co w nim szlachetniejsze i wiem co mowie, bo pracowałam trochę lat z osobami uzależnionymi i po wyrokach i nie tylko. Nauczyłam się jednego NIE MOŻNA SKREŚLAĆ CZŁOWIEKA, wierz mi, ze gdybym nie była wolna od oceniania, ferowania wyroków nie jednemu nie podałabym ręki, a dzisiaj jest dla mnie zaszczytem móc z danym człowiekiem usiąść przy wspólnym stole i wcale tu nie idealizuję, ale chylę czoła przed takimi ludźmi, bo wiem co musieli przejść, jaka pracę własną wykonać, aby odkupić winy i odzyskać godność i chylę czoła przed tymi , którzy potrafili im wybaczyć, a to już wyższa szkoła jazdy :) myślę, ze to miała Krysia na myśli mówiąc o przerabianiu karmy. Odnoszę się do człowieka jako jednostki , a nie globalnie, bo globalnie to wszystkich wrzucamy do jednego wora, naklejamy etykietkę "zbrodniarze" "złodzieje" "zboczeńcy" "wyrodne matki" itp. i odstawiamy na bocznicę, a w tym worze naprawdę są i perełki". W ogólnikach, globalizacji gubi się człowiek jako jednostka i nie potrafimy zobaczyć złożoności problemu:)

"Dziś rozpoznaję swoje odbicia w postawach moich wrogów.
To, co stanie się nie po mojej myśli, pokaże mi moją nieudolność.
Dziś nie ma winnych na zewnątrz.
Jestem tylko ja i moje własne twarze.
Nie dam się ponieść fantazji i nie będę oszukiwać siebie samego."
do tego tekstu odnoszę się nie tyle, że w moich wrogach, a ludziach, którzy mnie irytują podnoszą czymś ciśnienie i nie ma innej opcji, a właśnie ta, że to co mnie tak wkurza u innych jest właśnie we mnie, a że ja za czorta nie chcę przyznać się przed sobą, ze to także i moja cecha więc tym bardziej będę się wściekać na nich:) Może taki pierwszy lepszy przykład: Nienawidzę jak wrzeszczysz do mnie - wrzeszczy żona do męża. Powiedz jej , ze ona robi dokładnie to czego nienawidzi w nim, to gotowa Ci oczy wydrapać:) albo : wiesz nie dzierżę tej Kowalskiej za jej wazeliniarstwo do szefowej, O dzień dobry Pani Kowalska jak milo panią widzieć:) albo: gardzę ludźmi, którzy nie maja szacunku dla innych itp. itd:) pamiętam jak onego czasu podczas warsztatów pracy ze współuzależnionymi osobami, kategorycznie stwierdziłam do trenera, ze jednego jestem pewna, ze z kobietami współuzależnionymi TO JA NA PEWNO nie chce pracować tak mnie trzepało na ich sposób funkcjonowania, a dlaczego, bo sama miałam wieeeeele cech osoby współuzależnionej, do których za czorta nie chciałam się przyznać:) coś w tym rodzaju, tak staram się przeglądać w innych jak w lustrach, czy zawsze dostrzegam swoje odbicie? O, nie, nie, moje EGO świetnie wciąż jeszcze potrafi mi zamydlić oczy:)

Temat: Grupa wsparcia - rozwój osobisty

Mirosława B.:
Oj Jaga, teraz to pojechałaś po tej bidnej co to ja łobuz morduje:))))))) przecież to nie chodzi o dawanie przyzwolenia na mordercze instynkty,zapędy, i całą gamę badziewstwa człowieczego ale właśnie brak przyzwolenia, napiętnowanie społeczne, czy podleganie pod paragraf takich a nie innych czynów jest być może dla CO PONIEKTÓRYCH szansą na przerobienie w sobie agresora i do dokopania się w sobie tego co w nim szlachetniejsze i wiem co mowie, bo pracowałam trochę lat z osobami uzależnionymi i po wyrokach i nie tylko.
Zgadzam się z Tobą Mira, bo jest to też moje doświadczenie. w pracy. Ale pozwolisz, że wtrącę tu tez takie spostrzeżenie, że to co w prawach ludzkich podlega pod paragraf jako wina, czy kara albo grzech, nie jest ważne ponad wyjście z dualności. To właśnie te paragrafy i oceny zamykają nas w wyjście poza. nią. To przecież "winny" ma się uwolnić w swym Umyśle od poczucia winy, albo " ofiara" od oddawania swej woli innym i wzięcia odpowiedzialności za swe życie. Mogę się tu narazić na protesty, ale każda " ofiara" ma jakieś profity. Albo jest też tak, że ofiara nie chce widzieć agresji w sobie i przywołuje agresora, by jej to pokazał. A jak agresję skieruje do siebie samej to już " męczennica" i masochizm gotowy.
Nauczyłam
się jednego NIE MOŻNA SKREŚLAĆ CZŁOWIEKA, wierz mi, ze gdybym nie była wolna od oceniania, ferowania wyroków nie jednemu nie podałabym ręki, a dzisiaj jest dla mnie zaszczytem móc z danym człowiekiem usiąść przy wspólnym stole i wcale tu nie idealizuję, ale chylę czoła przed takimi ludźmi, bo wiem co musieli przejść, jaka pracę własną wykonać, aby odkupić winy i odzyskać godność i chylę czoła przed tymi , którzy potrafili im wybaczyć, a to już wyższa szkoła jazdy :) myślę, ze to miała Krysia na myśli mówiąc o przerabianiu karmy. Odnoszę się do człowieka jako jednostki , a nie globalnie, bo globalnie to wszystkich wrzucamy do jednego wora, naklejamy etykietkę "zbrodniarze" "złodzieje" "zboczeńcy" "wyrodne matki" itp. i odstawiamy na bocznicę, a w tym worze naprawdę są i perełki". W ogólnikach, globalizacji gubi się człowiek jako jednostka i nie potrafimy zobaczyć złożoności problemu:)
Ja bym powiedziała, że tylko ODWAŻNE DUSZE nie raz wchodzą w tak ekstremalne doświadczenia, żeby tych " świętoszkowatych" czegoś nauczyć. Jestem ciekawa, kto zaprosiłby z ulicy żebraka, łachmaniarza do siebie na noc, na obiad lub wieczór ze znajomymi. ?
"Dziś rozpoznaję swoje odbicia w postawach moich wrogów.
To, co stanie się nie po mojej myśli, pokaże mi moją nieudolność.
Dziś nie ma winnych na zewnątrz.
BO WSZYSTKO MAMY W SOBIE :))
sorcia, że obcięłam Twa wypowiedz, ale nie chce mi się już rozpisywać.

Temat: Grupa wsparcia - rozwój osobisty

Zgadzam się z Tobą Mira, bo jest to też moje doświadczenie. w pracy. Ale pozwolisz, że wtrącę tu tez takie spostrzeżenie, że to co w prawach ludzkich podlega pod paragraf jako wina, czy kara albo grzech, nie jest ważne ponad wyjście z dualności. To właśnie te paragrafy i oceny zamykają nas w wyjście poza. nią. To przecież "winny" ma się uwolnić w swym Umyśle od poczucia winy,
tak Krysiu patrząc z wyższego pułapu nie ma winy, nie ma kary, nie ma grzechu:) celowo odniosłam się do praw naszych ziemskich, bo tu nas obowiązują i dzięki nim tez trzymają w ryzach lub pomagają niektórym jednostką o niskich wibracjach czy na niskich poziomach świadomości dostrzec, uświadomić sobie, czym jest w ogóle wina, czy wstyd za popełnione czyny...
albo " ofiara" od oddawania swej woli innym i
wzięcia odpowiedzialności za swe życie. Mogę się tu narazić na protesty, ale każda " ofiara" ma jakieś profity. Albo jest też tak, że ofiara nie chce widzieć agresji w sobie i przywołuje agresora, by jej to pokazał. A jak agresję skieruje do siebie samej to już " męczennica" i masochizm gotowy.
ależ oczywiście, ze rola ofiary jest bardzo wygodna i wielokrotnie nie chcę się z niej zrezygnować, to bardzo wygodna forma zwolnienia się z odpowiedzialności za swoje życie, zawsze jest winny ktoś lub coś, dlatego tak trudna jest praca z ofiarami, bo nie zawsze chcą się z tej roli zrezygnować, a poza tym świetną przykrywka do bycia także sprawcą w bardziej zawoalowanej formie, wiadomo, ze to także bardzo złożone mechanizmy, :) a pokaz mi ofiarę, która się do tego przyzna, także jeżeli chodzi o narażanie się to jest nas już dwie:))))))
Nauczyłam
się jednego NIE MOŻNA SKREŚLAĆ CZŁOWIEKA, wierz mi, ze gdybym nie była wolna od oceniania, ferowania wyroków nie jednemu nie podałabym ręki, a dzisiaj jest dla mnie zaszczytem móc z danym człowiekiem usiąść przy wspólnym stole i wcale tu nie idealizuję, ale chylę czoła przed takimi ludźmi, bo wiem co musieli przejść, jaka pracę własną wykonać, aby odkupić winy i odzyskać godność i chylę czoła przed tymi , którzy potrafili im wybaczyć, a to już wyższa szkoła jazdy :) myślę, ze to miała Krysia na myśli mówiąc o przerabianiu karmy. Odnoszę się do człowieka jako jednostki , a nie globalnie, bo globalnie to wszystkich wrzucamy do jednego wora, naklejamy etykietkę "zbrodniarze" "złodzieje" "zboczeńcy" "wyrodne matki" itp. i odstawiamy na bocznicę, a w tym worze naprawdę są i perełki". W ogólnikach, globalizacji gubi się człowiek jako jednostka i nie potrafimy zobaczyć złożoności problemu:)
Ja bym powiedziała, że tylko ODWAŻNE DUSZE nie raz wchodzą w tak ekstremalne doświadczenia, żeby tych " świętoszkowatych" czegoś nauczyć. Jestem ciekawa, kto zaprosiłby z ulicy żebraka, łachmaniarza do siebie na noc, na obiad lub wieczór ze znajomymi. ?
a no właśnie, właśnie:) a mi się nasuwa tez takie lekkie, łatwe i przyjemne krytykowanie i ferowanie wyroków na ludzi np. pełniących funkcję kapo w obozach koncentracyjnych, czy podpisujących listę folksdojcza to takie przyjemne kiedy siedzi się w wygodnym fotelu w bezpiecznych warunkach i ze świętym oburzeniem krytykuje kogoś za przeszłość, a ja zawsze powtarzam nie wiem, czy gdybym się znalazła w tamtych warunkach tak ekstremalnych, w tamtej atmosferze zagrożenia życia własnego czy moich bliskich, która moja strona cienia czy światła przeważyłaby, nie wiem i jestem wdzięczna, ze o tym akurat nie muszę się przekonać, podałam taki ekstremalny przykład celowo, bo tak chętnie chcemy się widzieć w kryształowych lustrach, kiedy nie jesteśmy wystawiani na ciężkie próby, a nie widzimy jak sami potrafimy być okrutni chociażby słowem, nie raz tylko myślą wobec tych co nam tylko na odcisk nadepną i jak łatwo się z tego rozgrzeszamy:) było takie przysłowie coś tam o nie widzeniu belki w oku :)))))))))))))))))))))))))))))
"Dziś rozpoznaję swoje odbicia w postawach moich wrogów.
To, co stanie się nie po mojej myśli, pokaże mi moją nieudolność.
Dziś nie ma winnych na zewnątrz.
BO WSZYSTKO MAMY W SOBIE :))
bo i mamy i :))))))))))))))))))
sorcia, że obcięłam Twa wypowiedz, ale nie chce mi się już rozpisywać.

konto usunięte

Temat: Grupa wsparcia - rozwój osobisty

Mirosława B.:
Jadwiga F.:
>
Oj Jaga, teraz to pojechałaś po tej bidnej co to ja łobuz morduje:)))))))

Nie Mirusia, nie pojechałam. Tak było z moją ukochaną ciocią, którą napadł młody gnojek w biały dzień, na skutek czego się przewróciła i po miesiącu zmarła.
>przecież to nie chodzi o dawanie przyzwolenia na
mordercze instynkty,zapędy, i całą gamę badziewstwa człowieczego ale właśnie brak przyzwolenia, napiętnowanie społeczne, czy podleganie pod paragraf takich a nie innych czynów jest być może dla CO PONIEKTÓRYCH szansą na przerobienie w sobie agresora i do dokopania się w sobie tego co w nim szlachetniejsze i wiem co mowie, bo pracowałam trochę lat z osobami uzależnionymi i po wyrokach i nie tylko. Nauczyłam się jednego NIE MOŻNA SKREŚLAĆ CZŁOWIEKA,

Trudno jest oddać w krótkim słowie pisanym, to co chcę się wyrazić. Może też podam przykład z autopsji. Wracałam z kuzynką po godz 22-ej do domu. To był drugi dzień świąt Wielkanocnych. Centrum Łodzi. Ona skręcała do autobusu, a ja pieszo do domu. Zauwazyłam, że idzie za nią jakis facet. Coś mnie tknęło i ją zawołałam. Wróciła się. Facet za nią i podchodzi do nas obydwu, po czym odzywa się do mnie :

- Daj mi papierosa, bo ci przypierdolę
Mnie w pierwszej chwili zatkało. A on dalej:

- Daj mi kurwo zapalić, bo ci kły powybijam.

Wokół ludzie, nikt nie reaguje, a wręcz przeciwnie, szybko nas omija. Ja jeszcze szybciej myslę, co mam zrobić. Na szczęście palę i fajki mam w torebce. Mysli tłuką się w głowie błyskawicznie. Jak otworzę torebkę, to zabierze mi portfel, a jak mu nie dam fajki, to już widziałam swoją złamaną szczękę i pobyt w szpitalu. Kuzynka milczy, mimo iż wyższa ode mnie. Z duszą na ramieniu mówię;
- A co pan zrobi, jak nie palę. ( ja do niego ze strachu na pan, a on mnie od kurwy)

- Dawaj k....o papierosa, bo ci przyj.....

Otwieram torebkę i wyjmuję cienkie papierosy, a ten się drze:
_ Daj mi ku....wa normalnego papierosa. Tym razem ja się już podk......i mówię ze złością:

- Albo taki, albo wcale. I okazało się, że wziął , podziękował i poszedł. Wróciłam do domu na trzęsących się nogach, jak galareta.

Nie widzę w tym swojego lustra. Co innego rozwój duchowy, co innego zwykłe potoczne zycie. Ostatnio oglądałam dwa filmy. Jeden to Eksperyment więzienny. Zapewne o tym słyszałaś. Chodzi o eksperyment więzienny, gdzie po tygodniu część z pozoru zwyczajnych ludzi zamienia się na skutek okolicxzności społecznych w zwięrzęta.

I drugi film, nie pamiętam tytułu, gdzie mężczyzna, okreslony jako patologiczny morderca, zostaje poprzez kamuflarz pod pozorem śmierci uwolniony z celi śmierci, po czym zostaje przez grupę naukowców poddany eksperymentalnemu leczeniu nowymi lekami. W trakcie leczenia zmienia się w człowieka ciepłego, wrażliwego i czułego. Okazuje się, że dostawał placebo. Wystarczyła więc świadomość, że uwierzył i w siebie i głównie w to, że ktoś uwierzył w tkwiące w nim dobro. Jego dzieciństwo było przeżytym, straszliwym koszmarem. Na końcu ginie, lecz już jako "nowonarodzony". Film niezwykle wzruszający.
wierz mi, ze gdybym nie była wolna od oceniania, ferowania wyroków nie jednemu nie podałabym ręki, a dzisiaj jest dla mnie zaszczytem móc z danym człowiekiem usiąść przy wspólnym stole i wcale tu nie idealizuję, ale chylę czoła przed takimi ludźmi, bo wiem co musieli przejść, jaka pracę własną wykonać, aby odkupić winy i odzyskać godność i chylę czoła przed tymi , którzy potrafili im wybaczyć, a to już wyższa szkoła jazdy :)

Ależ ja tego nie neguję. Uważam, że człowiek jest ze swej natury dobry. Pytam samą siebie jedynie, co w nas jest takiego i dlaczego, że jedna osoba zabije z zimną krwią, a druga bez chwili namysłu poświęci własne życie dla ratowania cudzego. Nie chodzi mi tu o sprawy jednostkowe, jak słusznie zauważyłaś, choć własnie od jednostek zaczyna się życie i świadomość istnienia, lecz o..........no własnie, tu mam problem, bo nie potrafię jasno przedstawić tego, o co mi chodzi. Chyba chodzi mi o "powstanie", zrodzenie się człowieka oraz o to, kto i po co zaszczepił w nas .......już delikatnie się wyrażę, negatywne zachowania. Kim byli Kain i Abel?
myślę, ze to miała Krysia na myśli mówiąc o przerabianiu karmy. Odnoszę się do człowieka jako jednostki , a nie globalnie, bo globalnie to wszystkich wrzucamy do jednego wora, naklejamy etykietkę "zbrodniarze" "złodzieje" "zboczeńcy" "wyrodne matki" itp. i odstawiamy na bocznicę, a w tym worze naprawdę są i perełki". W ogólnikach, globalizacji gubi się człowiek jako jednostka i nie potrafimy zobaczyć złożoności problemu:)

W globalizacji się gubi, tak, całkowicie się z Tobą zgadzam. Również w tym, że nie mozna wrzucać wszystkich do jednego wora. Tym bardziej, że globalizacja zmierza właśnie do tego wielkimi krokami, co jest porażające, bo chcą wszystkich zunifikować. Tyle, że ja tego nie czynię, nie generalizuję. Interesują mnie jedynie tak drastyczne skrajności tkwiące w ludzkich postawach. Praprzyczyna.

"Dziś rozpoznaję swoje odbicia w postawach moich wrogów.
To, co stanie się nie po mojej myśli, pokaże mi moją nieudolność.
Dziś nie ma winnych na zewnątrz.
Jestem tylko ja i moje własne twarze.
Nie dam się ponieść fantazji i nie będę oszukiwać siebie samego."
do tego tekstu odnoszę się nie tyle, że w moich wrogach, a ludziach, którzy mnie irytują podnoszą czymś ciśnienie i nie ma innej opcji, a właśnie ta, że to co mnie tak wkurza u innych jest właśnie we mnie, a że ja za czorta nie chcę przyznać się przed sobą, ze to także i moja cecha więc tym bardziej będę się wściekać na nich:)

Jest wiele spraw, które mnie irytują, na które się wściekam..I nie wiem, czy jest to moje własne odbicie, czy też nie. Jednakże powinnam z tego wyciągnąć wniosek taki, że skoro nienawidzę okrucieństwa, to znaczy, że tkwi ono we mnie i ni cholery nie chcę się do tego przyznać. Nie, nie kochani, żaden Freud mnie w to nie wkręci.
>Może taki pierwszy lepszy
przykład: Nienawidzę jak wrzeszczysz do mnie - wrzeszczy żona do męża. Powiedz jej , ze ona robi dokładnie to czego nienawidzi w nim, to gotowa Ci oczy wydrapać:) albo : wiesz nie dzierżę tej Kowalskiej za jej wazeliniarstwo do szefowej, O dzień dobry Pani Kowalska jak milo panią widzieć:) albo: gardzę ludźmi, którzy nie maja szacunku dla innych itp. itd:)

Sorki Mirusia, nie o takie postawy mi chodzi. Ja też nie znoszę, jak ktoś na mnie gębę wydziera, lecz dlatego, iz uważam, że mozna dojść do porozumienia bez darcia mordy, a zwykłej szczerej rozmowy. To osoba, która się wydziera, chce zakrzyczeć własne lęki i brak sensownej argumentacji.
pamiętam jak onego czasu podczas warsztatów pracy ze współuzależnionymi osobami, kategorycznie stwierdziłam do trenera, ze jednego jestem pewna, ze z kobietami współuzależnionymi TO JA NA PEWNO nie chce pracować tak mnie trzepało na ich sposób funkcjonowania, a dlaczego, bo sama miałam wieeeeele cech osoby współuzależnionej, do których za czorta nie chciałam się przyznać:) coś w tym rodzaju, tak staram się przeglądać w innych jak w lustrach, czy zawsze dostrzegam swoje odbicie? O, nie, nie, moje EGO świetnie wciąż jeszcze potrafi mi zamydlić oczy:)

Tu też podkreslam, że nie chodzi mi o ludzi, którzy na skutek różnych okoliczności, tudzież własnej osobowości, zagubili się w życiu. O ludzi, którym należy sie pomoc, życzliwe słowo, wsparcie i pomocna dłoń:)

konto usunięte

Temat: Grupa wsparcia - rozwój osobisty

Krysia, cytat" Mogę się tu narazić na protesty, ale każda " ofiara" ma jakieś profity".

Krysiu, a jakie profity mają np ofiary głodu w Afryce?

Wiem, że chodziło ci o relacje jednostkowe "kat i jego ofiara", gdzie nie ma kata bez ofiary i ofiary bez kata, a oboje czerpią z tego profity, lecz mnie właśnie chodzi o inne sprawy, o szerszym zakresie społecznym i postawach społecznych.Jadwiga F. edytował(a) ten post dnia 17.04.12 o godzinie 13:48

Temat: Grupa wsparcia - rozwój osobisty

Jaga moich wypowiedzi nie bierz proszę personalnie do siebie, bo ja po prostu głośno myślę, dywaguję :) sorry za przykład z pobiciem cioci, pisząc , ze pojechałaś z tym przykładem miałam na myśli , ze podałaś bardzo skrajny przykład na traktowanie innych jako naszych luster, chyba nie potrafię konkretnie wyrazić o co mi chodzi z tymi lustrami:) )
Tobie zdaje się chodzi o poszukiwanie odpowiedzi dlaczego i po co w ogóle istnieje "zło" i wobec tego nie jesteśmy doskonali a zmierzający do doskonałości. Ja natomiast odnoszę się do działań człowieka i jego zachowań rozpatrując je według tych dwóch kategorii dobra i zła. Uważam, ze każdy odpowiada za swoje czyny, to nas wyróżnia od zwierząt a dobro moralne jest wartością uniwersalną która dotyczy każdego z nas, bez względu na przynależność etniczną, pełnioną rolę społeczną lub wykonywany zawód. Zakładam, że w człowieku od początku jest dobro i zło, tkwi w nas jak ...powiedzmy rodzaj kodu? który uruchomimy lub nie, a problem polega na tym kiedy, w jakich okolicznościach i z jakich przyczyn go uruchomimy, jaka drogę wybierzemy:). Czasami jest bardzo trudno odróżnić dobro od zła, nie mam na myśli tutaj czynów podlegających obowiązujących normom w danym społeczeństwie czy kulturze, ale te, których granica jest bardzo cienka i nie zawsze widoczna a przekroczenie jej z czasem powoduje wiele spustoszenia w świecie wartości zainteresowanego:)

konto usunięte

Temat: Grupa wsparcia - rozwój osobisty

Mirosława B.:
Jaga moich wypowiedzi nie bierz proszę personalnie do siebie, bo ja po prostu głośno myślę, dywaguję :) sorry za przykład z pobiciem cioci, pisząc , ze pojechałaś z tym przykładem miałam na myśli , ze podałaś bardzo skrajny przykład na traktowanie innych jako naszych luster, chyba nie potrafię konkretnie wyrazić o co mi chodzi z tymi lustrami:) )
Tobie zdaje się chodzi o poszukiwanie odpowiedzi dlaczego i po co w ogóle istnieje "zło" i wobec tego nie jesteśmy doskonali a zmierzający do doskonałości. Ja natomiast odnoszę się do działań człowieka i jego zachowań rozpatrując je według tych dwóch kategorii dobra i zła. Uważam, ze każdy odpowiada za swoje czyny, to nas wyróżnia od zwierząt a dobro moralne jest wartością uniwersalną która dotyczy każdego z nas, bez względu na przynależność etniczną, pełnioną rolę społeczną lub wykonywany zawód. Zakładam, że w człowieku od początku jest dobro i zło, tkwi w nas jak ...powiedzmy rodzaj kodu? który uruchomimy lub nie, a problem polega na tym kiedy, w jakich okolicznościach i z jakich przyczyn go uruchomimy, jaka drogę wybierzemy:). Czasami jest bardzo trudno odróżnić dobro od zła, nie mam na myśli tutaj czynów podlegających obowiązujących normom w danym społeczeństwie czy kulturze, ale te, których granica jest bardzo cienka i nie zawsze widoczna a przekroczenie jej z czasem powoduje wiele spustoszenia w świecie wartości zainteresowanego:)

Oj nie Mirusia, broń Boże nie odbieram tego personalnie. W żadnym razie:))) Porozumiewanie się bez kontaktu werbalnego nie jest takie proste.
W człowieku istnieje, tak jak piszesz zarówno dobro, jak i zło. I jest to bardzo cienka granica, jak słusznie napisałaś. Zresztą fajnie pisze o tym Wilber w 'Niepodzielone". Ja, jakby próbuje dociec tego, kto "zaszczepił' i po co, w istocie ludzkiej zło. Natomiast od nas samych zależy, którą drogę wybierzemy.

Mam taką swoją ulubioną lekturę. Jest to książka U progu epoki Ducha, napisana przez Aleksandra Klizowskiego. Kiedy chwieje się we mnie wiara w człowieka sięgam własnie do niej.Otworzyłam ją w tej chwili na taki fragment:

" Trzeba jeszcze powiedzieć kilka słów o tym, kto przede wszystkim powinien zająć się przebudową i odrodzeniem życia. Otóż zadanie to powierza się kobiecie. Nowa Epoka, zwana Epoką Macierzy Świata, to epoka kobiety. Wyprowadza ona kobietę ze stanu poniżenia i nierównoprawności, w którym ta dotą się znajdowała i przydziela nalezne jej miejsce. Ponieważ nadejście nowej epoki wiąże się z opanowaniem świata niewidzialnego, przeto główna pomoc kobiety ma polegać na tworzeniu warunków ułatwiających zbliżenie i zespolenie sie swiata widzialnego z niewidzialnym. Nie zapominajmy, że do każdego ważnego osiągnięcia niezbędny jest Pierwiastek Żeński jako podstawa i istota. Tylko kobieta może rozwiązać problem dwóch światów, ponieważ praca jej serca jest daleko subtelniejsza i przez to traqnscendentalność jest dla niej bardziej dostępna. Zaprawdę Epoka Macierzy Świata oparta jest na pojmowaniu serca"

konto usunięte

Temat: Grupa wsparcia - rozwój osobisty

Jeszcze jeden fragment z tej książki:

" Od samego początku człowiek ma w sobie w zalążku wszystkie siedem zasad, ale żadna z nich nie jest rozwinięta. W każdym wielkim Kręgu, który człowiek odbywa, doprowadza on jedną ze swoich zasad do pełnego rozwoju. W pierwszym Kręgu jego świadomość na naszej Ziemi jest przytepiona i jeszcze zupełnie słaba i mglista, jak u niemowlęcia. Gdy osiąga naszą Ziemię w drugim Kręgu, jest juz do pewnego stopnia istotą odpowiedzialną, w trzecim zaś - staje się odpowiedzialny całkowicie. Na każdym stopniu i w każdym Kręgu jego rozwój dotrzymuje kroku rozwojowi globu, na którym się znajduje .

Pierwiastki składowe człowieka są nastepujące:
1. Ciało fizyczne
2. Sobowtór eteryczny, czyli fluidalny
3.zasada zyciowa, czyli ciało astralne
4.umysł nizszy, czyli instynktowy
5. umysł wyższy, czyli intelekt, rozsądek
6. umysł duchowy, czyli czuciowiedza, intuicja
7. Duch - nasza nieśmiertelna istota, wyzsze Ja człowieka

Pierwsze cztery pierwiastki, to jest ciało fizyczne, sobowtór eteryczny, ciało astralne i niższy umysł, sa wspólne człowiekowi i całemu światu zwierzęcemu. Stanowią one niższą naturę człowieka.

Piąty pierwiastek - rozsądek, czyli intelekt umożliwiający samopoznanie oraz poznanie istoty rzeczywistości poprzez rozumowanie i logiczne myslenie, podlegając wpływowi nizszej, czwartej zasady oraz wyższej, szóstej, stanowi duszę przeciętnego człowieka.

Zasada szósta - czuciowiedza, czyli intuicja, inaczej umysł duchowy, daje człowiekowi zdolność przejrzenia, to jest przenikania istoty rzeczy nie przez rozumowanie i logiczne myslenie, lecz przez nagłe oświecenie.

Wraz z siódmą zasadą stanowi ona wyższą naturę człowieka, jego Jaźń ( Ego), jego prawdziwą, nie mającą ani początku ani końca istotę - to, co zwie się cząstką Boga w człowieku, co jest naszym Duchem."

Temat: Grupa wsparcia - rozwój osobisty

Jadwiga F.:
" Trzeba jeszcze powiedzieć kilka słów o tym, kto przede wszystkim powinien zająć się przebudową i odrodzeniem życia. Otóż zadanie to powierza się kobiecie. Nowa Epoka, zwana Epoką Macierzy Świata, to epoka kobiety. Wyprowadza ona kobietę ze stanu poniżenia i nierównoprawności, w którym ta dotą się znajdowała i przydziela nalezne jej miejsce. Ponieważ nadejście nowej epoki wiąże się z opanowaniem świata niewidzialnego, przeto główna pomoc kobiety ma polegać na tworzeniu warunków ułatwiających zbliżenie i zespolenie sie swiata widzialnego z niewidzialnym. Nie zapominajmy, że do każdego ważnego osiągnięcia niezbędny jest Pierwiastek Żeński jako podstawa i istota. Tylko kobieta może rozwiązać problem dwóch światów, ponieważ praca jej serca jest daleko subtelniejsza i przez to traqnscendentalność jest dla niej bardziej dostępna. Zaprawdę Epoka Macierzy Świata oparta jest na pojmowaniu serca"

Jadzia, ja już nie raz się przekonałam, że tak jest. Ale jak przetłumaczyć osobom działającym głównie na poziomie racjonalnego intelektu o energii, wibracji., świecie niewidzialnym gołym okiem. Tego się nie da u niektórych przeskoczyć. Oni oczekują argumentów, konkretów, a ignorancja intelektualna nie dopuszcza tego nowego.
Piszesz o energii serca, a to przecież też akceptacja. W drugim poście wymieniasz pierwiastki składowe.
Może tylko dodam, że w siedmiopietrowym mikrokosmosie to właśnie intuicja jest bramą do świata, gdzie nie ma czasu i przestrzeni i aby korzystać z niej konieczna jest czystość serca.
Owszem ciało fizyczne, emocjonalne i mentalne stanowią o naszej indywidualności, zaś 3 wyższe ( atmiczne, monadyczne i boskie) wyznaczają uniwersalny wymiar naszego tu istnienia.. Mostem łączącym te 2-a światy tj indywidualny i uniwersalny jest intuicja. na tym tez poziomie zachodzi telepatia, jasnowidzenie, wizyjne sny, transowe podróże i subtelne sprawy "magiczne".
Aborygeni np. uważają że do telepatii, jej rozwoju i używania jej potrzebna przede wszystkim uczciwość i czystość serca, bo każde kłamstwo wg nich zabiera ten dar.Krystyna Smoczyńska edytował(a) ten post dnia 18.04.12 o godzinie 11:44

Temat: Grupa wsparcia - rozwój osobisty


Mam taką swoją ulubioną lekturę. Jest to książka U progu epoki Ducha, napisana przez Aleksandra Klizowskiego. Kiedy chwieje się we mnie wiara w człowieka sięgam własnie do niej.Otworzyłam ją w tej chwili na taki fragment:

" Trzeba jeszcze powiedzieć kilka słów o tym, kto przede wszystkim powinien zająć się przebudową i odrodzeniem życia. Otóż zadanie to powierza się kobiecie. Nowa Epoka, zwana Epoką Macierzy Świata, to epoka kobiety. Wyprowadza ona kobietę ze stanu poniżenia i nierównoprawności, w którym ta dotą się znajdowała i przydziela nalezne jej miejsce. Ponieważ nadejście nowej epoki wiąże się z opanowaniem świata niewidzialnego, przeto główna pomoc kobiety ma polegać na tworzeniu warunków ułatwiających zbliżenie i zespolenie sie swiata widzialnego z niewidzialnym. Nie zapominajmy, że do każdego ważnego osiągnięcia niezbędny jest Pierwiastek Żeński jako podstawa i istota. Tylko kobieta może rozwiązać problem dwóch światów, ponieważ praca jej serca jest daleko subtelniejsza i przez to traqnscendentalność jest dla niej bardziej dostępna. Zaprawdę Epoka Macierzy Świata oparta jest na pojmowaniu serca"
Piekne!!! i to napisal facet???:)))))))))))))))))))))))))))0

Temat: Grupa wsparcia - rozwój osobisty

Mirosława B.:
Piekne!!! i to napisal facet???:)))))))))))))))))))))))))))0
:))))))))))))))))
Mireczko, każdy z nas ma energię męska i żeńską.
Diana Pogodna

Diana Pogodna wolny zawód

Temat: Grupa wsparcia - rozwój osobisty

Czytam Was, czytam i naczytać się nie mogę :)

Ten internet to jednak wspaniały wynalazek - tylu ciekawych ludzi,
tyle osobowości można poznać.

Dziekuję Wam, dziewczyny, za tę wymianę zdań, wiedzy i spostrzeżeń.

Temat: Grupa wsparcia - rozwój osobisty

Krystyna Smoczyńska:
Mirosława B.:
Piekne!!! i to napisal facet???:)))))))))))))))))))))))))))0
:))))))))))))))))
Mireczko, każdy z nas ma energię męska i żeńską.
tak, Krysiu zgadzam się, to taki żarcik z mojej strony:)))

Temat: Grupa wsparcia - rozwój osobisty

Mirosława B.:
Krystyna Smoczyńska:
Mirosława B.:
Piekne!!! i to napisal facet???:)))))))))))))))))))))))))))0
:))))))))))))))))
Mireczko, każdy z nas ma energię męska i żeńską.
tak, Krysiu zgadzam się, to taki żarcik z mojej strony:)))
wiem, dlatego wysłałam tyle uśmiechów za Twoimi.

konto usunięte

Temat: Grupa wsparcia - rozwój osobisty

Chyba na Pogotowiu pisałam, że wg Steinera, w praczasach istota ludzka była hermafrodytą. Opisał to mniej więcej w taki sposób, iż moja wyobraźnia 'zobaczyła" istotę kulistą, która miała cztery ręce i nogi, była niezwykle inteligentna i twórcza, nie chodziła, tylko się błyskawicznie toczyła, i jako taka zagrażała swojemu stwórcy. Ten się wkurzył i przeciął ją na pół. Odtąd każda istota tęskni za tą swoją drugą połową oraz nosi w sobie "przeciwny pierwiastek". Podobno ma nadejść czas, kiedy ponownie się zjednoczą:)

konto usunięte

Temat: Grupa wsparcia - rozwój osobisty

" progu epoki Ducha" - Aleksander Klizowski

Cytat:

" Wiedza, wiedza, wiedza! Gdyby ludzie zastanowili się nad tym, że wiedza to jedyne zbawienie, nie byłoby nawet części obecnego cierpienia. Cała ludzka niedola bierze się z niewiedzy. Dlatego każde rozszerzanie świadomości jest współpraca z ewolucją. Każde zjawisko tamujące rozszerzenie świadomości jest przeciwne ewolucji. Totez działania jej wrogów są zbrodnicze i karma ich straszna. Wiedza, powtórzmy, połozy kres cierpieniu ludzkości"

http://chomikuj.pl/duchowosc/ebooks/Aleksander+Klizows...

tutaj jest namiar na Chomika, gdzie można ją ściągnąć. Ja mam książkę, to są dwa tomy, które gorąco polecam.Są w niej obfite fragmenty z tzw Ksiąg Żywej Etyki z serii tzw Ksiąg Zakazanych

konto usunięte

Temat: Grupa wsparcia - rozwój osobisty

" W doktrynie reinkarnacji występuje ponadto koło ponownych narodzin. Niektórzy wierzą, że ten ciàg narodzin,
śmierci i ponownych narodzin nigdy się nie kończy, skoro wciàż stwarzamy nowe przyczyny, których kiedyś
doświadczymy jako skutków. Ale tak nie jest (szczerze mówiàc, z czasem odeszłaby mi ochota na to), koniec
następuje bowiem z chwilà osiàgnięcia określonego poziomu rozwoju etycznego i poziomu świadomości
– mówiàc prościej: kto staje się człowiekiem „sympatycznym”, ten nie chce powracaç na Ziemię.
Z koła ponownych narodzin wydobywamy się dopiero wtedy, gdy już wykonaliśmy wszystkie zadania, które
sami sobie wyznaczyliśmy i gdy już przeżyliśmy wszystko, co chcieliśmy przeżyć osobiście. Jeżeli kiedykolwiek
osiàgniemy taki stan, to jednak do nas należy decyzja o ewentualnej ponownej inkarnacji, być może potrzebnej
do tego, żeby wspierać kogoś w imię przyjaźni czy w małżeństwie albo żeby stać się uzdrowicielem
lub mnichem. Ale jeśli już tego nie pragniemy, to rozwój duszy w świecie niematerialnym będzie tak czy inaczej
miał swoją kontynuację. Żadnych ograniczeń nie ma, bo przecież w świecie niematerialnym występują
różne płaszczyzny i wymiary"

Jest to cytat z książki "Ręce precz od tej książki" - Helsinga.

W każdym razie nie wiem, jak Wy Kochani, ale ja już tu nie wracam:)

Temat: Grupa wsparcia - rozwój osobisty

A we mnie wciąż jest ciekawość tego świata, wciąż zachwyca, urzeka, intryguje drugi człowiek, meandry jego duszy , strona cienia i światła. Nie ma dla mnie piękniejszego widoku, jak widok człowieka wychodzącego z mroku , z czerni poprzez wszystkie odcienie szarości aż do bieli, do światła...ta magia, ta tajemna siła, która sprawia, ze człowiek jednak potrafi podnieść się, dźwignąć z klęczek, także po to, aby pochylić się nad drugim człowiekiem i pomoc mu powstać :)

"Wyzwanie nie czeka. Życie nie ogląda się za siebie. Tydzień to aż nadto, by zdecydować, czy godzimy się na nasz los, czy nie. "

konto usunięte

Temat: Grupa wsparcia - rozwój osobisty

Mirosława B.:
A we mnie wciąż jest ciekawość tego świata, wciąż zachwyca, urzeka, intryguje drugi człowiek, meandry jego duszy , strona cienia i światła. Nie ma dla mnie piękniejszego widoku, jak widok człowieka wychodzącego z mroku , z czerni poprzez wszystkie odcienie szarości aż do bieli, do światła...ta magia, ta tajemna siła, która sprawia, ze człowiek jednak potrafi podnieść się, dźwignąć z klęczek, także po to, aby pochylić się nad drugim człowiekiem i pomoc mu powstać :)

Ależ tak, bo wartości, o których piszesz, stanowią o naszym bogactwie wewnętrznym, czynią ten świat lepszym, piękniejszym. Powodują, że ze wzruszenia łza się w oku kręci i ciepło na sercu się robi.
Powiadają, że jeszcze nigdy w historii ludzkości nie żyło na tej Ziemi tyle dusz. Podobno jest tak dlatego, że nadchodzi czas wielkiego oczyszczenia, czy też transformacji, która ma nas zaprowadzić wyżej w rozwoju duchowym. Może to i prawda, oby tak właśnie było. Być może jest to typowa cykliczność rozwojowa w ziemski cyklu.
W każdym razie jest we mnie jakaś ogromna tęsknota za innym, lepszym światem, gdzie właśnie człowiek nie musi już dźwigać się z klęczek, bo żyje tylko w Świetle, gdzie nie ma potrzeby ocierania dziecięcych łez, bo wszystko jest radością:)

" Tamten Świat – Świat niematerialny – jest naszym rzeczywistym domem. Istnieją wymiary z których się wywodzimy
i to jest właściwa płaszczyzna naszej egzystencji, a równocześnie ojczyzna, do której pewnego dnia
powrócimy. To właśnie tam znajduje się nasza prawdziwa rodzina – nasza duchowa rodzina. Dobrowolnie
opuściliśmy ten świat, aby przyjąć pewne zadanie – odegrać rolę na ziemskiej scenie życia. Świat niematerialny
możemy nazwać miejscem teorii, które opuszczamy, aby poznać życie w praktyce materii.
Jeżeli powrócimy po fizycznej śmierci, zostaniemy naszą duchową rodzinę prawie taką, jaką opuściliśmy –
jakby czas się zatrzymał (gdy˝ tylko w materii występuje kontynuacja
czasoprzestrzeni). Dopiero wówczas zastanowimy
się nad naszym ziemskim życiem, zadaniami, jakie zostały nam wyznaczone, jakie musieliśmy wykonać
– ku naszemu zadowoleniu lub rozczarowaniu.
Powróciliśmy! Życie na tym ziemi było
długą podróżą, z której właśnie powróciliśmy w rodzinne strony."


"Wyzwanie nie czeka. Życie nie ogląda się za siebie. Tydzień to aż nadto, by zdecydować, czy godzimy się na nasz los, czy nie. "

Hmmm....odniosę to do siebie, do własnych odczuć, bo jak wiadomo, każdy "ma inaczej". Pewnie, że wyzwanie nie czeka, że gdybym oglądała się za siebie i "tchórzyła", to nie byłabym w miejscu, w którym jestem. Wyzwań ci u mnie pod dostatkiem:)))).....i znów szykuję sobie następne, i znów z pełną wiarą i optymizmem, że się uda:) Kto wie, czy nie jest ono właśnie tym, na które musiałam czekać wiele lat.

Następna dyskusja:

Grupa Inicjatywna Izby Coac...




Wyślij zaproszenie do