Temat: Podróże! ПОЕХАЛИ!
Polacy okradli babcię! Поляки Вы! Бабушку ограбили! , czyli przejażdżka pociągiem na trasie Warszawa – Moskwa
Każdy w swoim życiu powinien choć raz przejechać się pociągiem z Warszawy do Moskwy z kilku powodów. Przede wszystkim, by przekonać się na własnej skórze, że taki pociąg jest wbrew stereotypowym opiniom bezpieczny, ba, zaryzykuję stwierdzeniem, że jest bezpieczniejszy niż niejeden kursujący po Polsce. W każdym wagonie znajduje się „prawadnik”, czyli osoba dbająca o porządek i bezpieczeństwo swojego wagonu, każdy przedział z miejscem sypialnym jest zamykany na klucz, a miejsca sypialne pozwalają prawdziwie odpocząć nocą. Na własne oczy trzeba zobaczyć zmianę podwozia pociągu na jedyne w swoim rodzaju, szersze podwozia rosyjskie. Istnieje również wiele ciekawszych powodów!
TERESPOL/BRZEŚĆ - "zmiana opon"
Niezapomnianych wrażeń dostarczają „babuszki” i „dziewuszki” handlujące piwem, wódką, jagodami, malinami, "dranikami" i innymi produktami domowej produkcji. Jedna „babuszka”, na pierwszy rzut oka skromna i dobrego serca kobiecina, zaproponowała prawdziwie konkurencyjną stawkę, gdyż za 3 piwa zażądała 10zł, co w porównaniu do 5zl za jedno piwo u innych "babuszek" było nie lada okazją, poza tym "babuszka" wzbudziła nasze zaufanie jeszcze jednym faktem, otóż miała przy sobie tylko 2 piwa (zimne, a jakże!), które nam dała, nie chcąc zapłaty, zarzekając się tym samym, iż o godz. 19 wróci po swoją zapłatę z jeszcze jednym piwem. Jakże tu nie zaufać tak uczciwej kobiecinie?
W międzyczasie do naszego przedziału wmaszerowała młoda dziewuszka ze złotymi pierścieniami na każdym niemal palcu… która pokazała, iż do handlu i marketingu kończyć studiów wyższych nie trzeba, ani wiedzy teoretycznej nabywać również nie ma po co, gdyż handel i marketing są niczym innym, jak wrodzonym talentem. Targować się nie chciała za bardzo, a my chcąc pozostać lojalni wobec oczekiwanej „babuszki”, z trudem odparliśmy jej marketingowe ataki, tylko nasz towarzysz podróży, Michał, chcąc pozbyć się całkowicie „dziewuszki” kupił jedno piwo. Piwo nie najpierwszej jakości, ale podróż umila :)
Punkt 19.00 w przedziale zjawiła się „babuszka” z piwem, której nachalne techniki marketingowe znacznie odbiegały od przebojowej dziewuszki. Mianowicie zażądała nie 10, lecz już 20zł. Usłyszawszy, że takiej kwoty od nas nie dostanie, ponieważ umawialiśmy się na 10zł, „babuszka” wpadła w furię. Była tak wściekła, jakby miała na nas zaraz rzucić złe czary :) wyzywała nas od „poliaków” którzy okradają babcie i zdenerwowała się jeszcze bardziej, gdy potwierdziliśmy jej oskarżenia, iż tak, owszem, „my, plahije paljaki ograbim babuszku” :) Piwa z powrotem wziąć nie chciała, no coż, jedno zostało wypite, ale babcia i pieniędzy nie chciała wziąć :)
Dopiero po długich negocjacjach, wyprowadzeniu „babuszki” do przejścia wagonu, przeprowadzeniu rozmowy przy świadkach „uczciwą” bohaterkę udało się udobruchać - zabrała 10 zł i kto wie, może „przeklinała” nas pod nosem sypiąc jakieś złowrogie zaklęcia…
Moi drodzy, myślę, że niejeden marketingowiec z powodzeniem mógłby napisać pracę magisterską na przykładzie handlu w pociągu podczas wymiany podwozia, zjawisko bowiem to nie jest proste, tym bardziej, że pomiędzy babuszkami, dziewuszkami i klientem jest z całą pewnością jeszcze jedno brakujące ogniwo, jeśli nie kilka ogniwek.
Pozdrawiam