Temat: dobre i zle hodowle
Dzień dobry wszystkim grupowiczom.
Dzisiejszy post będzie ku przestrodze. Bardzo mocno przestrzegam przed hodowlą Ewjatar prowadzoną przez panią Ewę Kralkę w miejscowości Słupno koło Warszawy.
Kiedy emocje opadły mogę opowiedzieć moją historię dotyczącą hodowli Ewjatar. Rozpoczynając od samego początku proces adopcyjny był zachowany w ogromnym chaosie. Oglądania kotów przed adopcją nie było (też myślałam, że nie ma takiej potrzeby przez dużo pozytywnych opinii - jak widać nie słusznych, ale i brak czasu sprzedajacej), panował ogólny chaos, wszystkie koty biegały i zachowywały się jak dzikie (a było ich bardzo dużo). Po 3 dniach od adopcji odbyłam pierwszą wizytę weterynaryjną i okazało się, że kot ma bardzo dużo problemów zdrowotnych takich jak miedzy innymi koci katar, pasożyt oraz grzybicę skóry (mniej znaczących już nie będę wypisywać). Po tygodniu grzybica przeszła również na wszystkich domowników czyli mnie, męża i 2 letnią kotkę. Koci katar i pasożyt również przeszedł na kotkę, która była okazem zdrowia do czasu przyjęcia nowego kota w styczniu. Od czasu wzięcia kota minęło 4 miesiące, wiele wizyt u weterynarza, wiele badań, wiele przyjętych leków oraz wiele stresu i pracy włożonej w leczenie, które jeszcze się nie zakończyło (robią się już przerzuty na płuca przez koci katar). Co najgorsze moja kotka bardzo źle znosiła choroby przyniesione przez kocura, były momenty kiedy myślałam, że ją stracę. Dalej jeszcze nie doszła do siebie fizycznie, a tym bardziej psychicznie.
Sprzedająca nie zaproponowała żadnej pomocy ze swojej strony, nawet słowa przepraszam, a co najgorsze zaczęła obwiniać, że to niby moja kotka była chora. Jakoś łyse swędzące placki zaczęła mieć dopiero po jakimś czasie od adopcji kota.
Zastanawiające jest też to dlaczego Pani Ewa tak bardzo spieszyła się ze sterylizacją matki tego kota. Wyprawka jedzeniowa niestety cała została rozdana sąsiadkom, ponieważ uważam, że karma Felix nie jest najlepszą opcją.
W skrócie:
* brak wpisu w książeczce zdrowia o kastracji (w związku z tym nie wiem czy zostala faktycznie zrobiona i czy przez kogoś z uprawnieniami),
* kot strasznie śmierdział, aż musiałam wyprać kurtkę po trzymaniu go,
* kot miał grzybice, pasożyta, koci katar i inne problemy zdrowotne,
* był niedożywiony,
* rzucał się na jedzenie, co informuje dlaczego był tak chudy,
* miał problemy z używaniem kuwety (nie został nauczony?),
* zachowywał się jakby był dziki,
* miał ucięte całe prawe wibrysy (dlaczego? Sprzedająca nie była w stanie na to odpowiedzieć)
* czip został mi wręczony do ręki - weterynarz był w szoku tej praktyki, aż poddał w wątpliwość legalność tej hodowli.
Za tak wysoką cenę jednak spodziewamy się brać kota ułożonego, ale co najważniejsze zdrowego!!!
Jeśli ktoś dotrwał do tego miejsca i miał styczność z tą hodowlą to proszę o kontakt. Chcę walczyć o sprawiedliwość, szczególnie, że znów jest kot z tej hodowli na wydaniu.