Temat: Państwo, prawo i demoralizacja
Barbara Łopacińska:
Zresztą gdyby taka definicja „zdrowej rodziny” istniała, to kto miałby pilnować , żeby każda rodzina dążyła do jej wypełnienia.
sama rodzina, każdy chce byś szczęśliwy i jak rodzice zrozumieją gdzie leży ich problem to zaczną pracować nad sobą i nie będą potrzebowali żadnego nadzoru odgórnego.
Tak nas wychowano, że nie pozwolono nam myśleć własna głową, zawsze ktoś mówił nam jak i co mamy robić, że ludziom się wydaję, że bez jakiegoś nadzoru autorytetu nie jesteśmy w stanie funkcjonować - tak jak byśmy byli bezmózgowcami.
Na wszystkich szczeblach działania społeczeństwa coś nie funkcjonuje. Rządzący nie radzą sobie w rządzeniu, lekarze w leczeniu, nauczyciele w nauczaniu, duchowni w realizowaniu swoich zadań, itp., itp.
bo maja te same problemy co KOWALSKI tez wychowali się w mniej lub bardziej dysfunkcyjnej rodzinie i żeby pomóc i zrozumieć KOWALSKIEGO najpierw muszą zrozumieć siebie.
Z wiedzą należy docierać do KOWALSKIEGO a nie do chorych instytucji w których pracują najbardziej zaburzeni.
http://www.alice-miller.com/readersmail_en.php?lang=en...
Jak rozpowszechniać Pani twórczość?
Niedziela, 16 marca 2008
Poświęcam swój czas na rozpowszechnianie Pani twórczości, aby zaoszczędzić innym bólu zamętu, których doświadczyłem od własnej rodziny.
Do kogo powinienem dotrzeć z książką (najważniejsze byłyby chyba osoby na stanowiskach związanych z władzą, np. policjanci i politycy)?
W jaki sposób rozpowszechniać informacje? Czy mam docierać z nimi do szkół? Do akademii wojskowych?
AM: Ludzie na stanowiskach nie pomogą Panu; ich władza jest dla nich najważniejsza bo boją się prawdy i własnych lęków, które kryją się za tą władzą. Jeśli jednak ma Pan dość czasu, może Pan wydrukować moje ulotki (są bezpłatne) i rozsyłać je do szkół, organizacji, które twierdzą, że niosą pomoc dzieciom, do pielęgniarek i lekarzy, a także do wszystkich tych miejsc, gdzie może Pan liczyć na to, że Pana informacje wzbudzą zainteresowanie, ciekawość lub nawet chęć wysłuchania tych informacji, o których nigdy tam nie słyszano wcześniej.
Nawet definiowanie dobra i zła zostało zamazane. Często pod mylnie rozumianym słowem tolerancja, pozwalamy na propagowanie, eksponowanie i wychwalenie zła.
Uważam, że jeśli nie wrócimy do wartości pierwotnie ustalonych, choćby w chrześcijańskiej rzeczywistości przez Jezusa, nasze mądre ludzkie, poparte psychologicznym bełkotem wywody nic nie dadzą.
ja jestem niewierząca ale żyję w b. katolickim kraju i tego czego nie rozumiem jak to możliwe, że w krajach religijnych jest tyle przemocy, tyle rodziców jest za biciem dzieci, tyle rodziców porzuca dzieci itp................
Te wartości chrześcijańskie coś do tych wierzących nie docierają - dlaczego????
Dwie rzeczy są potrzebne nam ludziom do bycia NORMALNYMI : empatia e respektowanie drugiego człowieka a nie tolerancja!
i najwięcej zła na tym świecie wyrządzają właśnie religie bo zaglądają nawet do łóżek obywatela i sieją nienawiść do innych orientacji seksualnych, do niewrzących, i utrzymują w ciemnocie wierzących zamiast ich wspierać, żeby wierzyli w siebie a nie w kogoś kto jakby rzeczywiście istniał to by tyle zła na świecie nie było.
Jak można w XXI wieku nie myśleć LOGICZNIE.
Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 14.03.11 o godzinie 09:46