Temat: Zabawki imitujące broń, czy szkolimy dzieci na żołnierzy?
Paweł Grotowski:
Czy naprawdę jesteś pewien, że swoje dzieci musisz uszczęśliwiać "groźnymi" zabawkami ?
A czy ja napisalem ze musze?
Albo ze w jakikolwiek sposob na sile to robie?
Chyba mocno sie nie pomyle, jesli stwierdze, ze na kazdego chlopaka przychodzi taki czas. I jak to nie beda repliki, zabaweczki to jakies pistolety np. na wode (dosc powszechne w kapieli, prawda?). Na wszystko przychodzi swoj czas, a ja nie wrzucalem synowi gnata do kolyski, jesli to miales na mysli.
Bo rozumiem, że pisałeś o takich zabawkach, jak zestaw: mały karabin, replika glocka, malutki granacik i malutki nożyk. Takie coś widziałem osobiście.
A to juz Twoja projekcja - nie bede z nia polemizowal.
Ciekawi mnie też kwestia, jak wg Ciebie należy dziecku wytłumaczyć do czego to służy, np. dostanie replikę M16, które powszechnie wiszą na półkach w sklepie. Powiesz: "dziecko, tym my dorośli się mordujemy" ?
Tego chyba nie bede musial mowic - wystarczy, zeby dziecko (nawet przy naszej pelnej doroslej uwadze) zobaczylo fragment jakichkolwiek wiadomosci nadawanych na jakimkolwiek kanale TV. Te wiadomosci niosa w sobie znacznie wiecej zlej, agresywnej i negatywnej tresci niz jakakolwiek zabawka - do jakiegokolwiek pistoletu nie podobna.
A jak swoim dzieciom pokzaujesz mlotek - to zaczynasz od tego, ze bywa on wykorzystywany do napadow na kobiety w ciemnej bramie, miazdzeniu palcow itd.? Czy po prostu mowisz, ze to jest mlotek i sluzy do wbijania gwozdzi?
M16 moze sluzyc do zabijania - i nie widze nic zlego w tym, zeby moj syn sie o tym ode mnie dowiedzial. A Ty widzisz w tym problem?
Moim zdaniem znacznie trudniej jest wytlumaczyc co jemy na kanapce i skad sie to wzielo (mysle o szynkach, parowkach czy innych). I co? Nie bede mu pokazywal kielbasy az do 18go roku zycia, bo moze zapyta ?
Obawiam sie, ze popadasz w drobna paranoje.
No tak :) Miałem raczej na myśli coś, co zastąpi zabawy zabawkami w stylu broni, a będzie równie męskie. No może na gokarty w takim razie.
Swietny wybor - bardzo chetnie i na pewno wezme - wlasnie zbliza sie ten czas. Juz nawet o tym rozmawialismy. Bylismy w parku linowym (ale nie mowilem mu co zlego z takim sznurkiem mozna zrobic).
Ale czekaj, czekaj...gokarty to rywalizacja, a to adrenalina i testosteron - wiec agresja....nie wiem czy powinienem. Bo moze z niego wyrosnie taki typowy polski kierowca chcacy wszystkim i wszedzie udowodnic, ze chce byc szybszy.
Ja swojemu dziecku nie mam zamiaru aplikować zabawek w tym stylu. Natomiast na pewno jak będzie się tym tematem interesował, to mu wytłumaczę, ale w innym kontekście.
I swietnie - nic na sile, ale i bez tematow tabu.
Moim zdaniem kupowanie dziecku zabawek w stylu broni, jak wcześniej napisałem jest nieporozumieniem i niepotrzebnym angażowaniem dziecka w świat, który moim zdaniem powinien być oddalany, a nie przybliżany.
Idac tym tropem nalezaloby dziecko oddalac od wiekszosci rzeczy ktore ksztaltuja jego cialo i charakter. Bo wszedzie bedzie jakas przemoc, jakis element niebezpieczenstwa lub mozliwosc wykorzystania czegos w zlej wierze.
Nigdy nie mowilem o kupowaniu czegos na sile. Zreszta wieksza krzywde mozna zrobic patykiem lub "mieczem". Ale...z mieczem sie wiaza rozne szczytne idee, rycerskosc, stosunek do kobiet itd. Moze jednak taki miecz koniec-koncow nie jest az tak zly, skoro moze symbolizowac tyle pozytywnych rzeczy.
Zauwaz jeszcze jedna rzecz. Kiedys chlopak byl oficjalnie "pasowany" (przyjmowany) do grona mezczyzn. W niewielu kulturach to jeszcze istnieje. Teraz to zaniklo - i uwazam, ze bardzo wiele problemow z "mloda meska" tozsamoscia jest zwiazana z brakiem tego rytualu. Rozne przedmioty ("typowo meskie" - w tym bron) sa w tym procesie rowniez bardzo silnym symbolem.