Temat: uodparnianie dzieci
Anna Krasucka:
Jeśli chcemy wzmocnić odporność u dziecka, należy przed wszystkim zacząć od podstaw, czyli prawidłowego odżywiania - powinno być proste i przede wszystkim zgodne z porami roku i szerokością geograficzną.
Najlepiej zatem postawić na gotowane zboża, warzywa, owoce, itd. i najlepiej wykluczyć cukier, nabiał i produkty przetworzone. Efekty pojawią się b szybko, widzę to u dzieci, których rodzice są uczestnikami moich warsztatów gotowania dla zdrowia. Dzieci przestają chorować, uklad odpornościowy sie wzmocnił, bo wzmocnił sie układ trawienny i to jest podstawa, w kolejności można wymieniać inne rzeczy, jak ruch, świeże powietrze itd.
Serdecznie polecam :)
Zdrowe odżywianie. Zgadzam się. Zauważyłam, że kiedy gotuję prawdziwe zupki na prawdziwych warzywach i ziołach, moje dzieci są odporniejsze. I ja też. Kiedy pozwoliłam sobie na kostkowe zupki bez dodatku prawdziwych witaminek, zaczęły się kłopoty.
Zioła traktuję trochę jak lekarstwa. Robię z nich wywar i dodaję do potrawy świadomie w celach leczniczych. Mój synek lubi też ostatnio pić takie wywary bez żadnych dodatków. Spytacie jakie zioła? Te, które zazwyczaj stoją w każdej kuchni. Majeranek, tymianek, melisa itd, itp. dosypywane zazwyczaj do jakiejs potrawy. Używam ich niestandardowo. To znaczy, nie patrzę do czego pasują zgodnie z etykietą, tylko do czego mi to pasuje. A najchętniej używam wszystkich po trochu każdego dnia. Nie tylko ziół zresztą. Co powiedzielibyście np. o figach w bigosie? Jak są pod ręką, a nie ma suszonych śliwek czy rodzynek, okazują się być świetnym dodatkiem.
No ale jak już dopada infekcja? Miałam kłopot z udaniem się do lekarza. A złapałam infekcję od synka. Nie mogę długo chorować, bo nie ma się mna kto zająć i leżenie w łóżku odpada. W desperacji wykopałam korzonki echinacea purpurea z ogródka, podobno mocniej działają niż ziele, wyczyściłam, rozdrobniłam i po chińsku - zagotować, 12 minut na wolnym gotować - sporządziłam sobie leczniczą zieloną miksturę. I wiecie co, zadziałało.. Następnego dnia nie myślałam już o pokładaniu się, bóle grypopodobne ustąpiły, pobolewanie głowy i palenie w gardle i głębiej też.
Piszę o tym, bo tak przetestowawszy na sobie, podałam wywar dziecku. Mój synek zasmakował w tym napoju, choć podałam mu nie bez obaw. Ale skoro nie zaszkodził mi i nie miałam żadnych niepokojących złych objawów, wręcz przeciwnie, niepokojąco szybko ozdrowiałam, to podałam też synkowi. W innym razie zdecydowałabym się już chyba na antybiotyk.
Nie wiem, co prawda jak długo można stosować tę magiczną miksturę, więc nie wykopywałam już następnym korzonków, ale jestem zadowolona z efektów. No i wróciłam do wrzucania warzyw i ziół do wszystkiego - choćby pół pęczka pietruszki do placków ziemniaczanych :)