Temat: Targowa dyskryminacja
Maciej Wojewódka:
Osobiście uważam, że nie można ograniczać poszerzania wiedzy na temat wychowania tylko do publikacji magazynowych, chociaż i tam można znaleźć interesujące teksty.
Osobiście nie piszę listów do gazet z zapytaniami w sprawach wychowawczych, chociaż staram się powiększać swoją wiedzę, dotyczącą świata dziecka i wychowania, w bardziej efektywny, dla mnie, sposób.
Nie rozumiem również co wysyłanie kupownów konkursowych ma wspólnego ze wzrostem kompetencji w tej dziedzinie. Z takim zachowaniem wiążę zaspakajanie zupełnie innych potrzeb, niekoniecznie rodzicielskich.
Nie chodziło mi o gazety jako źródło wiedzy czy element wpływający na wzrost kompetencji, tylko o wyłonienie przez organizatora targów grupy adresatów, do których są one adresowane. Adresaci wyłaniani są na podstawie badań marketingowych a temu właśnie służą wszystkie narzędzia m.in. wykorzystywane przez wydawnictwa: ankiety, konkursy. Na ich podstawie tworzona jest baza danych i określany statystyczny odbiorca tego typu przedsięwzięć promocyjnych. W szpitalach na oddziałach położnictwa rozdawane są próbki różnych produktów dla rodzącej matki i dziecka również z z ankietami na które zazwyczaj odpowiada matka a nie tatuś, bo są to produkty głównie dla niej i dla dziecka.
W tego typu statystykach na pewno nie pojawi się mężczyzna.
Oczywiście powinien ktoś też pomyśleć o rodzącym ojcu i dołączyć małą piersióweczkę ze wzmacniaczem i ankietką na etykiecie ;-).
Zgadzam się, że bardzo ważne są warunki, w jakich rodzi się dziecko. Jednak kobiety nie mogą czuć się właścielkami dziecka, powodu, że go urodziły, ani narzucać sposobu pełnienia przez nich ról wychowawczych, według własnego widzimisie, gdyż to nie fakt urodzenia dziecka ma wpływ na jego prawidłowy rozwój, a obiektywne czynniki.
Niestety nie spotkałam do tej pory żadnego mężczyzny – ojca, który ma takie problemy z określeniem swojej roli w rodzinie i czuje się dyskryminowany przez żonę lub społeczeństwo, oprócz tych którzy z różnych przyczyn ją opuścili.
Znam natomiast opinie, że mężczyźni stronią od obowiązków opiekuńczo wychowawczych - jak poruszył to Pan Arek.
Nie znam też kobiety, która byłaby na tyle pewna siebie, że uważałaby dziecko za swoją własność.
Kobiety mają bardziej rozbudowaną sferę odpowiedzialności za dziecko niż mężczyźni i z tego względu też mogą pojawić się stereotypy, które próbuje pan propagować.
Nie rozumiem także ograniczania przedmiotu ojcostwa do małych dzieci, które koczują na szpitalnych korytarzach, w przychodniach całymi tygodniami by dostać się do specjalisty lub na badania, które widziała Pani na nich w towarzystwie mam.
To był przykład zarówno na zakres odpowiedzialności jak i zaangażowania w trud opieki nad dzieckiem jaki wkłada pospołu matka i ojciec. A także przykład skąd biorą się stereotypy.
Pójście z dzieckiem do lekarza to nie tylko opieka nad zdrowiem dziecka to także wpływ na kształtowanie osobowości małego człowieka. A biorąc pod uwagę wypowiedzi lekarzy tatusiowie często (nie zawsze) mają lęk przed białym fartuchem. Albo brakuje im cierpliwości.
Jeszcze raz podkreślam, że należy skierować energię na inne aspekty rodzicielstwa a nie na ustalanie ról i wagi stanowiska mamy i taty.
_____________________________
Jeśli zaś chodzi o niż demograficzny to w obliczu wszystkich nieszczęść tego świata takich jak np. głód, bezrobocie, choroby, bezdomność, zanieczyszczenie środowiska i wszystkie kataklizmy, ten jest najmniej tragiczny w skutkach. Tym bardziej, że statystycznie żyjemy dłużej i lepiej, choć nie wszyscy godnie.
A podatki i fundusz emerytalny, mogą płacić maszyny, które odbierają miejsca pracy ludziom ...
Agnieszka J. edytował(a) ten post dnia 05.08.08 o godzinie 15:19