Temat: szczepienia
Wojciech D.:
Świetnie... więc proszę o podanie tych "wiarygodnych" medycznych źródeł - i polecam Panu lekturę kilku najświeższych artykułów zamieszczonych w medycznych czasopismach naukowych w szczególności dotyczących tematu związków szczepionki MMR z autyzmem (bo przecież to jest koronny argument podnoszony przez przeciwników szczepień). Gdyby Pan Panie P. (nie, nie znamy się; ale jak widzę nie ma Pan wykształcenia medycznego ni pokrewnego) nie umiał znaleźć takich artykułów to polecam poniższe:
tu dane polskie:
Oficjalne żródła amerykańskie publikujące wyłącznie jednostronne opinie na temat szczepień i to wyłącznie w zakresie związków szczepionki MMR z autyzmem nie mogą być jedynym argumentem za stosowaniem szczepień!
Równie dobrze może Pan cytować Gazete Wyborczą, która słowami jednego p.dr, promotora szczepień podnosić dziwnym trafem dokładnie ten sam temat w tym samym czasie.
Zbyt często spotykam z ignorancją niektórych lekarzy, by argument braku "wykształcenia medycznego" mógłbym zrobić na mnie wrażenie. Przypomina mi to sytuację w temacie, abolicji podatkowej, którym ostatnio zajmowałem się, a nawet wydałem książkę (nie bedąc prawnikiem). Specjaliści w tej dziedzinie - doradca podatkowy, główna księgowa, były dyr.finansowy u ministra Modzylewskiego, a nawet Radca Prawny z doświadczeniem w podatkach, czy pracownik Biura Informacji Podatkowej popełniali podstawowe, lecz poważne w skutkach błędy, które trzeba było prostować.
Mnie zajęło kilka miesięcy, by w pełni zgłębić temat, a im jak widać lata nauki, doświadczenie a nawet dobra wola nie wystarczyła, aby można było powiedzieć, że to oni mają wyłączne prawo zajmować się tym tematem.
Nie jest wielkim problemem dotrzec do wielu źródeł i badań, czy osób z praktyki znających temat szczepień, by wyrobić sobie własne zdanie.
Później wystarczy tylko rozsądek, umiejętność wyciągania wniosków, trochę doświadczenia i dobrej woli.
Powiem jezcze o jednym przykładzie pokazującym, jak podchodzi się do tematów dotyczących życia i zdrowia i jak ważne jest poszukiwanie własnych odpowiedzi...
Na początku lat 90-tych wprowadzono do Polski słodzik - Aspartam (Nutrasweet). W reklamach z tego czasu, pisano, że to środek naturalny, choć to chemiczny syntetyk.
Mało tego, kiedy zacząłem drążyć temat okazało się, że dopuszczono go do obrotu na podstawie jednego podpisu "specjalisty" z Instytutu Żywności i Żywienia. Choć już wtedy wiedziano, jakie spustoszenie sieje w organiźmie, do dziś nie upowszechnia się tej wiedzy.
Pod koniec rozmowy z tym "specjalistą" od żywności, który potwierdził moją wiedzę na temat możliwych negatywnych skutkach stosowania tego słodzika usłyszłem, że o takich rzeczach nie powinno się głośno mówić...
Skąd my to znamy?
Czy podobnie ma być w przypadku szczepień?