Temat: szczepienia
Jolanta Skindziul:
Czytałam artykuł, w którym była mowa o ograniczeniu szczepionek (którejś nie było, ale głównie chodziło o rozłożenie w czasie- stosowano je u trochę starszych dzieci i w większych odstępach) w Japonii i jakimś innym kraju, którego nie pamiętam. Chodzi o to, że po analizie dostosowali terminarz do aktualnej sytuacji. I było tam podane, że u nas stosuje się coś, co można zmienić, by mniej narażać dzieci na niepożądane działania, ale nie robi się tego, bo tak wygodniej. Nie przytoczę konkretnych argumentów, bo ich nie pamiętam, zostało mi ogólne wrażenie.
Japonia jest dość wyjątkowym krajem na mapie szczepionkowej. Po pierwsze jest historycznie faktycznie opóźniona w stosunku do reszty rozwiniętych krajów świata w harmonogramie szczepien. Po drugie w azji są inne szczepy różnych paskudztw niż w Europie, toteż mają tam szczepionki których my nie mamy, i odwrtonie nie potrzebują niektórych naszych.
Nie zmienia to jednak faktu, że szczepienie lub nie to igranie z życiem dzieci, a japoński program szczepień jest bardzo odległy od ideału. I tak,z ciekawostek japońskich warto przytoczyć:
- w 2000 roku, zgłoszono 20-30 tys. przypadków odry, co przekłada się liczbę 5-10 razy większą ogóły przypadków tej choroby -> w porównaniu z USA, krajem większym, było tam przypadków 140. Sztuk. W 2008 roku.
1 przypadek na 1000 kończy się zgonem. Czy takie ryzyko warto podejmować dla własnego dziecka?
- w Japonii w 2009 roku było 100 tys przypadków świnki, oraz 148 przypadków różyczki, niestety w w 2 przypadkach stwierdzono zespół różyczki wrodzonej, która nieodwracalnie uszkadza płód w 1 tyrmestrze ciąży...
- w 1975 roku po dwóch niezwiązanych ze szczepienie zgonach , wstrzymano szczepienia na krztusiec. W kilka lat doprowadzilo to do epidemii, w która zerbała żniwo 41 ofiar (głównie wśród dzieci), zanim szczepienia wznowiono.
Wychodzi na to że Japonia nie jest jakimś wzorem na tym polu.
Nie im zależy na badaniach, czy może któreś szczepienia nie są potrzebne, albo można je ograniczyć. Ale nam powinno na tym chyba zależeć?
Tak, i to nie firmy farmaceutyczne decydują które szczepienia są obowiązkowe a które nie. Było to widać wyraźnie po ostatniej decyzji min. Kopacz o nie kupowaniu szczepionek na świńską grypę.
Musimy jednak pamiętać że oprócz firm, istnieje też bardzo silne lobby anty-szczepionkowego oszołomstwa, które kłamstwem, nadużyciem, i przemilczeniem forsuje lęk, niepewność i zwątpienie w szczepionki. Czemu tak się dzieje nie wiem, ludzie najwyraźniej mają prawo do głoszenia głupot.
Szkoda że za ich głupotę często płacą niewinne dzieci najwyższą cennę.