Temat: Podróże z małym dzieckiem
Monika M.:
To ma olbrzymie znaczenie czy ma się jedno czy więcej dzieci. Może masz jedno i jeszcze nie zauważyłaś różnicy? Rodzice zwłaszcza jedynego dziecka są bardziej wyczuleni i opiekuńczy, mało która mama kieruje się w tym przypadku zdrowym rozsądkiem. To nie jest mój wymysł, oczywiście mogę to poprzeć tylko moimi przykładami, a tobie mogą się one wydać stronnicze, ale wyjścia nie mam.
Syna miałąm pierwszego. Jedzenie mu miksowałam bardzo długo... Karmiłam... właściwie karmię do teraz, bo mu się samemu nie chce. Kanapki nie lubi, bo brudzi mu rączki. Chlebek bez skórki, bo gryźć nie umie. Edukacja się rozpoczęła, gdy na świat przyszła córa - sama jadła od 14go miesiąca mniej więcej - trudno, cierpliwie wycierałam stół, rączki, zmieniałam śliniaki, bluzki, rajstopki itp. Kanapki je ze skórką, nie daję jej wyboru. Pięknie je od kiedy miała 1,5 roku. Sama chce się ubierać i nawet jej się udaje, gdy syn nauczył się tego w ubiegłym roku.
Mam jedno dziecko i staram się nie być nad opiekuńcza, dlatego w tych kwestiach ilość dzieci nie ma dla mnie znaczenia raczej kwestie transportowo logistyczo finansowe by miały.
Moja córka jadła sama od 11 miesiąca. Nigdy nie piła z butelki ze smokiem od razu niekapek. Zaczęła jeść paluchami oczywiście, nawet kaszkę wszystko było wysmarowane, ale ja ma zasadę żeby się nie przejmować, bo wszystko się upierze i umyje a najważniejsze jest rozwijanie samodzielności, oczywiście w zgodzie z tempem rozwoju dziecka nic na siłę. Podawałam jej do rączki chrupki kukurydziane, chlebek ryżowy, skórkę od chleba, jabłko pokrojone na małe kawałki itp. Jedzenie miksowałam do 10 miesiąca potem tarłam na tarce ok 12 zaczęłam kroić w kostkę. Teraz Ulka ma 2 latka je samodzielnie łyżeczką, palcami, lub widelcem jak jej wygodnie. Nie wmuszam w nią pokarmów, których nie lubi, szanuje jej gust. Je tyle ile chce. Posiłki, kiedy to tylko możliwie jemy wspólnie, przy stole Ulka siedzi na normalnym krześle.
Nie mówię, że system czy Kaczyński zawinił. Ja. I myślę, że nie ja jedna, więc rodzicom jednego dziecka mówię: nie róbcie wszystkiego za wasze dziecko. Ono musi się rozwijać i nie blokujcie tego! Co do podróży - sami chyba wiecie jak ważna jest ta podróż? Skoro się zastanawiacie czy jechać, znaczy że macie wyrzuty sumienia, a dziecko nie może być barierą. Jeśli potrzebujecie wypoczynku i dziecko wyczuje, że macie lepsze humory. A może szukacie powodu by nie jechać?
Widzisz dla mnie wyjazd a rozwijanie samodzielności u dziecka to trochę inne tematy. Ja mam zaufanego ortopedę zapytałam, co myśli o kilkugodzinnej podróży z maluchem i podał mi racjonalne powody, dla których jak nie musze, bo się uduszę to żeby nie jechać i tyle.
Wydaje mi się, że autor tego wątku miał na myśli kwestie zdrowotne i organizacyjne, a nie szukanie wymówek.
Nie wiem czy uważnie przeczytałaś moją wypowiedź, ale trochę sobie po podróżowaliśmy.