Temat: nieposluszne dzieci
-Magdalena- B.:
Nieposluszny to znaczy:
- mowimy dziecku by na przyklad przyszlo do nas, a ono olewa polecenie i tak 3 razy
- dochodzimy do ulicy, ono samo wybiega na ulice, mimo, iz sekunde wczesniej mowilismy mu, ze ma na nas zaczekac
- a arogancja: np. dziecko nieposluszne dostaje kare, rodzice mowia mu: ok, to nei dostaniesz jakiegos tam obiecanego prezentu, na co dziekco spokojnie aroganckim wlasnie tonem stwierdza: e, i tam nie chcialem tego miec (choc wiadomo, ze chcial, bo 10 minut wczesniej o tym mowil).
PS
Jesli sa dodatkowe pytania chetnie wyjasnie.-Magdalena- B. edytował(a) ten post dnia 15.08.10 o godzinie 00:07
to dla mnie temat rzeka, i wole nań mówić, niż pisać, ale kilka słów napiszę...
zaznaczam, że nikogo nie będę przekonywal do swojego zdania :-)))...
Juz kilka lat temu wyrzuciłem z mojego słownika słowa wytrychy, a do takich zaliczam własnie m. in. niegrzeczne, nieposłuszne dziecko (na podstawie kilkunastoletniej pracy z dziećmi, a poźniej na podstawie własnego dziecka,m żeby nie było, że cudze to łatwiej :-))))... słowa wytrychy nazywają powierzchownie jakies zachowanie, bardzo uogólniając, nie poszukując powodów, a to samo zachowanie tzw. niegrzeczne w jednej sytuacji będzie wynikało zupełnie z czegoś innego, niż w sytuacji innej...
dla mnie KAZDE zachowanie dziecka jest zachowaniem z jakiegos powodu, świadomego bądź nie... najczęściej w sytuacji w której mówimy o niegrzeczeństwie :-))), to własnie zachowanie nieświadome... tzn. świadomym jest: nie chcę przyjść (oczywiście od pewnego wieku :-)), i ewentualny powód: bo nie... ewentualnie: bo tu gdzie jestem/ co robie jest lepiej, i ten nieświadomy, o którym dziecko nie może poiwedzieć nic... bo zwyczajnie - nie wie:-)))
krotka odpowiedź na tytułowe pytanie:
dzieci w większości (dyplomatycznie piszę o większości, bo w tym momencie nie mówimy o dzieciach u których cokolwiek nie wychowawczego /nie wychowawczego, czyli zdiagnozowano cokolwiek co nie ma podłoża w takim albo innym sposobie wychowania/ zdiagnozowano) sytuacji robią takie niegrzeczne rzeczy nieświadomie i co dla mnie wazniejsze - bo ich takich a nie innych zachowań nauczylismy... my, czyli dorośli...
co gorsza :-))), jesli my wyrobilismy niechcący jakis sposób relacji u dziecka (w systemie dorosły - polecenie/prośba - dziecko), to ono będzie starało sie oczywiście nieświadomie powtórzyc taki skrypt w sytuacji z innymi ważnymi dorosłymi, czyli np. w szkole i w zależności od tego kim jest i co wie nt. takich zależności nauczyciel, wyjdzie z tego tenże nauczyciel pozytwnie (dla rozwoju dziecka), czyli nie powieli zachowania pierwszych dorosłych z życia dziecka, albo negatywnie dla rozwoju dziecka, kiedy powieli pewne zachowania z ww. relacji powodując powstanie niegrzeczności :-) u malucha (albo wiekszego malucha :-))...
ten wątek tu urwę bo mogę tak długo ;-)))...
"nie"
niestety :-) my to słowo (my dosrośli) rozmieniamy w życiu na drobne... oczywiście uogólniam, ale w większości sytuacji tak jest...
przykład z kałużą: najczęściej (i błagam, żeby teraz nie było wpisów, ze moje dziecko tak nie ma, bo moje pewnie też :-)))) wiadomo, że po kałużach chodzić nie wolno... choć ja juz od wielu lat zadaję sobie pytanie: dlaczego.. dlaczego ten maluch ma zakodowane, że do tej kałuży najbezpieczniej będzie wejść jak dorosły nie będzie patrzył (ja wiem, że przykład z kałużą jest trywialny, ale zachowania dziecka niekoniecznie tworzą sie na bazie wielkich wydarzeń, ale własnie tych trywialnych, codziennych...)
a dlaczego nie zrobić tak... kiedy mamy załozone kalosze, wiedząc że dziecko lubią tą kałużę :-))) szukamy specjalnie dla niego kałuż... im większa tym lepsza :-))) (ale takich przy których nie będzie wielkiego potopu w butach :-)))) i zachęcamy go do wejścia do niej... ba... sami wchodzimy, ale niech będzie że zachęcamy :-)))... i jeszcze i jeszcze... i jak ono tak radośnie po nich łazi, to gdzieś tam w le uświadamiamy mu, że się ciszycie, że chodzi w KALOSZACH do tej kałuży, i gdyby nie było tych kaloszy, to niestety musielibysmy omijać kałużę bla bla bla...
gwarantuję, to może za duzo powiedziane, ale w większości przypadków dziecko nie będzie miało tak gigantycznej potrzeby wejścia do kałuży w "cywilnych" :-))) butach... i takich sytuacji na pęczki w życiou dziecka jest...
teraz ktos może zapytać... a co w sytuacji w której ono mimo wszystko będzie chciało wchodzić do kałuży bez kaloszy...
tu możemy wejśc na grunt w którym najważniejsze będą nasze konsekwentne, ale rozumiejące zachowania w sytuacji w której dziecko będzie testować jak daleko może...
wbrew pozorom mocna reakcja na niepożądane zachowanie dziecka, niestety czasem utrwala te niepożądane zachowania, bo jest emocjonalnym sposobem na bliskość... tak... nie zawsze bliskośc u dziecka jest kojarzona z głaskiem,albo czymś przyjemnym, a dziecko będzie dążyc do bliskości z która mu się ważne momenty kojarzą... a ważny moment, to emocjonalny moment... i im więcej takich będzie sie kończyło tymi trudniejszymi emocjami, tym bardziej dziecko będzie do nich dążyć...
na razie tyle... pewnie po południu cos dopiszę...