Temat: Niejadek
Widzę, że nie tylko ja przeszłam przy moim dziecku okres pt. "O Boże, ona nic nie je" i do tego cały nacisk babć i osób postronnych, że jej widać żebra itd. Moje dziecko jak tylko nauczyło się chodzić w okolicy roku przestało jeść z chęcią i chudło ze względu na ruch, gdy poszło do żłobka jak skończyło roczek łamałam już ręce bo dodatkowo Julka przeszła 3 razy pod rząd grypę żołądkową co dodatkowo wpłynęło na jej wagę. Chodziłam do lekarza i niemal płakałam co mam zrobić, bo ona taka chuda, mała, jeść nie chce, choruje itd. i wtedy miałam szczęście trafić na mądrego lekarza, który mi powiedział, że ten okres jest przejściowy, że wszystkie dzieci tak mają, a pomijając wszystko dzieci wbrew pozorom wcale tak mało nie jedzą. Dodatkowo obejrzałam program, gdzie była poruszana ta tematyka. Lekarz wziął woreczek i zapytał się matki ile jej dziecko je, bo ona uważała, że prawie nic. Kobieta podała ilości, lekarz wrzucał do woreczka, zalał ilością picia, które dziecko dostawało do posiłku i...szok, okazało się że nasz niejadek w sumie miał całkiem sporo w brzuszku. Dużą pomocą był żłobek bo tam dzieci jedzą przy wspólnych stolikach i żadne nie chce być gorsze od reszty, ważne jest również, żeby:
1. Uważać na ilość jedzenia pomiędzy głównymi posiłkami;
2. urozmaicać jedzenie, żeby było ciekawie podane i "korciło" maluchy;
3. Dobrze jest jeść razem przy jednym stole i chwalić dziecko - kiedy Julka była mała (miała kilka miesięcy) dosuwaliśmy do stołu jej krzesełko do karmienia, które miało przekładany blat :)
4. pozwalaliśmy Julce na samodzielne próby jedzenia niezależnie od tego jaki bałagan to powodowało.
5. W porozumieniu z lekarzem dawaliśmy jej witaminy, bo one też wpływają na apetyt i regularnie badaliśmy ją w kierunku anemii bo tego się bałam najbardziej.
6. Ostatnia zabawna sprawa - Julka często jak nie chciała jeść własnego jedzenia, a miała co innego, niż my podkradała cichaczem jedzenie z naszych talerzy, oczywiście w żartach mówiliśmy nie wolno itd. co Ty robisz...a ona ze śmiechem jadła dalej, bo wtedy było zabawnie jak tatuś się "wściekał" :)
Ja wiem, że niestety na matki jest kładziony duży nacisk, że większość dzieci wg. babć powinna być karmiona non stop i ciężko się temu przeciwstawić i siłą rzeczy człowiek ma wrażenie, że robi coś źle, ale jeśli lekarz mówi, że jest ok, to moim zdaniem trzeba odetchnąć chwilę.