Temat: Kidnaping, czyli jak marketerzy kontrolują umysł dziecka...
jako mama klasycznego przedszkolaka (syn lat 5) muszę przyznać, że menago od reklam też na moim dziecku kasy nie zbiją;-) Nie mamy tv kablowej, więc jedyny program dla dzieci w tym wieku, to dobranocka. Reklam przed dobranocką staram się (ale nie zawsze mi to wychodzi) mu nie pokazywać, czyli włączam od razu na bajkę. Oczywiście, że często reklamy obejrzy ale w zasadzie jedyna reklama, której skutki odczuwałam w sklepiej to reklama Monte;-) ale pewnie dlatego, że faktycznie jest dobre:-) poza tym mam wrażenie, że syn albo ma w nosie to co pokazują w tv albo nie pamięta o tym potem w sklepie. Parę razy mu powiedziała, że to, że coś tam miga w tv to nie znaczy, że musimy to potem kupować i nie znaczy, że jest równie fajne jak w reklamie. Że to taki rodzaj 'bajki';-) dziwne też dla mnie, że syn nigdy nie chciał żadnej zabawki w reklam, których jest masa zwłaszcza w okresie okołoświątecznym. Jego bardziej fascynuje realna zabawka, którą może dotknąć.
No i jestem przekonana,że ogromny wpływ mają jednak zwyczaje panujące w domu. U nas np pije się przede wszystkim wodę. Soki, od czasu do czasu. Colę sporadycznie (dla dziecka tylko łyk), żadnych napojów słodzonych, ble. I mój syn, jak jesteśmy w sklepie i chce mu się pić, to idzie do półki z wodą;-) a nie z Jupikami, Kubusiami etc. Jak jesteśmy w restauracji na obiedzie, to 'zamawia' wodę do picia;-)
My z mężem generalnie nie zwracamy uwagi na reklamy (albo nam się tak wydaje;-)) i może dlatego syn też jakoś się w to nie wciąga.