Temat: Gdy dziecko wychowuje się z jednym z rodziców
Nataliya Kozova:
Napewno nie wolno wmawiac dziecku, że tatus jest najlepszym tatusiem na swiecie, kiedy tym czasem jest poprostu dupkiem i okazuje to jak tylko podejdzie okazja. A jak diecko przyzwyczai sie do takiego zachowania, to wywalic "ukochanego" tatusia z życia.
Nie wolno tez psoczyć na siebie przy dziecku.
W moim przypadku wygląda to tak:
Ojciec nie interesuje się dzieckiem i nie utrzymuje z nim kontaktu, czyli jednym słowem dziecko go nie zna, a jego wygląd zna tylko ze zdjęć, które dla niego zachowałam.
Mimo, iż uważam, że T. to dupek, bardzo pilnuję, aby moje dziecko tego nie usłyszało ani ode mnie, ani od nikogo innego. Tłumaczę, że nie jesteśmy razem, bo nie kochaliśmy się wystarczająco mocno i po prostu tak jest lepiej dla nas i dla Młodego, bo nie można mieszkać i zyć z kimś, kogo się nie kocha. Mówię też, że tak się czasami zdarza i nie jesteśmy wyjątkiem (zresztą zna dzieci w podobnej sytuacji, z tym, że one mają kontakt z ojcami). Oczywiście nie przedstawiam ojca Młodego w superlatywach - bo to byłoby kłamstwo. Po prostu tłumaczę, dlaczego jest tak, a nie inaczej w sposób - wydaje mi się - odpowiedni dla rozumienia 2,3 ... 6-latka (w zależności kiedy i jakie pytania mi zadaje). W sumie w podobny sposób odpowiadam mu na pytania o seks, śmierć itp.
Wyszłam z załozenia, i myślę że jest słuszne, że nie mogę probować na siłę sprawić, żeby dziecko pokochało ojca, który jest całkowicie w jego życiu nieobecny. A mimo tego, co myślę o T., to jest to myślenie, które dotyczy tylko moich emocji i nie moge tego narzucać dziecku. Pewnie kiedyś Młody będzie chciał odnaleźć ojca, poznać go i wtedy sam się przekona, co może o nim myśleć, zweryfikuje moje słowa i swoje wyobrażenia.
To wszystko, co napisałam wyżej wydaje mi się rozsądne ... szkoda, że nie niweluje całkowicie u Młodego poczucia bycia innym, gorszym od dzieci, które ojców mają :/