konto usunięte

Temat: funkcje rodziny

Jakie Waszym zdaniem funkcje powinna pełnić rodzina?
Zarówno rodzina jako całość, ale również w niej osobno matka i ojciec?
Ciekwa jestem, jakie macie zdanie na ten temat.
Zachęcam do wypowiedzi.

konto usunięte

Temat: funkcje rodziny

Marta Żak-Jędrzejewska:
Jakie Waszym zdaniem funkcje powinna pełnić rodzina?

Być najbezpieczniejszym miejscem na świecie dla dziecka.

a była kiedyś?? i jest dzisiaj??

Zarówno rodzina jako całość, ale również w niej osobno matka i ojciec?

Rodzina powinna być:
- zdrowa psychicznie
- gwarantować spokój, poczucie bezpieczeństwa
- miejsce w którym można okazywać wszystkie emocje
- miejscem do ktorego wraca się z radościa a nie z przymusu
- miejscem ktorego sie nie boimy
- miejscem gdzie jestesmy rozumiani
- gdzie nie ma krytyki destruktywnej
- gdzie nie trzeba byc "perfekt" i gdzie mozna popełniać błedy
- miejscem w ktorym pozwala sie na rozwijanie i pielęgnowanie własnych pasji a nie zmusza i wymaga dyplomów magisterskich. itp.
- miejscem gdzie otrzymuje się miłość bezwarunkową w pełni tego słowa znaczeniu
- miejscem, które przygotowuje nas do samodzielności
- miejscem, które kształtuje naszą pozytywną i wysoka saomoocenę
- miejscem z ktorego ruszamy w swiat o własnych siłach zrównoważeni emocjonalnie i zdolni do nawiązywania zdrowych dorosłych zwiazków, przyjażni i znajomości z których będziemy mogli czerpać radość a nie cierpienie.
- gdzie na porządku dziennym słyszym takie słowa jak: kocham ciebie, wierzę w ciebie, jestem z toba, rozumiem ciebie, itp
- gdzie zdrowy kontakt fizyczny nie ogranicza się tylko do wieku niemowlecego ale trwa bezterminowoSabina Gatti edytował(a) ten post dnia 19.02.08 o godzinie 20:44

konto usunięte

Temat: funkcje rodziny

rozumiem, że Pani zdaniem zarówno matka jak i ojciec pełnią w rodzinie jednakowe funkcje, tj. dbają o to by rodzina zapewniała potrzeby, o których Pani pisze?

konto usunięte

Temat: funkcje rodziny

Marta Żak-Jędrzejewska:
rozumiem, że Pani zdaniem zarówno matka jak i ojciec pełnią w rodzinie jednakowe funkcje, tj. dbają o to by rodzina zapewniała potrzeby, o których Pani pisze?

Moim zdaniem tak, maja te same obowiazki wobec dziecka i oboje musza dbac o to samo o czym pisze powyzej. Podział ról to przeszłość dzisiaj wiemy, że to co kiedys było prawdą dzisiaj juz nia nie jest, np. są ojcowie, którzy maja wiecej instynktu macierzyńskiego od kobiet; to że każda kobieta posiada wrodzony instynkt macierzyński też jest starą prawdą.Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 19.02.08 o godzinie 20:43

konto usunięte

Temat: funkcje rodziny

ja się z Panią w zupełności zgadzam. to co kiedyś nazywano cechami płci, dziś nosi nazwę stereotypów płci. i tak też jest z rolami rodzicielskimi. w sytuacji, gdy oboje rodzice pracują, role matki i ojca wydają się do siebie zbliżone. niemniej jednak w świadomości społecznej nadal funkcjonują rozmaite stereotypy kobiecości i męskości i związane z nimi stereotypy ojca i matki.
Andrzej Latała

Andrzej Latała Psycholog, terapeuta
i trener NLP

Temat: funkcje rodziny

Sabina Gatti:

Podział ról to przeszłość dzisiaj wiemy, że to co kiedys było prawdą dzisiaj juz nia nie jest, np. są ojcowie, którzy maja wiecej instynktu macierzyńskiego od kobiet; to że każda kobieta posiada wrodzony instynkt macierzyński też jest starą prawdą.

Trochę bym polemizował. Piszę trochę gdyż w społeczeństwie i jego kulturze pojmowanie ról rodzinnych faktycznie zmienia się.
Jednak konkretne dziecko rodzi się w konkretnej rodzinie a w niej zarówno matka jak i ojciec konkretnie realizują swoje role.
Gdy przyglądamy się konkretnym rodzinom, to i dawniej, mimo kulturowych wzorców, role ojca jak i matki wcale nie były wypełniane identycznie. Były różne rodziny bo różnie realizowane były role rodzinne.
Nie ma "idealnej" rodziny, a raczej można o niej mówić postulatywnie, jako o idealnym wzorcu. Tu także jednak nie ma zgodności poglądów.
Gdy przyjrzeć się rodzinom w różnych kulturaach, to okazuje się, że różnią się między sobą znacznie. I mimo tych różnic od pokoleń rodzą się w nich dzieci i są wychowywane. W tym wychowaniu "biorą" i od matki i od ojca. Biorą to, co dorośli mogą dziecku przekazać - bo są, potrafią, wiedzą, mają. Nie ma rodziców, którzy dysponują wszystkim. To bardzo optymistyczne, gdyż dzieci mają co zdobywać samemu gdy dorastają i dorośną.
Natomiast ważnym jest czy role rodzicielskie są wypełniane i jak są wypełniane.
Jeśli role są komplementarne względem siebie, jeśli nie są w konflikcie, to dziecko dostaje dużo i dobrze, bo w kontekście pozytywnych uczuć.
Jeśli ojciec i matka reprezentują wykluczające się wartości, jeśli kierują ku sobie negatywne uczucia, jeśli ze sobą walczą a na dokładkę we własne gry wciągają dziecko, to niezależnie od "modelu ról rodzinnych" dziecko ma "przechlapane i pod górkę". Dodatkowo ten brak umiejętności konstruktywnego wypełniania roli rodzicielskiej zaniesie w tworzoną przez siebie rodzinę i przekaże własnym dzieciom.
No chyba, że już we własnym zakresie na drodze własnego samorozwoju skoryguje, uzupełni, przetworzy.
Właściwie wszyscy powinniśmy uzupełniać to, co wynieśliśmy z rodzinnego domu, bo jak słusznie Pani zauważa, świat się zmienia i powinniśmy wychowywać nasze dzieci nie do świata, w którym my urodziliśmy się czy żyjemy, lecz do świata, w którym one będą żyły.
I to też jest bardzo optymistyczne - wszyscy mamy jeszcze coś do zrobienia. I my rodzice i nasze dzieci.

konto usunięte

Temat: funkcje rodziny

Andrzej Latała:
Sabina Gatti:

Podział ról to przeszłość dzisiaj wiemy, że to co kiedys było prawdą dzisiaj juz nia nie jest, np. są ojcowie, którzy maja wiecej instynktu macierzyńskiego od kobiet; to że każda kobieta posiada wrodzony instynkt macierzyński też jest starą prawdą.

Trochę bym polemizował. Piszę trochę gdyż w społeczeństwie i jego kulturze pojmowanie ról rodzinnych faktycznie zmienia się.
Jednak konkretne dziecko rodzi się w konkretnej rodzinie a w niej zarówno matka jak i ojciec konkretnie realizują swoje role.
Gdy przyglądamy się konkretnym rodzinom, to i dawniej, mimo kulturowych wzorców, role ojca jak i matki wcale nie były wypełniane identycznie. Były różne rodziny bo różnie realizowane były role rodzinne.
Nie ma "idealnej" rodziny, a raczej można o niej mówić postulatywnie, jako o idealnym wzorcu. Tu także jednak nie ma zgodności poglądów.
Gdy przyjrzeć się rodzinom w różnych kulturaach, to okazuje się, że różnią się między sobą znacznie. I mimo tych różnic od pokoleń rodzą się w nich dzieci i są wychowywane. W tym wychowaniu "biorą" i od matki i od ojca. Biorą to, co dorośli mogą dziecku przekazać - bo są, potrafią, wiedzą, mają. Nie ma rodziców, którzy dysponują wszystkim. To bardzo optymistyczne, gdyż dzieci mają co zdobywać samemu gdy dorastają i dorośną.
Natomiast ważnym jest czy role rodzicielskie są wypełniane i jak są wypełniane.
Jeśli role są komplementarne względem siebie, jeśli nie są w konflikcie, to dziecko dostaje dużo i dobrze, bo w kontekście pozytywnych uczuć.
Jeśli ojciec i matka reprezentują wykluczające się wartości, jeśli kierują ku sobie negatywne uczucia, jeśli ze sobą walczą a na dokładkę we własne gry wciągają dziecko, to niezależnie od "modelu ról rodzinnych" dziecko ma "przechlapane i pod górkę". Dodatkowo ten brak umiejętności konstruktywnego wypełniania roli rodzicielskiej zaniesie w tworzoną przez siebie rodzinę i przekaże własnym dzieciom.
No chyba, że już we własnym zakresie na drodze własnego samorozwoju skoryguje, uzupełni, przetworzy.
Właściwie wszyscy powinniśmy uzupełniać to, co wynieśliśmy z rodzinnego domu, bo jak słusznie Pani zauważa, świat się zmienia i powinniśmy wychowywać nasze dzieci nie do świata, w którym my urodziliśmy się czy żyjemy, lecz do świata, w którym one będą żyły.
I to też jest bardzo optymistyczne - wszyscy mamy jeszcze coś do zrobienia. I my rodzice i nasze dzieci.

Osobiście uważam, że stare tradycje i wzorce kulturowe robią wiele zła; trzymamy się tradycji i wzorców z czasów "kamienia łupanego" w XXI wieku w którym każdy nastepny wylot człowieka w kosmos nie jest juz zadnym wielkim przezyciem. Trzymamy się jednak twardo starych mitów o rolach kobiet i mężczyzn gdzie z dnia na dzień mnożą sie przykłady z zycia wziete, że prawda jest inna. Ktoś wymyślił:
- intytucję rodziny a na świcie coraz więcej singli - więc cos tutaj nie tak
- mężczyzna pracuje przynosi kasę a kobieta przy garach - dzisiaj kobiety pracują i same potrafia utrzymac rodzine a mężczyzni swietnie radza sobie w kuchni - wiec i tutaj jakiś kulturowy stary wymysł

itp......

konto usunięte

Temat: funkcje rodziny

Andrzej Latała:
Sabina Gatti:

Podział ról to przeszłość dzisiaj wiemy, że to co kiedys było prawdą dzisiaj juz nia nie jest, np. są ojcowie, którzy maja wiecej instynktu macierzyńskiego od kobiet; to że każda kobieta posiada wrodzony instynkt macierzyński też jest starą prawdą.

Trochę bym polemizował. Piszę trochę gdyż w społeczeństwie i jego kulturze pojmowanie ról rodzinnych faktycznie zmienia się.

No i całe szczęście i to najwyższy już czas.

Jednak konkretne dziecko rodzi się w konkretnej rodzinie a w niej zarówno matka jak i ojciec konkretnie realizują swoje role.

Konkretne role - bo tak im wpojono do głowy, że matka ma jakąs tam role a ojciec ma inną a to wielka bzdura uważam.

>> Gdy przyjrzeć się rodzinom w różnych kulturaach, to okazuje
się, że różnią się między sobą znacznie.

A ja nie widzę żadnych róznic. O jakich róznicach myślałeś pisząc?

I mimo tych
różnic od pokoleń rodzą się w nich dzieci i są wychowywane.

Rodzą sie i są "bylejak" wychowywane.
W tym wychowaniu "biorą" i od matki i od ojca. Biorą to, co dorośli mogą dziecku przekazać - bo są, potrafią, wiedzą, mają.

Potrafia mało, wiedzą właściowie nic o tym jak należy dbać o dziecko, wiedzą tylko ile razy na dziej nakarmic, jak pieluchę zmienić, ile razy na spacer wyjechać, a gdzie tu mowa o tym jak zadbać o zdrowie psychiczne dziecka o jego emocje, uczucia, o jego potrzebe zdrowej bliskości fizycznej z rodzicem; inteligencje emocjonalną.. poprzednie pokolenia wiedziały o tym??

Nie ma rodziców, którzy dysponują wszystkim.

To co wymieniłam wyżej to proste, nic nie kosztuje; to mozna mieć gratis, na to nie potrzeba kasy..
Jeśli ojciec i matka reprezentują wykluczające się wartości, jeśli kierują ku sobie negatywne uczucia, jeśli ze sobą walczą a na dokładkę we własne gry wciągają dziecko, to niezależnie od "modelu ról rodzinnych" dziecko ma "przechlapane i pod górkę".

No i takich dzieci było i jest pełno

Dodatkowo ten brak umiejętności konstruktywnego
wypełniania roli rodzicielskiej zaniesie w tworzoną przez siebie rodzinę i przekaże własnym dzieciom.

no i powstaje błędne koło które toczy sie od wiek wieków i nie ma chetnych, którzy chcieliby to błedne koło wreszcie zatrzymać
No chyba, że już we własnym zakresie na drodze własnego samorozwoju skoryguje, uzupełni, przetworzy.

gotowym powinno sie wychodzić z domów rodzinnych to rola rodzica "wyprodukować" I jakości osobnika a nie takich podlegajacych ciagłym reklamaciom lub nienadających się już do naprawy
Właściwie wszyscy powinniśmy uzupełniać to, co wynieśliśmy z rodzinnego domu, bo jak słusznie Pani zauważa, świat się zmienia i powinniśmy wychowywać nasze dzieci nie do świata, w którym my urodziliśmy się czy żyjemy, lecz do świata, w którym one będą żyły.

Który rodzić to wie??
I to też jest bardzo optymistyczne - wszyscy mamy jeszcze coś do zrobienia. I my rodzice i nasze dzieci.

Przykład idzie z góry wię to rodzice w pierwszej kolejności musza zakasac rekawy i wziąść sie do roboty.

konto usunięte

Temat: funkcje rodziny

Marta Żak-Jędrzejewska:
niemniej jednak w świadomości społecznej nadal funkcjonują rozmaite stereotypy kobiecości i męskości i związane z nimi stereotypy ojca i matki.

i kto wie jak długo jeszcze będą ale XXI wiek to chyba juz najwyższy czas, zeby zacząc mysleć "nowoczesnie" a nie jak za czasów naszych "prapraprapradziadków"
Arek R.

Arek R. Chyba czas na zmianę
- SAP (BW, BPC,
FICO) Development
Te...

Temat: funkcje rodziny

Sabina Gatti:
...ciach...

Nic dodać, nić ująć. Podpisuję się obiema rękami pod tym co napisała Sabina.
Andrzej Latała

Andrzej Latała Psycholog, terapeuta
i trener NLP

Temat: funkcje rodziny

Sabina Gatti:

"- mężczyzna pracuje przynosi kasę a kobieta przy garach - dzisiaj kobiety pracują i same potrafia utrzymac rodzine a mężczyzni swietnie radza sobie w kuchni - wiec i tutaj jakiś kulturowy stary wymysł"

Pani Sabino,
"stare" nie znaczy złe. "Nowe" nie znaczy dobre. Wystarczy poczytać ekologów by poznać wiele przykładów tragicznej nowoczesności - np. płyty azbestowe.
W przytoczonym powyżej fragmencie przyznaje Pani, że "ktoś" musi utrzymywać rodzinę, że "ktoś" musi stać przy garach. Tak to jest, że by rodzina funkcjonowała konieczne jest wykonywanie wielu funkcji, prac. Jeśli są one wykonywane to rodzina istnieje. Jeśli podział "obowiązków" jest dokonany tak, że każdy robi w większości to, co lubi, to członkowie rodziny są zadowoleni i mają poczucie odnalezienia swego miejsca w rodzinie.
Jaki to będzie "model", to już inna sprawa. Z mojego doświadczenia zawodowego wynika, iż nie typ modelu decyduje o szczęściu w rodzinie lecz akceptacja zadań przez wszystkich jej członków.
Natomiast do dramatów prowadzi niewypełnianie koniecznych dla istnienia rodziny ról i zadań. Dramatów, przede wszystkim, dzieci.
Myślenie, że jakoś to będzie, ktoś to zrobi, może się bez tego obejdzie jest najkrótszą drogą do niezadowolenia, do chaosu, do rozpadu rodziny. I znowu dorosłym łatwiej upomnieć się o swoje, dzieci często znoszą to w milczeniu. Mało tego, wychowują się w przekonaniu, że tak już musi być.
Zakładając rodzinę warto zatem nie tylko zadać sobie pytanie "Czy my się kochamy?" lecz "Czy my potrafimy obdzielić się wszystkimi koniecznymi "pracami" by rodzina sprawnie istniała - w taki sposób, że każdy członek rodziny będzie czuł się wystarczająco usatysfakcjonowany? Innymi słowy - "Czy my do siebie pasujemy w działaniach potrzebnych do istnienia rodziny?"
Z moich doświadczeń wynika, że trafiające do mnie rodziny najczęściej o tym nie pomyślały i z niekompatybilności płyną ich problemy, a nie z tego, że są źli, podli, nieuczciwi, itp.
Natomiast absolutnie zgadzam się z Panią, że jest to kolosalnym paradoksem, że ponoć najważniejsze zadanie rodziny - wychowanie dzieci - wykonywane jest totalnie "amatorsko". W szkole byliśmy uczeni i obecnie dzieci także uczone są różnych umiejętności ale nie umiejętności i wiedzy o wychowywaniu dzieci i o tworzeniu i funkcjonowaniu małych grup społecznych - rodziny.
No cóż, pozytywem jest to, że ludzie mojej profesji mają co robić.
Serdecznie pozdrawiam

konto usunięte

Temat: funkcje rodziny

Andrzej Latała:
Sabina Gatti:

"- mężczyzna pracuje przynosi kasę a kobieta przy garach - dzisiaj kobiety pracują i same potrafia utrzymac rodzine a mężczyzni swietnie radza sobie w kuchni - wiec i tutaj jakiś kulturowy stary wymysł"

Pani Sabino,
"stare" nie znaczy złe. "Nowe" nie znaczy dobre. Wystarczy poczytać ekologów by poznać wiele przykładów tragicznej nowoczesności - np. płyty azbestowe.

Ale my rozmawiamy o rodzinie nie o technice, technologii, przemysle, wydajności produkcyjnej, wydajności pracowników.

A jeżeli chodzi o rodzinię to co "stare" to jest złe bo w czasach naszych praprapraaaa nie było takiej wiedzy jaką mamy dzisiaj w dziedzinie psychologii. Kiedys najwazniejsze było nakarmic, ubrac i dac dach nad glową dziecku, nie wspominam o biciu i nie rezpektowaniu dzieci i dzisiaj nie jest lepiej bo nikt nam nie mowi, ze potrzeby emocjonalne sa wazniejsze od tego ze jednego dnia mozna isc glodnym spac nic sie nie stanie a tylko na dobre wyjdzie. Ile "świnstw" jest artykułach spozywczych a my zmuszamy dzieci do jedzenia i rozpychamy im zoladki, tak naprawde to je zatruwamy, nasze własne dzieci i siebie.

Jezeli chodzi natomist o postep cywilizacji duzo rzeczy jest rzeczywiscie zlych, zatraca sie czynnik ludzki, czlowiek jest niewazny wazna kasa (ale czy w przeszlosci rzeczywiscie czlowiek jako istota liczył się?) jak najwiecej wyprodukowac nie wazne jakim kosztem - ale czyja to wina?? nas doroslych ! nas rodziców ! powinnismy powiedziec NIE ! dosyc przeładowanych programów w szkołach, dosyc nawalu nauki, uczmy dzieci ze w zyciu trzeba robic wszystkiego po trochu; trzeba miec też czas na lenienie się bo to zdrowe !

Coraz wiecej ludzi samotnych nie z wyboru a z przymusu, brak kompletny zdolnosci komunikatywnych, prowadzenia rozmowy (wystarczy przeleciec sie po forach jak ludzie rozmawiają, nie jest wcale lepiej poza interenetem.
W przytoczonym powyżej fragmencie przyznaje Pani, że "ktoś" musi utrzymywać rodzinę, że "ktoś" musi stać przy garach. Tak to jest, że by rodzina funkcjonowała konieczne jest wykonywanie wielu funkcji, prac. Jeśli są one wykonywane to rodzina istnieje. Jeśli podział "obowiązków" jest dokonany tak, że każdy robi w większości to, co lubi, to członkowie rodziny są zadowoleni i mają poczucie odnalezienia swego miejsca w rodzinie.
Jaki to będzie "model", to już inna sprawa. Z mojego doświadczenia zawodowego wynika, iż nie typ modelu decyduje o szczęściu w rodzinie lecz akceptacja zadań przez wszystkich jej członków.

no i ztą akceptacja jest problem bo rządzą cały czas stereotypy i ludziom trudno, wstyd robic innaczej bo co inni powiedza

>
Zakładając rodzinę warto zatem nie tylko zadać sobie pytanie "Czy my się kochamy?" lecz "Czy my potrafimy obdzielić się wszystkimi koniecznymi "pracami" by rodzina sprawnie istniała - w taki sposób, że każdy członek rodziny będzie czuł się wystarczająco usatysfakcjonowany? Innymi słowy - "Czy my do siebie pasujemy w działaniach potrzebnych do istnienia rodziny?"

no właśnie, tylko kto sobie takie pytanie zadaje?? No i znowu rola rodzica uswiadomic dziecku, ze małzenstwo i rodzicielstwo to powazna rzecz, że nikogo nie mozemy zmienic, że mozemy tylko zaakceptowac drugiego takim jakim jest a jak sie nie myle i dobrze pamietam to jeszcze dzisiaj ludzie mysla, ze po slubie bedzie inaczej, ze przerobi swojego partnera/ke na własna "modłę". Nikt nie mówi że dziecko to niesamowita odpowiedzialność, to nie zabawka, ktora mozna wyrzucic, zostawić, itp

Natomiast absolutnie zgadzam się z Panią, że jest to kolosalnym paradoksem, że ponoć najważniejsze zadanie rodziny - wychowanie dzieci - wykonywane jest totalnie "amatorsko". W szkole byliśmy uczeni i obecnie dzieci także uczone są różnych umiejętności ale nie umiejętności i wiedzy o wychowywaniu dzieci i o tworzeniu i funkcjonowaniu małych grup społecznych - rodziny.
No cóż, pozytywem jest to, że ludzie mojej profesji mają co robić.

no własnie i znowu chodzi o kasę -:)) a nie o człowieka -:)) bo wy psycholodzy z ta wiedza jaka macie powinniscie zapobiegac a nie leczyć w pierwszej kolejności i wspierać działania takich osób jak ta o której piszę tutaj prof. Magdalena Środa.
http://www.goldenline.pl/forum/koniec-milczenia/231738

Gdyby rządzący byli normalni to świat też wyglądałby dzisiaj inaczejSabina Gatti edytował(a) ten post dnia 20.02.08 o godzinie 13:36
Andrzej Latała

Andrzej Latała Psycholog, terapeuta
i trener NLP

Temat: funkcje rodziny

Sabina Gatti:

"Ale my rozmawiamy o rodzinie nie o technice, technologii, przemysle, wydajności produkcyjnej, wydajności pracowników."

Bardzo proszę: faszyzm, stalinizm, chińska rewolucja kulturalna, wychowanie bezstresowe - to już chyba wystarczająco dalekie od techniki a dostatecznie bliskie rodzinie.

Stereotyp (przekonanie) - "nowe jest dobre" jest uniwersalny i odnosi się do wszystkich dziedzin życia. Chyba, że Pani zamierza ograniczyć go jedynie do wychowania i rodziny. Jeśli tak proponuję zerknąć pod następujące adresy:

http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=575&w=2172363...
http://www.vulcan.edu.pl/rodzice/dom/rodzic/wychowanie...
http://www.wychowawca.pl/miesiecznik/miesiecznik_nowy/...
http://www.kafeteria.pl/namarginesie/obiekt.php?id_t=130

Mam wrażenie, że słowo "stereotyp" ma dla Pani negatywne znaczenie i, że wyobraża sobie Pani człowieka bez stereotypów. By uświadomić sobie znaczenie stereotypów w naszym życiu proponuję wykonać następujące doświadczenie:
Proszę wybrać się do najbliższego sklepu po coś, co Pani bardzo lubi - to zapewni dostateczną motywację. Proszę jednak pokonać drogę do sklepu niestereotypowo - proszę uważnie i dokładnie pracować nad tym, by każdy krok był inny od dotychczasowych i stanowił innowacyjne poruszenie. Odkryje Pani wartość stereotypów ruchowych.
Jeśli to mało, to proszę następny post napisać niestereotypowo czyli w nowym języku z zastosowaniem nowatorskich pisowni i gramatyki. Język to także bardzo rozbudowany stereotyp. Pomysł by domagać się nieustannego nowatorstwa w języku, czyli lekceważyć programowo reguły pisowni i gramatyki może i z entuzjazmem zostałby przyjęty przez dyslektyków, jednak czy ułatwiłoby komunikację międzyludzką.

Na stereotypy jesteśmy skazani. Natomiast możemy sobie oczywiście je wybierać. Każdy ma prawo mieć takie, jakie chce lub potrafi.

To co napisałem, to także stereotypy. Moje stereotypy. Pani może się im przyglądnąć, porozmyślać a może machnąć ręką i uznać, że szkoda czasu. Każdy ma wolny wybór i musi ponosić konsekwencje swoich wyborów. Jesteśmy więc wolni w wyborze i zniewoleni konsekwencjami naszych wyborów.

"gotowym powinno sie wychodzić z domów rodzinnych to rola rodzica "wyprodukować" I jakości osobnika a nie takich podlegajacych ciagłym reklamaciom lub nienadających się już do naprawy".

No, no! Ależ Pani nadrealistka w poczuciu humoru. Aż mnie nieco zamurowało.

A czy Pani jest gotowa? A jeśli tak - To do czego?

Tak sobie myślę, że gdy człowiek jest faktycznie gotowy, to odchodzi z tego świata, bo nie ma powodu by się po nim plątać. Życie to stawanie się a nie bycie.

Ja w swoim życiu nie spotkałem człowieka, który nie nadawał się już do naprawy. Spotkałem ludzi, którym nie umiałem pomóc, bo byłem zbyt mało kompetentnym. Spotkałem ludzi, którzy nie chcieli się naprawiać i szanowałem ich decyzje, mając nadzieję, że znajdą takich innych ludzi, do których będą "pasować" takimi, jakimi są.

Serdeczności

konto usunięte

Temat: funkcje rodziny

Andrzej Latała:
Sabina Gatti:

"Ale my rozmawiamy o rodzinie nie o technice, technologii, przemysle, wydajności produkcyjnej, wydajności pracowników."

Bardzo proszę: faszyzm, stalinizm, chińska rewolucja kulturalna, wychowanie bezstresowe - to już chyba wystarczająco dalekie od techniki a dostatecznie bliskie rodzinie.

no tak dalekie od techniki - więc nie rozumiem Pana komentarza co do mojej wypowiedzi - polecam przeczytać http://biblionetka.pl/ks.asp?id=17131 i inne książki tej autorki, żeby zrozumiec skąd się wziął faszyzm, stalinizm i inni dziwni ludzie, jak to było możliwe i dlaczego jeszcze dzisiaj dziwni ludzie rządzą światem a my pozwalamy im na to.
Człowiek jest z natury dobry, wypacza go cywilizacja
(J.J. Rousseau) z pierwszą częścią się zgadzam a z drugą nie, w miejsce "cywilizacja" wstawiłabym "rodzina"

Mam wrażenie, że słowo "stereotyp" ma dla Pani negatywne znaczenie i, że wyobraża sobie Pani człowieka bez stereotypów.

Tak, jest czymś negatywnym bo ograniczają człowieka nie pozwalają na rozwój, są przyczyną zła, itppppppp
Na stereotypy jesteśmy skazani.

dyskutujemy o tych dot. rodzin a nie innych bo taki temat watku więc może skoncentrujmy się na tym.

A od tych streotypów mozemy sie uwolnić i zyć lepiej i pozwalać zyć lepiej innym

"gotowym powinno sie wychodzić z domów rodzinnych to rola rodzica "wyprodukować" I jakości osobnika a nie takich podlegajacych ciagłym reklamaciom lub nienadających się już do naprawy".

No, no! Ależ Pani nadrealistka w poczuciu humoru. Aż mnie nieco zamurowało.

A czy Pani jest gotowa?

Dzisiaj tak, ale z domu tez wyszłam jako towar podlegający reklamacji i to poważnej, prawie nienadajacy sie już do naprawy -:)) ale szczęście dopisało i się naprawiłam -:))

A jeśli tak - To do czego?

do tego żeby, tak jak pisałam, nawiązywać zdrowe relacje międzyludzkie z takimi gotowymi lub naprawionymi osobnikami jak ja -:)))

Tak sobie myślę, że gdy człowiek jest faktycznie gotowy, to odchodzi z tego świata, bo nie ma powodu by się po nim plątać.

a ja uważam wręcz odwrotnie, taki gotowy człowiek dopiero zaczyna żyć bo nie gmatwa juz sobie i innym zycia. Plątamy się po tym świecia właśnie jak nie jesteśmy gotowi/naprawieni. Platamy się sami i plątamy życie innym i jak Pan sam widzi w swojej pracy i Pana kolegów/koleżanek po fachu takich platających się osób jest duzo więc pracy wam nie zabraknie -:))))
Ja w swoim życiu nie spotkałem człowieka, który nie nadawał się już do naprawy.Spotkałem ludzi, którym nie umiałem pomóc, bo byłem zbyt mało kompetentnym.

no właśnie i jak takie osoby nie znajdą kogos kompetentnego to niestety nic już z nich nie będzie, będą wegetować i zatruwać sobie i innym zycie

Spotkałem ludzi,
którzy nie chcieli się naprawiać i szanowałem ich decyzje, mając nadzieję, że znajdą takich innych ludzi, do których będą "pasować" takimi, jakimi są.

no widzimy wokół nas pełno takich co nie są naprawieni i sa z takimi nienaprawionymi no i jak to funkcjonuje?? no żle i jeszcze raz żle
>Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 20.02.08 o godzinie 22:10

konto usunięte

Temat: funkcje rodziny

Andrzej Latała:
Jeśli
tak proponuję zerknąć pod następujące adresy:

http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=575&w=2172363...
http://www.vulcan.edu.pl/rodzice/dom/rodzic/wychowanie...
http://www.wychowawca.pl/miesiecznik/miesiecznik_nowy/...
http://www.kafeteria.pl/namarginesie/obiekt.php?id_t=130
a tak odpowiedziałam w sprawie "bezstresowego wychowania" kiedyś na artykuł który pojawił się w miesięczniku "Charaktery"

Artykuł zatytułowany „Terror Pajdokracji” świadczy o tym, że teorie twórców „antypedagogiki” i „czarnej pedagogiki” nie zostały w sposób prawidłowy zrozumiane przez autorkę w/w artykułu ponieważ „ANTYPEDAGODIGA": to zniesienie wychowania ale tego które jest tresurą a nie tego wychowania, które respektuje w pełni dziecko i które jest wolne od zmuszania, narzucania, wywoływania lęku. Ekkehard von Braunmuhl i Hubertus von Schoenebeck to twórcy „antypedagogiki” natomiast Alice Miller nie należy do twórców „antypedagogiki”” nie używa ani nie stosuje nazwy „antypedagogika”ale tak jak oni stoi zawsze po stronie bezbronnego dziecka i walczy o jego prawa. Poza tym nie mówi wcale, że dzieci nie potrzebują autorytetów, wręcz odwrotnie podkreśla, że dzieci potrzebują pozytywnych autorytetów, których nie będą się bały, z których będą mogły brać przykład, które będą je wspierać, bronić, chronić i rozumieć, itp.

„Czarna pedagogika”, której się przeciwstawia Alice Miller to wymuszanie na dzieciach pożądanych (przez dorosłych) zachowań poprzez przemoc: groźby, kary, szantaż emocjonalny i krytykę. „Czarna pedagogika” niszczy poczucie wartości, odbiera wiarę w siebie, tworzy postawy skrajne – pasywne lub agresywne – wypełnia psychikę dziecka (a później dorosłego) lękiem, frustracją, wrogością, nienawiścią. Uczucia te i postawy są przy tym mocno tłumione, dając o sobie znać w sposób zaskakujący lub niezrozumiały, co w pewnych przypadkach prowadzi do reakcji i zachowań określanych jako nerwice, depresje, fobie, zaburzenia osobowości, psychozy i uzależnienia – a w najlżejszych przypadkach do zaburzeń lub kłopotów emocjonalnych.

Teoria Johna Holta też nie została, właściwie zrozumiana przez autorkę artykułu „Terror Pajdokracji” ponieważ tak jak A.S.Neill, który napisał wspaniałą książkę „Summarhill” twierdzi, że dzieci mają chęć do nauki jak nie są zmuszane i wtedy osiągają o wiele lepsze wyniki.

Intencje Iriny Prekop, która napisała książkę pt.„Mały tyran” też, nie zostały właściwie zrozumiane, ponieważ celem książki jest uświadomienie rodzicom, że dziecko potrzebuje "przewodnika", który określi mu granice a nie, że dziecko ma je określać. Ono się z tym bardzo źle czuje i wcale nie chce dominować.

Alice Miller na podstawie doświadczeń swoich pacjentów a nie teorii uniwersyteckich, doszła do takich samych wniosków jak i Maria Rita Parsi [włoska psycholog i pisarka] a mianowicie, że to rodzice a nie dzieci „generują” przemoc, agresję, strach i okrucieństwa, no i niestety nie możemy już TWIERDZIĆ INACZEJ, zbyt wiele na ten temat wiemy. Dzieci i młodzież są bezbronni a my rodzice posiadamy wszelkie możliwe narzędzia i środki, aby móc atakować lub bronić się a to przecież jest bardzo niesprawiedliwe w stosunku do dzieci.

Rodzice powinni zaprzestać krytyki dzieci i młodzieży a w miejsce tego spojrzeć na siebie bardzo krytycznie.

Nigdy nie szuka się przyczyny złych zachowań dzieci tylko dyskutuje się efekty wywołane tymi przyczynami a tego typu dyskusje utrudniają tylko zrozumienie rzeczywistego problemu tym, którzy już dojrzeli do tego, aby spojrzeć na siebie, jako rodzica, krytycznie ale nie wiedzą w jaki sposób to zrobić. Pomóżmy na początek tym, którzy są już gotowi – a jest ich z pewnością wielu. – i nie będzie już żadnej potrzeby aby dorośli „bali się” dzieci, które sami „wyprodukowali”.Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 20.02.08 o godzinie 22:41

Następna dyskusja:

dzieci - rodziny - dwujezyczne




Wyślij zaproszenie do