Temat: czy to ja jestem staroswiecka czy ze spoleczenstwem cos...
Dagmara D.:
Osobiście wolę nie zbieranie pieniędzy , ale np. przygotowanie fantów na aukcję w szkole. Chodzi mi o kształtowanie nawyku wkładu pracy w pomoc dla innych ludzi. To nawyk - albo się go ma albo nie. Nie zawsze mamy kasę, żeby komuś pomóc - w końcu jak się rozglądamy to jest milion potrzebujących. Ale można komuś pomóc w zupełnie inny sposób. Coś wytworzyć, sprzedać , nauczyć się organizować takie akcje, a nawet przywieźć czy pomóc w noszeniu czegoś ... no jest mnóstwo możliwości.
Co roku biorę udział w aukcji kartek świątecznych robionych przez dzieci specjalnej troski z jednego z ognisk na Żoliborzu. W tym roku to już chyba będzie 4 aukcja.
Aukcja odbywa się pod auspicjami jednego z portali społecznościowych. Dzieci robią przepiękne kartki - piszę serio, one naprawdę są piękne.
Podejście Dagmary jest mi całkiem bliskie.
Co do kieszonkowego to mój syn 6 lat i dostaje tygodniówkę 10zł = około 1 gazetka dziecięca.
Wcześniej były sceny w sklepach, kioskach z prasą i ciągłę prośby kup to kup tamto czasami inicjowane reklamami TV. Czasem kupowaliśmy mu gazetki oczywiście wybierał te z badziewnymi zabawkami które po 5 min. były zepsute, zdarzało się nawet że kupował taką samą gazetkę z inna zabawką !@!@!
Ustaliliśmy kieszonkowe i sam decyduje co kupuje - po kilku zepsutych zabawkach z gazetek podpowiedzieliśmy mu że może sobie zbierać i za kilka kieszonkowych kupić lepsza droższą zabawkę np. jakieś LEGO z serii którą się interesuje.
I wiecie co:
1. Sceny w sklepach się skończyły jak coś che spoza rzeczy które są niezbędne i oczywiste i które powinni kupować rodzice (weekendowe słodycze sponsorują rodzice) to mówimy że oczywiście może jak sobie nazbiera z kieszonkowego.
Dziecko w ten sposób zaczyna rozumieć że pieniądze rodziców tak jak jego mają gdzieś swoje dno - rozumie że nie można mieć wszystkiego bo się nie da i kwestia - Tato wypłać z bankomatu - wszystkiego nie załatwia :) a mówienie że Tata nie ma pieniędzy jest okłamywaniem dziecka i ucieczką od odpowiedzi dlaczego nie.
2. Prawie zupełnie nie kupuje badziewnych gazetek (czytanie ma załatwiane mnóstwem książek z biblioteki)
3. Ciągle na coś sobie zbiera i oczywiście jak widzimy że potrafił 3-5 kieszonkowych uzbierać to mu czasem coś dołożymy żeby oczekiwanie nie trwało wieki
Wg mnie to wiele uczy młodego człowieka.
Chciałbym żeby za kilka lat zaczął zarobkowanie jak ktoś opisał koszenie u sąsiada (nawet gdybym ja miał za to płacić :) , roznoszenie ulotek, czy inne prace dorywcze ja tak zaczynałem i wiem że nic tak nie uczy jak własnoręcznie zarobione pieniądze i nawet nie chodzi o to że to pieniądze ale że żeby cos osiągnąć potrzebny jest wysiłek i konsekwencja dodatkowo uczy to odpowiedzialności.
Co do prac domowych i ogrodowych to też raczej jestem przeciw żeby się nie okazało że na starość będę płacił za szklankę herbaty :( obowiązki rodzinne powinny być normalne i oczywiste i cyklicznie przydzielane - nawet jak jakaś pani przychodzi sprzątać żeby wiedział ze każda praca jest wartościowa i że czyjąś tez trzeba cenić nawet jak samemu się inna wykonuje.
Andrzej Padzinski edytował(a) ten post dnia 19.11.10 o godzinie 21:31