Temat: Czy szepic dziecko przeciw Swinskiej Grypie?
Monika G.:
Wystarczy spytać lakarza , nie ukrywają że szczepionki nie dają 100%pewności na niezachorowanie.
Widac chadzamy do innych lekarzy. Ja moge dac link do profilu pediatry swojego dziecka:
http://www.medicover.com/plpl/275,Nasi-lekarze.htm?Mod... . I ten lekarz jakos nie opowiada mi takich kocopolow.
A mowienie "lekarze" jest bardzo szerokie i bezosobowe i jak zwykle PIEKIELNIE rozmyte ;) I oczywiscie jak zwykle idealnie podpasowane pod wsadzenie pod to DOWOLNEJ teorii.
W poście powyżej czepiała się Pani pisowni innych internautów.W takiej sytuacji powinna wykazać Pani 200%uważności, by nie robić literówek.
Nieuzywanie polskich znakow czy literowki to wg mnie zupelnie cos innego niz typowe bledy ortograficzne.
Al enie bede tlumacyz skad sie bierze moje zamilowani edo braku polskich liter (wspomne tylko o pragramie ogonki, moze jeszcez komus cos powie i wtedy zrozumie).
Natomiast szansa kojarzy sie w wiekszosci wypadkow z czyms bardzo pozytywnym, ot - wygranie na loterii, szczesliwy los, szansa na cos. Normalka.
Oczywiście , zawsze warto wymienić opinie z kimś innym. Jak kogś nie chcę zrozumieć to rozmowę kończę.
Tak też uczynię.
Zresztą o ile dobrze pamiętam , na tym temacie to już nie pierwszy raz.
Opinie warto wymieniac zwykle z kims, kto zadaje sobie MINIMUM trudu, by tak naprawde problem zglebic i miec jakiekolwiek pojecie. Dlatego nienawidze opinii typu: lekarze twierdza, eksperci mowia, bo jest to tuszowanie wlasnej niewiedzy czy tez ignorancji. Niewiedza ta zazwyczaj wyplywa z tego, ze swoje wiadomosci czerpiemy z reguly z for internetowych, gdzie te, powielone po milion razy sa niestety z reguly przeklamywane.
Pierwszy raz gdy przeczytalam o kampanii antyszczepionkowej zadalam pytania autorce postu, ktory zauwazylam, kim sa osoby, ktore cytuje jako ekspertow. Wymieniala bowiem tam jakies nazwiska. Zostalam zwyzywana od idiotek, bo nie dbam o swoje dziecko, ktore oczywiscie morduje (to standardowy przekaz, ktory mozna uslyszec). Do dzis nie wiem kim byly te "slawy", bo ich nazwisk nie moge znalezc.
Gdy zaczelam poszukiwac tematu prof. majewskiej wyszlo, ze ona sama podaje, ze pracuje w Instytucie Psychiatrii i Neurologiiw Warszawie, poslugiwala sie nawet papierem firmowym tejze instytucji. Gdy wyszlo nieco zamieszania, Majewska zaprzeczyla, tworzac na wlasne potrzeby stanowisko profesora wizytujacego, ktory akurat w tym momencie nie ma zastosowania.
Jesli w tak prostych sprawach eksperci klamia lub ich nazwiska nie istnieja to skad mam wiedziec jak bardzo wyniki ich badan byly wymierne?
Mozemy rozwazac i dyskutowac. Tylko o czym?
Jesli dzis dziecko (na przyklad moje) jest chore, wmawia mi sie, ze powinnam zrobic analize pierwiastkowa wlosa po czym ta sama lekarka sprzedaje super drogie suplementy majace uratowac mojemu dziecku jesli nie zycie to zdrowie???
To samo z mlekiem i przetworami. Lekarz, ktory mi odradza mleko, za chwilke sugeruje serie lekow homeopatycznych, ktorych cena powala mnie tak, a koszt rownowazylby zapas mleka na ok. rok.
Kto zyje lepiej? Znachorzy czy lekarze?
Ci, ktorzy beda zerowac na tym, ze nam wmowia, ze cos jest szkodliwe, a potem cofna nas do etapu przelewania jajka nad glowa naszego dziecka? A moze posuna sie do lepszej metody? 3 zdrowaski w piecu?
Pomyslcie. To nie boli