Temat: Być ojcem - syna
Witam
Ja jestem tatą dwóch synów i córki (12, 10 i 7 lat). Pomimo tego, że Pawła wypowiedź zabrzmiała tak teoretycznie, to jest to prawda.
I właśnie o teorię tu chodzi. Czy mamy być teoretycznymi, czy praktycznymi nauczycielami życia dla naszych pociech?
Jest takie powiedzenie "Jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz". Wszystko zależy od charakteru dziecka. Jedne dzieci są bardziej podatne na sugestie inne mniej. To można zaobserwować na przykład odprowadzając dzieci do przedszkola i obserwując co się dzieje w szatni. Które dziecko ubiera się samo, które nie, jak zachowują się wtedy rodzice, czy dziadkowie. Czy dzieciom, które chcą zrobić coś "same" będą "pomagać" i je ubierać lub rozbierać? Czy staną z boku i w razie potrzeby pomogą w trudniejszych czynnościach? Czy dzieci, które są w porównaniu do rówieśników mniej samodzielne, będą uczyć samodzielności i niezależnie od tego jak radzi sobie dziecko nie pomagać, a potem porównać do Bartka z grupy, który tak ładnie się ubiera?
Takie pytania można by mnożyć, bo przykładów jest mnóstwo. W zależności od wieku dziecka również.
Prawda jest taka, że dzieci będą popełniać błędy, a naszym zadaniem jest być przy nich blisko. Dziecko bardziej ambitne popełni tych błędów więcej czy tego chcemy, czy nie. Naszym zadaniem jest przekonać je, że zawsze może liczyć na naszą pomoc, a przede wszystkim nauczyć poszukiwania pomocy u innych. Przecież nie zawsze będziemy w pobliżu, a nie ze wszystkim można sobie poradzić samemu.