Temat: Być ojcem - córki
Przede wszystkim życzę Panu hartu ducha i odwagi żeby z tych kolein (po dwóch latach to już są koleiny) wyrwał się Pan na nowy kierunek. Bo bez zmiany będzie tylko gorzej.
Opierając się na moich własnych doświadczeniach i przemyśleniach, a nie znając kompletnie Pana i sytuacji mogę zasugerować co następuje:
- czytać, czytać, czytać. I nie poradniki (przynajmniej nie na początku) a popularne ale merytoryczne książki. Gdybym miał z mojej półki Panu zaproponować trzy najważniejsze książki, to byłyby to: "Żyć w rodzinie i przetrwać" Skynnera i Cleese'a (o tym jak się ludzie dobierają, mają dzieci, te dzieci dorastają i znów dobierają sobie partnerów), "Dzikie serce" Johna Eldredge'a (o odkrywaniu jak to jest być mężczyzną) i "Wystarczająco dobrzy rodzice" Bettelheima (tego jeszcze nie przeczytałem, ale N. rekomenduje a jej można wierzyć).
- poszukać fachowej pomocy. I tu niespodzianka - nie w sprawie relacji z córką, ale w sprawie Pańskiego wyjścia właśnie z kolein psychicznych. Jeśli Pan nie wyleczy rany po rozstaniu, to nic nie będzie szło dobrze - a zwłaszcza kontakty z dzieckiem. Bez terapii nie ma większych szans.
- Jeśli dwa poprzednie kroki nie pomogą (co najmniej pół roku trzeba ciężko pracować na pierwsze efekty!), poszukać pomocy w Stowarzyszeniu Obrony Praw Dziecka. Tam są raczej sensowni ludzie, a jeśli Pan przyjdzie i powie "słuchajcie, pomóżcie mi jak zrozumieć moją córkę i jak być lepszym ojcem" to będą zapewne pozytywnie zszokowani. :-)
Tyle mogę pomóc nic nie wiedząc - zresztą nie jestem doradcą ani terapeutą więc nie mogę się wymądrzać. :-) Jedno jest pewne: jesli będzie Pan szczęśliwy w życiu (zadbać o siebie!) i zarazem rozumnie wytrwały w staraniach o dobry kontakt z córką, to będą efekty. Ja potrzebowałem trzech lat (z silnym podparciem ze strony N.) żeby wyjść 'na powierzchnię' i teraz cieszyć się że jest coraz lepiej.
Powodzenia i niech Pan da znać, czy rady się przydały.
Piotr Skulski edytował(a) ten post dnia 24.01.07 o godzinie 11:59