Dorota Siuda

Dorota Siuda nieprofesjonalistka

Temat: Być matką syna....synów

A ja nadal pozostaję bez odniesienia się do cytatu, który dwa razy przywołałam.
I znowu czytam, że "chłopcy nie pragną, by ich wyręczać...". Ależ dziewczynki również.

Myślę, że większe różnice można spotkać w obrębie jednej płci. Zarówno wśród grupy chłopców, jak i dziewczynek znajdą się osobniki pragnące, by ich wyręczać, jak i pragnące być samodzielne, osobniki o łagodnej naturze, wstydliwej, podporządkowanej, współpracujacej, jak i tyrani, przebojowi, przywódczy. I cała gama innych cech.
Pewnie, że można zrobić badania statystyczne, w której grupie jakie cechy można częściej spotkać. Ale wtedy będzie się popełniać błąd przyporządkowania cech do płci na stałe.

"...nie tylko nalezy zmieniac metody w ogóle ,ale miec inne do kazdego dziecka z tych samych rodziców."

W pełni się z tym zgadzam.

"W świetle wiedzy potwierdzonej praktyką , badaniami i spostrzeżeniami "zwykłych" smiertelnków dotyczy to również różnic płci."

Tu natomiast mam wątpliwości - wynikające z braku informacji :-)
Być może podświadomie przekazuję synkowi i córkom sygnały, które pomagają im "usadowić się w swej płciowości". Nie umiem jednak tych sygnałów rozpoznać i wyłapać.
W sferze świadomości natomiast zarówno od syna, jak i córek oczekuję, że pomogą słabszemu, obronią prześladowanego, odeprą atak agresora, posprzątają zabawki, a w przyszłości - ugotują mi obiad :-)
Tomasz T.

Tomasz T. za gorąco...;)

Temat: Być matką syna....synów

Seweryn M.:

problemy
zaistnieją na pewno w rodzinach rozbitych, bo brak jednego wzorca...

Nie na pewno. I te problemy występują również rodzinach nierozbitych.
Choć jak wywnioskowałem z wypowiedzi Tiny, można temu zaradzić w prosty sposób... Im więcej wujków, cioć tym lepiej... Czyli jezeli mamusia sobie sprowadzi co miesiac nowego wujka, a tatuś ciocię, dzieci beda super wychowane, a rodzice zadowoleni...?!

Nie wywnioskowałes tego z wypowiedzi Tiny.

Przepraszam, Seweryn, masz rację w 50%...

Tina: "Biologiczny ojciec jest biologicznym ojcem i uważam ,ze lepiej dziecku wytłumaczyc ,ze wszystko ma podwójnie .Dwóch ojców , dwie mamy ,niż robić z kogoś kumpla.
Można zaproponować dziecku jak chce mówić np do żony taty ,czy ciocia , czy po imieniu ."

Seweryn: "Dodam coś od siebie - uważam, że dziecko tylko skorzysta, jeśłi będzie miało bliski emocjonalny kontakt z większą ilością osób - przecież prawie zawsze tak jest - są wujkowie, dziadkowie, przyjaciele. Dlaczego nowy partner rodzica nie ma znaleźć się w tym gronie?"

konto usunięte

Temat: Być matką syna....synów

Dorota S.:
A ja nadal pozostaję bez odniesienia się do cytatu, który dwa razy przywołałam.
I znowu czytam, że "chłopcy nie pragną, by ich wyręczać...". Ależ dziewczynki również.

Myślę, że większe różnice można spotkać w obrębie jednej płci. Zarówno wśród grupy chłopców, jak i dziewczynek znajdą się osobniki pragnące, by ich wyręczać, jak i pragnące być samodzielne, osobniki o łagodnej naturze, wstydliwej, podporządkowanej, współpracujacej, jak i tyrani, przebojowi, przywódczy. I cała gama innych cech.
Pewnie, że można zrobić badania statystyczne, w której grupie jakie cechy można częściej spotkać. Ale wtedy będzie się popełniać błąd przyporządkowania cech do płci na stałe.

"...nie tylko nalezy zmieniac metody w ogóle ,ale miec inne do kazdego dziecka z tych samych rodziców."

W pełni się z tym zgadzam.

"W świetle wiedzy potwierdzonej praktyką , badaniami i spostrzeżeniami "zwykłych" smiertelnków dotyczy to również różnic płci."

Tu natomiast mam wątpliwości - wynikające z braku informacji :-)
Być może podświadomie przekazuję synkowi i córkom sygnały, które pomagają im "usadowić się w swej płciowości". Nie umiem jednak tych sygnałów rozpoznać i wyłapać.
W sferze świadomości natomiast zarówno od syna, jak i córek oczekuję, że pomogą słabszemu, obronią prześladowanego, odeprą atak agresora, posprzątają zabawki, a w przyszłości - ugotują mi obiad :-)
Drążysz temat i to fantastyczne..
Ale nie bój się ,ze coś spieprzysz , bo spieprzysz jak jest dwa razy dwa.Kazdy rodic ,coś pieprzy i nadrabia to jako dziadek ;)
Jednym z największych błedów wychowawczych jest być nieomylnym rodzicem.
Zachęcam Cię do przeczytania w/w pozytcji .Podaje Johna Graya- aczkolwiek nie czyta sie go najłatwiej ,trochę w opisach powtarza treści jak mantrę/ nie narzuca ,czy nie sugeruje ,tylko "nawraca"/.
Taki styl ,który chyba bardziej sie utrwala.
Najważniejszy jest shcemat potrzeb.
Wiecej piszę nt wychowania w drugiej książce"Dzieci sa z Nieba" - uważam ją z perspektywy kontaktów z dużą grupą dzieci , pózniej młodymi ludzimi , a teraz już dorosłymi , za niewątpliwie potwierdzająca zbierzność zachowań.
Jednak by nie "przeteoryzować" sprawdz ją w zyciu.
On mówi o tym jak to zrobic.
Zrób to np w sklepie gdzie meżczyzna jest sprzedawcą , zrób w przychodni w kontakcie z panem doktorem
Podobnie zwróć uwagę na zachowania kobiet.
Nie jednej , nie dwóch.
Sama wyciągniesz wnioski.
Dorota Siuda

Dorota Siuda nieprofesjonalistka

Temat: Być matką syna....synów

Czytałam "Mężczyźni są z Marsa...", ale już dawno temu. I wkurzało mnie to pisanie o jaskini u mężczyzn i potrzebie werbalizacji u kobiet.
MOże dlatego, że u nas tak jest. Ja uważam, że dorosły człowiek może się nauczyć dawać czytelne sygnały zanim pójdzie do jaskini (że potrzebuje się odizolować) lub poskromić chęć natychmiastowego wyjaśniania nieporozumienia (zapowiadając, że chce o tym potem porozmawiać).
Ale chętnie wrócę do tej lektury. Może odczytam ją na nowo. A potem "Dzieci są z Nieba".

"Ale nie bój się ,ze coś spieprzysz , bo spieprzysz jak jest dwa razy dwa.Kazdy rodic ,coś pieprzy i nadrabia to jako dziadek ;)
Jednym z największych błedów wychowawczych jest być nieomylnym rodzicem."

Jestem świadoma tego, że popełniam błędy. Chcę jednak uniknąć tych błędów, które przekreślą przyjaźń pomiędzy dziećmi, a mną.
Myślałam, że rozmawiamy o różnicach pomiędzy chłopcami, a dziewczynkami, nie zaś o lękach rodziców.

konto usunięte

Temat: Być matką syna....synów

Tak ,ale w niektórych postach te lęki rodziców sie wyczuwa.

I to jest tak ,jezeli ich nie masz ,jesteś pewna do granic buty ,że dobrze sobie radzisz ,tez możesz sie mylić.
Jezeli jesteś niepewna i widzisz wiele zagrożeń , to one spełniaja się jak samospełniające sie prorodztwo.

Dzieci w wiekszości wychowuje sie nie werbalnie.
To sa spojrzenia akceptacji ,lub nie akceptacji.
Przerabiam ten fakt z osobami dorosłymi ,które często mówią ;
-Ale moja mama/tata/ tego nie mówiła. Pózniej okazywało sie ,że komunikacja była pozawerbalna.
Dlatego.

1 - bójmy sie byc nieomylni,
2- nie bójmy się być pewni ,że jestesmy najlepszymi rodzicami dla swoich dzieci.

Cały zbiór cech + i - to wzorzec ,który prawdobodobnie w przyszłym zyciu dziecka okaze sie byc dobry.
To potwierdzi sie z czasem.
Kierujmy sie miłością do dzieci/ to jest nam przyrodzone/ Dlatego rozwijajmy sie jako rodzice .
I Wazny jest fakt ,że mamy je przygotowac do jego przyszłego zycia.

Nie trafiłas tu przypadkiem .Potrzebowałaś tej wiedzy jesteś na nia przygotowana , a wnioski wyciągniesz sama ,najlepsze dla swoich dzieci.
Gorzej jest ,kiedy tak jak w kawale o Bogu i okazjach ,które zsyła, a my w zatwardziałych poglądach ich nie widzimy .

Kawał;
Jest powódz , siedzi facet na dachu i jest pewien ,ze Bóg go uratuje.
Nadlatuje helikopter
-zabierzemy cie człowieku!.
- Nie Bóg mnie uratuje!
Nadpływa ponton ,sytuacja sie powtarza tak ze 3x.
W końcu facet sie topi i staje przed obliczem Boga.
-Boże czemu mi nie pomogłeś ?- pyta z żalem
- No jak to nie ...woła oburzony Bóg
-Wysłałem po Ciebie helikopter , ponton itp itd .Tina W. edytował(a) ten post dnia 16.10.07 o godzinie 13:07
Seweryn Mściwujewski

Seweryn Mściwujewski działam w internecie
i nie tylko

Temat: Być matką syna....synów

Choć jak wywnioskowałem z wypowiedzi Tiny, można temu zaradzić w prosty sposób... Im więcej wujków, cioć tym lepiej... Czyli jezeli mamusia sobie sprowadzi co miesiac nowego wujka, a tatuś ciocię, dzieci beda super wychowane, a rodzice zadowoleni...?!

Nie wywnioskowałes tego z wypowiedzi Tiny.

Przepraszam, Seweryn, masz rację w 50%...

Tomku, doskonale wiesz, co miałem na myśli. Nie wywnioskowałeś, bo Twe dość daleko idące sformułowania nie są wnioskami z wypowiedzi Tiny, jak i zresztą moich. Są Twoją ekstrapolacją w zupełnie złym kierunku. Jakże często stosowaną!
A co ja miałem na myśli - a jak sądzę, Tina podobnie - to to, że różnorodność postaw, charakterów oraz ich społeczne implikacje, z jakimi dziecko się zetknie wprocesie dorastania, z reguły pomagają w zdobyciu szerokich horyzontów, weryfikacji systemu wartości i jego utrwalenia.
Twoj przykład - matka, która zmienia "wujków", w zasadzie wychowuje dzieci samotnie, chyba że ci wujkowie w jakiś tam istotny sposób wpływają na dzieci. I teraz Cię zaskoczę - moim zdaniem nie można stwierdzić, że taka matka na pewno gorzej wychowa dzieci, niz samotnica zamykająca się ze swoim potomstwem w czterech ścianach.
Przypadkiem dość skrajnym są kobiety "poświecające się" dla dzieci, rezygnujące z rozwoju swojego życia, tłumaczące brak partnera koniecznością tego właśnie poświęcenia.
Wspominaliśmy już o tym, że dzieci wychowuje się najbardziej przykładem. No to wyciągnijmy wnioski.
Tomasz T.

Tomasz T. za gorąco...;)

Temat: Być matką syna....synów

Seweryn M.:
Choć jak wywnioskowałem z wypowiedzi Tiny, można temu zaradzić w prosty sposób... Im więcej wujków, cioć tym lepiej... Czyli jezeli mamusia sobie sprowadzi co miesiac nowego wujka, a tatuś ciocię, dzieci beda super wychowane, a rodzice zadowoleni...?!

Nie wywnioskowałes tego z wypowiedzi Tiny.

Przepraszam, Seweryn, masz rację w 50%...

Tomku, doskonale wiesz, co miałem na myśli. Nie wywnioskowałeś, bo Twe dość daleko idące sformułowania nie są wnioskami z wypowiedzi Tiny, jak i zresztą moich. Są Twoją ekstrapolacją w zupełnie złym kierunku. Jakże często stosowaną!
A co ja miałem na myśli - a jak sądzę, Tina podobnie - to to, że różnorodność postaw, charakterów oraz ich społeczne implikacje, z jakimi dziecko się zetknie wprocesie dorastania, z reguły pomagają w zdobyciu szerokich horyzontów, weryfikacji systemu wartości i jego utrwalenia.
Twoj przykład - matka, która zmienia "wujków", w zasadzie wychowuje dzieci samotnie, chyba że ci wujkowie w jakiś tam istotny sposób wpływają na dzieci. I teraz Cię zaskoczę - moim zdaniem nie można stwierdzić, że taka matka na pewno gorzej wychowa dzieci, niz samotnica zamykająca się ze swoim potomstwem w czterech ścianach.
Przypadkiem dość skrajnym są kobiety "poświecające się" dla dzieci, rezygnujące z rozwoju swojego życia, tłumaczące brak partnera koniecznością tego właśnie poświęcenia.
Wspominaliśmy już o tym, że dzieci wychowuje się najbardziej przykładem. No to wyciągnijmy wnioski.


Seweryn, akurat pod pojęciem "Wujków" rozumiem tutaj zmieniających się partnerów matki...i przyznaję, że przykład ten podałem z premedytacją ironizując Wasze wypowiedzi...
Nie chodzi mi o to, że matka ma być samotnicą, ale o to, żeby nie wylewać dziecka z kąpielą...
Przyznaję się również, ze moje poglady na wychowanie dzieci i na rodzinę mogą być pochodną mojej przeszłości jako dziecka i zawodowej...
Nie wiem na jakim etapie rozwoju były twoje dzieci w momencie rozstania, nie wiem jakie układy panowały między Tobą ,a eks...
Ale u mnie wystarczajaco wrednie i mogę z pełną jasnoscią oceny sytuacji traktować kazdego jej znajomego (nie mam tu na myśli wybranków seksualnych mojej eks)jako mojego wroga osobistego...
I bardzo proszę, nie doszukuj się w tym psychozy, czy uprzedzeń...
W moim przypadku, a podejrzewam, że nie tylko w moim, rachunek jest prosty:
Ktoś, kto nastaje na moje dobro osobiste jest moim wrogiem...
Ktoś kto miesza do tego moje dzieci jest nim podwójnie...
To, że jestem w tym przypadku bezsilny to już inna sprawa, ale fakty należy nazywać po imieniu, a nie udawać, że ich nie ma po to tylko, żeby poprawić sobie samopoczucie...
Dziecko, wielu rzeczy nie rozumie, więc lukę ta wypełnia tym co słyszy... Najbliższą obecną osobą jest matka, więc jeżeli ona interpretuje zachowania ojca negatywnie w rozmowach, niekoniecznie z dziećmi, kształtuje w ten sposób ich opinię i zachowanie...
Tym łatwiej, że są w stresie...
Wyobraź sobie, że dopiero kiedy miałem rodzinę zrozumiałem zachowania mojego ojca...i przyznałem mu w duchu rację.
Seweryn Mściwujewski

Seweryn Mściwujewski działam w internecie
i nie tylko

Temat: Być matką syna....synów

Tomasz T.:
i przyznaję, że przykład ten podałem z premedytacją ironizując Wasze wypowiedzi... i

Wiem
Niemniej to jest bardzo czeste postępowanie - Ty to zrobiłeś niejako prowokując, ale metoda jest niestety często używana do wyszydzenia niewygodnych poglądów, bo, mimo, że nielogiczna, może u tzw ogółu społeczenstwa wywołać zamierzone reakcje

Nie wiem na jakim etapie rozwoju były twoje dzieci w momencie rozstania, nie wiem jakie układy panowały między Tobą ,a eks...

Temat rzeka -j jak wiesz, mam doswiadczenie nie tylko ze swojego związku. A mam za sobą dwa małżenstwa... i pięcioro dzieci...

Ktoś, kto nastaje na moje dobro osobiste jest moim wrogiem...

Tak, jasne. Pozostaje do rozstrzygnięcia, co to w danym momencie jest dobro osobiste oraz co można i należy zrobić
To, że jestem w tym przypadku bezsilny to już inna sprawa, ale fakty należy nazywać po imieniu, a nie udawać, że ich nie ma po to tylko, żeby poprawić sobie samopoczucie...

Ależ ja to właśnie cały czas piszę
ona interpretuje zachowania ojca negatywnie w rozmowach, niekoniecznie z dziećmi, kształtuje w ten sposób ich opinię i zachowanie...

Dokładnie - to przecież klasyczne pranie mózgu
Moim zdaniem:
1. Należy prwidłowo ocenić sytuację (chyab w tym miejscu Tina pisze o "akceptacji", ktorej ja nie akceptuję ;-) - aczkolwiek może(?) to tylko kwestia nazewnictwa)
2. Rozeznać możliwości skutecznego działania; jak się nie da inaczej, to drobnymi etapami
3. Działać wg p. 2

konto usunięte

Temat: Być matką syna....synów

Oj chłopy ... ten Wasz testosteron .Ale dobrze ,są sytuacje w zyciu kiedy jest nie tylko jak nabardziej na miejscu , ale nawet wskazany.

SEWERYN
" I teraz Cię zaskoczę - moim zdaniem nie można stwierdzić, że taka matka na pewno gorzej wychowa dzieci, niz samotnica zamykająca się ze swoim potomstwem w czterech ścianach.
Przypadkiem dość skrajnym są kobiety "poświecające się" dla dzieci, rezygnujące z rozwoju swojego życia, tłumaczące brak partnera koniecznością tego właśnie poświęcenia.
Wspominaliśmy już o tym, że dzieci wychowuje się najbardziej przykładem. No to wyciągnijmy wnioski."

Wielki poroblem - Sewerynie:) .
Swoim poświeceniem nie tylko obwinia "byłego""była" lub los/jezeli jest wdową, wdowcem/ ale i dzieci szczególnie "egzekwując" wdzięczność/ niestety kiedy to jest jej ,jemu wygodne/
- To ja całe zycie Ci poświęćiłam /em a Ty teraz ....
A tak naprawę to dzieci sie chowa dla świata /nie trzeba mieć złych dzieci -mogą być za granicą -by nie mogły spełnic oczekiwań/.
Po za tym kogo wychowa "męczennica lub "męczennik"
To "szczęśliwi" rodzice wychowują "szcześliwe" dzieci.
Szczęśliwy człowiek to nie to samo co człowiek bez zmartwień - bysmy sie dobrze zrozumieli.
Dzieci spłacają wdziećznosć względem swoich rodziców -swoim dzieciom.
TOMEK
"Nie wiem jakie układy panowały między Tobą ,a eks...
Ale u mnie wystarczajaco wrednie i mogę z pełną jasnoscią oceny sytuacji traktować kazdego jej znajomego (nie mam tu na myśli wybranków seksualnych mojej eks)jako mojego wroga osobistego...
I bardzo proszę, nie doszukuj się w tym psychozy, czy uprzedzeń...
W moim przypadku, a podejrzewam, że nie tylko w moim, rachunek jest prosty:
Ktoś, kto nastaje na moje dobro osobiste jest moim wrogiem...
Ktoś kto miesza do tego moje dzieci jest nim podwójnie..."

To jest własnie marnowanie energii.
Masz problem z wybaczaniem.
I od tego zacznij.
Jak go rozwiążesz -ulży Ci i "zauwazysz" to co teraz przysłania Ci Twoje zranienie.
Aczlowiek możę ono być bardzo zrozumiłe i uzasadnionę.
Jednak to Ty stawiasz sie w roli ofiary -złego losu.
Taka sytuacja i postawa nie pozwala działać i cokolwiek zmieniac.Tina W. edytował(a) ten post dnia 16.10.07 o godzinie 20:20
Tomasz T.

Tomasz T. za gorąco...;)

Temat: Być matką syna....synów

Nie Tina, ja nie stawiam się w roli ofiary... W tym względzie jestem bardzo bliski poprzedniej wypowiedzi Seweryna...
Ja po prostu oceniam sytuację... nie mów mi proszę, ze powinienem z otwartymi ramionami oczekiwać ciosu nożem... Ja to przerabiałem...i jestem zmęczony...
Nie poczuwam się do długu wobec rodziców...a moja chęć, wola i obowiązek wobec moich własnych...może chęć ustrzeżenia ich przed moimi własnymi błędami...

konto usunięte

Temat: Być matką syna....synów

Nie ustrzerzesz dzieci przed błędami .One mają je popełniac .
Ty jesteś po to, by pomóc im przez nie przejsć.

Natomiast myśle ,ze inaczej rozumiemy rolę ofiary.

Jednak wolałabym ,żeby wytłumaczyły Ci ja Trenerki Radykalnego....
i tak jestem dla Ciebie pełna podziwu .
Zrobiłęś już pierwszsy , drugi .... krok .
I odkąd zaczeliśmy rozmawiać ciągle idziesz do przodu.
Nawet nie wiesz ile przejawiasz checi zrozumienia tematu.By kazdy rodzic , chciał tak swoim dzieciom , życiu pomóc.Tina W. edytował(a) ten post dnia 16.10.07 o godzinie 21:28
Seweryn Mściwujewski

Seweryn Mściwujewski działam w internecie
i nie tylko

Temat: Być matką syna....synów

Tina W.:
Oj chłopy ... ten Wasz testosteron .

E, fajnie z nim jest!
Wielki poroblem - Sewerynie:) .
Swoim poświeceniem nie tylko obwinia "byłego""była" lub los/jezeli jest wdową, wdowcem/ ale i dzieci szczególnie "egzekwując" wdzięczność/ niestety kiedy to jest jej ,jemu wygodne/
- To ja całe zycie Ci poświęćiłam /em a Ty teraz ....
A tak naprawę to dzieci sie chowa dla świata /nie trzeba mieć złych dzieci -mogą być za granicą -by nie mogły spełnic oczekiwań/.
Po za tym kogo wychowa "męczennica lub "męczennik"
To "szczęśliwi" rodzice wychowują "szcześliwe" dzieci.
Szczęśliwy człowiek to nie to samo co człowiek bez zmartwień - bysmy sie dobrze zrozumieli.
Dzieci spłacają wdziećznosć względem swoich rodziców -swoim dzieciom.

Zgadzam się w 100 procentach i nigdy nie twierdziłem inaczej.
I mam nadzieję, że moje wypowiedzi tak rozumieliście.
To jest własnie marnowanie energii.
Masz problem z wybaczaniem.

Nie wiem. Chyba nie zawsze to jest marnowanie energii. Tutaj jakoś potrafie wyobrazić sobie sytuację, która pomimo woli wybaczenia wymaga działania. np. życie dzieci jest zagrożone. Moge wybaczać, ale musze działać. Naturalnie ważne jest dobre rozpoznanie...
I od tego zacznij.
Jak go rozwiążesz -ulży Ci i "zauwazysz" to co teraz przysłania Ci Twoje zranienie.

Tak, to prawda.
Był w moim życiu taki impuls, decyzja - spalenie mostów. Warunek - to musi wypływac z głębi i musi być absolutnie autentyczne. Poszły w las pretensje. Poszły żale. Poszły chęci odegrania się. Machnąłem ręką na pieniądze, przedmioty. Zabrano mi wszystko, nawet dzieci.
Decyzja, błysk, podjęta w ciągu kilku godzin. I nadeszła ulga. Jasność myśli, zwiększjąca się z dnia na dzien. Nadeszły zmiany, głównie na lepsze. Ale nie zapomniałem o dzieciach. Skoncentrowałem się na nich. Oj, nie było prosto. Ale teraz śpią za moimi plecami moje chłopaki a ja codziennie widzę, jak garną się do życia. Uczestniczę w tym i wiem, że jedną z moich misji jest dać im max możliwości rozwoju.
Spalenie mostów... zmiana. Zmiany.
Sformułowałem wtedy: uśmiechnij się do świata, a on uśmiechnie się do Ciebie.

konto usunięte

Temat: Być matką syna....synów

Przeszłość jaka by nie była ma ta jedna zalete .
Doprowadziła nas do tego momentu w zyciu, w którym jesteśmy .
Dzięki niej jesteśmy kim jesteśmy. Bez tamtych doświadczeń byłoby to niemożliwe. Zachowywaliśmy się tak, jak pozwalała Nam na to Nasza wiedza i zrozumienie świata na tamten czas. Na tym polega droga rozwoju.
Seweryn Mściwujewski

Seweryn Mściwujewski działam w internecie
i nie tylko

Temat: Być matką syna....synów

Gdzieś to sedno czuję, ale trafić mi tak trudno...
Myślę, że poruszenia wymaga pojęcie wybaczenia.
Piękny przyklad dał JP2 w celi Agcy. Wybaczam - ale nie wyciągnę cię z więzienia. Nie czuję urazu, ale karę wymierzył sąd.
Tak samo możemy wybaczyć wszystkim, którzy dali nam w kość w przeszłości, nie oznacza to, że mamy im powiedzieć - ok, dobrze robiliście, nie ma sprawy, róbcie tak dalej.
Nie, nie. Wybaczę, ale nie zaakceptuję zła, które czynicie, nie chcę na to pozwolić. Nie powiem, że zło jest dobrem. Nie moge.

konto usunięte

Temat: Być matką syna....synów

Jak najbardziej
Wybaczam - to znaczy ,ze ja sie uwalniam od tego uczucia.
Akceptuje - to znaczy ,że akceptuje sytuacje na którą nie mam wpływu , ale to nie zanczy ,ze ją pochwalam.

Moja koleżanka psycholog powidziała kiedyś innej mojej koleżancę ,która była akurat w fazie rozpadu małżeństwa.
- Jeśli sie na coś nie zgadzamy ,to mamy to wyartykułowac .Nie mamy wpływu na to co zrobi tamta osoba ,mamy wpływ na swoją decyzjei sie nie zgodzić .

Konkretnie/ to mały konflikt -ale on składa sie na całość/
Mąż miał zamiar wyjść z domu w niedzielę sam .
Żona sie nie zgadzała, chciała by poszedł z córką na basem korekcyjny.
Powiedziała -
Nie zagdzam sie byś w niedziele wychodził z domu sam.
On i tak wyszedł.

I nie chodziło o to ,żeby go zatrzymać,tylko o to ,że ona wyraziła swoją niezgodę na takie postępowanie.
W efekcie mamy świadomosć ,ze nie pochwalamy czynności w naszym mniemaniu naganych , a każdy z nas jest odpowiedzialny za swoje zycie.
Wysyłamy drugiej osobie czytelny komunikat ,.na który mamy prawo sie powołać.
Nie lubie , niedziel spędzanych samotnie .Po to jest rodzina by w niedziele byc razem .Tina W. edytował(a) ten post dnia 16.10.07 o godzinie 23:15
Tomasz T.

Tomasz T. za gorąco...;)

Temat: Być matką syna....synów

Wybacz Tina, że czepiam się słówek, ale podana w przykładzie żona nie ma prawa się nie zgadzać na wyjście męża... Może być jej przykro i mu to powiedziec, ale nigdy nie powiedzieć nie zgadzam się...
Nie zgadzać się może przełożony w stosunku do podwładnego ,a nie żona w stosunku do męża lub mąż w stosunku do żony...
Mozna powiedzieć to samo uzywając innych słów...

to taka uwaga merytoryczna, bo od takich głupot właśnie zaczynaja się problemy kończace rozwodem...

konto usunięte

Temat: Być matką syna....synów

Tomasz T.:
Wybacz Tina, że czepiam się słówek, ale podana w przykładzie żona nie ma prawa się nie zgadzać na wyjście męża... Może być jej przykro i mu to powiedziec, ale nigdy nie powiedzieć nie zgadzam się...

"Może być jej przykro.."
To jest granie na uczuciach - często zaliczane juz do manipulcji.

Każdy ma prawo sie z czymś ,lub kimś nie zgadzać.To jest to oczym tak często piszesz -Nie pochwalam tego- zakładając ,że druga osoba zrobi to co zechce.Ty masz władzę tylko nad sobą.
Nie masz prawa agresywnie tego stanowiska egzekwować,narzucać , lub zmuszać innych do podporzadkowania sie sobie.
Takie sa zasady miedzy ludżmi dorosłymi.
Mamy prawo do swoich wyborów.
Inaczej sie ma z dziećmi , co nie znaczy ,ze należy je zmuszać.
Tutaj najlepiej działa zasada umów i konsekwencji.
Jednak w tym drugim układzie to rodzic jest starszy, a dziecko nie jest osobowością dojrzała /czasem bywa , ze rodzić też nie -ale tego nie zakładam :)/Tina W. edytował(a) ten post dnia 17.10.07 o godzinie 10:34
Tomasz T.

Tomasz T. za gorąco...;)

Temat: Być matką syna....synów

Tina W.:
Tomasz T.:
Wybacz Tina, że czepiam się słówek, ale podana w przykładzie żona nie ma prawa się nie zgadzać na wyjście męża... Może być jej przykro i mu to powiedziec, ale nigdy nie powiedzieć nie zgadzam się...

"Może być jej przykro.."
To jest granie na uczuciach - często zaliczane juz do manipulcji.

Każdy ma prawo sie z czymś ,lub kimś nie zgadzać.To jest to oczym tak często piszesz -Nie pochwalam tego- zakładając ,że druga osoba zrobi to co zechce.Ty masz władzę tylko nad sobą.
Nie masz prawa agresywnie tego stanowiska egzekwować,narzucać , lub zmuszać innych do podporzadkowania sie sobie.
Takie sa zasady miedzy ludżmi dorosłymi.
Mamy prawo do swoich wyborów.
Inaczej sie ma z dziećmi , co nie znaczy ,ze należy je zmuszać.
Tutaj najlepiej działa zasada umów i konsekwencji.
Jednak w tym drugim układzie to rodzic jest starszy, a dziecko nie jest osobowością dojrzała /czasem bywa , ze rodzić też nie -ale tego nie zakładam :)/Tina W. edytował(a) ten post dnia 17.10.07 o godzinie 10:34

Tina, jezeli mam ochotę wyjść i partnerka mi powie :Nie zgadzam się, to ja powiem Do widzenia, albo i nie... Jeżeli natomiast mi powie wolałabym, żebyś został w domu...90% zostanę...

konto usunięte

Temat: Być matką syna....synów

To jest najlepsze rozwiązanie ...:) :)

Następna dyskusja:

Być ojcem - syna




Wyślij zaproszenie do