Klara P.

Klara P. w pracy robie to co
lubię i do czego
jestem stworzona :D
...

Temat: Bicie dzieci

Magdalena Hacia:
To może Wy się wczujcie w sytuację DZIECI MALTRETOWANYCH bo widzę, że na tych dzieciach Wam nie zależy wymyślając co rusz głupsze teksty.
Sorry bardzo, ale bawią mnie takie tkliwe historyjki.
A Ty cały czas tylko o dzieciach maltretowanych - lecz nie o tym założony temat.
Ale jak już chcesz to Ci odpowiem: gdyby więcej osób uznało że klaps to uderzenie (bez względu na jego siłę) które wobec dziecka jest niedopuszczalne to tym samym byłoby mniej dzieci maltretowanych. Bo zwykle od klapsa się zaczyna a później jeszcze jeden i jeszcze mocniejszy, po czym manto - bo klaps nie odniósł skutku.
Magdalena H.

Magdalena H. Zrozumieli, że
idealny świat jest
podróżą, nie
miejscem.

Temat: Bicie dzieci

Klara Perzynska:

Bo Wy podobnie jak nasze szanowne władze olewacie ten temat i wolicie zaczynać od drobnostek w porównaniu z sednem sprawy.
ŻADNE prawo nie powstrzyma patologii przed podnoszeniem ręki czy innych przedmiotów na dzieci.

I tak, ja ciagle o maltretowanych bo Wy usiłujecie z rodziców którzy czasem stracą cierpliwość, zrobić zwyrodnialców porównując ich do mętów z melin którzy "chowają" swoje dzieci... i jeszcze śmiecie pisać, że to kroczek do poprawy bytu dzieci maltretowanych, to bzdura i kłamstwa, prawa do odbierania takich dzieci zwyrodnialcom istnieją od dawna a mimo to jak nie dojdzie do tragedii to tematu nie ma, nie istnieje bo strach się go czepić, lepiej wypłacić z ops i innych takich instytucji pieniądze które przechleją a dzieciom każą zjadać resztki ze śmietnika.
Nie no faktycznie, problemu nie ma, zwykłe zakazanie i zaostrzenie kar w przypadku użycia klapsów niewiele tu zmieni.

Nie mam dorosłych dzieci, ale pomimo młodego wieku widzę róznicę pomiędzy klapsem a tłuczeniem dziecka sznurem od żelazka, od przypalania papierosem czy znęcaniem się seksualnym nad dziećmi.

Prosze bardzo, walczcie sobie o idiotyczne prawa, mam nadzieję, że wielu z Was się znajdzie którzy zaopiekują się tymi odebranymi dziećmi...Magdalena Hacia edytował(a) ten post dnia 19.11.11 o godzinie 20:47
Klara P.

Klara P. w pracy robie to co
lubię i do czego
jestem stworzona :D
...

Temat: Bicie dzieci

Magdalena Hacia:
Zapewniam Cię że wszyscy przeciwnicy klapsa tak samo walczą z maltretowaniem dzieci - bo zło zwalcza się już od zarodka.
Ewentualną walkę o znęcaniu się (w pełnym tego słowa znaczeniu) nad dziećmi spowalniają tylko Ci którzy nie widzą nic złego w tak zwanym klapsie i tych wszystkich mniejszych krzywdach wyrządzanych dzieciom.
Wystarczy poczytać ten temat że jest wielu którzy twierdzą: moje to mogę robić co chcę i nikomu nic do tego lub nie moje to co mnie to obchodzi - aż dojdzie do tragedii (a zaczęło się tak niewinnie - tylko klapsem na który nikt nie zwrócił uwagi !!!)Klara Perzynska edytował(a) ten post dnia 19.11.11 o godzinie 20:55
Anna S.

Anna S. Project Manager

Temat: Bicie dzieci

A ja mam jeszcze inną refleksję. Ot klasyczna sytuacja, w sklepie. Zapewne wszyscy taką kiedyś widzieliście.
Młode urządza awanturę o kupienie czegoś tam, rodzic najpierw spokojnie odmawia zakupu, dziecię nagabuje dalej coraz bardziej natarczywie, rodzic pomału zaczyna się gotować podgrzewany spojrzeniami wściekłych klientów, którym świdrujący wrzask wwierca się w mózgi, młode dolewa oliwy wykonując ruchy zagrażające jego bezpieczeństwu, w końcu zgrzany rodzic po entym powtórzeniu nie, w przypływie bezsilności klepie młode w zadek.
Pytanie. Ile razy zdarzyło się wam, widząc "młode w akcji" zapytać rodzica czy mu jakoś pomóc? Albo zwyczajnie zagadywaliście dziecko, żeby odwrócić jego uwagę?

Tak mnie dzisiaj naszło po obejrzeniu w TVN filmiku jak to ludzie grozili sfrustrowanej matce wezwaniem policji jak się nie uspokoi i nie przestanie krzyczeć na niemowlę w wózku (była to lalka i odtwarzacz grający płacz dziecka). Ale nikt z nich nie zapytał co jest dziecku i czy może jej jakoś pomóc. Tak samo nie zapytała pani, która w Zielonej Górze (?) doniosła na rodziców, którzy w centrum handlowym dali dziecku klapsa.
Proszę mnie źle nie zrozumieć, jestem przeciwna biciu dzieci (ba, również nie dopuszczam grożenia biciem), tylko tak piszecie tutaj o prawie, o państwie, a mnie np. nikt nigdy nie zapytał czy mi jakoś pomóc z maluchem kiedy ten z nudów wrzeszczy z autobusie/tramwaju, patrzą tylko na mnie jakby czekali kiedy strace cierpliwość i mu przyleję.

Temat: Bicie dzieci

nie śledziłam całego wątku, bo dopiero dzisiaj przyłączyłam się do tej grupy, ale dorzucę coś ode mnie - jestem mamą 20 - letniego studenta i 11-miesięcznej dziewczynki. Mnie ani mojej siostry nigdy nie bito (klapsów tez nie dawano), moi rodzice nie byli aniołami o niewyczerpanych pokładach cierpliwości - czasem wychodzili z siebie i wtedy prosili, żebyśmy wyszły z pokoju i poszły do siebie. I nie odzywali się do nas a my do nich (bo wiadomo było, że sa naprawdę wkurzeni na nas). Potem spokojnie tłumaczyli nam dlaczego się wściekli, co było nie tak itd. itp. Popełniłyśmy z siostrą kilka błędów w życiu, pewnie różne rzeczy mogłyśmy zrobić lepiej, ale jesteśmy w szczęśliwych związkach, mamy siebie i swoje rodziny, w pracy robimy to co lubimy i generalnie jesteśmy optymistkami. Rodzice zawsze nas wspierali, nawet w najdziwniejszych pomysłach (ale mówili nam jeżeli mieli inne zdanie).
Swoich dzieci też nie karzę biciem, robię dokładnie jak moi rodzice - jak nie mogę wytrzymać to proszę syna, żeby wyszedł z pokoju bo nie jestem w tej chwili w stanie z nim spokojnie rozmawiać. RAZ dałam mu klapa - jak miał 13 lat i było mi głupio i go przeprosiłam, a on to strasznie przeżył (zwłaszcza, że uważał się za dorosłego, a tu taki wstyd). Moja mała córeczka ma chyba bardziej piekielny charakterek niż brat ale też staramy się z mężem po prostu postępować konsekwentnie choćby nie wiem jak to było nudne (np. po kilkanaście razy dziennie odciąganie od książek w biblioteczce, żeby nie wyciągała i nie rozdzierała i pokazywanie, że nie wolno).
ALE - kiedy patrzę na niektóre nieprawdopodobnie nieznośne dzieci to nie wiem czy wytrzymałabym i nie dala klapsa. Po prostu nie wiem.
Magdalena H.

Magdalena H. Zrozumieli, że
idealny świat jest
podróżą, nie
miejscem.

Temat: Bicie dzieci

Starszy syn i córka nigdy na mnie niczego w sklepie nie wymuszali, jak im mówiłam, że nie - zawsze wyjaśniałam powód, to co prawda zrobiły smutne miny, ale akceptowały moje zdanie.

Natomiast mój obecny dwulatek najmłodszy jest istnym małym szantażystą, wymuszaczem i krzykaczem, sporo chorował i podczas jego chorób świat się kręcił wtedy wokół niego co mu najwidoczniej trochę przewróciło w głowie :D

Ale wracając do sprawy, najmłodszy odstawia takie scenki, że ludzie z daleka na mnie patrzą, na szczęscie mam normalnych sąsiadów - nawet ostatnio sąsiadka (starsza Pani) ze mną przed klatka rozmawiała i powiedziała mi, że jestem bardzo dobrą mamą, nie powiem miłe to było.
Mój syn drze się kilkanaście jak nie kilkadziesiąt razy dziennie, nauczył się po jakimś czasie, że nie opłaca mu się rzucać plecami na podłogę bo się uderzy, więc teraz się "ładnie" kładzie i odstawia histerię.
Nie pomaga od miesięcy ignorowanie, przytulanie, uspokajanie, nie klepię go też po pupie, pozwalam mu się wykrzyczeć, bo jakiś czas temu stwierdziłam, że co bym nie robiła to on się musi wyrzyczeć i mu wreszcie przejdzie, już wolę ten krzyk niż zanoszenie się mojego pierworodnego.

Całe szczęście mam normalnych sąsiadów, w innej sytuacji już by mi dziecko odebrano za te jego niemiłosierne wrzaski.
Ludźmi się nie przejmuje, pewnie dlatego że to moje trzecie dziecko i przy pierwszym byłam bardziej przewrażliwiona, drze się wszedzie, w domu, w sklepach, w restauracji, jeśli mam mozliwość to wychodzę z takiego miejsca by mógł się do woli wywrzeszczeć i nie przeszkadzać innym, a ludzie niech sobie myślą co chcą, w nosie to zawsze miałam i mam.
Klara P.

Klara P. w pracy robie to co
lubię i do czego
jestem stworzona :D
...

Temat: Bicie dzieci

Na takie "wrzeszczące" maluchy też jest lekarstwo :D
Trafiła mi się w mojej pracy taka szantażystka- krzykaczka, przy pierwszej pokazówce od razu powiedziałam że na mnie to nie robi wrażenia i odwróciłam się plecami (jest widownia jest teatr) i poczekałam aż panienka się uspokoi. Później zaczęłam z nią rozmawiać i wytłumaczyłam że takim zachowaniem nic nie wskóra, niedługo po takiej rozmowie była następna pokazówka a ja konsekwentnie: nie robi to na mnie wrażenia i odwracam się plecami - o dziwo pokazówka szybko się skończyła, następnych już przy mnie nie było. Aż w końcu i rodzice pojęli jak to się robi i wszelkie szantaże się skończyły (nie było widowni to i przedstawienia nie ma).
A jeśli chodzi o scenki w sklepach: wystarczy nie ulegać takim wymuszeniom, do tego pozbawić widowni (bo zawsze się znajdzie jakaś dobra duszyczka która ......) to szybko się skończą.
Lecz nauczyć dziecko że można wchodzić do sklepów ale nie wszystko co widzimy i chcemy to należy kupować.
Wielu opiekunów (w tym najczęściej rodzice) robią podstawowy błąd: mówią dziecku, tłumaczą - a ono i tak nie słucha. Z dzieckiem należy rozmawiać !!! i to tak by rozumiało o czym rozmawiacie ! Z pewnością odnosi dużo większy skutek zrozumiała rozmowa niż mówienie czy informacja: tak nie rób, tak nie wolno, ..... bo stanie ci się, bo ......Jeśli jeszcze do tego dołożyć konsekwencję w działaniu to Wasze dziecko nie wybiegnie na ulicę, nie poparzy się, nie urządzi scenki w miejscu publicznym, ....... i nie trzeba będzie dawać mu klapsów czy wstydzić się że jest się bezradnym wobec własnego dziecka
Magdalena H.

Magdalena H. Zrozumieli, że
idealny świat jest
podróżą, nie
miejscem.

Temat: Bicie dzieci

Na mojego syna nie działa mówienie, że na mnie to nie działa ;) Nawet wychodzenie do innego pomieszczenia nie działa.
Jolanta S.

Jolanta S. Fizjonomika

Temat: Bicie dzieci

Na mego syna, który też coś takiego miał, zadziałało z lekka po paru miesiącach takie tłumaczenie i zostawianie, powoli krzyk zaczął się zmniejszać, i tak po 2 latach z kilku- kilkunastu dziennie akcji zszedł do 1- 2 razy na tydzień. Podczas rozmów widziałam, że rozumie, o co chodzi, ale nad tym nie panował. I nie za to dostał. Takie rzeczy, jak tłumaczenie, sprawdzanie, czy rozumie, rozmowy (nie, tylko jednostronna gadka) są dla mnie oczywistością. Ale nadszedł moment, że nie widziałam innej metody jak klaps, i tak się stało.
Jakoś nie zauważyłam wśród ludzi wokół mnie (mających czasem już wnuki), żeby od takich incydentalnych klapsów dochodziło do częstego bicia. Raczej odwrotnie, rodzice to przeżywali, i starali się, żeby do tego nie dochodziło.
Katarzyna Z.

Katarzyna Z. ....a wariatka
jeszcze tańczy ....

Temat: Bicie dzieci

Magdalena Hacia:
To może Wy się wczujcie w sytuację DZIECI MALTRETOWANYCH bo widzę, że na tych dzieciach Wam nie zależy wymyślając co rusz głupsze teksty.
Sorry bardzo, ale bawią mnie takie tkliwe historyjki.

W przypadku dzieci maltretowanych najczęściej jeden "klaps" nie przyniósł oczekiwanego przez rodzica "rezultatu", więc dziecko dostało drugiego - mocniejszego, to sprawiło, że zaczęło głośniej płakać, więc rodzic doszedł do wniosku, że już sam klaps ręką nie wystarczy i wziął pasa/"dyscyplinę"/sznurek itp. , złapał mocno dziecko za rękę i uderzył. Dzicko zaczęło się wyrywać, więc rodzić zacżął je szarpać itd. . Dalszy ciąg możesz sobie sama dopisać. Ale zawsze zaczyna sie od jednego klapsa, bo dziecko czegoś nie zrobiło lub zrobiło nie to co/jak powinno (zadniem rodzica), bo płacze bez powodu, a jeden klaps jeszcze żadnemu dzuecku nie zaszkodził.

konto usunięte

Temat: Bicie dzieci

Klara Perzynska:
Na takie "wrzeszczące" maluchy też jest lekarstwo :D
Trafiła mi się w mojej pracy taka szantażystka- krzykaczka, przy pierwszej pokazówce od razu powiedziałam że na mnie to nie robi wrażenia i odwróciłam się plecami (jest widownia jest teatr) i poczekałam aż panienka się uspokoi. Później zaczęłam z nią rozmawiać i wytłumaczyłam że takim zachowaniem nic nie wskóra, niedługo po takiej rozmowie była następna pokazówka a ja konsekwentnie: nie robi to na mnie wrażenia i odwracam się plecami - o dziwo pokazówka szybko się skończyła, następnych już przy mnie nie było. Aż w końcu i rodzice pojęli jak to się robi i wszelkie szantaże się skończyły (nie było widowni to i przedstawienia nie ma).

No, nie takie to proste. Ignorowanie takiego "spektaklu" w przypadku mojego, wówczas prawie trzyletniego syna, skończyło się ogromnym guzem na czole i podejrzeniami, że ja i mój mąż znęcamy się nad dzieckiem. Tak jak opisałaś, obróciłam się plecami w momencie, gdy mój syn robił scenę o buty (w listopadzie chciał założyć tenisówki ;-)), a jak straciłam go z oczu, to tak przyłożył głową w podłogę, że huk było słychać w promieniu kilometra, a uderzenie było tak mocne, że nawet on zamilkł zszokowany bólem. Uważam, że w momencie, gdy odstawiał tę scenę, powinnam go złapać i wstrząsnąć nim tak, aby wiedział, że nie on tu decyduje (bo nie decyduje, sorry). Dyrektorka żłobka i lekarz, który w tym dniu miał dyżur stwierdzili, że taki maluch nie jest sam w stanie nabić sobie takiego guza. Chwała im za to, że zareagowali, chwała im także za to, że nie wezwali policji, tylko od razu, przy podejrzeniach zadzwonili do nas do pracy i poprosili nas na rozmowę. Dyrektor żłobka nie mogła uwierzyć, że nasz syn, taki anioł w żłobku, w domu potrafi być nie do zniesienia. Na nasze "szczęście" syn dwa dni później urządził podobną scenę w obecności opiekunek w żłobku. I nikt nie mógł go uspokoić, i nikt też nie protestował, gdy mąż wziął syna pod pachy i posadził z impetem na krzesełku, aby dziecko zrozumiało, że nie on tu rządzi (bo nie rządzi i już). Afery skończyły się, gdy jasno i wyraźnie pokazaliśmy mu, że są granice, których przekroczyć nie można. I, przepraszam bardzo, nikt go nie bił, ale nikt też nie zamęczał go ględzeniem. Teraz jest wspaniałym dziewięciolatkiem, mądrym, bardzo dobrym uczniem, przy tym pyskatym, trochę krnąbrnym, ale świadomym tego, że tata i mama mają "władzę" i tak jest dla niego dobrze.
Malgorzata D.

Malgorzata D. tłumacz przysięgły
języka
holenderskiego
POLNET, taal, ad...

Temat: Bicie dzieci

Klara Perzynska:
Na takie "wrzeszczące" maluchy też jest lekarstwo :D

Mysle, ze warto sie zastanowic DLACZEGO dziecko ma zwyczaj wymuszania czegos/zwracania na siebie uwagi wlasnie krzykiem.
Przeciez nie rodzi sie z kodem 'krzycze i dostaje'. Owszem, niemowlaki potrafia plakac i lkac, bo innej formy komunikowania swoich potrzeb nie znaja.
Ale dlaczego starsze dzieci potrafia tak plakac, bo czegos tam nie dostna, ze az sinieja?

Klara, czy na bazie swojego doswiadczenia i obserwacji moglbys to jakos wytlumaczyc?
Klara P.

Klara P. w pracy robie to co
lubię i do czego
jestem stworzona :D
...

Temat: Bicie dzieci

Malgorzata D.:
Klara, czy na bazie swojego doswiadczenia i obserwacji moglbys to jakos wytlumaczyc?
Ależ oczywiście że mogę :D
Na początku dzidziuś jest malutki i niewiele rozumie a my jako rodzice "przychylamy mu nieba i dajemy wszystkie gwiazdki" bardzo często w nadmiarze: pozwalając na wiele, kupując niekoniecznie potrzebne rzeczy - chodzi o zabawki i inne zbędne rzeczy (nie twierdzę że są niepotrzebne całkiem, ale kupujemy za dużo i nie zawsze spełniające swoje zadania). Jak dziecko troszkę podrośnie i zaczyna się bawić "obkładamy" je tymi wszystkimi zabawkami - być może się czymś zainteresuje. Dzidziuś siedzi w tym stosie (często nawet podczas posiłków ma stosik zabawek - a to podstawowy błąd który zauważam u 99% rodziców) lub co nie daj Boże jeszcze włączone tv, przychodzi pora spania to go wyjmujemy z tego stosu układamy do snu i bierzemy się za sprzątanie i tak jest bardzo długo. Ulegamy zachciankom bo bobas jest taki malutki albo dla świętego spokoju, aż przychodzi moment że nie chcemy czegoś "dać, zrobić, ....." że zaczynamy od dziecka "wymagać" sprzątnij, zrób sam(a), jedz nie bawiąc się, .... - przyzwyczajony do poprzednich zwyczajów maluch się o to upomina lub buntuje (w bardzo różny sposób)
Po prostu nie zauważyliśmy momentu że dziecko już dużo rozumie (dużo więcej niż nam się wydaje) i korzysta z tych wszystkich dobrodziejstw często "dokładając" jeszcze swoje pomysły i wtedy jeśli my coś zanegujemy to mamy "przechlapane". Czym później doszło do takiego momentu - też zależne jest od tego na ile pozwalaliśmy, dawaliśmy, no i jaki charakterek ma nasz milusiński tym trudniej będzie "wprowadzić" nowe zwyczaje.
A dzieci swój bunt wyrażają bardzo różnie: jedne płaczem, inne krzykiem, tupaniem, ...... to zależy od temperamentu i zarejestrowania na co rodzice (opiekunowie) najbardziej reagują - a nie ma na świecie lepszego obserwatora jak nasze własne dzieci.
Jeśli do tego dołożyć brak konsekwencji w postępowaniu rodziców (raz się ulega dziecku innym razem nie !!!) - to mamy takie efekty jakie mamy.
Jeśli chodzi o mnie to byłam w tej dobrej sytuacji że mam młodszego brata (14 lat różnicy) i jako neutralny obserwator widziałam jakie błędy wychowawcze popełniała moja mama i wyciągnęłam wnioski (dokładając to jak ja byłam "wychowywana"). Bardzo mi to pomogło jak sama zostałam mamą, nie mogę napisać że nie popełniałam błędów wychowując swoje dziecko ale z pewnością było ich dużo mniej niż to się trafia rodzicom bez takich doświadczeń. W każdym razie ja osobiście nie musiałam "walczyć" z krzykami, tupaniami, ..... Od najmłodszego wieku wprowadzałam co jest dobre a co złe, co wolno czego nie, że zabawki sprzątamy (na początku razem, później samo dziecko) zaraz po zabawie, że jest czas na zabawę i na mniej przyjemne rzeczy, że ....... i konsekwencja, konsekwencja, konsekwencja we wszystkim.
A najważniejsze by traktować swoje dziecko jako równorzędnego partnera - a nie jak dziecko czy "pępek świata" już od najwcześniejszych jego dni, rozmawiać z dzieckiem jak z partnerem - a nie mówić jak do dziecka.Klara Perzynska edytował(a) ten post dnia 20.11.11 o godzinie 10:00
Magdalena H.

Magdalena H. Zrozumieli, że
idealny świat jest
podróżą, nie
miejscem.

Temat: Bicie dzieci

Mój dwulatek się tak zachowuje bo jeszcze nie potrafi mówić, moje dzieci późno zaczynają mówić, krzyczy więc, starszy syn w sklapech i innych miejscach zachowywał się dobrze w przypadku odmowy, ale w domu już próbował coś na nas wskórać zanosząc się.
Cóż to dzieci, ponoszą je emocje, uczą się ich, czasami reagują bardzo nieadekwatnie do sytuacji.

Córkę mam bardzo charakterną, oj bardzo charakterną, nie wpada w jakieś szały, nie wymusza żadnymi krzykami, ale za to jest piekielnym krętaczem :)
Ona zawsze znajdzie sposób by osiągnąc cel i nie mam tutaj na myśli złych sposobów, ale wkurza mnie jak kazdy nad nią sie pieści z stylu "tiu tiu jaka śliczna dziewczyna" itp. jej zdecydowanie szkodzą takie pochwały w nadmiarze :p
Anna S.

Anna S. Project Manager

Temat: Bicie dzieci

Klara Perzynska:
Wielu opiekunów (w tym najczęściej rodzice) robią podstawowy błąd: mówią dziecku, tłumaczą - a ono i tak nie słucha. Z dzieckiem należy rozmawiać !!!

A jak porozmawiać z 12-miesięcznym dzieckiem?
Jolanta S.

Jolanta S. Fizjonomika

Temat: Bicie dzieci

Myślę, że wyjaśnienie Klary pasuje do wielu przypadków. Ale u mnie, po latach widzę inną przyczynę- pojawienie się młodszego brata. Ciąża była trudna, i nie wszystko mogłam z nim robić, i on (nie miał jeszcze 2 lat) tak zareagował. Dodatkowo od zawsze był niezależny, nie lubił przytulania i pieszczenia, i założyliśmy, że jak będzie chciał, to przyjdzie i się przytuli (niezależnie co robiłam, dziecko dostawało moją uwagę, żadne "później"), i czasem tak było. Młodszy to pieszczoch z dużą potrzebą dotyku, co dostaje i sam daje. I dopiero po latach odkryliśmy, że jak na "siłę" go przytulamy, głaskamy, dajemy to, czego wydawało nam się on aż tyle nie potrzebuje, ma mniej takich ataków. Teraz sam przychodzi z czułościami, choć w porównaniu z młodszym to niewiele, ale jego nieuświadomiona potrzeba została zaspokojona. Przyczyna była, ale jej wtedy nie wyłapaliśmy, a żyć i egzystować trzeba było. Teraz jestem taka mądra, szkoda, że nie wtedy.
A u rodziców agresywnych sądzę, że do tłuczenia dzieci nie dochodzi, bo klaps nie zadziałał, tylko mają pod ręką kogoś słabszego, na kim mogą się wyładować, i to robią z byle przyczyny. Znam taki przypadek z przeszłości, wiem jak to działa, i nie ma to związku z klapsem, jako ostateczną metodą wychowawczą, kiedy nie widać innego wyjścia. W ogóle nie ma to związku z wychowaniem.
Klara P.

Klara P. w pracy robie to co
lubię i do czego
jestem stworzona :D
...

Temat: Bicie dzieci

Anna B.:
Klara Perzynska:
Wielu opiekunów (w tym najczęściej rodzice) robią podstawowy błąd: mówią dziecku, tłumaczą - a ono i tak nie słucha. Z dzieckiem należy rozmawiać !!!

A jak porozmawiać z 12-miesięcznym dzieckiem?
Tak samo jak z tym co ma mniej i tak samo jak z tym co ma więcej, wiem że takie dziecko Ci nie odpowie ale już wszystko (lub bardzo wiele) rozumie - ważne by używać odpowiedniej intonacji głosu, odpowiednich "tematów" do wieku i odpowiednich argumentów do wieku.
Jest jeszcze coś takiego jak "migusie" (nie będę się rozpisywać na czym to polega ale znajdziesz u brata google) które można już stosować w pierwszych miesiącach życia.Klara Perzynska edytował(a) ten post dnia 20.11.11 o godzinie 11:06
Katarzyna Z.

Katarzyna Z. ....a wariatka
jeszcze tańczy ....

Temat: Bicie dzieci

Maja P.:

No, nie takie to proste. Ignorowanie takiego "spektaklu" w przypadku mojego, wówczas prawie trzyletniego syna, skończyło się ogromnym guzem na czole i podejrzeniami, że ja i mój mąż znęcamy się nad dzieckiem. Tak jak opisałaś, obróciłam się plecami w momencie, gdy mój syn robił scenę o buty (w listopadzie chciał założyć tenisówki ;-)), a jak straciłam go z oczu, to tak przyłożył głową w podłogę, że huk było słychać w promieniu kilometra, a uderzenie było tak mocne, że nawet on zamilkł zszokowany bólem. Uważam, że w momencie, gdy odstawiał tę scenę, powinnam go złapać i wstrząsnąć nim tak, aby wiedział, że nie on tu decyduje (bo nie decyduje, sorry).

Czy są jakieś "obszary życia" Twojego syna, o których może on sam decydować? I co by się właściwie takiego stało, gdyby włożył w listopadzie tenisówki?
Jolanta S.

Jolanta S. Fizjonomika

Temat: Bicie dzieci

Katharina (Katarzyna) Z.:
Maja P.:

No, nie takie to proste. Ignorowanie takiego "spektaklu" w przypadku mojego, wówczas prawie trzyletniego syna, skończyło się ogromnym guzem na czole i podejrzeniami, że ja i mój mąż znęcamy się nad dzieckiem. Tak jak opisałaś, obróciłam się plecami w momencie, gdy mój syn robił scenę o buty (w listopadzie chciał założyć tenisówki ;-)), a jak straciłam go z oczu, to tak przyłożył głową w podłogę, że huk było słychać w promieniu kilometra, a uderzenie było tak mocne, że nawet on zamilkł zszokowany bólem. Uważam, że w momencie, gdy odstawiał tę scenę, powinnam go złapać i wstrząsnąć nim tak, aby wiedział, że nie on tu decyduje (bo nie decyduje, sorry).

Czy są jakieś "obszary życia" Twojego syna, o których może on sam decydować? I co by się właściwie takiego stało, gdyby włożył w listopadzie tenisówki?
No, np. jakaś choroba z powodu oziębienia/zamoczenia nóg?
Agnieszka S.

Agnieszka S. Analityk biznesowy,
Raiffeisen Bank
Polska SA

Temat: Bicie dzieci

Magdalena Hacia:
Klara Perzynska:

Bo Wy podobnie jak nasze szanowne władze olewacie ten temat i wolicie zaczynać od drobnostek w porównaniu z sednem sprawy.
ŻADNE prawo nie powstrzyma patologii przed podnoszeniem ręki czy innych przedmiotów na dzieci.
Magdo, nie zgadzam się z Tobą. To, że się dzieci maltretuje jest wynikiem pewnej ogólnej społecznej wrażliwości/niewrażliwości wobec dzieci. Trzeba zmieniać świadomość dorosłych (to jest bardzo długi i trudny proces i na lata całe) aby stopniowo coraz więcej dorosłych rezygnowało z pewnych zachowań wobec dzieci. Ja to po prostu widzę szerzej. Gdyby większość pewne zachowania potępiała, bardziej rzucałyby się w oczy patologie na zasadzie kontrastu i stąd łatwiej byłoby je zwalczać.



Wyślij zaproszenie do