Temat: Bicie dzieci
Bartosz Z.:
Katarzyno - nie pisz tutaj, że podanych zostało wiele alternatywnych rozwiązań - wypisz je a ja postaram się znaleźć sytuację w której one się nie sprawdzą, dobrze?
Co prawda pytanie nie jest do mnie skierowane, ale przyciągnęło moją uwagę.
A przyciągnęło, bo mam wrażenie, że nie jesteś rodzicem ślepo broniącym klapsowych rozwiązań (proszę popraw, jeśli źle to odbieram). Ok, zdarzyło się, ale zawsze można się zastanowić nad innym skutecznymi rozwiązaniami - tak to odbieram.
Może powiem tak - najpierw jesteśmy ludźmi, a potem stajemy się rodzicami:) Na pewno ktoś pobudliwy (Bartoszu, to nie do Ciebie!) może mieć więcej problemu z kontolą własnych wyborów niż z natury spokojny człowiek. Jednakże, bez względu na własny temperament, uważam, że w stosunku do dzieci warto kierować się pewnymi zasadami:
- żadne dziecko z zasady nie chce być niegrzeczne; najczęściej jest tak, że zrobi coś nie zdając sobie nawet sprawy, że to nie za mądry/bezpieczny pomysł - zakładając brak umyślności/złośliwości, łatwiej przyjąć postawę tłumaczącego niż karcącego; mówię o zwykłej sytuacji, a nie o dzieciach zasadniczo emocjonalnie zaniedbanych, które potrafią ostro psocić, byle tylko zwrócić na siebie uwagę, bo w końcu jakakolwiek uwaga jest lepsza niż jej totalny brak;
- gdy dziecko się miota (np. krzyczy, czymś rzuca i inne), to naprawdę w takim momencie zamiast koncentrować się na własnych uczuciach, warto skupić się na emocjach dziecka; na emocjach, z którymi najwyraźniej nie jest w stanie samodzielnie się uporać; jak? nie ma złotego środka - czasami odwrócenie uwagi, czasami serdeczne przytulenie, czasami słowo, że rozumie się złość (bo po raz 3 rozwaliła się wieża z klocków), zaproponowanie pomocy, czasami żart...; a piszę o tym, bo sama złapałam się na czymś takim: korekta: 'nie wolni ci rzucać zabawkami', 'nie złość się, bo nie ma o co' i inne; aż dnia pięknego dotarł do mnie mój własny absurd (Bogu dziękować, że było to wtedy, gdy najstarszy syn miał może niecałe 3 lata). Przeecież dziecko ma PRAWO do emocji i to takich samych jak my - jest złe, ok. Trzeba więc dziecko nauczyć wyrażania tych złych emocji, a nie ich ucinania! W momencie, gdy dotarło do mnie moje własne absurdalne podejście, już nigdy ani najstarszemu, ani młodszym nie powiedziałam 'nie złość się'. Jesteś zły, ok, rozumiem - chodź będziemy mocno tupać nóżkami (nie mieszkam w bloku;), a potem wszystkie inne warianty dobrane do wieku (pokopać piłkę, zrobić ostrą rundkę na rowerze aż po worek bokserki, gdy hormony zaczęły ostro mieszać);
- nigdy nie możemy zapomnieć jako rodzice, że gadać to my sobie możemy, ale zasadniczy wpływ ma tak naprawdę nasza własna podstawa; tu mała karykatura: synuś lat około 7 mówi: 'Nie chcę iść do tej pieldolonej szkoły', a rodzic na to 'K***, młody nie wyrażaj się'; jeśli samemu widzi się szklankę do połowy pustą, to trudno oczekiwać, że dziecko nagle dojrzy jej pełną połówkę (choć z czasem może to skorygować o własnych siłach);
- jest ogromna różnica pomiędzy oceną: 'Jesteś niemądry' a 'Postąpiłeś niemądrze';
- no i zasada walizki: co włożysz, to z czasem (może) dziecko wyciągnie z tej swojej walizki, którą pakowałeś przez lata;
- a jeżeli już dzieje się naprawdę coś męczącego (okropny dzień w pracy, jakiś irytujący telefon, okropny ból głowy, etc.) i wracasz do domu i zastajesz wrzeszczące dziecko (Bóg wie dlaczego), to na moment (pod warunkiem zabezpieczenia dziecka), pozwól sobie na egoizm - umyj twarz zimną wodą, pogadaj ze sobą, zrób głębokie wdechy, cokolwiek, ale dziecko nie powinno w takim momencie 'płacić' za inne czynniki;
- nagroda jest zawsze lepsza niż kara: warto więc wymyśleć sobie jakiś sposób - np. wielki plakat w centralnym miejscu domu, a tam 'nagrodowe nalepki' za zjedzenie obiadu, za siusianie na nocniczek i inne; w zależności od wieku - 5 nalepek = 'mała nagroda' (ulubiony deser, wyjątkowe pozwolenie na zaśnięcie w łóżku rodziców, co tam, komu pasuje);
- i na koniec tego straaasznie długiego wpisu (przepraszam!)ostatnie spostrzeżenie - w sytuacjach autentycznego zgrożenia - złap dziecko za rękach, kołnierz czy inne, ale nie rozdawaj klapsów (to uwaga ogólna).
A te wszystkie moje przemyślenia dotyczą zdrowych dzieci. Nie wiem jakie są skuteczne metody w przypadku dzieci dotkniętych taką czy inną chorobą. Myślę jednak, że wówczas specjalista jest w stanie coś doradzić.
A teraz to już chyba tylko mogę powiedzieć 'Amen':))))))))))))