Temat: a na placu zabaw...
-Magdalena- B.:
Justyna Korszeń:
o k...wa!!!
dlatego nigdy dziecia nie puszczam na bosaka, ani do piaskownicy, ani po placu zabaw. Dziwię się, że rodzice to robią.
A ja sie dziwie, ze tego nei mozna robic.
Ostatnie i przedostatnie wakacje moje dziecko spedzalo u mojej rodziny w Szwecji. Po trawnikach chodzimy oboje na bosaka bez strachu, ze wdepniemy w psia kupe, po ulicy chodzimy na bosaka (idac nad morze), bez strachu, ze skaleczymy sobie noge czy cos sie stanie.
Nad morzem nie boimy sie, ze beda niedopalki, ze dziecko wykopie swinstwo, resztki pozywienia czy smieci.
Mozna???
Też pomyślałam o skandynawskich i brytyjskich dzieciach, które zasuwaja na bosaka gdzie się da, nie tylko u siebie w kraju, ale i u nas. Właśnie w Łazienkach widzaiałam internacjonalną grupę rodziców z maluchami, z których żadne (było ich z sześć) nie miało nic na nóżkach. Co więcej, w środku zimy, na ewidentnie brudnym chodniku w jednej z hurtowni artukułów dla dzieci w Gdańsku szwedzka mama puściła swego raczkującego malucha, by łazikował sobie gdzie chce. Małe było brudne, jak święta ziemia. Polskie mamy były zmieszane (ja też, ale dało mi to do myślenia).
Uzasadnienie takiego zachowania jest proste - kontakt z otoczeniem, poznawanie, dotykanie, macanie i uodparnianie się na zarazki. Nawet, jeśli dziecko się skaleczy.
Gdy moja córka ściąga buty w piaskownicy, pozwalam jej na to. Czasem chce być w skarpetkach - OK. Raz się skaleczyła, żeby było śmieszniej, miała otwarte sandałki na stopach. Nie unikniemy tego!
A że nie zawsze nasze piaskownice są w idealnym stanie... Jak widzę szkło - wyrzucam. Prawni opiekunowie placów zabaw są różni, nic nie stoi na przeszkodzie, aby kilka razy sie schylić po śmieć. Bawię się z moją małą najczęściej w Morskim Oku i nie narzekam.
Miłosława P. edytował(a) ten post dnia 30.06.10 o godzinie 10:19