Jarosław
Żeliński
Analityk i
Projektant Systemów
Nataliya
Kozova
specjalista ds.
Handlu
Zagranicznego,
import/export
Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie
Natasza S.:
Polski dziennikarz (tłumacz?) niestety przeinaczył sens artykułu. Z niemieckiej wersji wynika, że to matka w celach wychowawczych kazała synowi zadzwonić na policję. Syn od jakiegoś czasu marudził, gdy miał po zabawie posprzątać. Odgrażał się, że poskarży się policji. Matka zezwoliła mu na wykonanie groźby, podczas rozmowy stała przy telefonie. Chłopiec zapytany przez policjanta, czy wie co to praca przymusowa, zająkał się. W trakcie, gdy matka udzielała policjantowi wyjaśnień, chłopiec zwiał do swojego pokoju unikając tym samym podsumowującej rozmowy z policjantem.
Tutaj link: http://www.presseportal.de/polizeipresse/pm/11559/2095...
No prosze, a wiec dobrze mi sie wydawalo, ze nadmuchali balonika ;)
Nataliya
Kozova
specjalista ds.
Handlu
Zagranicznego,
import/export
Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie
Przemysław Trendota:
Agnieszka S.:
mam też poczucie, że większość osób, które piszą o tym, jakie to "bezstresowo wychowywane" dzieci są okropne nigdy takiego dziecka ani tego jak jest wychowywane nie widziała z bliska
Jak to nie widziała z bliska? Nie raz widziałem dzieci rozbijające przystanek, czy bluzgające wulgarnym słownictwem na starsze osoby.
Tacy to raczej wogole NIEWYCHOWANI, w zaden sposob ;)
Natasza
S.
tłumacz przysięgły
języka polskiego w
Niemczech
Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie
Nataliya Kozova:
No prosze, a wiec dobrze mi sie wydawalo, ze nadmuchali balonika ;)
A przecież można było napisać artykuł pod tytułem: "Niemiecka policja wspiera rodziców w akcjach wychowawczych" albo: "Niekonwencjonalne metody wychowawcze pewnej mieszkanki Akwizgranu"...
Ale zaraz odezwałyby się głosy na temat polskiej policji, która niechętnie miesza się w sprawy rodzinne, a taki telefon potraktowałaby być może jako głupi żart. Ewentualnie skończyłoby się na interwencji i ukaraniu matki mandatem za bezpodstawne wezwanie.
A tak to można pospekulować na temat zwyrodnienia niemieckich nastolatków/ rodziców i wszyscy oddychają z ulgą, że w Polsce jednak jeszcze nie jest tak źle. I w ten sposób poprzez parafrazę niemieckiego artykułu i dokonanie pewnych celowych pominięć PAP przyczyniła się do poprawy nastroju społeczeństwa. Piękne zaangażowane dziennikarstwo.
Przemysław
Trendota
Starszy Specjalista,
***************
Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie
Nataliya Kozova:
Przemysław Trendota:
Agnieszka S.:
mam też poczucie, że większość osób, które piszą o tym, jakie to "bezstresowo wychowywane" dzieci są okropne nigdy takiego dziecka ani tego jak jest wychowywane nie widziała z bliska
Jak to nie widziała z bliska? Nie raz widziałem dzieci rozbijające przystanek, czy bluzgające wulgarnym słownictwem na starsze osoby.
Tacy to raczej wogole NIEWYCHOWANI, w zaden sposob ;)
Zgadzam się, że nie wychowani, albo źle wychowani. :)
Bardzo proszę zwolenników tzw. bezstresowego wychowania dzieci, aby wyjaśnili czym się charakteryzuje ta metoda i aby uzasadnili, że w przypadku tzw. bezstresowego wychowania stosunek korzyści do strat jest większy.
Agnieszka
S.
attachment parenting
www.dzikiedzieci.pl
Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie
nie ma takiej metody(poza anegdotami w gazetach i towarzyskich rozmowach)
Dagmara
D.
Field Research
Poland - Badania
rynku - moja miłość.
Wykł...
Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie
Nataliya Kozova:Czy ja wiem ? Pewnie zrobiłabym to samo :) Nawet pomogłabym wykręcić numer na policję. Bo nie wyobrażam sobie być szantażowaną przez własne dziecko. A więc byłaby to świetna nauka:
Natasza S.:
Polski dziennikarz (tłumacz?) niestety przeinaczył sens artykułu. Z niemieckiej wersji wynika, że to matka w celach wychowawczych kazała synowi zadzwonić na policję. Syn od jakiegoś czasu marudził, gdy miał po zabawie posprzątać. Odgrażał się, że poskarży się policji. Matka zezwoliła mu na wykonanie groźby, podczas rozmowy stała przy telefonie. Chłopiec zapytany przez policjanta, czy wie co to praca przymusowa, zająkał się. W trakcie, gdy matka udzielała policjantowi wyjaśnień, chłopiec zwiał do swojego pokoju unikając tym samym podsumowującej rozmowy z policjantem.
Tutaj link: http://www.presseportal.de/polizeipresse/pm/11559/2095...
No prosze, a wiec dobrze mi sie wydawalo, ze nadmuchali balonika ;)
- że nie rzuca się słów na wiatr
- że nie straszy się innych ludzi policją
- że ponosi się konsekwencje swoich czynów.
Dagmara
D.
Field Research
Poland - Badania
rynku - moja miłość.
Wykł...
Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie
Agnieszka S.:
ja też się trochę zgubiłam, ale zanim się zgubiłam to zorientowałam się, że dość zabrnęła ta dyskusja w stereotypy
chciałam więc zwrócić uwagę na to, że:
nauczyciel (ani żaden dorosły) nie jest właścicielem dziecka i kwestie tego, co nauczyciel może dziecku kazać są dość ograniczone
i rzeczywiście dziecko nie ma obowiązku nosić ławek, choć większość dzieci jeśli ma dobrą relację z nauczycielami i zostanie o to poproszona to pomoże przenosić ławki i zrobi o wiele więcej
Dokadnie tak. Szczególnie, gdy gładko przejdziemy nad takimi drobnymi sprawami jak : pomaganie innym, szacunek dla starszych, współpracę w społeczności dla jej dobra. To rzeczywiście - dziecko może się odwrócić i nie nosić ławek.
A jak dorośnie i żona poprosi o wyrzucenie śmieci to odpowie, że nie jest jej własnością :):)
prace domowe natomiast są całkowicie abez sensu i nie ma żadnych badań potwierdzających, że przynoszą jakikolwiek pożytek (a wręcz odwrotnie)
dzieci w domu powinny nie pracować a odpoczywać po pracy (może wtedy z większym zapałem by się uczyły?)
A są jakieś badania, ktore jasno wskazują , że wyniesienie talerza po obiedzie prowadzi do zachowań "niepożytecznych" ?
Traktuję Twoją wypowiedź Aga jako ironiczną :):)
Jeśli dzieci w domu będą zajmować się odpoczywaniem to rozumiem, że jeśli któreś wyleje sok w kuchni to nie musi tego sprzątać, bo przyjdzie mama i posprząta. Ok :):) Czyli znów : jeśli pominiemy takie drobiazgi jak : dbałość o swoją własność (zabawki, ubrania) szacunek dla pracy innych, dbałość o własny dom - w którym wszyscy żyją więc i mogą się nico przyłożyć do dbałości o to miejsce, szacunek dla zmęczonych rodziców (chyba,że rodzice są własnością dzieci...) i tego typu inne pierdoły.
A efekt tego jest taki, że potem kobiety wychodzą za mąż za takich trutni co to "odpoczywali po lekcjach" i nie widzą związku pomiędzy zużywaniem tlenu w domu i odstawieniem szklanki do zlewu. Najpierw obsługuje mama (czasem z tatą ) - niech sobie robaczek odpoczywa - a potem przenosimy to na małżeństwo (bo nie na dzieci - one muszą odpoczywać).
Tylko jak tę technikę przyjmie mama i tata to chałupa zarośnie brudem, prawda ? No właśnie. Nie wiem dlaczego mój syn lat 19 ma odpoczywać po szkole, a ja mam go obsługiwać. Zresztą w normalnych rodzinach ten problem nie istnieje - rodzice zarabiają, dzieci się uczą a każdy sprząta w ramach swoich możliwości.
Bezstresowe wychowanie ma miejsce wtedy, gdy choć trochę lubimy własne dzieci :) Wtedy nie mamy powodów, żeby je stresować. I one to wiedzą - też starają się nas nie stresować.Dagmara D. edytował(a) ten post dnia 10.09.11 o godzinie 02:33
mam też poczucie, że większość osób, które piszą o tym, jakie to "bezstresowo wychowywane" dzieci są okropne nigdy takiego dziecka ani tego jak jest wychowywane nie widziała z bliska
Przemysław
Trendota
Starszy Specjalista,
***************
Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie
Dagmara D.:
A efekt tego jest taki, że potem kobiety wychodzą za mąż za takich trutni co to "odpoczywali po lekcjach" i nie widzą związku pomiędzy zużywaniem tlenu w domu i odstawieniem szklanki do zlewu. Najpierw obsługuje mama (czasem z tatą ) - niech sobie robaczek odpoczywa - a potem przenosimy to na małżeństwo (bo nie na dzieci - one muszą odpoczywać).
Z wypowiedzi można wywnioskować, że ten sposób "wychowania" psuje tylko chłopców, co nie jest do końca prawdziwe, ponieważ zdarzają się także "księżniczki" nadające się do jedynie wyższych celów, którym obowiązki domowe są kompletnie nieznane i niepotrzebne. W dzisiejszych czasach "żeński truteń" jest także często spotykanym gatunkiem.
Przemysław
Trendota
Starszy Specjalista,
***************
Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie
Dagmara D.:
Czy ja wiem ? Pewnie zrobiłabym to samo :) Nawet pomogłabym wykręcić numer na policję. Bo nie wyobrażam sobie być szantażowaną przez własne dziecko. A więc byłaby to świetna nauka:
- że nie rzuca się słów na wiatr
- że nie straszy się innych ludzi policją
- że ponosi się konsekwencje swoich czynów.
Zgadzam się co do efektu wychowawczego takiego działania. Obawiam się jednak, że w naszym kraju, działając w ten sposób narażamy się na zarzut współsprawstwa nieuzasadnionego powiadomienia policji i/lub co najmniej na zarzut niepotrzebnego blokowania numeru alarmowego policji.
Dagmara
D.
Field Research
Poland - Badania
rynku - moja miłość.
Wykł...
Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie
Przemysław Trendota:
Dagmara D.:A efekt tego jest taki, że potem kobiety wychodzą za mąż za takich trutni co to "odpoczywali po lekcjach" i nie widzą związku pomiędzy zużywaniem tlenu w domu i odstawieniem szklanki do zlewu. Najpierw obsługuje mama (czasem z tatą ) - niech sobie robaczek odpoczywa - a potem przenosimy to na małżeństwo (bo nie na dzieci - one muszą odpoczywać).
Z wypowiedzi można wywnioskować, że ten sposób "wychowania" psuje tylko chłopców, co nie jest do końca prawdziwe, ponieważ zdarzają się także "księżniczki" nadające się do jedynie wyższych celów, którym obowiązki domowe są kompletnie nieznane i niepotrzebne. W dzisiejszych czasach "żeński truteń" jest także często spotykanym gatunkiem.
To zupełny przypadek a nie chce mi się pisać on/ona . Są też takie księżniczki i to raczej każdy obserwuje.
Dagmara
D.
Field Research
Poland - Badania
rynku - moja miłość.
Wykł...
Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie
Przemysław Trendota:To bardzo prawdopodobne - tak to już jest,że nauka kosztuje :)
Dagmara D.:
Czy ja wiem ? Pewnie zrobiłabym to samo :) Nawet pomogłabym wykręcić numer na policję. Bo nie wyobrażam sobie być szantażowaną przez własne dziecko. A więc byłaby to świetna nauka:
- że nie rzuca się słów na wiatr
- że nie straszy się innych ludzi policją
- że ponosi się konsekwencje swoich czynów.
Zgadzam się co do efektu wychowawczego takiego działania. Obawiam się jednak, że w naszym kraju, działając w ten sposób narażamy się na zarzut współsprawstwa nieuzasadnionego powiadomienia policji i/lub co najmniej na zarzut niepotrzebnego blokowania numeru alarmowego policji.
Piotr
K.
"Żyj i daj żyć
innym"
Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie
Dagmara D.:
A efekt tego jest taki, że potem kobiety wychodzą za mąż za takich trutni co to "odpoczywali po lekcjach" i nie widzą związku pomiędzy zużywaniem tlenu w domu i odstawieniem szklanki do zlewu.
zapomnialas dopisac "a mezczyzni za takie ksiezniczki terlipatki";-):P
Dagmara
D.
Field Research
Poland - Badania
rynku - moja miłość.
Wykł...
Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie
POwyżej - nie chodzi o płeć :):)MIałam kiedyś koleżnkę, ktora miała 5 dzieci : najstarsze 16 najmodsze 1,5- i cały boży dzień rżnęła w gry.
Ogłaszam : Tak, chodzi o obie płcie - trutnie zdarzają się i tu i tu. Dagmara D. edytował(a) ten post dnia 11.09.11 o godzinie 13:21
Agnieszka
S.
attachment parenting
www.dzikiedzieci.pl
Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie
Dagmara D.:
Dokadnie tak. Szczególnie, gdy gładko przejdziemy nad takimi drobnymi sprawami jak : pomaganie innym, szacunek dla starszych, współpracę w społeczności dla jej dobra. To rzeczywiście - dziecko może się odwrócić i nie nosić ławek.
A jak dorośnie i żona poprosi o wyrzucenie śmieci to odpowie, że nie jest jej własnością :):)
Zauważ, że napisałam, że jeśli się kogoś poprosi to przeważnie wszyscy chcą pomagać, nie wiem jaki to problem, że ktoś ci pomoże jak go poprosisz,
z mężem czy żoną jest tak samo
mogę poprosić męża o wyrzucenie śmieci, ale może być tak, że on mi z jakiegoś powodu, ważnego dla siebie odmówi - bo naprawdę nie jest moją własnością
Myślę też, że gdyby takie spojrzenie o jakim ty piszesz było superskuteczne to tych księżniczek i królewiczów by nie było bo wszyscy w szkole i większość w domu cały czas coś dzieciom każą a mimo to one nie czują że chcą współpracować w społeczności dla jej dobra, bo chęci współpracy nie uzyskuje się przymusem i wymaganiami tylko dobrą relacją.
Oczywiście trudno jest kogoś przekonać do czegoś takiego, bo to dotyka bardzo głębokich treści - tego jak rozumiemy to, dlaczego ludzie w ogóle chcą robić dla siebie różne dobre rzeczy.
Ale moje osobiste doświadczenie jest takie, że ludzie dużo chętniej współpracują i pomagają kiedy czują się wolni i mają prawo sami zdecydować czy chcą pomóc.
Jolanta S. Fizjonomika
Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie
A mi się wydaje, że jak ktoś może wybrać, czy coś robić, to co najmniej często nie będzie robić (np. pomagać w domu). Nie wierzę w tak całkiem bezinteresowną współpracę dzieci. Dzieciom raczej nie przeszkadzają klocki rozłożone po całym salonie, rodzicom przeważnie tak. I jakoś moich nie udawało się po prostu przekonać, że lepiej jak je zbiorą. Dla nich nie lepiej. Zabierania rzeczy, którymi się akurat zajmują, porozrzucanych wszędzie wymagam, ale robią to niechętnie, choć już rozumieją dlaczego. I nie wpłynęło to na nich tak, żeby bez miny- "nie chce mi się" to robili. Ale robią.A ten mój cały wywód chyba powstał po słowach- "chcą pomagać"- uważam, że nie chcą, ale wiedzą, że tak trzeba. A to często jest wytworzone wymuszaniem przez rodziców pewnych działań (jak np. sprzątanie) i tłumaczeniem, dlaczego tak należy.
Nie potrafię gotować i sprzątać z entuzjazmem i radością, bo tego nie lubię, i jakoś nie czuję się na siłach, żeby siebie przekonać, że to fajne. I nie znaczy to, że przeze mnie moje dzieci tego nie lubią, bo akurat gotują z przyjemnością, i umieją robić ciasta, których ja nie robię. Ale nie bardzo wierzę w to, że samym dobrym przykładem dzieci można przekonać. Oczywiście, nie samo "ja tak każę i już!", tylko do tego- DLACZEGO tak każę.
Dagmara
D.
Field Research
Poland - Badania
rynku - moja miłość.
Wykł...
Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie
Agnieszka S.:Oczywiście, że tak - tylko jest jedno ale. Wolność każdego z nas kończy się tam , gdzie zaczyna zagrażać wolności innych.
Ale moje osobiste doświadczenie jest takie, że ludzie dużo chętniej współpracują i pomagają kiedy czują się wolni i mają prawo sami zdecydować czy chcą pomóc.
Gdyby każdy robił to co chce i kiedy chce nic nie byłoby zrobione.
Jeśli moje dzieci odmówią mi pomocy to w poniedziałek będę musiała sama przerzucić tonę brykietu do kominka. Oczywiście są wolnymi ludźmi i mogą odmówić - mogą mieć niezwykle ważne dla nich sprawy - np. spotkanie z dziewczyną, w ktorej są bardzo zakochani. Co wtedy ? Wtedy to ja będę przerzucać tonę brykietu. Dlaczego ? Dlatego, że istnieje takie pojęcie jak obowiązek. Każdy ma swoje obowiązki. I tego trzeba dzieci uczyć, bo potem przenosi się samemu tonę brykietu.
Oczywiście -ja też mogę odmówić - w końcu nie jestem niewolnikiem i nie muszę, prawda ? Ale nie zrobię tego, bo dobrze mieć czym palić w domu na jesieni, kiedy piec jeszcze nie działa. Korzystam w tego ja, korzystają moje dzieci -to nie tylko pomoc społeczności - to obowiązekwobec niej. Naszej małej społeczności domowej
.
Jeśli moje dzieci robiłyby tylko to na co mają ochotę (nie sprzątałyby pokojów, nie odkurzały, nie wynosiłyby naczyń, nie ścieliły łóżek) to ugrzęzłyby w syfie - w NASZYM wspólnym domu. Uczenie ich tych prostych czynności daje nadzieję, że jak je poproszę to zrozumieją, że odmowa to naruszenie mojej wolności.
I o wiele łatwiej wyjaśnić tę różnicę nastolatkowi , ktory w wieku lat 3 pomagał w ramach swoich możliwości niż nastolatkowi, ktory niczego nie tknął w domu przez całe swoje życie. A i takich znam.
I tak to jest w życiu - czasem chcemy poleżeć, ale czasem po prostu mamy swoje obowiązki. Domowe, rodzinne, obywatelskie. Jeśli nie uczymy tego naszych dzieci to potem - tona brykietu i moja wolność podczas jej przerzucania.
P.s. w przyszłości , w pracy nasze dzieci będą musiały przyjąć do wiadomości, że polecenie służbowe nie jest prośbą. Dobrze ćwiczyć od maleńkiego, żeby nie były zdziwione.Dagmara D. edytował(a) ten post dnia 11.09.11 o godzinie 18:35
Jarosław
Żeliński
Analityk i
Projektant Systemów
Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie
takie obowiązki są jak prawo w Państwie, z uwagi na to że zawsze trafi się potencjalny pasożyt czy inny aspołeczny złoczyńca, tak w domu dobrzy rodzice ustalają zasady i NALEŻY ich przestrzegać, czyli każdy ma swoje OBOWIĄZKI by dom czy rodzina "nie zarosły syfem"...dziecko, którego nie nauczono przestrzegania zasad nie raz staje się pasożytem, zwykłym gnojkiem a nie raz ma kłopoty z prawem.. albo jest palantem, który kiedyś tu na jakimś wątku dotyczącym kodeksu drogowego zarzucił innym, że "przestrzegają prawa bo dają się tresować a on nie", jak wielkim trzeba być palantem żeby tak uważać... pytanie: jak był wychowywany????
Podobne tematy
-
RODZICE I DZIECI » Oczekiwanie, że dziadkowie zajmą się dzieckiem? -
-
RODZICE I DZIECI » Gdy dziecko wychowuje się z jednym z rodziców -
-
RODZICE I DZIECI » Transplantacje allogeniczne ex vivo - czy etyczne jest... -
-
RODZICE I DZIECI » dlaczego tak się zachowuje w stosunku do innych dzieci??? -
-
RODZICE I DZIECI » dlaczego dziecko się nie słucha? -
-
RODZICE I DZIECI » Ojczym a 14 latek -
-
RODZICE I DZIECI » Gdzie się podziały dzieciaki?? -
-
RODZICE I DZIECI » Budzenie się w nocy -
-
RODZICE I DZIECI » Były mąż grozi mi że odbierze mi dzieci -
-
RODZICE I DZIECI » 6scio latek do szkoly -
Następna dyskusja: