Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie

Dagmara D.:
Z drugiej strony usłyszałam kiedyś od pani wychowawczyni, że nie będzie zielonej szkoły,bo nie należy to do jej obowiązków
bo faktycznie nie należy. Zwłaszcza jeśli coraz więcej ich się boi zachowań dzieci/młodzieży. Wyjedziesz sobie z gimnazjalistami, to co będziesz szukać czy nie mają w plecakach "materiałów wyskokowych". Popatrzmy prawdzie w oczy. Administracyjnie, prawnie nauczyciel, pedagog itd coraz mniej może.

Poza tym dosyć jest niespójny regulamin szkolny w odniesieniu do wyjazdów poza szkołą.
Ale wróćmy do tematu.
Czasy "wszystkie dzieci nasze są już dawno za nami".
...
I rodzina i szkoła buduje pewne postawy. Dzieci same na pewne rzeczy nie wpadną...

W pracy stykam się z dorosłymi, ale na szkoleniach czasem opadają mi skrzydła już na samym początku. A co dopiero jak pracuje się z dziećmi :(

Mit goni mit!
Przemysław Trendota

Przemysław Trendota Starszy Specjalista,
***************

Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie

Dagmara D.:
Myślę, że typ szkoły nie ma znaczenia - ludzie są różni wszędzie. I nauczyciele i rodzice. Wypadałoby zrobić segmentację. Tylko po co ? Skoro egzaminy po podstawówce i po gimnazjum jasno pokazują poziom naszego szkolnictwa. I taki był ich zamysł - ocenić nauczycieli. NIe narzekać jakie te dzieci leniwe.

Zupełnie inny "sort" rodziców jest w szkołach prywatnych, a inny w szkołach państwowych. Zupełnie różne są wymagania dyrekcji szkoły w stosunku do nauczycieli, także zależne od typu szkoły. Uważam, że podział ten nie jest losowy i nie jest bez znaczenia na zachowania nauczycieli/rodziców/uczniów.
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie

Magdalena Hacia:
Mnie zastanawia co się dzieje w takim domu, że dziecko posuwa się do aż takiego szantażu.

to proste, kiedyś do 18 roku życia, rodzice w 100% mieli władze rodzicielską i nie było "alternatywy". Dziecko leniwe itp. było wychowywane: po protu musiało wykonać polecenie".

Teraz takiemu się stwarza alternatywę i nie raz jest ona wykorzystywana...

Jak bym kiedyś ojcu powiedział, że sam ma sobie wynosić śmieci to.....
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie

Malgorzata D.:
A co jeśli dziecku dzieje się autentyczna krzywda?

są dwa wyjścia: albo ktoś (tu rodzic) łamie prawo (kodeks karny, rodzinny, itp.) albo tego prawa nie łamie,
Wbrew pozorom, bo to nadal tabu (w końcu 'dzieci jak ryby' i do tego wszystko dzieje się na prywatnym terytorium czterech ścian)

nie demonizował bym, nie wierze, że historia ludzkości była nafaszerowana "złymi rodzicami" a wiemy o tym dopiero od kilkunastu lat po odkryciu nowego zjawiska: "molestowania dzieci" .... raczej uważam, że nadgorliwość czy to polityka (populizm) czy księdza (ten to w szczególności ma kompetencje do gadania o wychowywaniu dzieci) prowadzi do pomysłów na idiotyczne przepisy ...
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie

Zupełnie inny "sort" rodziców jest w szkołach prywatnych, a inny w szkołach państwowych. Zupełnie różne są wymagania dyrekcji szkoły w stosunku do nauczycieli, także zależne od typu szkoły. Uważam, że podział ten nie jest losowy i nie jest bez znaczenia na zachowania nauczycieli/rodziców/uczniów.

nie potwierdzam tego, córka chodziła do społecznej podstawówki, państwowego gimnazjum i katolickiego liceum. Przychylam się do tezy, że o całości decydują rodzice. Zarówno publiczna ja i prywatna szkoła "zrobi to" co chcą rodzice...
Dagmara D.

Dagmara D. Field Research
Poland - Badania
rynku - moja miłość.
Wykł...

Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie

Piotr Szczotka:
Dagmara D.:
Z drugiej strony usłyszałam kiedyś od pani wychowawczyni, że nie będzie zielonej szkoły,bo nie należy to do jej obowiązków
bo faktycznie nie należy. Zwłaszcza jeśli coraz więcej ich się boi zachowań dzieci/młodzieży. Wyjedziesz sobie z gimnazjalistami, to co będziesz szukać czy nie mają w plecakach "materiałów wyskokowych". Popatrzmy prawdzie w oczy. Administracyjnie, prawnie nauczyciel, pedagog itd coraz mniej może.

Ale dodatek za wychowawstwo bierze ? Bierze. Boi się młodzieży ? Nie umie nad nią zapanować ? To chyba pora zmienić zawód.
Akurat opisany przeze mnie przypadek dotyczył dzieci z 4 klasy podstawówki.

Poza tym dosyć jest niespójny regulamin szkolny w odniesieniu do wyjazdów poza szkołą.
Ale wróćmy do tematu.
Czasy "wszystkie dzieci nasze są już dawno za nami".

I to martwi.
...
I rodzina i szkoła buduje pewne postawy. Dzieci same na pewne rzeczy nie wpadną...

W pracy stykam się z dorosłymi, ale na szkoleniach czasem opadają mi skrzydła już na samym początku. A co dopiero jak pracuje się z dziećmi :(

Oczywiście - wszyscy pracujemy z takimi ludźmi na co dzień. Normalne. Aczkolwiek my - rodzice - nie tam strasznie dawno byliśmy uczniami. I stąd też biorą się pewne nasze zachowania . Również obawy przed otwartą rozmową.

Mit goni mit!

Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie

Ja zwiałem ze szkoły. Okazało się, że się psychicznie nie nadaję. Na szczęscie zrozumiałem to po przejściu jednego cyklu kl. 4-8 (jeszcze stary porządek). Kierunek rozwoju sytuacji w szkole już w latach 90. był niepokojący. Niestety, nie został zmieniony. Wydaje się, że szkoła dryfuje nadal ku jakimś skałom, za to rzeczywiście w coraz bardziej zmultimedializowanych klasach.

Z jednej strony zwiększa się frustracja u młodzieży i nauczycieli, mnożą się coraz bardziej drastyczne przypadki nieumiejętnego niewłaściwego jej rozładowywania. Z drugiej jak napisał ktoś wyżej, nauczyciel coraz mniej może, a szkoła sama rezygnuje z funkcji wychowawczych. Skutkiem tego szkoła staje się polem zaniechania, a permisywizm (celowe zaniechanie i przyzwolenie) mają się stać lekarstwem na bezradność (czyli bezradność zostaje "pobłogosławiona" ideologicznie i okazuje się wartością: ).

Edukacja przyszłych nauczycieli jest niewystarczająca. Polega wyłącznie na przygotowaniu merytorycznym. Tak było za moich czasów i - jak wnoszę z rozmów z młodszymi kolegami - tak jest też obecnie. Nauczyciel po studiach nie ma pojęcia, jak sobie poradzić w sytuacji trudnej, ani jak zająć się dzieckiem nadpobudliwym, nie wie i nie umie wielu, wielu innych rzeczy. Inna sprawa że gdyby wiedział, to może by zrezygnował przed podjęciem próby :)
Osoby o "słabym" charakterze powinny myśleć o innym zawodzie. W szkole tylko ktoś gruboskórny da sobie radę :)Łukasz B. edytował(a) ten post dnia 27.08.11 o godzinie 20:35
Malgorzata D.

Malgorzata D. tłumacz przysięgły
języka
holenderskiego
POLNET, taal, ad...

Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie

Jarek Żeliński:
Malgorzata D.:
A co jeśli dziecku dzieje się autentyczna krzywda?

są dwa wyjścia: albo ktoś (tu rodzic) łamie prawo (kodeks karny, rodzinny, itp.) albo tego prawa nie łamie,

Twoja uwaga dotyczy pytania, które w ten sposób nie ma kontekstu. Dotyczyło przecież sensu istnienia Niebieskiej Linii, która może/powinna skutecznie pomagać w przestrzeganiu praw dziecka, gdy to jest brutalnie łamane. Nie sądzę, by rodzic nadużywający swojej władzy sam zgłosił się na policję. Kto więc ma podjąć jakieś konkretne kroki, gdy łamane jest prawo? Sześciolatek? Jedenastolatek?

nie demonizował bym, nie wierze, że historia ludzkości była nafaszerowana "złymi rodzicami" a wiemy o tym dopiero od kilkunastu lat po odkryciu nowego zjawiska: "molestowania dzieci" .... raczej uważam, że nadgorliwość czy to polityka (populizm) czy księdza (ten to w szczególności ma kompetencje do gadania o wychowywaniu dzieci) prowadzi do pomysłów na idiotyczne przepisy ...

Nie ma potrzeby demonizowania, ale nie wolno też stosować strusiej polityki. Pojęcie molestowania dzieci nie jest wcale nowym zjawiskiem. Owszem, zmieniło nieco swoje oblicze - zdaje się, że przed wojną nauczycielom wolno było dzieci bić, a teraz już nie. Czy to zła zmiana?
Trzeba sobie jedynie zdać sprawę, że każde dziecko doznające krzywdy jest jednym dzieckiem za dużo. I nie mówię tu o sytuacjach, gdy w oczach dziecka dzieje mu się 'wieeeelka krzywda', bo rodzice nie pozwalają pójść na dyskotekę i wrócić w środku nocy:) Do tego też nie służy żadna Niebieska Linia.
Przemysław Trendota

Przemysław Trendota Starszy Specjalista,
***************

Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie

Jarek Żeliński:
Zupełnie inny "sort" rodziców jest w szkołach prywatnych, a inny w szkołach państwowych. Zupełnie różne są wymagania dyrekcji szkoły w stosunku do nauczycieli, także zależne od typu szkoły. Uważam, że podział ten nie jest losowy i nie jest bez znaczenia na zachowania nauczycieli/rodziców/uczniów.

nie potwierdzam tego, córka chodziła do społecznej podstawówki, państwowego gimnazjum i katolickiego liceum. Przychylam się do tezy, że o całości decydują rodzice. Zarówno publiczna ja i prywatna szkoła "zrobi to" co chcą rodzice...

Doprecyzuję swoją poprzednią wypowiedź. Pisząc inny "sort" miałem na myśli zupełnie różne proporcje. W szkole prywatnej większością będą rodzice o wyższym statusie majątkowym. W szkole społecznej będą też rodzice z małymi dochodami, ale zamieszkali bliżej szkoły (dowozić dziecko na drugi koniec miasta będą tylko ci, których na to stać finansowo i mający na to czas).
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie

Doprecyzuję swoją poprzednią wypowiedź. Pisząc inny "sort" miałem na myśli zupełnie różne proporcje. W szkole prywatnej większością będą rodzice o wyższym statusie majątkowym.

hm... majątek nie zawsze oznacza bałwana ;)
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie

Twoja uwaga dotyczy pytania, które w ten sposób nie ma kontekstu. Dotyczyło przecież sensu istnienia Niebieskiej Linii, która może/powinna skutecznie pomagać w przestrzeganiu praw dziecka, gdy to jest brutalnie łamane. Nie sądzę, by rodzic nadużywający swojej władzy sam zgłosił się na policję. Kto więc ma podjąć jakieś konkretne kroki, gdy łamane jest prawo? Sześciolatek? Jedenastolatek?

nie mówię o sensie kolorowej linii, mówię o tym, że dodatkowe regulacje ponad istniejące są moim zdaniem zbędne...

zdaje się, że przed wojną nauczycielom wolno było dzieci bić, a teraz już nie. Czy to zła zmiana?

momentami mam wrażenie, że zła ;)
Trzeba sobie jedynie zdać sprawę, że każde dziecko doznające krzywdy jest jednym dzieckiem za dużo.

krzywdą dziecka jest to, że jest bite czy to że wynosi śmieci?

Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie

Pamiętam jak przez mgłę film z Louisem de Funesem, w którym jego filmowy syn zostaje skarcony (chyba w sklepie),. po czym znika i znajduje policjanta, któremu mówi że jakiś mężczyzna go bije. Zaintrygowany funkcjonariusz podąża za malcem, aby wskazał mu winowajcę. Kiedy sprawa się wyjaśnia, zirytowany przedstawiciel władzy mówi, że najchętniej sam by "wgrzał" dzieciakowi, czy coś w tym stylu, i znika.

Obawiam się, że dziś to tatuś miałby spory problem. Nie wiem jednak, czy synek byłby zadowolony z efektów swojej bezczelności, gdyby został zabrany do izby dziecka, a tata - na przesłuchanie.Łukasz B. edytował(a) ten post dnia 28.08.11 o godzinie 01:48
Malgorzata D.

Malgorzata D. tłumacz przysięgły
języka
holenderskiego
POLNET, taal, ad...

Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie

Jarek Żeliński:
nie mówię o sensie kolorowej linii, mówię o tym, że dodatkowe regulacje ponad istniejące są moim zdaniem zbędne...

A jak wyglada egzekwowanie tych istniejacych regulacji? Nie, nie teoretyczne, ale jak najbardziej praktyczne. Jest Ci cos na ten temat znane?

zdaje się, że przed wojną nauczycielom wolno było dzieci bić, a teraz już nie. Czy to zła zmiana?

momentami mam wrażenie, że zła ;)

Mam nadzieje, ze to tylko troche nieudany zart ;)


krzywdą dziecka jest to, że jest bite czy to że wynosi śmieci?

Tu rowniez mam nadzieje, ze to pytanie nie jest do konca powazne. W obecnych czasach (niektorzy) rodzice PLACA dzieciom za wynoszenie smieci:)))
A powaznie - pisze tylko i wylacznie o sytacjach faktycznego lamania prawa. Naprawde nie pisze o wynoszeniu smieci, posprzataniu swojego pokoju, odrobieniu lekcji (bo to w koncu 'praca' dzieci), o zakazie 'nocnych wycieczek', konsumpcji alkoholu, zadawania sie z...

Chodzi mi i tylko i wylacznie o prawdziwe lamanie praw dziecka i (braku)szacunku do owego dziecka. Do kogo moze sie ono zwrocic?
Skoro piszecie, ze nauczyciele nie sa do konca kompetentni albo nie za wiele im mozna. Kto i jak moze dziecku pomoc, by jego podstawowe prawa byly sznowane? I naprawde nie chodzi o smieci czy dyskoteke.
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie

Malgorzata D.:
nie mówię o sensie kolorowej linii, mówię o tym, że dodatkowe regulacje ponad istniejące są moim zdaniem zbędne...

A jak wyglada egzekwowanie tych istniejacych regulacji? Nie, nie teoretyczne, ale jak najbardziej praktyczne. Jest Ci cos na ten temat znane?

jeśli masz na myśli słabość np. policji to znaczy, że trzeba pracować nad policją a nie nad nowymi regulacjami... bo idąc tym tropem uznamy, że skoro kradną a policja sobie nie radzi to należy rozdać broń ludziom by sami egzekwowali prawo...
zdaje się, że przed wojną nauczycielom wolno było dzieci bić, a teraz już nie. Czy to zła zmiana?

momentami mam wrażenie, że zła ;)

Mam nadzieje, ze to tylko troche nieudany zart ;)

żart, mam na myśli to, ze dziecko ma się w szkole słuchać nauczyciela tak jak rodziców w domu, jak byłem w szkole podstawowej było nie do pomyślenia bym nie słuchał się nauczyciela...

krzywdą dziecka jest to, że jest bite czy to że wynosi śmieci?

Tu rowniez mam nadzieje, ze to pytanie nie jest do konca powazne.

to nie ja napisałem, jestem wrogiem bicia ale też wrogiem anarchii rodzinnej
Jolanta S.

Jolanta S. Fizjonomika

Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie

To, że 11-latek zadzwonił na policję, to dobrze. Ale boję się, że po takim telefonie może być uruchomione coś, co temu 11-latkowi na dobre nie wyjdzie. Ani tej rodzinie.
Mam wrażenie, że odpowiednim służbom łatwiej wziąć się za ludzi, którym najwyżej potrzebna jest pomoc psychologa, niż tym, którzy krzywdzą dzieci i mają to w nosie. A nie chcą stracić po prostu kasy na te dzieci i są w tym wyćwiczeni. Za to ci, którym na dzieciach zależy, ale robią jakiś błąd, który da się naprawić, są bardziej narażeni ciosy systemu.
I nie wiem, gdzie jest granica między modelem szwedzkim, a naszym, gdzie nie bardzo ma kto się zająć dzieckiem, ktore może być krzywdzone, ani nie bardzo wiadomo, gdzie zgłosić takie podejrzenie o coś takiego. Ani ten sposób postępowania mi się nie podoba, ani ten. Gdzieś pośrodku...
Przemysław Trendota

Przemysław Trendota Starszy Specjalista,
***************

Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie

Jarek Żeliński:
Doprecyzuję swoją poprzednią wypowiedź. Pisząc inny "sort" miałem na myśli zupełnie różne proporcje. W szkole prywatnej większością będą rodzice o wyższym statusie majątkowym.

hm... majątek nie zawsze oznacza bałwana ;)

Nie stawiałem w tej materii znaku równości. Tych podziałów mogło by być więcej np.: wykształceni majętni i niewykształceni majętni, a na bałwana można trafić czasem w obu przypadkach, a i biedny bałwan też się znajdzie ;-)
A tak poważnie to bardziej chodziło mi o podejście do ludzi, do problemów, wymagania, oczekiwania, sposób rozwiązywania problemów, itp.
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie

I nie wiem, gdzie jest granica między modelem szwedzkim, a naszym, gdzie nie bardzo ma kto się zająć dzieckiem, ktore może być krzywdzone, ani nie bardzo wiadomo, gdzie zgłosić takie podejrzenie o coś takiego. Ani ten sposób postępowania mi się nie podoba, ani ten. Gdzieś pośrodku...

moim zdaniem ma sens obciążanie rodziców za wszystko co zrobię dzieci, WSZYSTKO, wtedy maja motywację do tego by zainteresować się co robią ich pociechy, teraz mamy mamy prawo, które za przestępstwo nastolatka pakuje go do poprawczaka a rodzice się cieszą, że pozbyli się problemu. skoro rodzice sprawują prawna opiekę nad dzieckiem do 18 roku życia, powinni uczestniczyć w karze, tak więc jak 17 latek kogoś zabije idzie siedzieć on, a jego rodzice (tu do ustalenia poziom udziału) powinni mu towarzyszyć.. Jeśli jakiś gnojek podpali komuś samochód, jego rodzice powinny spłacić 100% szkody i ewentualnie dostać komornika jak się będą migać. Wtedy zaczną się interesować dziećmi...
Jolanta S.

Jolanta S. Fizjonomika

Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie

Jarek Żeliński:
I nie wiem, gdzie jest granica między modelem szwedzkim, a naszym, gdzie nie bardzo ma kto się zająć dzieckiem, ktore może być krzywdzone, ani nie bardzo wiadomo, gdzie zgłosić takie podejrzenie o coś takiego. Ani ten sposób postępowania mi się nie podoba, ani ten. Gdzieś pośrodku...

moim zdaniem ma sens obciążanie rodziców za wszystko co zrobię dzieci, WSZYSTKO, wtedy maja motywację do tego by zainteresować się co robią ich pociechy, teraz mamy mamy prawo, które za przestępstwo nastolatka pakuje go do poprawczaka a rodzice się cieszą, że pozbyli się problemu. skoro rodzice sprawują prawna opiekę nad dzieckiem do 18 roku życia, powinni uczestniczyć w karze, tak więc jak 17 latek kogoś zabije idzie siedzieć on, a jego rodzice (tu do ustalenia poziom udziału) powinni mu towarzyszyć.. Jeśli jakiś gnojek podpali komuś samochód, jego rodzice powinny spłacić 100% szkody i ewentualnie dostać komornika jak się będą migać. Wtedy zaczną się interesować dziećmi...

Sądzę, że to szybciej skończyłoby się porzucaniem dzieci i zrzekaniem się do nich praw, niż większym zainteresowaniem. A wtedy, to oprócz skutków psychicznych, doszłyby jeszcze finansowe- dla państwa.
Rozumiem, że rodzice odpowiadają za dzieci, ale one też wolną wolę mają. To co proponujesz skojarzyło mi się z jakimś opowiadaniem s-f, gdzie rodzice brali na kredyt gadżety, a spłacać miały dzieci, bo oni już mieli swoje życie całe "zakredytowane". Odpowiedzialność całych pokoleń? Przecież jest to jakoś uregulowane i rodzice też jakoś odpowiadają.
A rodzice w więzieniu za czyn dziecka- to do pełnoletności chyba na baaardzo krótkiej smyczy dziecko by było trzymane? Jak to by wpłynęło na rozwój odpowiedzialności?
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie

ustalenia poziom udziału) powinni mu towarzyszyć.. Jeśli jakiś gnojek podpali komuś samochód, jego rodzice powinny spłacić 100% szkody i ewentualnie dostać komornika jak się będą migać. Wtedy zaczną się interesować dziećmi...

Sądzę, że to szybciej skończyłoby się porzucaniem dzieci i zrzekaniem się do nich praw, niż większym zainteresowaniem. A wtedy, to oprócz skutków psychicznych, doszłyby jeszcze finansowe- dla państwa.

To Państwo daje zgodę na "porzucenie dziecka"
Rozumiem, że rodzice odpowiadają za dzieci, ale one też wolną wolę mają. To co proponujesz skojarzyło mi się z jakimś opowiadaniem s-f, gdzie rodzice brali na kredyt gadżety, a spłacać miały dzieci, bo oni już mieli swoje życie całe "zakredytowane".

???? Tak było całe lata za "komuny" (są jakieś dobre rzeczy PRLu :)) ) i nie było problemu ani z kibolami ani z napadaniem na nauczycieli w szkołach
Odpowiedzialność całych pokoleń? Przecież jest to jakoś uregulowane i rodzice też jakoś odpowiadają.
A rodzice w więzieniu za czyn dziecka- to do pełnoletności chyba na baaardzo krótkiej smyczy dziecko by było trzymane? Jak to by wpłynęło na rozwój odpowiedzialności?

A tak, że gnojek nie posiadający zdolności prawnej byłby w 100% pod kuratela rodziców mających tę zdolność,

zapytam: jeśli dzieciak dostaje kuratora (Państwo mu płaci) to za co odpowiada kurator? sugeruje sprawdzić :)
Jolanta S.

Jolanta S. Fizjonomika

Temat: 11-latek poskarżył się policji, że musi pomagać mamie

O co chodzi ze zgodą państwa na porzucenie dziecka? W domach dziecka jest dużo dzieci mających rodziców, i tu zgody nie trzeba chyba, a rodzice mają potem jakieś obciążenia? Chyba nie?
Kiedyś rzeczywiście nauczycieli nie napadano, ale z kolei uczeń i rodzic w szkole byli na kiepskiej pozycji, która też mi się nie podobała. Wolałabym jakiś system oparty na szacunku wobec wszystkich stron w szkole, i takie szkoły istnieją. Tylko czemu nie u nas?
Pisałam, że mi niektóre skandynawskie pomysły wychowawcze się nie podobają. Ale z drugiej strony mają chyba przyjazne uczniowi szkoły, które go nie stresują. Nie podam konkretów, tylko czytałam w różnych miejscach o tym, jest też w jakiejś wczorajszej gazecie o szkole duńskiej. Jak komuś odpada stres szkolny, to sporo problemów nie powstaje. I tu ciężko obwiniać w czambuł rodziców o to, co robią dzieci pod wpływem szkoły. A w naszej jest agresja, niesprawiedliwi nauczyciele i bezradność dyrekcji wobec szykanowania dziecka czy kradzieży(te cztery rzeczy wydarzyły się w szkole moich dzieci)- i to nie wpływa na zachowanie? Też. Można odpowiedzieć- zmienić szkołę. Ale w każdej coś podobnego się dzieje, a nie będę narażać dzieci na zmianę środowiska w połowie podstawówki wiedząc, że w innych to samo.
Rodzice nie są bez winy, ale czy jest wystarczająca ilość miejsc, gdzie można szukać pomocy, gdy ma się jakieś problemy wychowawcze? Super niania była na przypadki ekstremalne. A znane mi przykłady szukania pomocy u psychologa skończyły się fiaskiem.



Wyślij zaproszenie do