Temat: Queens Of The Stone Age i piaskowe okolice...
Wypada mi sie tylko zgodzić z kolega Szymonem: Monster Magnet z starych dobrych czasów, ale nie tylko bo Power trip, God says no, i nawet Monolithic! takoż rządzą, choc przyznaję, że najbardziej cenię sobie zaje-kurwa-bisty "Dopes to infinity" /jest to jedna z moich trzech najbardziej ulubionych płyt muzycznych w ogóle/. Niestety "4-way Diablo" jest rozczarowujące, poza zaledwie paroma fragmentami.
Kyuss takoż kopie dupsko, ujarane, grubaśne brzmienia, zdołowana gitara chodząca na piecu basowym, dudniaca perkusja i ultra-niski odlskullowy bas z pochodami w stylu niedoścignionego Geezera Butlera, to jest to! Mój ulubiony utwór to "Demon Cleaner" (jaki teledysk!).
Unida jest całkiem całkiem, ale nie dorównuje Kyussowi ciekawością pomysłów muzycznych oraz niebanalnością aranżacji i melodii. Niestety nie miałem okazji posłuchać Hermano z J. Garcią, ani Mustach, za to polecam szwedzkie Low Rider. Acha, Desert Session mnie rozczarowało - brzmi jak demo tudzież odrzuty z QOTSA, i czasami ociera sie o przysłowiowe pici-polo
Jarosław Grygiel edytował(a) ten post dnia 12.12.07 o godzinie 11:42